Nie potrafił odpowiedzieć na wiele Pana pytań.
Wielokrotnie przywoływałem chociażby rozmowy telefoniczne, do których nie był w stanie się odnieść. Pytałem m.in. o kwestię kontaktów z dziennikarzami, których polecał. Świadek zeznał, że tylko pana Daszczyńskiego z „Gazety Wyborczej”, ale jest jeszcze pan redaktor Jamroż, którego również polecał, co wiemy z materiałów operacyjnych, czyli podsłuchów. Tego akurat świadek nie przypomniał sobie. Chodzi również o kwestię ludzi, którzy przychodzili do ówczesnego dominikanina i powoływali się na znajomość z panem Marcinem P. Tego też świadek nie był w stanie sobie przypomnieć, co jest dziwne. Pan Jacek powiedział rzecz bardzo ważną i po raz pierwszy. Mianowicie, że panu Marcinowi P. ktoś groził bronią, że czuł się zastraszony. O tym komisja wiedziała, ponieważ znajduje się to również w materiałach operacyjnych. Jest zarejestrowana rozmowa, najprawdopodobniej z funkcjonariuszem ABW, który dopytuje o to, czy ktoś mógł mu grozić, czy za nim ktoś jeździ. Tam nie pada określenie, że jest broń, natomiast jest mowa o tym, że ktoś za nim jeździ. Wszyscy domniemywają, że to może być paparazzi, ale nie do końca.
To świadczy o tym, że Marcin P. miał jakieś powiązania mafijne i nie bez powodu poprosił też o to, by był sam w celi?
Jestem o tym przekonany, chciał też być małym świadkiem koronnym, co oczywiście nie zostało przyjęte. Jest jeszcze rozmowa między panem Marcinem P. a panem Pawłem Miterem, jego informatorem, który powiadomił go o notatce ABW o operacji Ikar, która oficjalnie jest określana dziś jako blef. Pan Paweł Miter sugeruje, że pan Marcin P. ma do wyboru: albo wyjście na osobę powiązaną z gangsterami, albo z bardzo wysokimi politykami z Warszawy. I pan Marcin P. absolutnie nie protestuje przy tego typu śmiałej tezie. Będziemy pytać o to za dwa tygodnie pana Marcina P. Materiały z podsłuchów są bardzo skromne, ponieważ wiele osób wykonujących telefony do pana Marcina P. i Katarzyny P. , jak również oni sami, mieli świadomość, że są podsłuchiwani. Są więc dorozumiane hasła, pochrząkiwania bez nadmiernych szczegółów. Dotyczą one w zasadzie tylko kilku telefonów Marcina P. Nie do końca wiemy, czy najistotniejsze rozmowy były zarejestrowane.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
-
Uwaga! Masz jeszcze szansę na skorzystanie z wyjątkowej oferty!
Zamów i opłać roczną prenumeratę pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”, a otrzymasz w prezencie książkę Malcolma Lamberta pt.”Średniowieczne herezje”.
Pospiesz się! Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie potrafił odpowiedzieć na wiele Pana pytań.
Wielokrotnie przywoływałem chociażby rozmowy telefoniczne, do których nie był w stanie się odnieść. Pytałem m.in. o kwestię kontaktów z dziennikarzami, których polecał. Świadek zeznał, że tylko pana Daszczyńskiego z „Gazety Wyborczej”, ale jest jeszcze pan redaktor Jamroż, którego również polecał, co wiemy z materiałów operacyjnych, czyli podsłuchów. Tego akurat świadek nie przypomniał sobie. Chodzi również o kwestię ludzi, którzy przychodzili do ówczesnego dominikanina i powoływali się na znajomość z panem Marcinem P. Tego też świadek nie był w stanie sobie przypomnieć, co jest dziwne. Pan Jacek powiedział rzecz bardzo ważną i po raz pierwszy. Mianowicie, że panu Marcinowi P. ktoś groził bronią, że czuł się zastraszony. O tym komisja wiedziała, ponieważ znajduje się to również w materiałach operacyjnych. Jest zarejestrowana rozmowa, najprawdopodobniej z funkcjonariuszem ABW, który dopytuje o to, czy ktoś mógł mu grozić, czy za nim ktoś jeździ. Tam nie pada określenie, że jest broń, natomiast jest mowa o tym, że ktoś za nim jeździ. Wszyscy domniemywają, że to może być paparazzi, ale nie do końca.
To świadczy o tym, że Marcin P. miał jakieś powiązania mafijne i nie bez powodu poprosił też o to, by był sam w celi?
Jestem o tym przekonany, chciał też być małym świadkiem koronnym, co oczywiście nie zostało przyjęte. Jest jeszcze rozmowa między panem Marcinem P. a panem Pawłem Miterem, jego informatorem, który powiadomił go o notatce ABW o operacji Ikar, która oficjalnie jest określana dziś jako blef. Pan Paweł Miter sugeruje, że pan Marcin P. ma do wyboru: albo wyjście na osobę powiązaną z gangsterami, albo z bardzo wysokimi politykami z Warszawy. I pan Marcin P. absolutnie nie protestuje przy tego typu śmiałej tezie. Będziemy pytać o to za dwa tygodnie pana Marcina P. Materiały z podsłuchów są bardzo skromne, ponieważ wiele osób wykonujących telefony do pana Marcina P. i Katarzyny P. , jak również oni sami, mieli świadomość, że są podsłuchiwani. Są więc dorozumiane hasła, pochrząkiwania bez nadmiernych szczegółów. Dotyczą one w zasadzie tylko kilku telefonów Marcina P. Nie do końca wiemy, czy najistotniejsze rozmowy były zarejestrowane.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
-
Uwaga! Masz jeszcze szansę na skorzystanie z wyjątkowej oferty!
Zamów i opłać roczną prenumeratę pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”, a otrzymasz w prezencie książkę Malcolma Lamberta pt.”Średniowieczne herezje”.
Pospiesz się! Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361993-nasz-wywiad-marcin-p-mial-powiazania-z-mafia-rzymkowski-po-przesluchaniu-bylego-dominikanina-jestem-o-tym-przekonany?strona=2