[Moje słowa zostały] nie tyle nawet wyolbrzymione, co kompletnie przekręcone. Moja wypowiedź, zresztą całkowicie niepubliczna, wyrwana z ławy sejmowej, z kontekstu dotyczyła stosowania szantażu, jako metody walki o pieniądze. Każdy ma prawo strajkować, walczyć, w dowolnej formie. Są jednak takie formy, których w walce o pieniądze nie powinno się stosować
— mówiła w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Józef Hrynkiewicz, posłanka PiS, oceniając zwiększenie nakładów na służbę zdrowia i protest lekarzy rezydendów.
wPolityce.pl: Rząd zajmie się dzisiaj projektem ustawy o zwiększeniu nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB. Podczas prezentacji tego projektu, minister zdrowia nazwał go „historycznym” i „rewolucyjnym”. Czy z perspektywy przeciętnego Polaka rzeczywiście to odmieni sytuację?
Prof. Józefa Hrynkiewicz, posłanka PiS: Takich zobowiązań nie podejmował nigdy żaden rząd. To decyzja rewolucyjna i historyczna, potwierdzona ustawą rządową. Rząd zobowiązuje się do systematycznego podnoszenia nakładów publicznych na ochronę zdrowia. To bardzo poważne zobowiązanie, które trzeba odczytywać także jako tamę przed „dziką prywatyzacją”, przed tzw. „kręceniem lodów na ochronie zdrowia”. Mechanizm był prosty: najpierw remont i wyposażenie za środki publiczne. Potem zadłużenie szpitala i przekazanie prywatnemu podmiotowi za bezcen. Opinia publiczna w Polsce konsekwentnie domaga się odpowiedzialności państwa za ochronę zdrowia. I tym zobowiązaniem rząd wypełnia oczekiwania obywateli!
6 proc. PKB to nakłady minimalne (minimum minimorum!). Oznacza to jednak więcej o kilka, kilkanaście miliardów złotych w każdym roku, bo rosną i będą rosły wynagrodzenia. Rosną dochody budżetu państwa, który finansuje wydatki na lepsze warunki materialne i kadrowe w ochronie zdrowia (np. inwestycje, badania, kształcenie, itp).
Czy takie zwiększanie nakładów na ochronę zdrowia jest bezpieczne z punktu widzenia budżetu? Czy nie ma obaw, że kolokwialnie mówiąc - wszystko „pochłonie” NFZ?
To całkowicie bezpieczne finansowanie. NFZ finansuje koszty świadczeń dla pacjentów ze składki (z części podatku od wynagrodzeń). Budżet finansuje zadania powiązane z ochroną zdrowia. To są dwa niezależne źródła. Każde ma inne zadania.
Czy ten projekt zadowoli protestujących lekarzy-rezydentów?
Rezydenci nie przyłączyli się do rozmów, do których zaprosił ich rząd. Nie przedstawili tam swoich postulatów. Nie potrafię odpowiedzialnie ocenić postulatów rezydentów, osób, które uczą się zawodu lekarza w wybranej specjalizacji. Mogę tylko odnieść się do żądań płacowych rezydentów. Wynagrodzenie wypłacane ze środków publicznych musi pozostawać w odpowiedniej proporcji do mediany wynagrodzeń oraz do wynagrodzenia przeciętnego. Mediana wynagrodzeń w Polsce w 2017 roku to ok. 2800 zł (to najczęściej płacone wynagrodzenie). Średnie wynagrodzenie to ok. 4500zł (średnie osiąga w Polsce w 2017 roku mniej niż 30 proc. zatrudnionych). Gdzieś między tymi wielkościami „muszą zmieścić się” wynagrodzenia osób wchodzących do zawodu, czy odbywających szkolenie w zawodzie.
Innych postulatów rezydentów nie znam, bo nie ujawnili metody liczenia nakładów publicznych na ochronę zdrowia. Uznaną w statystyce międzynarodowej jest metoda tzw. rachunków narodowych. Według tej metody już kilka lat temu przekroczono w Polsce żądany przez rezydentów wskaźnik, bo liczy się wszystko, co jest przeznaczone na ochronę zdrowia oraz wszystkie wydatki publiczne powiązane z ochroną zdrowia. Porównania z innymi państwami nie uwzględniają różnic w kosztach, dochodach, ulgach, źródłach itp. To liczenie jest zadaniem dla specjalistów od finansów publicznych.
Na pewno zawsze trzeba i można zawsze poprawiać warunki pracy i organizację pracy. Nie znam żądań protestujący w zakresie warunków pracy i organizacji. Przykro tylko, że protestujący tak mało mówią o sytuacji pacjentów.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
[Moje słowa zostały] nie tyle nawet wyolbrzymione, co kompletnie przekręcone. Moja wypowiedź, zresztą całkowicie niepubliczna, wyrwana z ławy sejmowej, z kontekstu dotyczyła stosowania szantażu, jako metody walki o pieniądze. Każdy ma prawo strajkować, walczyć, w dowolnej formie. Są jednak takie formy, których w walce o pieniądze nie powinno się stosować
— mówiła w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Józef Hrynkiewicz, posłanka PiS, oceniając zwiększenie nakładów na służbę zdrowia i protest lekarzy rezydendów.
wPolityce.pl: Rząd zajmie się dzisiaj projektem ustawy o zwiększeniu nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB. Podczas prezentacji tego projektu, minister zdrowia nazwał go „historycznym” i „rewolucyjnym”. Czy z perspektywy przeciętnego Polaka rzeczywiście to odmieni sytuację?
Prof. Józefa Hrynkiewicz, posłanka PiS: Takich zobowiązań nie podejmował nigdy żaden rząd. To decyzja rewolucyjna i historyczna, potwierdzona ustawą rządową. Rząd zobowiązuje się do systematycznego podnoszenia nakładów publicznych na ochronę zdrowia. To bardzo poważne zobowiązanie, które trzeba odczytywać także jako tamę przed „dziką prywatyzacją”, przed tzw. „kręceniem lodów na ochronie zdrowia”. Mechanizm był prosty: najpierw remont i wyposażenie za środki publiczne. Potem zadłużenie szpitala i przekazanie prywatnemu podmiotowi za bezcen. Opinia publiczna w Polsce konsekwentnie domaga się odpowiedzialności państwa za ochronę zdrowia. I tym zobowiązaniem rząd wypełnia oczekiwania obywateli!
6 proc. PKB to nakłady minimalne (minimum minimorum!). Oznacza to jednak więcej o kilka, kilkanaście miliardów złotych w każdym roku, bo rosną i będą rosły wynagrodzenia. Rosną dochody budżetu państwa, który finansuje wydatki na lepsze warunki materialne i kadrowe w ochronie zdrowia (np. inwestycje, badania, kształcenie, itp).
Czy takie zwiększanie nakładów na ochronę zdrowia jest bezpieczne z punktu widzenia budżetu? Czy nie ma obaw, że kolokwialnie mówiąc - wszystko „pochłonie” NFZ?
To całkowicie bezpieczne finansowanie. NFZ finansuje koszty świadczeń dla pacjentów ze składki (z części podatku od wynagrodzeń). Budżet finansuje zadania powiązane z ochroną zdrowia. To są dwa niezależne źródła. Każde ma inne zadania.
Czy ten projekt zadowoli protestujących lekarzy-rezydentów?
Rezydenci nie przyłączyli się do rozmów, do których zaprosił ich rząd. Nie przedstawili tam swoich postulatów. Nie potrafię odpowiedzialnie ocenić postulatów rezydentów, osób, które uczą się zawodu lekarza w wybranej specjalizacji. Mogę tylko odnieść się do żądań płacowych rezydentów. Wynagrodzenie wypłacane ze środków publicznych musi pozostawać w odpowiedniej proporcji do mediany wynagrodzeń oraz do wynagrodzenia przeciętnego. Mediana wynagrodzeń w Polsce w 2017 roku to ok. 2800 zł (to najczęściej płacone wynagrodzenie). Średnie wynagrodzenie to ok. 4500zł (średnie osiąga w Polsce w 2017 roku mniej niż 30 proc. zatrudnionych). Gdzieś między tymi wielkościami „muszą zmieścić się” wynagrodzenia osób wchodzących do zawodu, czy odbywających szkolenie w zawodzie.
Innych postulatów rezydentów nie znam, bo nie ujawnili metody liczenia nakładów publicznych na ochronę zdrowia. Uznaną w statystyce międzynarodowej jest metoda tzw. rachunków narodowych. Według tej metody już kilka lat temu przekroczono w Polsce żądany przez rezydentów wskaźnik, bo liczy się wszystko, co jest przeznaczone na ochronę zdrowia oraz wszystkie wydatki publiczne powiązane z ochroną zdrowia. Porównania z innymi państwami nie uwzględniają różnic w kosztach, dochodach, ulgach, źródłach itp. To liczenie jest zadaniem dla specjalistów od finansów publicznych.
Na pewno zawsze trzeba i można zawsze poprawiać warunki pracy i organizację pracy. Nie znam żądań protestujący w zakresie warunków pracy i organizacji. Przykro tylko, że protestujący tak mało mówią o sytuacji pacjentów.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/363787-nasz-wywiad-prof-hrynkiewicz-ocenia-zwiekszenie-nakladow-na-sluzbe-zdrowia-takich-zobowiazan-nie-podejmowal-nigdy-zaden-rzad