Bo druga możliwość po przegranej to wpadnięcie w korkociąg walk wewnętrznych, szukania nowych, lepszych liderów (teraz się mówi Macronów). Jeśli dojdzie do tego niecierpliwość, oczekiwanie na natychmiastową odmianę losu, cyniczne zmiany programu, nieszczęście murowane. To właśnie spotkało SLD po roku 2005, to samo czyni dziś Platforma i Nowoczesna, będąca de facto pierwszym owocem tego trendu.
Szkoda słów na opisywanie żałosnej jakości programowej i kadrowej opozycji. Tekst Kalukina nie jest żadną nową propozycją, ale uznaniem status quo. Obecnego. Bo wszystko wskazuje, że dzisiejszy stan opozycji i tak jest niezły w porównaniu z tym, co może stać się za chwilę. Kolejne podziały i nowe byty wydają się nieuniknione, wewnętrzne animozje narastają. Trudno się dziwić, bo kłopotem jest nie tylko brak władzy, ale brak nadziei i wizji.
Znicze, które tak chętnie opozycja pali pod sądami, sama sobie pali.
Wiedzą o tym już także niektóre ośrodki kapitałowe i medialne III RP. Dlatego uznały, że trzeba spróbować kolonizacji części obozu IV RP. Te próby opisujemy od pewnego czasu.
I ostatnia uwaga: to naprawdę przerażające jaka pustka programowa, cynizm, interesowność i uległość wobec zagranicznych centrów decyzyjnych dominują w tamtym świecie, jak łatwo wychodzi to na wierzch. Ciarki przechodzą po plecach na myśl, że ci ludzie rządzili nami przez ostatnie lata i mogliby to czynić nadal.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Bo druga możliwość po przegranej to wpadnięcie w korkociąg walk wewnętrznych, szukania nowych, lepszych liderów (teraz się mówi Macronów). Jeśli dojdzie do tego niecierpliwość, oczekiwanie na natychmiastową odmianę losu, cyniczne zmiany programu, nieszczęście murowane. To właśnie spotkało SLD po roku 2005, to samo czyni dziś Platforma i Nowoczesna, będąca de facto pierwszym owocem tego trendu.
Szkoda słów na opisywanie żałosnej jakości programowej i kadrowej opozycji. Tekst Kalukina nie jest żadną nową propozycją, ale uznaniem status quo. Obecnego. Bo wszystko wskazuje, że dzisiejszy stan opozycji i tak jest niezły w porównaniu z tym, co może stać się za chwilę. Kolejne podziały i nowe byty wydają się nieuniknione, wewnętrzne animozje narastają. Trudno się dziwić, bo kłopotem jest nie tylko brak władzy, ale brak nadziei i wizji.
Znicze, które tak chętnie opozycja pali pod sądami, sama sobie pali.
Wiedzą o tym już także niektóre ośrodki kapitałowe i medialne III RP. Dlatego uznały, że trzeba spróbować kolonizacji części obozu IV RP. Te próby opisujemy od pewnego czasu.
I ostatnia uwaga: to naprawdę przerażające jaka pustka programowa, cynizm, interesowność i uległość wobec zagranicznych centrów decyzyjnych dominują w tamtym świecie, jak łatwo wychodzi to na wierzch. Ciarki przechodzą po plecach na myśl, że ci ludzie rządzili nami przez ostatnie lata i mogliby to czynić nadal.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361265-znicze-ktore-opozycja-tak-chetnie-pali-pod-sadami-sama-sobie-pali-po-i-n-sa-w-korkociagu-smierci?strona=2