Jest zarejestrowana rozmowa, najprawdopodobniej z funkcjonariuszem ABW, który dopytuje o to, czy ktoś mógł mu grozić, czy za nim ktoś jeździ. Tam nie pada określenie, że jest broń, natomiast jest mowa o tym, że ktoś za nim jeździ. Wszyscy domniemywają, że to może być paparazzi, ale nie do końca
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Kukiz ‘15 Tomasz Rzymowski, wiceprzewodniczący komisji śledczej ds. Amber Gold.
wPolityce.pl: Jak to możliwe, że głównej księgowej Amber Gold Dorocie Misiewicz nie przeszkadzało, że jest „fikcyjną księgową” a firma, w której pracuje jest „lipą”.
Tomasz Rzymkowski: Dla mnie to osoba zupełnie niewiarogodna. Nie słyszałem o takim przypadku, a znam osoby zajmujące się finansami w różnych instytucjach, przede wszystkim w sektorze prywatnym, aby z taką swadą i brakiem jakiejkolwiek odpowiedzialności kierowali polityką rachunkowości w przedsiębiorstwie. To jest po prostu nie do pomyślenia, bo tu w grę wchodzą miliony, a w zasadzie setki milionów złotych. Mówiąc kolokwialnie, jak księgowy patrzy w papiery, to widzi jaka jest kondycja tego przedsiębiorstwa. Świadek Misiewicz twierdzi, że nie miała wiedzy na ten temat i była zapewniona, że pan Marcin P. tym się zajmuje. Dobrze, ale ona była główną księgową i brała za to odpowiedzialność, odpowiadając swoim majątkiem, co wynika wprost z ustawy o rachunkowości i szeregu innych regulacji. Tu kolejny ważny zarzut do państwa polskiego, że ta pani nie poniosła żadnej odpowiedzialności mimo, że o wszystkim wiedziała. A przynajmniej nie mamy żadnego dowodu, że nie wiedziała. Jest domniemanie prawne, że księgowy wie, co się dzieje w jednostce, za której rachunki odpowiada.
Trudno się tutaj pomylić. Są przecież różne zestawienia, sprawozdania finansowe.
Oczywiście. I podstawowa rzecz: działalność operacyjna. Każde przedsiębiorstwo czymś się zajmuje, coś robi. Oni pobierali pieniądze od klientów, z których mieli zakupywać złoto. Nie wyobrażam sobie, że np. jakiś zakład szewski przyjmuje buty, pobiera pieniądze i tych butów nie naprawia. A tutaj tak to wyglądało, tylko na znacznie większą skalę.
A propos złota. Tu pewne ścieżki prowadzą do byłego dominikanina Jacka Krzysztofowicza?
Nie zajmujmy się złotem, bo to nie jest aż tak istotne. Amber Gold miało go niewiele. Oczywiście, jak podejrzewam, brakuje ok. 10-13 kg tego złota, które gdzieś zostało ukryte. Natomiast w grę wchodzą o wiele większe pieniądze, które moim zdaniem również zostały ukryte. Fizycznie Amber Gold kupiło ok. 30 kg złota, o czym komisja i organy państwa wiedzą. Większa jego część została zabezpieczona przez ABW już po zatrzymaniu pana Marcina P.
Co Pana zdaniem wynika z zeznań pana Jacka, który próbował początkowo zasłaniać się tajemnicą spowiedzi, lecz mu to ostatecznie nie wyszło.
To jest bardzo ciekawe zachowanie, ponieważ świadek Krzysztofowicz podczas przesłuchania w sierpniu 2012 roku zeznał przed funkcjonariuszem ABW, że nie był spowiednikiem Katarzyny P. i Marcina P. Natomiast wczoraj rozpoczął od przedstawienia klauzuli generalnej – tak to odebrałem- że jeśli będzie jakieś trudne pytanie, to może skorzysta z tajemnicy spowiedzi. Oczywiście potem z tego się wycofał, ale tak to niestety wyglądało i tak zostało odebrane przez opinię publiczną, a tym bardziej przez członków komisji. Ostatecznie nie krył się za tajemnicą spowiedzi, a raczej za niepamięcią lub niewiedzą.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jest zarejestrowana rozmowa, najprawdopodobniej z funkcjonariuszem ABW, który dopytuje o to, czy ktoś mógł mu grozić, czy za nim ktoś jeździ. Tam nie pada określenie, że jest broń, natomiast jest mowa o tym, że ktoś za nim jeździ. Wszyscy domniemywają, że to może być paparazzi, ale nie do końca
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Kukiz ‘15 Tomasz Rzymowski, wiceprzewodniczący komisji śledczej ds. Amber Gold.
wPolityce.pl: Jak to możliwe, że głównej księgowej Amber Gold Dorocie Misiewicz nie przeszkadzało, że jest „fikcyjną księgową” a firma, w której pracuje jest „lipą”.
Tomasz Rzymkowski: Dla mnie to osoba zupełnie niewiarogodna. Nie słyszałem o takim przypadku, a znam osoby zajmujące się finansami w różnych instytucjach, przede wszystkim w sektorze prywatnym, aby z taką swadą i brakiem jakiejkolwiek odpowiedzialności kierowali polityką rachunkowości w przedsiębiorstwie. To jest po prostu nie do pomyślenia, bo tu w grę wchodzą miliony, a w zasadzie setki milionów złotych. Mówiąc kolokwialnie, jak księgowy patrzy w papiery, to widzi jaka jest kondycja tego przedsiębiorstwa. Świadek Misiewicz twierdzi, że nie miała wiedzy na ten temat i była zapewniona, że pan Marcin P. tym się zajmuje. Dobrze, ale ona była główną księgową i brała za to odpowiedzialność, odpowiadając swoim majątkiem, co wynika wprost z ustawy o rachunkowości i szeregu innych regulacji. Tu kolejny ważny zarzut do państwa polskiego, że ta pani nie poniosła żadnej odpowiedzialności mimo, że o wszystkim wiedziała. A przynajmniej nie mamy żadnego dowodu, że nie wiedziała. Jest domniemanie prawne, że księgowy wie, co się dzieje w jednostce, za której rachunki odpowiada.
Trudno się tutaj pomylić. Są przecież różne zestawienia, sprawozdania finansowe.
Oczywiście. I podstawowa rzecz: działalność operacyjna. Każde przedsiębiorstwo czymś się zajmuje, coś robi. Oni pobierali pieniądze od klientów, z których mieli zakupywać złoto. Nie wyobrażam sobie, że np. jakiś zakład szewski przyjmuje buty, pobiera pieniądze i tych butów nie naprawia. A tutaj tak to wyglądało, tylko na znacznie większą skalę.
A propos złota. Tu pewne ścieżki prowadzą do byłego dominikanina Jacka Krzysztofowicza?
Nie zajmujmy się złotem, bo to nie jest aż tak istotne. Amber Gold miało go niewiele. Oczywiście, jak podejrzewam, brakuje ok. 10-13 kg tego złota, które gdzieś zostało ukryte. Natomiast w grę wchodzą o wiele większe pieniądze, które moim zdaniem również zostały ukryte. Fizycznie Amber Gold kupiło ok. 30 kg złota, o czym komisja i organy państwa wiedzą. Większa jego część została zabezpieczona przez ABW już po zatrzymaniu pana Marcina P.
Co Pana zdaniem wynika z zeznań pana Jacka, który próbował początkowo zasłaniać się tajemnicą spowiedzi, lecz mu to ostatecznie nie wyszło.
To jest bardzo ciekawe zachowanie, ponieważ świadek Krzysztofowicz podczas przesłuchania w sierpniu 2012 roku zeznał przed funkcjonariuszem ABW, że nie był spowiednikiem Katarzyny P. i Marcina P. Natomiast wczoraj rozpoczął od przedstawienia klauzuli generalnej – tak to odebrałem- że jeśli będzie jakieś trudne pytanie, to może skorzysta z tajemnicy spowiedzi. Oczywiście potem z tego się wycofał, ale tak to niestety wyglądało i tak zostało odebrane przez opinię publiczną, a tym bardziej przez członków komisji. Ostatecznie nie krył się za tajemnicą spowiedzi, a raczej za niepamięcią lub niewiedzą.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361993-nasz-wywiad-marcin-p-mial-powiazania-z-mafia-rzymkowski-po-przesluchaniu-bylego-dominikanina-jestem-o-tym-przekonany?strona=1