PAP: Jakie będą praktyczne konsekwencje przychylenia się przez TK do państwa wniosku i uznania, że sprawy o odszkodowania od państwa niemieckiego mogą być rozstrzygane przez polskie sądy? Jaką moc będą miały wyroki w takich sprawach?
A.M.: Taki wyrok mógłby być egzekwowany na terenie Polski, a także na terenie państwa niemieckiego. Należy podkreślić, że jeśli takie orzeczenia będą zapadały, to może ich być bardzo dużo; myślę, że dziesiątki tysięcy.
PAP: Ale w jaki sposób - zwłaszcza w kontekście możliwego sporu prawnego pomiędzy Polską a Niemcami, co do zasadności roszczeń - taka egzekucja mogłaby się odbywać?
A.M.: W trybie przewidzianym przez przepisy prawa. Dobrowolna zapłata na podstawie wyroku lub egzekucja komornicza wobec państwa niemieckiego lub niemieckiej firmy.
PAP: Czyli zasądzone odszkodowanie mogłoby być ściągane np. z mienia niemieckiego znajdującego się na terenie Polski?
A.M.: Oczywiście. Ale w grę wchodzi także wykonywanie tych wyroków na terytorium Niemiec i innych krajów UE. Sądzę jednak, że taka sytuacja nie będzie mieć miejsca. Skoro Niemcy nie negują swojej moralnej odpowiedzialności za zbrodnie wojenne, ludobójstwo, to wydaje się, że nie ma nic na przeszkodzie, ażeby wynagrodzili ofiarom, którzy takie szkody wykażą w sądzie, ich dzieciom i spadkobiercom straty, jakie ponieśli w wyniku niemieckich zbrodni. Być może rząd Niemiec będzie chciał te sprawę uregulować w inny sposób. Zobaczymy.
PAP: Czyli uważa pan, że wyroki polskich sądów mogą być pewnym dodatkowym argumentem, dodatkowym bodźcem dla strony niemieckiej do podjęcia rozmów politycznych na temat uregulowania kwestii reparacji wobec Polski za II wojną światową?
A.M.: Tak sądzę. Na początek najważniejsze jest to, żeby nasz wniosek został rozpoznany przez TK, a orzeczenie było pozytywne, a później kolej na sprawy w sądach i wyroki sądów powszechnych. To wszystko będzie także współkształtowało praktykę międzynarodową i kierunek rozwoju prawa międzynarodowego w zakresie reparacji i odszkodowań wojennych od Niemiec.
Polska były miejscem, gdzie na największą skalę na świecie dochodziło do łamania prawa międzynarodowego, w tym konwencji haskiej, do ludobójstwa, zbrodni wojennych, zbrodni przeciwko ludzkości. Dlatego podejście do problematyki dochodzenia roszczeń powinno się kształtować właśnie w naszym obszarze geopolitycznym. To właśnie Polska ma największe moralne prawo do kształtowania praktyki międzynarodowej w zakresie dochodzenia odszkodowań za zbrodnie wojenne od Niemiec.
PAP: Co jednak w przypadku, jeśli standardowa ścieżka egzekucji wyroku polskiego sądu krajowego okazałaby się niemożliwa czy utrudniona przez działania niemieckich instytucji? Czy możliwe byłoby odwołanie się np. do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu?
A.M.: Polska i Polacy ma pełne moralne prawo, ażeby dochodzić roszczeń i odszkodowań od Niemiec, a w szczególności mówię tu o naszych obywatelach. Pierwszym podstawowym elementem jest kwestia uzyskania wyroków sądów polskich - udowodnienia i wykazania rozmiaru tych roszczeń. Następnym krokiem jest kwestia egzekucji tych wyroków. Uważam jednak, że do takiej sytuacji nie powinno dojść ponieważ mam nadzieje, że Niemcy są krajem respektującym prawo i wyroki sądów. Poza tym jesteśmy w UE i Radzie Europy, gdzie są opisane są procedury postępowania z krajami, gdzie naruszane są rządy prawa i nie przestrzega się wyroków sądowych.
PAP: Jeśli zapadnie korzystny z pana punktu widzenia wyrok TK, to kto będzie mógł występować o odszkodowania od Niemiec?
A.M.: Na pewno o odszkodowania mogłyby się ubiegać wszystkie żyjące ofiary zbrodni niemieckich z okresu II wojny światowej - mam tu na myśli chociażby więźniów niemieckich obozów, robotników przymusowych, jeńców wojennych, powstańców warszawskich oraz tych wszystkich obywateli Polski, którzy zostali wywłaszczeni bądź przymusowo wysiedleni przez władze hitlerowskie - ale także spadkobiercy, następni prawni takich osób.
Stroną w tego typu sprawie może być nie tylko osoba fizyczna, osoba prawna, np. organizacja społeczna, a być może także i miasto, ponieważ statut MTK mówi, że za zbrodnie wojenne uznaje się także atakowanie, czy bombardowanie bezbronnych miast, wsi, czy domów mieszkalnych. Wydaje się więc, że będzie to też otwarcie ścieżki dla poszczególnych miast, wsi i innych instytucji publicznych, które zostały zniszczone wskutek zbrodni wojennych popełnianych w czasie II wojny światowej.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
PAP: Jakie będą praktyczne konsekwencje przychylenia się przez TK do państwa wniosku i uznania, że sprawy o odszkodowania od państwa niemieckiego mogą być rozstrzygane przez polskie sądy? Jaką moc będą miały wyroki w takich sprawach?
A.M.: Taki wyrok mógłby być egzekwowany na terenie Polski, a także na terenie państwa niemieckiego. Należy podkreślić, że jeśli takie orzeczenia będą zapadały, to może ich być bardzo dużo; myślę, że dziesiątki tysięcy.
PAP: Ale w jaki sposób - zwłaszcza w kontekście możliwego sporu prawnego pomiędzy Polską a Niemcami, co do zasadności roszczeń - taka egzekucja mogłaby się odbywać?
A.M.: W trybie przewidzianym przez przepisy prawa. Dobrowolna zapłata na podstawie wyroku lub egzekucja komornicza wobec państwa niemieckiego lub niemieckiej firmy.
PAP: Czyli zasądzone odszkodowanie mogłoby być ściągane np. z mienia niemieckiego znajdującego się na terenie Polski?
A.M.: Oczywiście. Ale w grę wchodzi także wykonywanie tych wyroków na terytorium Niemiec i innych krajów UE. Sądzę jednak, że taka sytuacja nie będzie mieć miejsca. Skoro Niemcy nie negują swojej moralnej odpowiedzialności za zbrodnie wojenne, ludobójstwo, to wydaje się, że nie ma nic na przeszkodzie, ażeby wynagrodzili ofiarom, którzy takie szkody wykażą w sądzie, ich dzieciom i spadkobiercom straty, jakie ponieśli w wyniku niemieckich zbrodni. Być może rząd Niemiec będzie chciał te sprawę uregulować w inny sposób. Zobaczymy.
PAP: Czyli uważa pan, że wyroki polskich sądów mogą być pewnym dodatkowym argumentem, dodatkowym bodźcem dla strony niemieckiej do podjęcia rozmów politycznych na temat uregulowania kwestii reparacji wobec Polski za II wojną światową?
A.M.: Tak sądzę. Na początek najważniejsze jest to, żeby nasz wniosek został rozpoznany przez TK, a orzeczenie było pozytywne, a później kolej na sprawy w sądach i wyroki sądów powszechnych. To wszystko będzie także współkształtowało praktykę międzynarodową i kierunek rozwoju prawa międzynarodowego w zakresie reparacji i odszkodowań wojennych od Niemiec.
Polska były miejscem, gdzie na największą skalę na świecie dochodziło do łamania prawa międzynarodowego, w tym konwencji haskiej, do ludobójstwa, zbrodni wojennych, zbrodni przeciwko ludzkości. Dlatego podejście do problematyki dochodzenia roszczeń powinno się kształtować właśnie w naszym obszarze geopolitycznym. To właśnie Polska ma największe moralne prawo do kształtowania praktyki międzynarodowej w zakresie dochodzenia odszkodowań za zbrodnie wojenne od Niemiec.
PAP: Co jednak w przypadku, jeśli standardowa ścieżka egzekucji wyroku polskiego sądu krajowego okazałaby się niemożliwa czy utrudniona przez działania niemieckich instytucji? Czy możliwe byłoby odwołanie się np. do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu?
A.M.: Polska i Polacy ma pełne moralne prawo, ażeby dochodzić roszczeń i odszkodowań od Niemiec, a w szczególności mówię tu o naszych obywatelach. Pierwszym podstawowym elementem jest kwestia uzyskania wyroków sądów polskich - udowodnienia i wykazania rozmiaru tych roszczeń. Następnym krokiem jest kwestia egzekucji tych wyroków. Uważam jednak, że do takiej sytuacji nie powinno dojść ponieważ mam nadzieje, że Niemcy są krajem respektującym prawo i wyroki sądów. Poza tym jesteśmy w UE i Radzie Europy, gdzie są opisane są procedury postępowania z krajami, gdzie naruszane są rządy prawa i nie przestrzega się wyroków sądowych.
PAP: Jeśli zapadnie korzystny z pana punktu widzenia wyrok TK, to kto będzie mógł występować o odszkodowania od Niemiec?
A.M.: Na pewno o odszkodowania mogłyby się ubiegać wszystkie żyjące ofiary zbrodni niemieckich z okresu II wojny światowej - mam tu na myśli chociażby więźniów niemieckich obozów, robotników przymusowych, jeńców wojennych, powstańców warszawskich oraz tych wszystkich obywateli Polski, którzy zostali wywłaszczeni bądź przymusowo wysiedleni przez władze hitlerowskie - ale także spadkobiercy, następni prawni takich osób.
Stroną w tego typu sprawie może być nie tylko osoba fizyczna, osoba prawna, np. organizacja społeczna, a być może także i miasto, ponieważ statut MTK mówi, że za zbrodnie wojenne uznaje się także atakowanie, czy bombardowanie bezbronnych miast, wsi, czy domów mieszkalnych. Wydaje się więc, że będzie to też otwarcie ścieżki dla poszczególnych miast, wsi i innych instytucji publicznych, które zostały zniszczone wskutek zbrodni wojennych popełnianych w czasie II wojny światowej.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/364632-mularczyk-obywatele-polscy-maja-pelne-moralne-prawo-do-tego-zeby-dochodzic-roszczen-przed-polskimi-sadami-za-zbrodnie-ii-wojny-swiatowej-wywiad?strona=2