Uważam, że nie tylko w tym składzie, ale również w innych układach osoby, które mają decydujący wpływ na życie polityczne w Polsce powinny mieć możliwość spotykać się ze sobą w sposób swobodny i nieskrępowany, w każdej chwili podnieść telefon i przedyskutować różne tematy
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Grzegorz Długi, poseł Kukiz’15.
wPolityce:Pana zdaniem problem afery reprywatyzacyjnej zostanie dziś podniesiony w czasie konwencji Platformy Obywatelskiej Łodzi, czy zamieciony pod dywan?
Grzegorz Długi: Myślę, że nie jest w interesie Platformy, by sprawę reprywatyzacji podczas niej nagłośniać. Pewnie w jakimś momencie, jak będą już u nich poruszane kwestie personalne -a będzie to najprawdopodobniej w grudniu - to wtedy nastąpią jakieś dyskusje. Natomiast w tej chwili to nie jest sprawa korzystna dla PO. Uważam, że cała ta konwencja jest stratą czasu, a najgorsze jest to, że jest to strata moich pieniędzy, bo ta konwencja jest robiona za moje pieniądze. Nie jestem posłem zawodowym, pracuję i płacę podatki, po to, by tamci państwo marnowali pieniądze dyskutując -za przeproszeniem- o niczym. Bo problemem totalnej opozycji jest to, że ona nie ma koncepcji, absolutnie nie wie, co ma zrobić.
Wie tyle, że musi walczyć o władzę w samorządach.
Właśnie, będąc tylko anty PiS-em. To znaczy lepiej jak my będziemy mieli te fotele, niż miałoby je Prawo i Sprawiedliwość. Od wielu lat jednak okazuje się, że to tylko wzmacnia PiS i powoduje coraz większą przepaść między Polakami. Panowie z Platformy Obywatelskiej obudźcie się, zabierzcie się do roboty, zapomnijcie o fotelach, popracujcie trochę i wtedy być może coś się uda poprawić!
Jakie są Pana refleksje związane z czwartym już spotkaniem prezydenta Andrzeja Dudy z prezesem PiS w sprawie poprawek do ustaw o SN i KRS. Można mówić o pacie, czy może o coraz realniejszym kompromisie?
Obawiam się, że zbyt wiele jest medialnej wrzawy dookoła tych spotkań, co źle wróży naszej demokracji, bo gdy rzeczą nadzwyczajną jest to, że spotykają się osoby ważne w tym państwie, to oznacza, że normalnie te osoby ze sobą się nie spotykają. I to jest złe. Uważam, że nie tylko w tym składzie, ale również w innych układach osoby, które mają decydujący wpływ na życie polityczne w Polsce powinny mieć możliwość spotykać się ze sobą w sposób swobodny i nieskrępowany, w każdej chwili podnieść telefon i przedyskutować różne tematy. Wtedy mielibyśmy przynajmniej nadzieję na normalny proces polityczny.
Teraz Pan tego nie dostrzega?
Kiedy okazuje się, że my liczymy spotkania, w tym wypadku prezydenta i szefa największej partii, to oznacza, że proces polityczny w Polsce doszedł jedynie do jakiegoś konfliktowego nastawienia. Inaczej mówiąc: spotykają się, to może zażegnają konflikt, a może właśnie go spowodują. Uspokójmy to, nie epatujmy tym społeczeństwa, długotrwałe dyskusje w świetle jupiterów niewiele tu pomogą. Chciałbym, żeby wszyscy zabrali się do pracy merytorycznej, trzeba wciągnąć w nią ekspertów i nazwać problemy. Bo przecież nie jest problemem to, że taki czy inny wyrok jest idiotyczny, bop zawsze w jakimś sensie takie się zdarzą. Pytanie jest, jaki system stworzymy, który minimalizuje ich ilość i który zmotywuje pracowników wymiaru sprawiedliwości do odpowiednich zachowań. Ostatnio miałem spotkanie z urzędnikami sądownictwa. Nikt nie zauważył ich protestu, który się niedawno odbył. To bardzo sensowni ludzie, którzy są w stanie powiedzieć, jak to naprawdę wygląda wewnątrz wymiaru sprawiedliwości od strony organizacji pracy. Połowę problemów można by było załatwić słuchając tylko tych ludzi, ale my jednak wolimy tę wielką politykę.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Uważam, że nie tylko w tym składzie, ale również w innych układach osoby, które mają decydujący wpływ na życie polityczne w Polsce powinny mieć możliwość spotykać się ze sobą w sposób swobodny i nieskrępowany, w każdej chwili podnieść telefon i przedyskutować różne tematy
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Grzegorz Długi, poseł Kukiz’15.
wPolityce:Pana zdaniem problem afery reprywatyzacyjnej zostanie dziś podniesiony w czasie konwencji Platformy Obywatelskiej Łodzi, czy zamieciony pod dywan?
Grzegorz Długi: Myślę, że nie jest w interesie Platformy, by sprawę reprywatyzacji podczas niej nagłośniać. Pewnie w jakimś momencie, jak będą już u nich poruszane kwestie personalne -a będzie to najprawdopodobniej w grudniu - to wtedy nastąpią jakieś dyskusje. Natomiast w tej chwili to nie jest sprawa korzystna dla PO. Uważam, że cała ta konwencja jest stratą czasu, a najgorsze jest to, że jest to strata moich pieniędzy, bo ta konwencja jest robiona za moje pieniądze. Nie jestem posłem zawodowym, pracuję i płacę podatki, po to, by tamci państwo marnowali pieniądze dyskutując -za przeproszeniem- o niczym. Bo problemem totalnej opozycji jest to, że ona nie ma koncepcji, absolutnie nie wie, co ma zrobić.
Wie tyle, że musi walczyć o władzę w samorządach.
Właśnie, będąc tylko anty PiS-em. To znaczy lepiej jak my będziemy mieli te fotele, niż miałoby je Prawo i Sprawiedliwość. Od wielu lat jednak okazuje się, że to tylko wzmacnia PiS i powoduje coraz większą przepaść między Polakami. Panowie z Platformy Obywatelskiej obudźcie się, zabierzcie się do roboty, zapomnijcie o fotelach, popracujcie trochę i wtedy być może coś się uda poprawić!
Jakie są Pana refleksje związane z czwartym już spotkaniem prezydenta Andrzeja Dudy z prezesem PiS w sprawie poprawek do ustaw o SN i KRS. Można mówić o pacie, czy może o coraz realniejszym kompromisie?
Obawiam się, że zbyt wiele jest medialnej wrzawy dookoła tych spotkań, co źle wróży naszej demokracji, bo gdy rzeczą nadzwyczajną jest to, że spotykają się osoby ważne w tym państwie, to oznacza, że normalnie te osoby ze sobą się nie spotykają. I to jest złe. Uważam, że nie tylko w tym składzie, ale również w innych układach osoby, które mają decydujący wpływ na życie polityczne w Polsce powinny mieć możliwość spotykać się ze sobą w sposób swobodny i nieskrępowany, w każdej chwili podnieść telefon i przedyskutować różne tematy. Wtedy mielibyśmy przynajmniej nadzieję na normalny proces polityczny.
Teraz Pan tego nie dostrzega?
Kiedy okazuje się, że my liczymy spotkania, w tym wypadku prezydenta i szefa największej partii, to oznacza, że proces polityczny w Polsce doszedł jedynie do jakiegoś konfliktowego nastawienia. Inaczej mówiąc: spotykają się, to może zażegnają konflikt, a może właśnie go spowodują. Uspokójmy to, nie epatujmy tym społeczeństwa, długotrwałe dyskusje w świetle jupiterów niewiele tu pomogą. Chciałbym, żeby wszyscy zabrali się do pracy merytorycznej, trzeba wciągnąć w nią ekspertów i nazwać problemy. Bo przecież nie jest problemem to, że taki czy inny wyrok jest idiotyczny, bop zawsze w jakimś sensie takie się zdarzą. Pytanie jest, jaki system stworzymy, który minimalizuje ich ilość i który zmotywuje pracowników wymiaru sprawiedliwości do odpowiednich zachowań. Ostatnio miałem spotkanie z urzędnikami sądownictwa. Nikt nie zauważył ich protestu, który się niedawno odbył. To bardzo sensowni ludzie, którzy są w stanie powiedzieć, jak to naprawdę wygląda wewnątrz wymiaru sprawiedliwości od strony organizacji pracy. Połowę problemów można by było załatwić słuchając tylko tych ludzi, ale my jednak wolimy tę wielką politykę.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/363420-nasz-wywiad-dlugi-o-rozmowach-prezydenta-z-prezesem-pis-obawiam-sie-ze-zbyt-wiele-jest-medialnej-wrzawy-wokol-tych-spotkan
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.