KRS zamiast współpracować z panem ministrem w tej sprawie postanowiła jednak ukarać, tylko nie bardzo wiadomo kogo. Bo gdyby ukarali tylko ministra, to jeszcze byłoby to jakoś zrozumiałe, ale myślę, że ukarali tych ludzi, którzy już prawdopodobnie od 1 listopada mogli pozostawać w służbie Rzeczypospolitej. Decyzją KRS zostali oni całkowicie na lodzie, bo skończyły im się umowy związane z tym, że byli aplikantami i tak naprawdę dziś pozostają bez niczego
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Adam Tomczyński, sędzia w stanie spoczynku.
wPolityce.pl: Krajowa Rada Sądownictwa postanowiła Organ nie powołać na stanowiska asesorów sądowych kandydatów zgłoszonych przez prokuratora generalnego. Rada idzie na otwartą wojnę z ministrem Ziobro?
mec. Adam Tomczyński: Największy problem jest taki, że wczoraj KRS wyraziła sprzeciw wobec mianowania asesorów, a my do dzisiaj nie wiemy tak naprawdę, co było przyczyną. Stad trudno się odnieść i jednoznacznie stwierdzić na ile KRS miała rację, a na ile racji nie miała. I to jest pierwszy olbrzymi błąd KRS, bo jeśli jakiś sąd wydaje wyrok, to musi jednocześnie choćby ustnie go uzasadnić. Dlatego jeśli wczoraj była decyzja o sprzeciwie, to wczoraj też powinny zostać podane motywy takiego działania KRS, aby przede wszystkim minister Ziobro mógł się do tych zarzutów odnieść.
KRS podała jednak, że kandydaci na asesorów nie spełniają kryteriów. „Rzeczpospolita” pisze, że chodzi o nieaktualne badania lekarskie, w tym badania psychologiczne. To jest faktycznie problem?
Pytanie jest takie, czy to nie jest jednak tak, że przewodniczący KRS powinien sam zwrócić się do kandydatów czy do ministra sprawiedliwości o przedstawienie takich badań psychologicznych, nawet jeśli ich nie było. Bo według mnie procedura opisana w ustawie o KRS wskazuje, że w takich sytuacjach trzeba wezwać kandydata do złożenia jakichś brakujących dokumentów. Są też głosy, że nie zostały te kandydatury przedstawione w systemie teleinformatycznym, ale nie ma takiego obowiązku. One mogą być także przedstawione w sposób papierowy. Generalnie wydaje mi się, że KRS jest jednak po to, żeby dbać o polski system wymiaru sprawiedliwości.
Powołanie asesorów w tej chwili odciążyłoby sądy?
Tak i to w sposób znaczący. KRS zamiast współpracować z panem ministrem w tej sprawie postanowiła jednak ukarać, tylko nie bardzo wiadomo kogo. Bo gdyby ukarali tylko ministra, to jeszcze byłoby to jakoś zrozumiałe, ale myślę, że ukarali tych ludzi, którzy już prawdopodobnie od 1 listopada mogli pozostawać w służbie Rzeczypospolitej. Decyzją KRS zostali oni całkowicie na lodzie, bo skończyły im się umowy związane z tym, że byli aplikantami i tak naprawdę dziś pozostają bez niczego. Niektórzy z nich mają rodziny na utrzymaniu, więc może będą zmuszeni podjąć inną pracę, będzie dużą szkodą. Bo gdy już kształcimy nowych, młodych sędziów i wkładamy w ich wykształcenie bardzo dużo pieniędzy, to dobrze byłoby jednak żeby zostali oni przy sądownictwie. W taki sposób możemy ich wypchnąć poza tę grupę zawodową.
Sędzia Żurek wspominał niedawno, że są jakieś wątpliwości konstytucyjne odnoszące się do pozycji asesorów i możliwości powoływania ich przez ministra sprawiedliwości. To prawda?
Nie wiem czy to jest zdanie pana sędziego Żurka czy KRS, ale ani KRS, ani tym bardziej sędzia Żurek nie są od tego, żeby oceniać zgodność z Konstytucja poszczególnych przepisów prawa. Gdyby został złożony taki wniosek do Trybunału Konstytucyjnego i gdyby ten orzekł o niezgodności przepisów z Konstytucja, to byłaby inna sytuacja. Nic takiego jednak nie miało miejsca, a powoływanie się na orzeczenie TK sprzed 10 lat w innym stanie prawnym jest działaniem kompletnie niezrozumiałym. Wydaje się, że sędziowie -członkowie KRS powinni o tym wiedzieć. Jeszcze raz powtórzę, KRS powinna współpracować z ministrem w tej sprawie, a nie robić mu na złość.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
KRS zamiast współpracować z panem ministrem w tej sprawie postanowiła jednak ukarać, tylko nie bardzo wiadomo kogo. Bo gdyby ukarali tylko ministra, to jeszcze byłoby to jakoś zrozumiałe, ale myślę, że ukarali tych ludzi, którzy już prawdopodobnie od 1 listopada mogli pozostawać w służbie Rzeczypospolitej. Decyzją KRS zostali oni całkowicie na lodzie, bo skończyły im się umowy związane z tym, że byli aplikantami i tak naprawdę dziś pozostają bez niczego
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Adam Tomczyński, sędzia w stanie spoczynku.
wPolityce.pl: Krajowa Rada Sądownictwa postanowiła Organ nie powołać na stanowiska asesorów sądowych kandydatów zgłoszonych przez prokuratora generalnego. Rada idzie na otwartą wojnę z ministrem Ziobro?
mec. Adam Tomczyński: Największy problem jest taki, że wczoraj KRS wyraziła sprzeciw wobec mianowania asesorów, a my do dzisiaj nie wiemy tak naprawdę, co było przyczyną. Stad trudno się odnieść i jednoznacznie stwierdzić na ile KRS miała rację, a na ile racji nie miała. I to jest pierwszy olbrzymi błąd KRS, bo jeśli jakiś sąd wydaje wyrok, to musi jednocześnie choćby ustnie go uzasadnić. Dlatego jeśli wczoraj była decyzja o sprzeciwie, to wczoraj też powinny zostać podane motywy takiego działania KRS, aby przede wszystkim minister Ziobro mógł się do tych zarzutów odnieść.
KRS podała jednak, że kandydaci na asesorów nie spełniają kryteriów. „Rzeczpospolita” pisze, że chodzi o nieaktualne badania lekarskie, w tym badania psychologiczne. To jest faktycznie problem?
Pytanie jest takie, czy to nie jest jednak tak, że przewodniczący KRS powinien sam zwrócić się do kandydatów czy do ministra sprawiedliwości o przedstawienie takich badań psychologicznych, nawet jeśli ich nie było. Bo według mnie procedura opisana w ustawie o KRS wskazuje, że w takich sytuacjach trzeba wezwać kandydata do złożenia jakichś brakujących dokumentów. Są też głosy, że nie zostały te kandydatury przedstawione w systemie teleinformatycznym, ale nie ma takiego obowiązku. One mogą być także przedstawione w sposób papierowy. Generalnie wydaje mi się, że KRS jest jednak po to, żeby dbać o polski system wymiaru sprawiedliwości.
Powołanie asesorów w tej chwili odciążyłoby sądy?
Tak i to w sposób znaczący. KRS zamiast współpracować z panem ministrem w tej sprawie postanowiła jednak ukarać, tylko nie bardzo wiadomo kogo. Bo gdyby ukarali tylko ministra, to jeszcze byłoby to jakoś zrozumiałe, ale myślę, że ukarali tych ludzi, którzy już prawdopodobnie od 1 listopada mogli pozostawać w służbie Rzeczypospolitej. Decyzją KRS zostali oni całkowicie na lodzie, bo skończyły im się umowy związane z tym, że byli aplikantami i tak naprawdę dziś pozostają bez niczego. Niektórzy z nich mają rodziny na utrzymaniu, więc może będą zmuszeni podjąć inną pracę, będzie dużą szkodą. Bo gdy już kształcimy nowych, młodych sędziów i wkładamy w ich wykształcenie bardzo dużo pieniędzy, to dobrze byłoby jednak żeby zostali oni przy sądownictwie. W taki sposób możemy ich wypchnąć poza tę grupę zawodową.
Sędzia Żurek wspominał niedawno, że są jakieś wątpliwości konstytucyjne odnoszące się do pozycji asesorów i możliwości powoływania ich przez ministra sprawiedliwości. To prawda?
Nie wiem czy to jest zdanie pana sędziego Żurka czy KRS, ale ani KRS, ani tym bardziej sędzia Żurek nie są od tego, żeby oceniać zgodność z Konstytucja poszczególnych przepisów prawa. Gdyby został złożony taki wniosek do Trybunału Konstytucyjnego i gdyby ten orzekł o niezgodności przepisów z Konstytucja, to byłaby inna sytuacja. Nic takiego jednak nie miało miejsca, a powoływanie się na orzeczenie TK sprzed 10 lat w innym stanie prawnym jest działaniem kompletnie niezrozumiałym. Wydaje się, że sędziowie -członkowie KRS powinni o tym wiedzieć. Jeszcze raz powtórzę, KRS powinna współpracować z ministrem w tej sprawie, a nie robić mu na złość.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/364894-nasz-wywiad-mec-tomczynski-o-decyzji-krs-ws-asesorow-powinna-wspolpracowac-z-ministrem-w-tej-sprawie-a-nie-robic-mu-na-zlosc?strona=1