Jakie będą krótkoterminowe skutki katalońskiego plebiscytu? Poza niechęcią do gry w reprezentacji Hiszpanii piłkarzy z Katalonii.
Skala przemocy, która została użyta, nie rozstrzygając czy była konieczna czy nie, jest dość spektakularna jak na warunki europejskie i przypomina zdarzenia rozgrywające się w krajach Trzeciego Świata. Obrazów medialnych z referendum, w których widzimy przemoc, nie da się już „odzobaczyć”. Zapadły w pamięć szerszej publiczności, której znaczna część dopiero teraz dowiedziała się o istnieniu Katalonii.i Katalonia dnia jutrzejszego nie będzie już Katalonią, którą pamiętamy z przedwczoraj. Pewnych emocji nie da się już wyciszyć, rząd w Madrycie będzie miał bardzo trudny orzech do zgryzienia, znalezienie kompromisu po tych wydarzeniach będzie niezwykle trudne. Bez zaangażowania w mediacje społeczności międzynarodowej, przede wszystkim ONZ może to być bardzo trudne. W tej sprawie pojawia się jeszcze jeden ważny problem..
Jaki?
Na ile UE może angażować się w kwestie wewnętrzne państw członkowskich. No i czy to jest „wewnętrzna sprawa” Hiszpanii? Kazus Katalonii każe na nowo postawić pytanie o znaczenie prawne i moralne zasady samostanowienia narodów.
”Niedzielne referendum niepodległościowe w Katalonii było nielegalne, a kwestia ta jest wewnętrzną sprawą Hiszpanii” - poinformował w poniedziałek rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas. KE wezwała strony konfliktu do dialogu. Co pan sądzi o stanowisku KE?
Trudno spodziewać się innego stanowiska. Kilka państw Unii może wkrótce zmierzyć się z podobnym problemem. Mam na myśli Włochy, Belgię i Wielką Brytanię, która niedługo będzie poza Unią. Ruchy regionalne silne są również we Francji – część Kraju Basków czy Oksytania na południu Francji, która radykalnie odróżnia się od północy. Kto wie, czy w efekcie wzmocnieniu nie ulegną ruchy separatystyczne w Bawarii – kraju posiadającym długie tradycje niepodległościowe. Wcześniej to Europa Wschodnia w reżyserowanym przez Zachód dyskursie orientalnym była kojarzona z krwawymi waśniami na tle etnicznym, separatyzmami czy konfliktami granicznymi. Obecnie, o dziwo, to kojarzona z liberalnym i oświeconym nacjonalizmem Europa Zachodnia ma problem z separatyzmem. Ale to nie jest nic zaskakującego dla znawców problematyki etnicznej. Swego czasu szwajcarski historyk Urs Altermatt w książce „Sarajewo przestrzega. Etnonacjonalizm w Europie” postawił tezę, że krwawe konflikty, z którymi w latach dziewięćdziesiątych zmagała się Europa Wschodnia czekają Europę Zachodnią za kilkadziesiąt lat. Jego prorocza wizja realizuje się na naszych oczach. Niestety.
Pisze pan na swoim koncie facebookowym: „jestem sobie w stanie wyobrazić podobne wydarzenia za 10-15 lat w Chorzowie, Bytomiu czy Katowicach. Trzeba dmuchać na zimne”. Ruch Autonomii Śląska jest aż tak poważnym zagrożeniem dla integralności i jedności Polski?
Trudno jednoznacznie rozstrzygać. Nie wykluczam, że tak może się stać, ale nie przesądzam, że tak będzie. Żeby RAŚ mógł oderwać Śląsk od Polski potrzebne są dwie rzeczy. Po pierwsze, kapitał, czyli zaplecze w postaci elit i zwartego, dużego, masowego ruchu społecznego działającego na rzecz autonomii. Ten warunek w zasadzie nie jest jeszcze spełniony, choć niepokojącym sygnałem jest wsparcie udzielane RAŚ przez niektórych polityków, zwłaszcza związanych z Platformą Obywatelską oraz część elit kulturalnych, w tym środowisk akademickich. RAŚ nie jest ruchem o charakterze masowym. Poza tym jest to środowisko wewnętrznie bardzo zróżnicowane, łączące niebezpiecznych fanatyków i miłośników regionu bez jakichkolwiek aspiracji do agresywnych zachowań wobec Polski. Niewielki odsetek Ślązaków obecnie byłby w stanie podpisać się pod radykalnymi hasłami RAŚu. Ale z drugiej strony, ruchy separatystyczne nie działają w próżni. W globalnej grze interesów mocarstwa używają ich bardzo chętnie do rozgrywek geopolitycznych. Promują liderów, moderują narrację nacjonalistyczną, służą wsparciem logistycznym. Powinniśmy obawiać się w tej sprawie wpływów Rosji, która mogłaby być zainteresowana takim osłabieniem Polski.
Czy Niemcy mogą podejmować działania w sprawie ewentualnego separatyzmu śląskiego?
Nie podejrzewałbym Niemców o zaplanowaną politykę w sprawie Śląska. Niemniej jednak część działaczy RAŚu zwraca się w stronę naszych zachodnich sąsiadów, co stanowi pewną zachętę, żeby Niemcy mocniej zaangażowali się na Śląsku. Uważam, że w pierwszej kolejności powinniśmy zrobić porządek na własnym podwórku, zanim zaczniemy o cokolwiek oskarżać lub podejrzewać Niemców, którzy są bądź co bądź przewidywalnym i racjonalnym partnerem. Śląsk leży w większości terytorium w granicach Polski i myślę, że dla naszych zachodnich partnerów nie jest to temat do dyskusji.
Jeżeli państwo siłą walczy o zachowanie integralności terytorialnej świadczy o jego słabości? Czy to pokazuje, że nie było w stanie wykorzystać dostępnych środków pokojowych?
Może to być argument zarówno za tym, że państwo jest silne, jak i za tym, że jest słabe. Za tym, że jest słabe przemawia fakt, że doszło do ogłoszenia referendum, nie udało się przeprowadzić skutecznych negocjacji z rządem katalońskim i przekonać społeczeństwa katalońskiego do rezygnacji z tego happeningu. Chociaż tak naprawdę nie wiemy, jaki procent Katalończyków byłby za niepodległością. Nie można państwu odmówić prawa do użycia siły. Jednak korzystając z przemocy państwo przegrywa medialnie. Światowa opinia publiczna, zwłaszcza na Zachodzie jest wyczulona na akty przemocy wobec ludności cywilnej. Sceny, w których używa się przemocy w sposób bardzo drastyczny, np. zakrwawiona kobieta, którą widzimy na ekranie telewizora czy monitora komputera, nie buduje autorytetu państwa hiszpańskiego, wzbudza powszechna litość i nie sprawi, że przybędzie zwolenników pozostania Katalonii w granicach Hiszpanii. Musimy przywyknąć do tego, że współczesna polityka międzynarodowa za sprawą mediów społecznościowych różni się zasadniczo od tej, jaką znaliśmy jeszcze 20-30 lat temu. Dziś niepodległość Katalonii stać się może ogólnoświatowym plebiscytem ogłoszonym na jakimś quasipudelkowym portalu, z którego na co dzień korzystają fani motoryzacji, piłki nożnej lub egzotycznej kuchni.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jakie będą krótkoterminowe skutki katalońskiego plebiscytu? Poza niechęcią do gry w reprezentacji Hiszpanii piłkarzy z Katalonii.
Skala przemocy, która została użyta, nie rozstrzygając czy była konieczna czy nie, jest dość spektakularna jak na warunki europejskie i przypomina zdarzenia rozgrywające się w krajach Trzeciego Świata. Obrazów medialnych z referendum, w których widzimy przemoc, nie da się już „odzobaczyć”. Zapadły w pamięć szerszej publiczności, której znaczna część dopiero teraz dowiedziała się o istnieniu Katalonii.i Katalonia dnia jutrzejszego nie będzie już Katalonią, którą pamiętamy z przedwczoraj. Pewnych emocji nie da się już wyciszyć, rząd w Madrycie będzie miał bardzo trudny orzech do zgryzienia, znalezienie kompromisu po tych wydarzeniach będzie niezwykle trudne. Bez zaangażowania w mediacje społeczności międzynarodowej, przede wszystkim ONZ może to być bardzo trudne. W tej sprawie pojawia się jeszcze jeden ważny problem..
Jaki?
Na ile UE może angażować się w kwestie wewnętrzne państw członkowskich. No i czy to jest „wewnętrzna sprawa” Hiszpanii? Kazus Katalonii każe na nowo postawić pytanie o znaczenie prawne i moralne zasady samostanowienia narodów.
”Niedzielne referendum niepodległościowe w Katalonii było nielegalne, a kwestia ta jest wewnętrzną sprawą Hiszpanii” - poinformował w poniedziałek rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas. KE wezwała strony konfliktu do dialogu. Co pan sądzi o stanowisku KE?
Trudno spodziewać się innego stanowiska. Kilka państw Unii może wkrótce zmierzyć się z podobnym problemem. Mam na myśli Włochy, Belgię i Wielką Brytanię, która niedługo będzie poza Unią. Ruchy regionalne silne są również we Francji – część Kraju Basków czy Oksytania na południu Francji, która radykalnie odróżnia się od północy. Kto wie, czy w efekcie wzmocnieniu nie ulegną ruchy separatystyczne w Bawarii – kraju posiadającym długie tradycje niepodległościowe. Wcześniej to Europa Wschodnia w reżyserowanym przez Zachód dyskursie orientalnym była kojarzona z krwawymi waśniami na tle etnicznym, separatyzmami czy konfliktami granicznymi. Obecnie, o dziwo, to kojarzona z liberalnym i oświeconym nacjonalizmem Europa Zachodnia ma problem z separatyzmem. Ale to nie jest nic zaskakującego dla znawców problematyki etnicznej. Swego czasu szwajcarski historyk Urs Altermatt w książce „Sarajewo przestrzega. Etnonacjonalizm w Europie” postawił tezę, że krwawe konflikty, z którymi w latach dziewięćdziesiątych zmagała się Europa Wschodnia czekają Europę Zachodnią za kilkadziesiąt lat. Jego prorocza wizja realizuje się na naszych oczach. Niestety.
Pisze pan na swoim koncie facebookowym: „jestem sobie w stanie wyobrazić podobne wydarzenia za 10-15 lat w Chorzowie, Bytomiu czy Katowicach. Trzeba dmuchać na zimne”. Ruch Autonomii Śląska jest aż tak poważnym zagrożeniem dla integralności i jedności Polski?
Trudno jednoznacznie rozstrzygać. Nie wykluczam, że tak może się stać, ale nie przesądzam, że tak będzie. Żeby RAŚ mógł oderwać Śląsk od Polski potrzebne są dwie rzeczy. Po pierwsze, kapitał, czyli zaplecze w postaci elit i zwartego, dużego, masowego ruchu społecznego działającego na rzecz autonomii. Ten warunek w zasadzie nie jest jeszcze spełniony, choć niepokojącym sygnałem jest wsparcie udzielane RAŚ przez niektórych polityków, zwłaszcza związanych z Platformą Obywatelską oraz część elit kulturalnych, w tym środowisk akademickich. RAŚ nie jest ruchem o charakterze masowym. Poza tym jest to środowisko wewnętrznie bardzo zróżnicowane, łączące niebezpiecznych fanatyków i miłośników regionu bez jakichkolwiek aspiracji do agresywnych zachowań wobec Polski. Niewielki odsetek Ślązaków obecnie byłby w stanie podpisać się pod radykalnymi hasłami RAŚu. Ale z drugiej strony, ruchy separatystyczne nie działają w próżni. W globalnej grze interesów mocarstwa używają ich bardzo chętnie do rozgrywek geopolitycznych. Promują liderów, moderują narrację nacjonalistyczną, służą wsparciem logistycznym. Powinniśmy obawiać się w tej sprawie wpływów Rosji, która mogłaby być zainteresowana takim osłabieniem Polski.
Czy Niemcy mogą podejmować działania w sprawie ewentualnego separatyzmu śląskiego?
Nie podejrzewałbym Niemców o zaplanowaną politykę w sprawie Śląska. Niemniej jednak część działaczy RAŚu zwraca się w stronę naszych zachodnich sąsiadów, co stanowi pewną zachętę, żeby Niemcy mocniej zaangażowali się na Śląsku. Uważam, że w pierwszej kolejności powinniśmy zrobić porządek na własnym podwórku, zanim zaczniemy o cokolwiek oskarżać lub podejrzewać Niemców, którzy są bądź co bądź przewidywalnym i racjonalnym partnerem. Śląsk leży w większości terytorium w granicach Polski i myślę, że dla naszych zachodnich partnerów nie jest to temat do dyskusji.
Jeżeli państwo siłą walczy o zachowanie integralności terytorialnej świadczy o jego słabości? Czy to pokazuje, że nie było w stanie wykorzystać dostępnych środków pokojowych?
Może to być argument zarówno za tym, że państwo jest silne, jak i za tym, że jest słabe. Za tym, że jest słabe przemawia fakt, że doszło do ogłoszenia referendum, nie udało się przeprowadzić skutecznych negocjacji z rządem katalońskim i przekonać społeczeństwa katalońskiego do rezygnacji z tego happeningu. Chociaż tak naprawdę nie wiemy, jaki procent Katalończyków byłby za niepodległością. Nie można państwu odmówić prawa do użycia siły. Jednak korzystając z przemocy państwo przegrywa medialnie. Światowa opinia publiczna, zwłaszcza na Zachodzie jest wyczulona na akty przemocy wobec ludności cywilnej. Sceny, w których używa się przemocy w sposób bardzo drastyczny, np. zakrwawiona kobieta, którą widzimy na ekranie telewizora czy monitora komputera, nie buduje autorytetu państwa hiszpańskiego, wzbudza powszechna litość i nie sprawi, że przybędzie zwolenników pozostania Katalonii w granicach Hiszpanii. Musimy przywyknąć do tego, że współczesna polityka międzynarodowa za sprawą mediów społecznościowych różni się zasadniczo od tej, jaką znaliśmy jeszcze 20-30 lat temu. Dziś niepodległość Katalonii stać się może ogólnoświatowym plebiscytem ogłoszonym na jakimś quasipudelkowym portalu, z którego na co dzień korzystają fani motoryzacji, piłki nożnej lub egzotycznej kuchni.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/360502-nasz-wywiad-prof-zenderowski-nalezy-pamietac-ze-choc-to-zupelnie-inny-ciezar-gatunkowy-polska-tez-ma-swoja-katalonie-mysle-o-ras?strona=2