Źle się dzieje w naszym „Kaczykistanie”. Jak źle, można dowiedzieć się z niemal codziennych doniesień niemieckich mediów. Kilka dni temu przebił jednak wszystkich dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, który dla zobrazowania jakoby zatrważającej sytuacji w naszym kraju wyszukał i poprosił o komentarz imigranta z Polski. Co prawda ów człowiek-nikt, pardon, „Modedesigner in Deutschland” w zakresie odzieży kupowanej z drugiej ręki, którego „ojczyzną z wyboru są Niemcy”, nie ma bladego pojęcia o czym mówi, spełnił wszakże podstawowe kryterium: zionie nienawiścią do PiS, „dramatycznie rujnującego dorobek kraju z minionych dwudziestu lat”. Dla przypomnienia: Wieści z „Kaczykistanu” - „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, gazeta redagowana przez idiotów
Postanowiłem odwdzięczyć się „FAZ” równie pięknym za nadobne i zapowiedziałem tekst w analogicznym stylu o Niemczech:
Jak pytał, szanowni niemieccy koledzy redaktorzy, Wasz rodak, mistrz propagandy Joseph Goebbels: >>Chcecie totalnej wojny?<< To będziecie ją mieli”. Tyle tytułem wstępu. „Versprochen ist versprochen und wird nicht gebrochen”, brzmi niemieckie porzekadło, znaczy: obiecane – dotrzymane, ad rem.
Der Tod ist ein Meister aus Deutschland - Śmierć jest mistrzem z Niemie
— pisał rumuński Żyd Paul Celan.
Dlaczego przywołuję akurat jego „Fugę śmierci”? Po pierwsze, nie był to „Modedesigner”, lecz tragicznie doświadczony przez wojnę, niemieckojęzyczny poeta. Po drugie, nikt inny, tylko właśnie Niemcy usiłują dziś przenicować historię i obarczyć innych co najmniej winą za holokaust. Ostatnim tego przykładem jest wypowiedź urodzonej w 1956r. historyk z Instytutu Europy Wschodniej w Wolnym Uniwersytecie w Berlinie Gertrud Pickhan. Pani odniosła się na użytek publicznej rozgłośni Deutschlandfunk do krótkiego filmu IPN, kilkuminutowej animacji pt. „Niezwyciężeni”: że to „upraszczanie”, bo Polacy też uczestniczyli w zagładzie Żydówek i Żydów, denuncjowali, brali pieniądze za ich ratowanie, zaś po wojnie szeroko popierali komunizm, i teraz to wszystko jest zamiatane pod dywan. Żeby było poetycznie, historyk Pickhan przytoczyła na koniec pod naszym adresem cytat Bertolda Brechta: „Nieszczęśliwy to kraj, który potrzebuje bohaterów”.
Napadnięta przez Niemców Polska nie musi tych bohaterów wyszukiwać, Polska ich ma. W przeciwieństwie do Niemiec, którzy w imię swej zbrodniczej, wyimaginowanej „rasowej wyższości” skazali całe narody, w tym nas, Polaków, na zagładę. Nieszczęśliwe te Niemcy, które nawet ze zbrodniarzy usiłują uczynić swych narodowych bohaterów, jak np. z Clausa von Stauffenberga. Taki był dzielny, uczestniczył przecież w zamachu na Hitlera… Cisza o tym, że zamachu na umiłowanego wodza narodu niemieckiego próbowano dokonać w obliczu nieuchronnej klęski III Rzeszy, cisza o poglądach dzielnego Stauffenberga, że był zagorzałym zwolennikiem „planowej kolonizacji” Polski, o czym sam pisał z naszego okupowanego kraju w listach do żony:
Miejscowa ludność to niewiarygodny motłoch, bardzo dużo Żydów i bardzo dużo mieszańców. Naród, który dobrze się czuje tylko pod batem. Tysiące jeńców przydadzą się w naszym rolnictwie.
Ot, bohater, wart rozsławienia w hoolywoodzkiej produkcji, jak w filmie pt. „Walkiria” z Tomem Cruisem w roli Stauffenberga. I jaki mądry był ten polski prezydent Bronisław Komorowski z nadania PO, który w 2015 r. porównał Powstanie Warszawskie do… zamachu w Wilczym Szańcu:
W jakiejś mierze polski zryw niepodległościowy 1 sierpnia 1944 r. wpisuje się, niezależnie od intencji, także w ten kalendarz wydarzeń, w których funkcjonuje tradycja 20 lipca 1944 r., a więc tradycja zamachu na Hitlera…
Takiej partii i takiego prezydenta potrzebuje Polska! A nie tego PiS-u, który buntuje się przeciw określeniu „polskie obozy koncentracyjne”, bredzi coś o milionach zabitych, o zrównaniu Warszawy z ziemią, reparacjach i ograniczeniu wpływów niemieckich mediów… A propos, nikt inny, tylko sama Erika Steinbach, była przewodnicząca tzw. Związku Wypędzonych, w którym wysiedleńcy stanowią dziś ułamek, wyznała publicznie, iż „nie miała pojęcia o Powstaniu Warszawskim”…
Pojęcia nie ma większość Niemców, bo i po co rozpamiętywać własne zbrodnie. Lepiej przerzucić je na cudze barki, jak w telewizyjnym serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, w którym wojna zaczęła się od ataku na sowiecką Rosję, a żołnierze Armii Krajowej to bandyci, rabusie i antysemici oczywiście. W przeciwieństwie do samych Niemców, gotowych na wszystko dla ratowania żydowskich przyjaciół.
Czytaj dalej na następnej stronie ==>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Źle się dzieje w naszym „Kaczykistanie”. Jak źle, można dowiedzieć się z niemal codziennych doniesień niemieckich mediów. Kilka dni temu przebił jednak wszystkich dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, który dla zobrazowania jakoby zatrważającej sytuacji w naszym kraju wyszukał i poprosił o komentarz imigranta z Polski. Co prawda ów człowiek-nikt, pardon, „Modedesigner in Deutschland” w zakresie odzieży kupowanej z drugiej ręki, którego „ojczyzną z wyboru są Niemcy”, nie ma bladego pojęcia o czym mówi, spełnił wszakże podstawowe kryterium: zionie nienawiścią do PiS, „dramatycznie rujnującego dorobek kraju z minionych dwudziestu lat”. Dla przypomnienia: Wieści z „Kaczykistanu” - „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, gazeta redagowana przez idiotów
Postanowiłem odwdzięczyć się „FAZ” równie pięknym za nadobne i zapowiedziałem tekst w analogicznym stylu o Niemczech:
Jak pytał, szanowni niemieccy koledzy redaktorzy, Wasz rodak, mistrz propagandy Joseph Goebbels: >>Chcecie totalnej wojny?<< To będziecie ją mieli”. Tyle tytułem wstępu. „Versprochen ist versprochen und wird nicht gebrochen”, brzmi niemieckie porzekadło, znaczy: obiecane – dotrzymane, ad rem.
Der Tod ist ein Meister aus Deutschland - Śmierć jest mistrzem z Niemie
— pisał rumuński Żyd Paul Celan.
Dlaczego przywołuję akurat jego „Fugę śmierci”? Po pierwsze, nie był to „Modedesigner”, lecz tragicznie doświadczony przez wojnę, niemieckojęzyczny poeta. Po drugie, nikt inny, tylko właśnie Niemcy usiłują dziś przenicować historię i obarczyć innych co najmniej winą za holokaust. Ostatnim tego przykładem jest wypowiedź urodzonej w 1956r. historyk z Instytutu Europy Wschodniej w Wolnym Uniwersytecie w Berlinie Gertrud Pickhan. Pani odniosła się na użytek publicznej rozgłośni Deutschlandfunk do krótkiego filmu IPN, kilkuminutowej animacji pt. „Niezwyciężeni”: że to „upraszczanie”, bo Polacy też uczestniczyli w zagładzie Żydówek i Żydów, denuncjowali, brali pieniądze za ich ratowanie, zaś po wojnie szeroko popierali komunizm, i teraz to wszystko jest zamiatane pod dywan. Żeby było poetycznie, historyk Pickhan przytoczyła na koniec pod naszym adresem cytat Bertolda Brechta: „Nieszczęśliwy to kraj, który potrzebuje bohaterów”.
Napadnięta przez Niemców Polska nie musi tych bohaterów wyszukiwać, Polska ich ma. W przeciwieństwie do Niemiec, którzy w imię swej zbrodniczej, wyimaginowanej „rasowej wyższości” skazali całe narody, w tym nas, Polaków, na zagładę. Nieszczęśliwe te Niemcy, które nawet ze zbrodniarzy usiłują uczynić swych narodowych bohaterów, jak np. z Clausa von Stauffenberga. Taki był dzielny, uczestniczył przecież w zamachu na Hitlera… Cisza o tym, że zamachu na umiłowanego wodza narodu niemieckiego próbowano dokonać w obliczu nieuchronnej klęski III Rzeszy, cisza o poglądach dzielnego Stauffenberga, że był zagorzałym zwolennikiem „planowej kolonizacji” Polski, o czym sam pisał z naszego okupowanego kraju w listach do żony:
Miejscowa ludność to niewiarygodny motłoch, bardzo dużo Żydów i bardzo dużo mieszańców. Naród, który dobrze się czuje tylko pod batem. Tysiące jeńców przydadzą się w naszym rolnictwie.
Ot, bohater, wart rozsławienia w hoolywoodzkiej produkcji, jak w filmie pt. „Walkiria” z Tomem Cruisem w roli Stauffenberga. I jaki mądry był ten polski prezydent Bronisław Komorowski z nadania PO, który w 2015 r. porównał Powstanie Warszawskie do… zamachu w Wilczym Szańcu:
W jakiejś mierze polski zryw niepodległościowy 1 sierpnia 1944 r. wpisuje się, niezależnie od intencji, także w ten kalendarz wydarzeń, w których funkcjonuje tradycja 20 lipca 1944 r., a więc tradycja zamachu na Hitlera…
Takiej partii i takiego prezydenta potrzebuje Polska! A nie tego PiS-u, który buntuje się przeciw określeniu „polskie obozy koncentracyjne”, bredzi coś o milionach zabitych, o zrównaniu Warszawy z ziemią, reparacjach i ograniczeniu wpływów niemieckich mediów… A propos, nikt inny, tylko sama Erika Steinbach, była przewodnicząca tzw. Związku Wypędzonych, w którym wysiedleńcy stanowią dziś ułamek, wyznała publicznie, iż „nie miała pojęcia o Powstaniu Warszawskim”…
Pojęcia nie ma większość Niemców, bo i po co rozpamiętywać własne zbrodnie. Lepiej przerzucić je na cudze barki, jak w telewizyjnym serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, w którym wojna zaczęła się od ataku na sowiecką Rosję, a żołnierze Armii Krajowej to bandyci, rabusie i antysemici oczywiście. W przeciwieństwie do samych Niemców, gotowych na wszystko dla ratowania żydowskich przyjaciół.
Czytaj dalej na następnej stronie ==>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/362402-moja-odpowiedz-dla-strzelajacej-slepakami-w-polski-rzad-frankfurter-allgemeine-zeitung-i-nie-tylko
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.