Nie podejrzewałbym Niemców o zaplanowaną politykę w sprawie Śląska. Niemniej jednak część działaczy Ruchu Autonomii Śląska zwraca się w stronę naszych zachodnich sąsiadów, co stanowi pewną zachętę, żeby Niemcy mocniej zaangażowali się na Śląsku. Uważam, że w pierwszej kolejności powinniśmy zrobić porządek na własnym podwórku, zanim zaczniemy o cokolwiek oskarżać lub podejrzewać Niemców, którzy są bądź co bądź przewidywalnym i racjonalnym partnerem. Śląsk leży w większości terytorium w granicach Polski i myślę, że dla naszych zachodnich partnerów nie jest to temat do dyskusji
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Radosław Zenderowski, wykładowca Instytutu Politologii UKSW w Warszawie.
wPolityce.pl: Pisze pan na swoim koncie facebookowym: „Rozpad Hiszpanii, a przede wszystkim Unii Europejskiej jest spełnieniem „geopolitycznych marzeń” Władimira Putina”. Czy rozpad państwa hiszpańskiego jest również w interesie Niemiec?
Prof. Radosław Zenderowski: Rosja specjalnie nie ukrywa, że zależy jej na osłabieniu UE i państw narodowych w Europie. Nigdy nie zrezygnowała z idei budowy Unii Euroazjatyckiej od Władywostoku po Lizbonę. Silne państwa narodowe i zintegrowana Unia Europejska przeszkadzają w realizacji tego projektu geopolitycznego. W Rosji odbywają się co jakiś czas spotkania przedstawicieli ruchów separatystycznych, chociaż w zasadzie można byłoby to uznać za łamanie prawa międzynarodowego. Niemców nie podejrzewam o wspieranie ruchów separatystycznych. Jednak Hiszpania jest jednym z pięciu dużych graczy europejskich. Po Brexicie z gry odpadł jeden z nich. Hiszpania po ewentualnym rozpadzie nie byłaby w stanie efektywnie ograniczać hegemonii Niemiec w Europie. Słabsza Hiszpania, słabsze Włochy, słabsza Francja to w rezultacie silniejsze i bardziej wpływowe Niemcy w Unii.
Podkreśla pan, że jedność i integralność Hiszpanii jest w interesie Polski. Dlaczego?
Hiszpania jest naszym tradycyjnym sojusznikiem na arenie unijnej w wielu kwestiach. W wielu głosowaniach w Parlamencie Europejskim czy w Radzie Europejskiej Hiszpania nas wspiera. Ewentualny rozpad czy choćby trwały instytucjonalny kryzys tego państwa osłabia pozycję Polski w negocjacjach z Niemcami. Hiszpania zaabsorbowana sprawami wewnętrznymi, mniej uwagi będzie zwracać na sprawy ogólnoeuropejskie. Należy pamiętać, że - choć to zupełnie inny ciężar gatunkowy - Polska też ma swoja „Katalonię”. Myślę o Ruchu Autonomii Śląska.
Przeprowadzenie referendum w Katalonii może wzmacniać separatyzm baskijski w Hiszpanii i we Francji.
Wydarzenie jest uważnie obserwowane przez przedstawicieli ruchów separatystycznych w różnych częściach Europy. Baskowie są najbliżej tego problemu. Gdyby się okazało, co jest mało prawdopodobne, że deklaracja niepodległości Katalonii zostanie uznana przez jakieś państwo europejskie, niewykluczone, że kolejnym regionem, które zdecyduje się na podobny akt separacji może być Kraj Basków. Efekt domina zostałby nieodwołalnie uruchomiony. Należy pamiętać, że wspólnot terytorialnych posiadających w Hiszpanii autonomię jest aż siedemnaście!
Mówi pan, że mało prawdopodobne, aby przyszła deklaracja niepodległości Katalonii została uznana przez któreś z państw europejskich. Może jednak na taki krok zdecyduje się Rosja?
Rosja będzie się wstrzymywać z uznaniem niepodległości, ale będzie dawać do zrozumienia społeczności międzynarodowej, że w każdej chwili może uznać to państwo, negocjując za jej nieuznawanie konkretne korzyści dla siebie. Rosjanie są w tego typu rozgrywkach wybornymi „szachistami” świetnie rozgrywającymi sprzeczne interesy Europejczyków..
Można równoważyć głosowanie w Katalonii z referendum niepodległościowym w Kurdystanie? Pojawiają się takie głosy.
Są to jednak dość odmienne sytuacje, chociażby z tego względu, że Kurdowie mieszkają w kilku państwach, a referendum odbyło się tylko na terytorium irackiego Kurdystanu. To jest też kwestia społeczności międzynarodowej, która dużo bardziej sceptycznie patrzy na pojawienie się nowych państw w Europie zachodniej, ponieważ to uderza bezpośrednio w jej interesy. Defragmentacja Zachodu jest niezwykle groźna, ponieważ osłabia państwa narodowe i stawia pod znakiem zapytania projekt polityczny, jakim jest UE. Kurdystan jest daleko od Europy, ale jest też wygodnym narzędziem dla mocarstw w ich relacjach z Iranem, Irakiem, Syrią, a w ostatnim czasie zwłaszcza z Turcją. Poza tym warto zauważyć, że losem okrutnie prześladowanych Kurdów niewiele mediów w ogóle wykazało zainteresowanie, za tym ulicznymi przepychankami w Barcelonie interesowały się wszystkie media o zasięgu globalnym.
Czytaj dalej na następnej stronie ==>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie podejrzewałbym Niemców o zaplanowaną politykę w sprawie Śląska. Niemniej jednak część działaczy Ruchu Autonomii Śląska zwraca się w stronę naszych zachodnich sąsiadów, co stanowi pewną zachętę, żeby Niemcy mocniej zaangażowali się na Śląsku. Uważam, że w pierwszej kolejności powinniśmy zrobić porządek na własnym podwórku, zanim zaczniemy o cokolwiek oskarżać lub podejrzewać Niemców, którzy są bądź co bądź przewidywalnym i racjonalnym partnerem. Śląsk leży w większości terytorium w granicach Polski i myślę, że dla naszych zachodnich partnerów nie jest to temat do dyskusji
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Radosław Zenderowski, wykładowca Instytutu Politologii UKSW w Warszawie.
wPolityce.pl: Pisze pan na swoim koncie facebookowym: „Rozpad Hiszpanii, a przede wszystkim Unii Europejskiej jest spełnieniem „geopolitycznych marzeń” Władimira Putina”. Czy rozpad państwa hiszpańskiego jest również w interesie Niemiec?
Prof. Radosław Zenderowski: Rosja specjalnie nie ukrywa, że zależy jej na osłabieniu UE i państw narodowych w Europie. Nigdy nie zrezygnowała z idei budowy Unii Euroazjatyckiej od Władywostoku po Lizbonę. Silne państwa narodowe i zintegrowana Unia Europejska przeszkadzają w realizacji tego projektu geopolitycznego. W Rosji odbywają się co jakiś czas spotkania przedstawicieli ruchów separatystycznych, chociaż w zasadzie można byłoby to uznać za łamanie prawa międzynarodowego. Niemców nie podejrzewam o wspieranie ruchów separatystycznych. Jednak Hiszpania jest jednym z pięciu dużych graczy europejskich. Po Brexicie z gry odpadł jeden z nich. Hiszpania po ewentualnym rozpadzie nie byłaby w stanie efektywnie ograniczać hegemonii Niemiec w Europie. Słabsza Hiszpania, słabsze Włochy, słabsza Francja to w rezultacie silniejsze i bardziej wpływowe Niemcy w Unii.
Podkreśla pan, że jedność i integralność Hiszpanii jest w interesie Polski. Dlaczego?
Hiszpania jest naszym tradycyjnym sojusznikiem na arenie unijnej w wielu kwestiach. W wielu głosowaniach w Parlamencie Europejskim czy w Radzie Europejskiej Hiszpania nas wspiera. Ewentualny rozpad czy choćby trwały instytucjonalny kryzys tego państwa osłabia pozycję Polski w negocjacjach z Niemcami. Hiszpania zaabsorbowana sprawami wewnętrznymi, mniej uwagi będzie zwracać na sprawy ogólnoeuropejskie. Należy pamiętać, że - choć to zupełnie inny ciężar gatunkowy - Polska też ma swoja „Katalonię”. Myślę o Ruchu Autonomii Śląska.
Przeprowadzenie referendum w Katalonii może wzmacniać separatyzm baskijski w Hiszpanii i we Francji.
Wydarzenie jest uważnie obserwowane przez przedstawicieli ruchów separatystycznych w różnych częściach Europy. Baskowie są najbliżej tego problemu. Gdyby się okazało, co jest mało prawdopodobne, że deklaracja niepodległości Katalonii zostanie uznana przez jakieś państwo europejskie, niewykluczone, że kolejnym regionem, które zdecyduje się na podobny akt separacji może być Kraj Basków. Efekt domina zostałby nieodwołalnie uruchomiony. Należy pamiętać, że wspólnot terytorialnych posiadających w Hiszpanii autonomię jest aż siedemnaście!
Mówi pan, że mało prawdopodobne, aby przyszła deklaracja niepodległości Katalonii została uznana przez któreś z państw europejskich. Może jednak na taki krok zdecyduje się Rosja?
Rosja będzie się wstrzymywać z uznaniem niepodległości, ale będzie dawać do zrozumienia społeczności międzynarodowej, że w każdej chwili może uznać to państwo, negocjując za jej nieuznawanie konkretne korzyści dla siebie. Rosjanie są w tego typu rozgrywkach wybornymi „szachistami” świetnie rozgrywającymi sprzeczne interesy Europejczyków..
Można równoważyć głosowanie w Katalonii z referendum niepodległościowym w Kurdystanie? Pojawiają się takie głosy.
Są to jednak dość odmienne sytuacje, chociażby z tego względu, że Kurdowie mieszkają w kilku państwach, a referendum odbyło się tylko na terytorium irackiego Kurdystanu. To jest też kwestia społeczności międzynarodowej, która dużo bardziej sceptycznie patrzy na pojawienie się nowych państw w Europie zachodniej, ponieważ to uderza bezpośrednio w jej interesy. Defragmentacja Zachodu jest niezwykle groźna, ponieważ osłabia państwa narodowe i stawia pod znakiem zapytania projekt polityczny, jakim jest UE. Kurdystan jest daleko od Europy, ale jest też wygodnym narzędziem dla mocarstw w ich relacjach z Iranem, Irakiem, Syrią, a w ostatnim czasie zwłaszcza z Turcją. Poza tym warto zauważyć, że losem okrutnie prześladowanych Kurdów niewiele mediów w ogóle wykazało zainteresowanie, za tym ulicznymi przepychankami w Barcelonie interesowały się wszystkie media o zasięgu globalnym.
Czytaj dalej na następnej stronie ==>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/360502-nasz-wywiad-prof-zenderowski-nalezy-pamietac-ze-choc-to-zupelnie-inny-ciezar-gatunkowy-polska-tez-ma-swoja-katalonie-mysle-o-ras?strona=1