PAP: Czy dysponuje pan jakimiś wstępnymi szacunkami dotyczącymi możliwej skali tego typu pozwów?
A.M.: W 1939 r. w Polsce mieszkało 35 mln ludzi, 1946 było ich już tylko 23 mln. Zamordowano 6 mln polskich obywateli, a kolejne 6 mln znalazło się wskutek wojny poza Polską. Kolejne 12 mln ludzi - według szacunków które były robione po wojnie - było w różny sposób poszkodowanych przez II wojnę światową. Tutaj mówimy np. o osobach, które zostały okaleczone w czasie wojny, które straciły zdrowie w obozach jenieckich, czy koncentracyjnych.
Oczywiście dzisiaj niestety wielu z tych ludzi już nie żyje, ale cały czas jest w Polsce kilkaset tysięcy osób, które przeżyły II wojnę światową, a oprócz tego miliony ludzi, którzy są spadkobiercami czy też niedoszłymi spadkobiercami ofiar wojny i potencjalnie im także przysługuje prawo do dochodzenia roszczeń z tytułu tego, że nie mogli dziedziczyć zniszczonych domów, kamienic, nieruchomości, zniszczono ich dobytek, zakłady pracy itd. Według raportu Biura Odszkodowań Wojennych z 1947 r. substrat materialny Polski został zniszczony w 39 proc. Więc mówimy o skali naprawdę przeogromnej, o dziesiątkach, setkach tysięcy potencjalnych pozwów w polskich sądach.
PAP: Czy nie istnieje w związku z tym obawa, że przy tej skali zniszczeń, jest fizycznie niemożliwe, żeby wszyscy pokrzywdzeni i ich spadkobiercy, a także osoby prawne czy miasta, uzyskały odpowiednie zadośćuczynienie materialne? Czy, innymi słowy, otwarcie kwestii indywidualnych roszczeń reparacyjnych jest z politycznego punktu widzenia realistyczne, możliwe do zaakceptowania przez stronę niemiecką?
A.M.: Niemcy wywołując II wojnę światową, złamały wszelkie konwencje międzynarodowe i musieli się liczyć z tym, że za łamanie tych konwencji, za popełnione zbrodnie wojenne kiedyś przyjdzie im zapłacić. Dzisiaj ten czas nadchodzi. Niemcy są najbogatszym państwem Europy, jednym z najbogatszych państw świata, wzbogaciły się także na II wojnie światowej, na majątku wywiezionym z Polski i na pracy przymusowej.
Prawie 3 mln Polaków pracowały w Niemczech, jak wyliczono, łącznie przepracowali na rzecz III Rzeszy i 200 największych korporacji niemieckich 32,8 mln roboczolat. Ci ludzie nie dostali od państwa niemieckiego żadnego odszkodowania i mają pełne prawo, żeby takiego odszkodowania dochodzić.
Chciałbym podkreślić, że na skutek pozwów składanych w sądach amerykańskich Niemcy wypłacali odszkodowania, a jeszcze w latach 90. i 2000. dochodziło do zawierania ugód między rządem niemieckim, a rządami Izraela i USA, na mocy których kraje te uzyskiwały dla swoich obywateli odszkodowania od Niemiec. Nie widzę żadnych powodów, dla którego obywatele polscy mieliby być gorzej traktowani niż obywatele amerykańscy czy obywatele Izraela, tym bardziej, że straty, których doznała Polska były największe ze wszystkich krajów europejskich.
ak/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
PAP: Czy dysponuje pan jakimiś wstępnymi szacunkami dotyczącymi możliwej skali tego typu pozwów?
A.M.: W 1939 r. w Polsce mieszkało 35 mln ludzi, 1946 było ich już tylko 23 mln. Zamordowano 6 mln polskich obywateli, a kolejne 6 mln znalazło się wskutek wojny poza Polską. Kolejne 12 mln ludzi - według szacunków które były robione po wojnie - było w różny sposób poszkodowanych przez II wojnę światową. Tutaj mówimy np. o osobach, które zostały okaleczone w czasie wojny, które straciły zdrowie w obozach jenieckich, czy koncentracyjnych.
Oczywiście dzisiaj niestety wielu z tych ludzi już nie żyje, ale cały czas jest w Polsce kilkaset tysięcy osób, które przeżyły II wojnę światową, a oprócz tego miliony ludzi, którzy są spadkobiercami czy też niedoszłymi spadkobiercami ofiar wojny i potencjalnie im także przysługuje prawo do dochodzenia roszczeń z tytułu tego, że nie mogli dziedziczyć zniszczonych domów, kamienic, nieruchomości, zniszczono ich dobytek, zakłady pracy itd. Według raportu Biura Odszkodowań Wojennych z 1947 r. substrat materialny Polski został zniszczony w 39 proc. Więc mówimy o skali naprawdę przeogromnej, o dziesiątkach, setkach tysięcy potencjalnych pozwów w polskich sądach.
PAP: Czy nie istnieje w związku z tym obawa, że przy tej skali zniszczeń, jest fizycznie niemożliwe, żeby wszyscy pokrzywdzeni i ich spadkobiercy, a także osoby prawne czy miasta, uzyskały odpowiednie zadośćuczynienie materialne? Czy, innymi słowy, otwarcie kwestii indywidualnych roszczeń reparacyjnych jest z politycznego punktu widzenia realistyczne, możliwe do zaakceptowania przez stronę niemiecką?
A.M.: Niemcy wywołując II wojnę światową, złamały wszelkie konwencje międzynarodowe i musieli się liczyć z tym, że za łamanie tych konwencji, za popełnione zbrodnie wojenne kiedyś przyjdzie im zapłacić. Dzisiaj ten czas nadchodzi. Niemcy są najbogatszym państwem Europy, jednym z najbogatszych państw świata, wzbogaciły się także na II wojnie światowej, na majątku wywiezionym z Polski i na pracy przymusowej.
Prawie 3 mln Polaków pracowały w Niemczech, jak wyliczono, łącznie przepracowali na rzecz III Rzeszy i 200 największych korporacji niemieckich 32,8 mln roboczolat. Ci ludzie nie dostali od państwa niemieckiego żadnego odszkodowania i mają pełne prawo, żeby takiego odszkodowania dochodzić.
Chciałbym podkreślić, że na skutek pozwów składanych w sądach amerykańskich Niemcy wypłacali odszkodowania, a jeszcze w latach 90. i 2000. dochodziło do zawierania ugód między rządem niemieckim, a rządami Izraela i USA, na mocy których kraje te uzyskiwały dla swoich obywateli odszkodowania od Niemiec. Nie widzę żadnych powodów, dla którego obywatele polscy mieliby być gorzej traktowani niż obywatele amerykańscy czy obywatele Izraela, tym bardziej, że straty, których doznała Polska były największe ze wszystkich krajów europejskich.
ak/PAP
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/364632-mularczyk-obywatele-polscy-maja-pelne-moralne-prawo-do-tego-zeby-dochodzic-roszczen-przed-polskimi-sadami-za-zbrodnie-ii-wojny-swiatowej-wywiad?strona=3