Rzeczywiście, utrapienie z nami, Polakami… Albo to nasze „szerokie poparcie dla komunizmu” (Pickhan); po co to pamiętać np. wychwalanie przez kanclerza Helmuta Schmidta stanu wojennego w Polsce, po co przypominać, że w czasie, gdy „Solidarność” torowała drogę do zjednoczenia Niemiec przywódca dawnej NRD Erich Honecker mówił: „Jeśli sąsiad zmienia tapety, to nie znaczy że ja muszę”, i przekonywał, że mur w Berlinie „będzie stał jeszcze sto lat”. W kwestii formalnej, nieco wcześniej został przyjęty z honorami należnymi głowie państwa przez kanclerza Helmuta Kohla. Po co przypominać np. uchwałę Bundestagu pod nazwą „Ende des Provisoriums”, czyli de facto uznanie istnienia wschodnich Niemiec na wieki, wieków amen…?
Przeklęty PiS! Tak było dobrze za Platformy Obywatelskiej z przystawką Polskiego Stronnictwa Ludowego, a teraz wszystko się wali. Krociowych zysków nie można już transferować, na dodatek tym Polakom zachciewa się towarów takiej samej jakości jak w Niemczech. No, we łbach się im, znaczy nam, poprzewracało. I w polityce międzynarodowej chcą, znaczy, my chcemy, głos zabierać, toż to jawny skandal! Nie znają ci podkomendni „jadowitego karła” - jak ochrzciły Jarosława Kaczyńskiego niemieckie media - swego miejsca w szeregu. I sądy chcą zreformować na podobieństwo tych w Niemczech, gdzie notabene sędziów sądów najwyższych mianuje minister sprawiedliwości, po uprzednim rekomendowaniu kandydatów przez posłów Bundestagu i ministrów krajów związkowych. Cóż za wybujałe aspiracje tego pisowskiego rządu…
System w Niemczech obowiązuje dłużej i dlatego wypracował sobie taki mechanizm kontroli i równowagi, który pozwala sędziom zachować niezależność w ich pracy. Ponadto w Niemczech jest coś takiego co można nazwać kulturą niezależności
— wyłożyła w rozmowie z Deutsche Welle prawniczka Anne Sanders.
Czyż to nie oczywisty zamach PiS-u na demokrację w Polsce? Coś trzeba zrobić!, wezwał niemiecki poseł, szef tzw. Związku Wypędzonych Bernd Fabritius, inicjator rezolucji podjętej w minioną środę przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy w sprawie rzekomego łamania praworządności w naszym kraju.
Co my, Polacy, zrobilibyśmy bez tego bezinteresowanego, partnerstwa, pomocy i szczerej przyjaźni ze strony Niemców, którzy z jednej strony potrafią zażartować, bo poczucie humoru mają słynne w świecie (co udowodnili przyprawiając polskiemu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu kartofla zamiast głowy i w setkach powielanych przez wszystkie media dowcipów o Polakach, tzw. Polenwitze), ale jak trzeba, to i na poważnie troszczą się o nasze dobro… Jak np. kanclerz Gerhard Schröder, który nie chciał zaśmiecać naszej, polskiej ziemi jakimś żelastwem i położył gazową rurę z Rosji na dnie Bałtyku. Czy jak do niedawna szef MSZ, obecnie prezydent Bundesrepubliki Frank-Walter Steinmeier, który w trosce o nasze stosunki z Rosją nazwał obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce i ćwiczenia NATO „drażnieniem Moskwy” i „wymachiwaniem szabelką”. Albo jak urzędująca kanclerz Angela Merkel, która z taką determinacją troszczy się o nasze kulturowe ubogacenie przez islamskich imigrantów, że pominę jej wspaniałomyślne, osobiste zaangażowanie w usadowieniu w Brukseli współtwórcy „teoretycznego państwa” polskiego, byłego premiera Donalda Tuska, mimo gigantycznych afer za jego rządów.
Niestety, bywa też, że sama Unia Europejska utrudnia Niemcom pomoc niesioną Polsce i w ogóle zagranicy. Jak w latach dziewięćdziesiątych, gdy wymuszono na nich oficjalne zniesienie możliwości odliczania w podatkach łapówek wręczanych przez niemieckie koncerny. Nieoficjanie Niemcy nie bardzo się z tym pogodzili, o czym świadczą liczne, późniejsze problemy niemieckich eksporterów i inwestorów, co spowodowało trzęsienie ziemi w zarządach kilku wielkich, znanych przedsiębiorstw.
Tyle w wielkim skrócie. Wystarczy? W przeciwieństwie do „Frankfurter Allgemeine Zeitung” i wielu innych mediów, nie są to ślepaki wysnute z głowy jakiegoś „Modedesignera”, wystrzelone na polityczne zamówienie. Nawiasem mówiąc, znaleźli się też niemieccy dziennikarze, którzy wyrazili mi swe ubolewanie z powodu żenującej propagandy, uprawianej przez „FAZ” i nie tylko. Jeśli w mojej odpowiedzi napisałem choć słowo nieprawdy, gotów jestem okrążyć na kolanach Bramę Brandenburską. Nie, nie jestem germanofobem. Nie są nimi także inni wieloletni, polscy korespondenci z Niemiec, w tym akredytowany obecnie w Berlinie Cezary Gmyz z TVP, ochrzczony przez tygodnik „Die Zeit” mianem „przekręciarza”, a przez dziennik „Der Tagesspiegel” „zajadłego podpalacza”, który „przeobraził się w jednego z tych radykalnych PiS-owców”.
Nie wiem, czy w interesie Niemiec leży pogarszanie nastrojów między naszymi krajami, do czego z całą pewnością prowadzi bezczelna wręcz ingerencja w wewnętrzne sprawy naszego kraju, nieskrywane nawet wspieranie „totalnej opozycji” i próby meblowania polskiej sceny politycznej na niemiecką modłę.
Ale cóż, Versprochen ist versprochen, obiecane - dotrzymane…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rzeczywiście, utrapienie z nami, Polakami… Albo to nasze „szerokie poparcie dla komunizmu” (Pickhan); po co to pamiętać np. wychwalanie przez kanclerza Helmuta Schmidta stanu wojennego w Polsce, po co przypominać, że w czasie, gdy „Solidarność” torowała drogę do zjednoczenia Niemiec przywódca dawnej NRD Erich Honecker mówił: „Jeśli sąsiad zmienia tapety, to nie znaczy że ja muszę”, i przekonywał, że mur w Berlinie „będzie stał jeszcze sto lat”. W kwestii formalnej, nieco wcześniej został przyjęty z honorami należnymi głowie państwa przez kanclerza Helmuta Kohla. Po co przypominać np. uchwałę Bundestagu pod nazwą „Ende des Provisoriums”, czyli de facto uznanie istnienia wschodnich Niemiec na wieki, wieków amen…?
Przeklęty PiS! Tak było dobrze za Platformy Obywatelskiej z przystawką Polskiego Stronnictwa Ludowego, a teraz wszystko się wali. Krociowych zysków nie można już transferować, na dodatek tym Polakom zachciewa się towarów takiej samej jakości jak w Niemczech. No, we łbach się im, znaczy nam, poprzewracało. I w polityce międzynarodowej chcą, znaczy, my chcemy, głos zabierać, toż to jawny skandal! Nie znają ci podkomendni „jadowitego karła” - jak ochrzciły Jarosława Kaczyńskiego niemieckie media - swego miejsca w szeregu. I sądy chcą zreformować na podobieństwo tych w Niemczech, gdzie notabene sędziów sądów najwyższych mianuje minister sprawiedliwości, po uprzednim rekomendowaniu kandydatów przez posłów Bundestagu i ministrów krajów związkowych. Cóż za wybujałe aspiracje tego pisowskiego rządu…
System w Niemczech obowiązuje dłużej i dlatego wypracował sobie taki mechanizm kontroli i równowagi, który pozwala sędziom zachować niezależność w ich pracy. Ponadto w Niemczech jest coś takiego co można nazwać kulturą niezależności
— wyłożyła w rozmowie z Deutsche Welle prawniczka Anne Sanders.
Czyż to nie oczywisty zamach PiS-u na demokrację w Polsce? Coś trzeba zrobić!, wezwał niemiecki poseł, szef tzw. Związku Wypędzonych Bernd Fabritius, inicjator rezolucji podjętej w minioną środę przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy w sprawie rzekomego łamania praworządności w naszym kraju.
Co my, Polacy, zrobilibyśmy bez tego bezinteresowanego, partnerstwa, pomocy i szczerej przyjaźni ze strony Niemców, którzy z jednej strony potrafią zażartować, bo poczucie humoru mają słynne w świecie (co udowodnili przyprawiając polskiemu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu kartofla zamiast głowy i w setkach powielanych przez wszystkie media dowcipów o Polakach, tzw. Polenwitze), ale jak trzeba, to i na poważnie troszczą się o nasze dobro… Jak np. kanclerz Gerhard Schröder, który nie chciał zaśmiecać naszej, polskiej ziemi jakimś żelastwem i położył gazową rurę z Rosji na dnie Bałtyku. Czy jak do niedawna szef MSZ, obecnie prezydent Bundesrepubliki Frank-Walter Steinmeier, który w trosce o nasze stosunki z Rosją nazwał obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce i ćwiczenia NATO „drażnieniem Moskwy” i „wymachiwaniem szabelką”. Albo jak urzędująca kanclerz Angela Merkel, która z taką determinacją troszczy się o nasze kulturowe ubogacenie przez islamskich imigrantów, że pominę jej wspaniałomyślne, osobiste zaangażowanie w usadowieniu w Brukseli współtwórcy „teoretycznego państwa” polskiego, byłego premiera Donalda Tuska, mimo gigantycznych afer za jego rządów.
Niestety, bywa też, że sama Unia Europejska utrudnia Niemcom pomoc niesioną Polsce i w ogóle zagranicy. Jak w latach dziewięćdziesiątych, gdy wymuszono na nich oficjalne zniesienie możliwości odliczania w podatkach łapówek wręczanych przez niemieckie koncerny. Nieoficjanie Niemcy nie bardzo się z tym pogodzili, o czym świadczą liczne, późniejsze problemy niemieckich eksporterów i inwestorów, co spowodowało trzęsienie ziemi w zarządach kilku wielkich, znanych przedsiębiorstw.
Tyle w wielkim skrócie. Wystarczy? W przeciwieństwie do „Frankfurter Allgemeine Zeitung” i wielu innych mediów, nie są to ślepaki wysnute z głowy jakiegoś „Modedesignera”, wystrzelone na polityczne zamówienie. Nawiasem mówiąc, znaleźli się też niemieccy dziennikarze, którzy wyrazili mi swe ubolewanie z powodu żenującej propagandy, uprawianej przez „FAZ” i nie tylko. Jeśli w mojej odpowiedzi napisałem choć słowo nieprawdy, gotów jestem okrążyć na kolanach Bramę Brandenburską. Nie, nie jestem germanofobem. Nie są nimi także inni wieloletni, polscy korespondenci z Niemiec, w tym akredytowany obecnie w Berlinie Cezary Gmyz z TVP, ochrzczony przez tygodnik „Die Zeit” mianem „przekręciarza”, a przez dziennik „Der Tagesspiegel” „zajadłego podpalacza”, który „przeobraził się w jednego z tych radykalnych PiS-owców”.
Nie wiem, czy w interesie Niemiec leży pogarszanie nastrojów między naszymi krajami, do czego z całą pewnością prowadzi bezczelna wręcz ingerencja w wewnętrzne sprawy naszego kraju, nieskrywane nawet wspieranie „totalnej opozycji” i próby meblowania polskiej sceny politycznej na niemiecką modłę.
Ale cóż, Versprochen ist versprochen, obiecane - dotrzymane…
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/362402-moja-odpowiedz-dla-strzelajacej-slepakami-w-polski-rzad-frankfurter-allgemeine-zeitung-i-nie-tylko?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.