Lekarze powinni zarabiać przyzwoicie. To prawda. Ale równie przyzwoicie i pokornie powinni odnosić się do powierzonej im służby. Buńczuczni młodzieńcy, nie posiadający jeszcze praktycznej wiedzy medycznej, wymuszający szantażem dwukrotną podwyżkę wynagrodzeń, nie budzą zaufania. Skąd ta roszczeniowość rezydentów? Co jest jej źródłem? Dramatyczna sytuacja finansowa? Podszepty polityczne? A może błąd w formacji przyszłych lekarzy już na etapie ich kształcenia?
Protest głodowy miał wstrząsnąć polską sceną polityczną. Młodzi lekarze, którzy dopiero ukończyli studia, przedstawili ministerstwu zdrowia szereg postulatów, wśród których domagają się nie tylko poprawy sytuacji w służbie zdrowia, zwiększonych nakładów do 6,8 proc. PKB, ale także radykalnego wzrostu własnych zarobków. Życzą sobie pensji w wysokości dwukrotności średniej krajowej, która wynosi dziś blisko 4,5 tys. zł. Czy człowiek po studiach, zdobywający dopiero doświadczenie zawodowe, naprawdę powinien zarabiać 9 tys. zł? Czy nie jest to przypadkiem otwieranie drogi do demoralizacji jednej grupy zawodowej? Ile będą chcieli zarabiać za 20 lat? Dlaczego mielibyśmy się godzić się na uprzywilejowanie małej grupy przedstawicieli tylko jednego zawodu? Czy prawnicy, nauczyciele, inżynierowie, naukowcy, ekonomiści czy nawet dziennikarze nie przechodzą przez tę samą ścieżkę rozwoju zawodowego, wymagającą doskonalenia warsztatu, inwestycji w doświadczenie i wytężonej pracy?
Wydawało się, że po wczorajszym spotkaniu premier Beaty Szydło i ministra Konstantego Radziwiłła protest zostanie zakończony. Wcześniejszych kilkanaście spotkań z rezydentami nie przyniosło efektu, ale można było spodziewać się, że propozycje premier Szydło są dla nich do zaakceptowania.
Ja dotrzymałam słowa. (…) Spotkaliśmy się i rozmawialiśmy kilka godzin. Padły konkretne propozycje ze strony rządowej. Moja oferta polega na tym, że powołujemy wspólny zespół z udziałem przedstawicieli środowiska rezydentów, przedstawicieli środowisk innych zawodów medycznych i przedstawicieli rządu
— powiedziała premier na konferencji po spotkaniu, informując że zespół będzie miał czas na wypracowanie rozwiązań do 15 grudnia. Podkreśliła jednak, że zespół mógłby rozpocząć prace dopiero po zakończeniu protestu.
Dla mnie jest jednoznaczna informacja: przerywają protest, rozpoczynamy pracę zespołu, najpóźniej 15 grudnia kończą się prace dotyczące zwiększenia nakładów na służbę zdrowia, zwiększenia wynagrodzeń
— oświadczyła premier, podkreślając że oferta zaproponowana przez rząd jest „bardzo dobra i uczciwa”.
Nigdy się nie zdarzyło do tej pory żeby przedstawiciel jakiegokolwiek zawodu został zaproszony przez rząd do wypracowania kierunkowych rozwiązań i bardzo konkretnych rozwiązań dotyczących wynagrodzeń, dotyczących wzrostu nakładu środków, które będą przeznaczone akurat na tę dziedzinę
— zaznaczyła.
Co zaproponowano rezydentom?
-
Od 1 lipca ustawa o minimalnych wynagrodzeniach w służbie zdrowia, gwarantująca pracownikom medycznym podwyżki, które będą kosztowały 17 miliardów złotych w perspektywie najbliższych pięciu lat. To pierwsze od wielu lat systemowe rozwiązanie wspierające pracowników medycznych.
-
Dodatkowo w 6 dziedzinach medycyny: choroby wewnętrzne, chirurgia ogólna, pediatria, medycyna rodzinna, medycyna ratunkowa i psychiatria (uznane za niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego obywatelom) rezydenci otrzymają dodatkowo wyższe wynagrodzenie, tzw. dodatek motywacyjny, w wysokości 1200 zł brutto. W wyniku rozmów z lekarzami rezydentami, minister zdrowia poszerzył grupę tych 6 dziedzin o onkologię kliniczną, hematologię i patomorfologię. Zatem w dziewięciu specjalizacjach już w 2017 roku rezydenci otrzymają od ok. 1 300 zł podwyżki, a w 2018 r. od 1 450 zł.
-
W ciągu najbliższych 4 lat wśród rezydentów tych specjalizacji do 2 roku wynagrodzenie wzrośnie o 2 155 zł do ponad 2 300 zł. Natomiast po drugim roku specjalizacji otrzymają oni od 2 238 zł do 2 384 zł podwyżki.
-
Wynagrodzenia pozostałych rezydentów w tym czasie będą stopniowo wzrastać i w ciągu tych 4 lat wyniosą łącznie: – od 950 do ponad 1 100 zł podwyżki (rezydenci do końca drugiego roku specjalizacji) oraz – od 1 038 do prawie 1 200 zł podwyżki (rezydenci po drugim roku specjalizacji).
-
Łącznie, po podwyżkach, rezydenci będą zarabiali minimalną pensję zasadniczą w wysokości od 4 125 zł do 5 903 zł w ciągu pierwszych dwóch lat specjalizacji i od 4 496 do 6 274 po drugim roku.
-
Ministerstwo zdrowia przygotowało już wcześniej projekt ustawy, który zakłada, że do 2025 roku nakłady na ochronę zdrowia wzrosną do 6 proc. PKB. Rezydenci żądają jednak 6,8 proc. PKB.
Wcześniejsze propozycje ministra zdrowia nie są dla młodych lekarzy satysfakcjonujące. Nie pomogło także spotkanie z premier Szydło. Zaraz po nim wznowili protest.
Totalna opozycja już ruszyła z atakiem na rząd, a Platforma Obywatelska najwyraźniej zapomniała o problemach, w jakie sama wpędziła służbę zdrowia.
Histeryczne komentarze partii politycznych pokazują, ze protest medyków został zawłaszczony przez totalną opozycję do rytualnej walki z rządem.
Mała grupka protestujących lekarzy szuka wsparcia na portalach społecznościowych. Ich koledzy rezydenci popierają protest na Facebooku. Przyłączają się też celebryci. Także w realu. Wielu dostrzega w głodówce pretekst do kolejnej politycznej rozróby.
Kto stoi za protestem? Brylujący w mediach Daniel Łuszczewski skończył studia medyczne dopiero w czerwcu. W Warszawie mieszka zaledwie od miesiąca. W dwa tygodnie po podjęciu pierwszej pracy podjął głodówkę z żądaniem pensji w kwocie prawie 9 tys. zł. Przeglądając profil internetowy młodego lekarza, widać że jego doświadczenie w manifestowaniu jest znacznie dłuższe, niż w leczeniu. Protestował przeciwko reformie sądownictwa, od dawna uczestniczy w manifestacjach Porozumienia Zawodów Medycznych.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Lekarze powinni zarabiać przyzwoicie. To prawda. Ale równie przyzwoicie i pokornie powinni odnosić się do powierzonej im służby. Buńczuczni młodzieńcy, nie posiadający jeszcze praktycznej wiedzy medycznej, wymuszający szantażem dwukrotną podwyżkę wynagrodzeń, nie budzą zaufania. Skąd ta roszczeniowość rezydentów? Co jest jej źródłem? Dramatyczna sytuacja finansowa? Podszepty polityczne? A może błąd w formacji przyszłych lekarzy już na etapie ich kształcenia?
Protest głodowy miał wstrząsnąć polską sceną polityczną. Młodzi lekarze, którzy dopiero ukończyli studia, przedstawili ministerstwu zdrowia szereg postulatów, wśród których domagają się nie tylko poprawy sytuacji w służbie zdrowia, zwiększonych nakładów do 6,8 proc. PKB, ale także radykalnego wzrostu własnych zarobków. Życzą sobie pensji w wysokości dwukrotności średniej krajowej, która wynosi dziś blisko 4,5 tys. zł. Czy człowiek po studiach, zdobywający dopiero doświadczenie zawodowe, naprawdę powinien zarabiać 9 tys. zł? Czy nie jest to przypadkiem otwieranie drogi do demoralizacji jednej grupy zawodowej? Ile będą chcieli zarabiać za 20 lat? Dlaczego mielibyśmy się godzić się na uprzywilejowanie małej grupy przedstawicieli tylko jednego zawodu? Czy prawnicy, nauczyciele, inżynierowie, naukowcy, ekonomiści czy nawet dziennikarze nie przechodzą przez tę samą ścieżkę rozwoju zawodowego, wymagającą doskonalenia warsztatu, inwestycji w doświadczenie i wytężonej pracy?
Wydawało się, że po wczorajszym spotkaniu premier Beaty Szydło i ministra Konstantego Radziwiłła protest zostanie zakończony. Wcześniejszych kilkanaście spotkań z rezydentami nie przyniosło efektu, ale można było spodziewać się, że propozycje premier Szydło są dla nich do zaakceptowania.
Ja dotrzymałam słowa. (…) Spotkaliśmy się i rozmawialiśmy kilka godzin. Padły konkretne propozycje ze strony rządowej. Moja oferta polega na tym, że powołujemy wspólny zespół z udziałem przedstawicieli środowiska rezydentów, przedstawicieli środowisk innych zawodów medycznych i przedstawicieli rządu
— powiedziała premier na konferencji po spotkaniu, informując że zespół będzie miał czas na wypracowanie rozwiązań do 15 grudnia. Podkreśliła jednak, że zespół mógłby rozpocząć prace dopiero po zakończeniu protestu.
Dla mnie jest jednoznaczna informacja: przerywają protest, rozpoczynamy pracę zespołu, najpóźniej 15 grudnia kończą się prace dotyczące zwiększenia nakładów na służbę zdrowia, zwiększenia wynagrodzeń
— oświadczyła premier, podkreślając że oferta zaproponowana przez rząd jest „bardzo dobra i uczciwa”.
Nigdy się nie zdarzyło do tej pory żeby przedstawiciel jakiegokolwiek zawodu został zaproszony przez rząd do wypracowania kierunkowych rozwiązań i bardzo konkretnych rozwiązań dotyczących wynagrodzeń, dotyczących wzrostu nakładu środków, które będą przeznaczone akurat na tę dziedzinę
— zaznaczyła.
Co zaproponowano rezydentom?
-
Od 1 lipca ustawa o minimalnych wynagrodzeniach w służbie zdrowia, gwarantująca pracownikom medycznym podwyżki, które będą kosztowały 17 miliardów złotych w perspektywie najbliższych pięciu lat. To pierwsze od wielu lat systemowe rozwiązanie wspierające pracowników medycznych.
-
Dodatkowo w 6 dziedzinach medycyny: choroby wewnętrzne, chirurgia ogólna, pediatria, medycyna rodzinna, medycyna ratunkowa i psychiatria (uznane za niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego obywatelom) rezydenci otrzymają dodatkowo wyższe wynagrodzenie, tzw. dodatek motywacyjny, w wysokości 1200 zł brutto. W wyniku rozmów z lekarzami rezydentami, minister zdrowia poszerzył grupę tych 6 dziedzin o onkologię kliniczną, hematologię i patomorfologię. Zatem w dziewięciu specjalizacjach już w 2017 roku rezydenci otrzymają od ok. 1 300 zł podwyżki, a w 2018 r. od 1 450 zł.
-
W ciągu najbliższych 4 lat wśród rezydentów tych specjalizacji do 2 roku wynagrodzenie wzrośnie o 2 155 zł do ponad 2 300 zł. Natomiast po drugim roku specjalizacji otrzymają oni od 2 238 zł do 2 384 zł podwyżki.
-
Wynagrodzenia pozostałych rezydentów w tym czasie będą stopniowo wzrastać i w ciągu tych 4 lat wyniosą łącznie: – od 950 do ponad 1 100 zł podwyżki (rezydenci do końca drugiego roku specjalizacji) oraz – od 1 038 do prawie 1 200 zł podwyżki (rezydenci po drugim roku specjalizacji).
-
Łącznie, po podwyżkach, rezydenci będą zarabiali minimalną pensję zasadniczą w wysokości od 4 125 zł do 5 903 zł w ciągu pierwszych dwóch lat specjalizacji i od 4 496 do 6 274 po drugim roku.
-
Ministerstwo zdrowia przygotowało już wcześniej projekt ustawy, który zakłada, że do 2025 roku nakłady na ochronę zdrowia wzrosną do 6 proc. PKB. Rezydenci żądają jednak 6,8 proc. PKB.
Wcześniejsze propozycje ministra zdrowia nie są dla młodych lekarzy satysfakcjonujące. Nie pomogło także spotkanie z premier Szydło. Zaraz po nim wznowili protest.
Totalna opozycja już ruszyła z atakiem na rząd, a Platforma Obywatelska najwyraźniej zapomniała o problemach, w jakie sama wpędziła służbę zdrowia.
Histeryczne komentarze partii politycznych pokazują, ze protest medyków został zawłaszczony przez totalną opozycję do rytualnej walki z rządem.
Mała grupka protestujących lekarzy szuka wsparcia na portalach społecznościowych. Ich koledzy rezydenci popierają protest na Facebooku. Przyłączają się też celebryci. Także w realu. Wielu dostrzega w głodówce pretekst do kolejnej politycznej rozróby.
Kto stoi za protestem? Brylujący w mediach Daniel Łuszczewski skończył studia medyczne dopiero w czerwcu. W Warszawie mieszka zaledwie od miesiąca. W dwa tygodnie po podjęciu pierwszej pracy podjął głodówkę z żądaniem pensji w kwocie prawie 9 tys. zł. Przeglądając profil internetowy młodego lekarza, widać że jego doświadczenie w manifestowaniu jest znacznie dłuższe, niż w leczeniu. Protestował przeciwko reformie sądownictwa, od dawna uczestniczy w manifestacjach Porozumienia Zawodów Medycznych.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/362060-skad-tak-wygorowane-zadania-mlodych-lekarzy-niektorzy-maja-dluzszy-staz-w-protestowaniu-niz-w-leczeniu-czas-na-rozmowe-o-formacji-medykow