Darem losu dla Rosji byłby konflikt zbrojny na Półwyspie Koreańskim. Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Azji byłoby niemal całkowite, z racji zarówno globalnej geostrategicznej wagi tego konfliktu, jak i z powodu ograniczonych możliwości jednoczesnego utrzymywania w innych rejonach świata wystarczającego potencjału odstraszającego
— mówi niezależny analityk stosunków międzynarodowych, autor książki „Przesmyk suwalski. Rosja kontra NATO” dr Tadeusz A. Kisielewski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Termin przesmyk suwalski narodził się w terminologii NATO, stąd przeniósł się do języka politycznego i publicystycznego. Co on oznacza? To tylko termin geograficzny, czy należy go rozpatrywać również w innym aspekcie?
Dr Tadeusz A. Kisielewski: Termin „przesmyk suwalski” jest pojęciem przede wszystkim militarnym, chociaż oczywiście także przestrzennym. Powstał jako swego rodzaju reminiscencja i odpowiednik „przesmyku Fuldy” z czasów pierwszej zimnej wojny, bo nie powinno ulegać wątpliwości, że druga zimna wojna z postsowiecką Rosją już trwa. Dawniej NATO przewidywało, że ewentualny atak wojsk Układu Warszawskiego na Europę Zachodnią rozpocznie się właśnie od uderzenia wojsk pancernych na przesmyk fuldajski, gdyż taki kierunek ataku umożliwiłby – w razie powodzenia – rozwinięcie manewru na południowe i zachodnie części RFN, a stamtąd dalej na zachód.
Przesmyk suwalski ma podobne znaczenie strategiczne.
Jest to bowiem obszar, którego zajęcie umożliwiłoby Rosji – po pierwsze – odcięcie od zwartego terytorialnie trzonu europejskiej przestrzeni NATO Litwy, Łotwy i Estonii, a co za tym idzie, stworzyłoby szansę ponownego podporządkowania Moskwie, choć niekoniecznie ponownej inkorporacji tych trzech państw. Kreml zażądałby ich wystąpienia z NATO.
Po drugie – zajęcie przesmyku suwalskiego doprowadziłoby do uzyskania przez izolowaną eksklawę, jaką jest obwód kaliningradzki, bezpośredniego połączenia z Białorusią. To zaś najprawdopodobniej byłoby wstępem do – ujmując rzecz najbardziej eufemistycznie – do jeszcze silniejszego niż ma to miejsce obecnie podporządkowania Białorusi Rosji.
Po trzecie – nie można też abstrahować od długoterminowych korzyści gospodarczych, jakie stałyby się udziałem Rosji po trwałym zaborze przesmyku suwalskiego. Wprawdzie Rosja obfituje w rozliczne bogactwa naturalne, problem polega jednak na tym, że większość tamtejszych złóż jest położona w dużej odległości od zakładów przemysłowych i/lub jest trudno dostępna.
Także od strategicznych metali.
Takich jak tytan i wanad, a właśnie one wraz z rudami żelaza występują w okolicach Suwałk. Przechwycenie podziemnych zasobów przesmyku suwalskiego mogłoby więc być dodatkowym – oprócz militarnego – motywem jego podboju. Zastrzeżenia natury ekologicznej nie miałyby dla Rosjan żadnego znaczenia.
Z geograficznego punktu widzenia przesmyk suwalski nie ogranicza się do terytorium Polski.
Nie, ponieważ granica polsko-litewska nie jest czymś w rodzaju muru, który rozdzielałby terytoria obu tych państw i uniemożliwiał manewr sił agresora po obu jej stronach.
Po polskiej stronie jako minimalny obszar agresji trzeba przyjąć powiaty gołdapski, olecki, suwalski, sejneński i augustowski (być może z wyjątkiem jego południowo-zachodniej części) oraz północno-wschodni cypel ełckiego. Gdyby przyjąć, że uderzenie (lub jedno z uderzeń) wyjdzie także z terytorium Białorusi, należałoby się liczyć z rosyjską operacją osłonową prowadzoną z rejonu Grodna przez powiat sokólski w kierunku na Mońki, na północ od Białegostoku.
Obiektem rosyjskiego ataku osłonowego mógłby być również powiat sokólski, który ma powierzchnię 2055 km² i zamieszkuje go ok. 70 tys. osób, a także powiat moniecki, liczący 1,4 tys. km² i ponad 42 tys. mieszkańców. Podstawowy obszar działań zbrojnych sięgnąłby około 5,5 tys. km², a możliwe, że nawet 9 tysięcy.
W razie powodzenia Rosja prawdopodobnie ograniczyłaby się do zaanektowania pięciu pierwszych powiatów o łącznej powierzchni 4 tys. km², zamieszkanych przez 118 tys. ludzi. Być może częściowo zajęłaby też powiat augustowski (1,7 tys. km² i ok. 60 tys. mieszkańców).
Należy jednak zauważyć, że polska część przesmyku suwalskiego charakteryzuje się trudnymi warunkami terenowymi.
One nie sprzyjają zwłaszcza działaniom jednostek pancernych i zmechanizowanych. Z tego punktu widzenia litewska część przesmyku jest łatwiejsza do szybkiego opanowania. Dlatego nie można wykluczyć, że hipotetyczny atak rozwinąłby się po obu stronach granicy polsko-litewskiej, a w razie powodzenia także część terytorium Litwy mogłaby zostać anektowana przez Rosję.
Przedstawił pan w swojej książce hipotezę ataku Rosji na Polskę. Po co Rosja miałaby nas atakować? Co to jej da?
W książce podkreśliłem, że nie jest ona prognozą rozwoju sytuacji geostrategicznej, a jedynie ostrzeżeniem. Żadnego zagrożenia nie wolno lekceważyć i każdemu należy poświęcić uwagę aby być przygotowanym gdy stanie się realne. Do wymienionych już trzech korzyści, jakie przeniósłby Rosji atak na przesmyk suwalski, dodałbym jeszcze czynniki uprawdopodabniające ów atak.
Bardzo proszę.
Pierwszym jest polityka Rosji na obszarze tzw. bliskiej zagranicy, czyli dążenie do reanimowania wewnętrznego imperium sowieckiego (Ukraina, Białoruś, Mołdawia, Gruzja itd.). Wprawdzie najnowsze prognozy gospodarcze przewidują znaczące ograniczenie rosyjskich wydatków zbrojeniowych, a stan ich sił zbrojnych nie jest tak dobry, jak przedstawia to kremlowska propaganda, jednak nie można się łudzić, że w razie sprzyjających okoliczności Putin nie zrezygnuje z polityki sbiranija russkoj ziemli.
Drugi czynnik, to owe sprzyjające okoliczności. Darem losu dla Rosji byłby konflikt zbrojny na Półwyspie Koreańskim. Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Azji byłoby niemal całkowite, z racji zarówno globalnej geostrategicznej wagi tego konfliktu, jak i z powodu ograniczonych możliwości jednoczesnego utrzymywania w innych rejonach świata wystarczającego potencjału odstraszającego. Mówiąc wprost, Europa przynajmniej czasowo utraciłaby na znaczeniu. Chociaż Rosjanie także skupiliby uwagę i większość swoich sił w Azji, to jednak właśnie wtedy mogliby spróbować osłabić NATO na europejskim teatrze działań, a droga do tego prowadziłaby przez przesmyk suwalski.
Czytaj dalej na następnej stronie ==>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Darem losu dla Rosji byłby konflikt zbrojny na Półwyspie Koreańskim. Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Azji byłoby niemal całkowite, z racji zarówno globalnej geostrategicznej wagi tego konfliktu, jak i z powodu ograniczonych możliwości jednoczesnego utrzymywania w innych rejonach świata wystarczającego potencjału odstraszającego
— mówi niezależny analityk stosunków międzynarodowych, autor książki „Przesmyk suwalski. Rosja kontra NATO” dr Tadeusz A. Kisielewski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Termin przesmyk suwalski narodził się w terminologii NATO, stąd przeniósł się do języka politycznego i publicystycznego. Co on oznacza? To tylko termin geograficzny, czy należy go rozpatrywać również w innym aspekcie?
Dr Tadeusz A. Kisielewski: Termin „przesmyk suwalski” jest pojęciem przede wszystkim militarnym, chociaż oczywiście także przestrzennym. Powstał jako swego rodzaju reminiscencja i odpowiednik „przesmyku Fuldy” z czasów pierwszej zimnej wojny, bo nie powinno ulegać wątpliwości, że druga zimna wojna z postsowiecką Rosją już trwa. Dawniej NATO przewidywało, że ewentualny atak wojsk Układu Warszawskiego na Europę Zachodnią rozpocznie się właśnie od uderzenia wojsk pancernych na przesmyk fuldajski, gdyż taki kierunek ataku umożliwiłby – w razie powodzenia – rozwinięcie manewru na południowe i zachodnie części RFN, a stamtąd dalej na zachód.
Przesmyk suwalski ma podobne znaczenie strategiczne.
Jest to bowiem obszar, którego zajęcie umożliwiłoby Rosji – po pierwsze – odcięcie od zwartego terytorialnie trzonu europejskiej przestrzeni NATO Litwy, Łotwy i Estonii, a co za tym idzie, stworzyłoby szansę ponownego podporządkowania Moskwie, choć niekoniecznie ponownej inkorporacji tych trzech państw. Kreml zażądałby ich wystąpienia z NATO.
Po drugie – zajęcie przesmyku suwalskiego doprowadziłoby do uzyskania przez izolowaną eksklawę, jaką jest obwód kaliningradzki, bezpośredniego połączenia z Białorusią. To zaś najprawdopodobniej byłoby wstępem do – ujmując rzecz najbardziej eufemistycznie – do jeszcze silniejszego niż ma to miejsce obecnie podporządkowania Białorusi Rosji.
Po trzecie – nie można też abstrahować od długoterminowych korzyści gospodarczych, jakie stałyby się udziałem Rosji po trwałym zaborze przesmyku suwalskiego. Wprawdzie Rosja obfituje w rozliczne bogactwa naturalne, problem polega jednak na tym, że większość tamtejszych złóż jest położona w dużej odległości od zakładów przemysłowych i/lub jest trudno dostępna.
Także od strategicznych metali.
Takich jak tytan i wanad, a właśnie one wraz z rudami żelaza występują w okolicach Suwałk. Przechwycenie podziemnych zasobów przesmyku suwalskiego mogłoby więc być dodatkowym – oprócz militarnego – motywem jego podboju. Zastrzeżenia natury ekologicznej nie miałyby dla Rosjan żadnego znaczenia.
Z geograficznego punktu widzenia przesmyk suwalski nie ogranicza się do terytorium Polski.
Nie, ponieważ granica polsko-litewska nie jest czymś w rodzaju muru, który rozdzielałby terytoria obu tych państw i uniemożliwiał manewr sił agresora po obu jej stronach.
Po polskiej stronie jako minimalny obszar agresji trzeba przyjąć powiaty gołdapski, olecki, suwalski, sejneński i augustowski (być może z wyjątkiem jego południowo-zachodniej części) oraz północno-wschodni cypel ełckiego. Gdyby przyjąć, że uderzenie (lub jedno z uderzeń) wyjdzie także z terytorium Białorusi, należałoby się liczyć z rosyjską operacją osłonową prowadzoną z rejonu Grodna przez powiat sokólski w kierunku na Mońki, na północ od Białegostoku.
Obiektem rosyjskiego ataku osłonowego mógłby być również powiat sokólski, który ma powierzchnię 2055 km² i zamieszkuje go ok. 70 tys. osób, a także powiat moniecki, liczący 1,4 tys. km² i ponad 42 tys. mieszkańców. Podstawowy obszar działań zbrojnych sięgnąłby około 5,5 tys. km², a możliwe, że nawet 9 tysięcy.
W razie powodzenia Rosja prawdopodobnie ograniczyłaby się do zaanektowania pięciu pierwszych powiatów o łącznej powierzchni 4 tys. km², zamieszkanych przez 118 tys. ludzi. Być może częściowo zajęłaby też powiat augustowski (1,7 tys. km² i ok. 60 tys. mieszkańców).
Należy jednak zauważyć, że polska część przesmyku suwalskiego charakteryzuje się trudnymi warunkami terenowymi.
One nie sprzyjają zwłaszcza działaniom jednostek pancernych i zmechanizowanych. Z tego punktu widzenia litewska część przesmyku jest łatwiejsza do szybkiego opanowania. Dlatego nie można wykluczyć, że hipotetyczny atak rozwinąłby się po obu stronach granicy polsko-litewskiej, a w razie powodzenia także część terytorium Litwy mogłaby zostać anektowana przez Rosję.
Przedstawił pan w swojej książce hipotezę ataku Rosji na Polskę. Po co Rosja miałaby nas atakować? Co to jej da?
W książce podkreśliłem, że nie jest ona prognozą rozwoju sytuacji geostrategicznej, a jedynie ostrzeżeniem. Żadnego zagrożenia nie wolno lekceważyć i każdemu należy poświęcić uwagę aby być przygotowanym gdy stanie się realne. Do wymienionych już trzech korzyści, jakie przeniósłby Rosji atak na przesmyk suwalski, dodałbym jeszcze czynniki uprawdopodabniające ów atak.
Bardzo proszę.
Pierwszym jest polityka Rosji na obszarze tzw. bliskiej zagranicy, czyli dążenie do reanimowania wewnętrznego imperium sowieckiego (Ukraina, Białoruś, Mołdawia, Gruzja itd.). Wprawdzie najnowsze prognozy gospodarcze przewidują znaczące ograniczenie rosyjskich wydatków zbrojeniowych, a stan ich sił zbrojnych nie jest tak dobry, jak przedstawia to kremlowska propaganda, jednak nie można się łudzić, że w razie sprzyjających okoliczności Putin nie zrezygnuje z polityki sbiranija russkoj ziemli.
Drugi czynnik, to owe sprzyjające okoliczności. Darem losu dla Rosji byłby konflikt zbrojny na Półwyspie Koreańskim. Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Azji byłoby niemal całkowite, z racji zarówno globalnej geostrategicznej wagi tego konfliktu, jak i z powodu ograniczonych możliwości jednoczesnego utrzymywania w innych rejonach świata wystarczającego potencjału odstraszającego. Mówiąc wprost, Europa przynajmniej czasowo utraciłaby na znaczeniu. Chociaż Rosjanie także skupiliby uwagę i większość swoich sił w Azji, to jednak właśnie wtedy mogliby spróbować osłabić NATO na europejskim teatrze działań, a droga do tego prowadziłaby przez przesmyk suwalski.
Czytaj dalej na następnej stronie ==>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/363871-nasz-wywiad-dr-kisielewski-o-przesmyku-suwalskim-nato-i-rosji-darem-losu-dla-moskwy-bylby-konflikt-zbrojny-na-polwyspie-koreanskim