Rządzony przez prezydenta z PO Kołobrzeg skupia niczym w soczewce to, co wszyscy wiemy o rządach formacji Grzegorza Schetyny. Dwuznaczne relacje biznesu z władzą, wybuchające co jakiś czas afery, kuriozalne pomysły prywatyzacyjne i wypływające ze wspólnej kasy pieniądze. A na dodatek: wielkie pretensje do wszystkich, którzy śmią ujawniać niewygodne fakty. Ile takich Kołobrzegów jest w Polsce? Ile ich będzie po przyszłorocznych wyborach samorządowych? Takie pytania będzie trzeba zadawać coraz częściej.
Na łamach tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl opisaliśmy, jak w rządzonym przez Janusza Gromka z PO Kołobrzegu (to największe uzdrowisko w Polsce) forsowane są szokujące zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego. Zdaniem ekspertów a także naczelnego lekarza uzdrowiska mogą one sprawić, że miasto utraci swój uzdrowiskowy status.
CZYTAJ WIĘCEJ: Lobbing przy plaży w Kołobrzegu. Szokujące ustalenia dziennikarskiego śledztwa tygodnika „Sieci”!
Prezydent Gromek i miejscowe media (zasilane pieniędzmi z komunalnych spółek) snują wielopiętrowe teorie spiskowe, które mają udowodnić, że afera jest „pompowana” a może wręcz, że żadnej afery nie ma. Dziwią się też, dlaczego ogólnopolskie media interesują się „ich miastem”.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Prezydent z Platformy Obywatelskiej atakuje naszego dziennikarza. Bo śmiał ujawnić skandal w „jego” mieście!
Tymczasem w sprawie, o której pisaliśmy prawda jest boleśnie prosta: zmiana w planie zagospodarowania jest na rękę miejscowym biznesmenom i przyjezdnym inwestorom. Biznesmeni i inwestorzy (sami i poprzez pośredników) od wielu miesięcy namawiali – w daleki od cywilizowanych zasad sposób – miejscowych radnych do poparcia projektu. Zabiegali o to również u prezydenta Janusza Gromka, który początkowo nie przypominał sobie tych kontaktów a później, po naszych publikacjach, przyznał, że spotkania się odbywały. Oczywiście nie były w żaden sposób odnotowywane w dokumentach i miały miejsce poza urzędem (Gromek twierdzi, że „nikt nie będzie mu mówił, gdzie i z kim ma się spotkać”). Faktem, którego nikt nie potrafi podważyć są również oferty składane przez starych i nowych właścicieli ziemi, którzy - na piśmie - utrzymują, że plan zostanie na pewno zmieniony. A skoro na pewno zostanie zmieniony, to warto już dziś obrócić gruntami, by nie płacić tzw. renty planistycznej.
Jeśli plan się powiedzie, zyskają hotelarze i właściciele ziemi (będzie można budować więcej i wyżej). Stracić mogą zaś mieszkańcy i gmina: bo nie zarobi na podatkach i naraża się na utratę statusu uzdrowiska, co byłoby dla Kołobrzegu katastrofą.
Poruszona przez nas sprawa nie jest oczywiście jedyną, która rozgrywa się w nadmorskim kurorcie, gdzie dużo do powiedzenia Stanisław Gawłowski, prawa ręka szefa PO Grzegorza Schetyny. Dziś skrótowo przedstawiamy inne afery i problemy toczące miasto. I zapowiadamy, że będziemy im się bardzo pilnie przyglądać…
1. 1. Sąd: można mówić o przekrętach, kantach, korupcji
O tym, jaki klimat panuje w mieście, przekonuje sprawa procesu wytoczonego przez prezydenta Janusza Gromka radnemu niezależnej prawicy Henrykowi Bieńkowskiemu. Bieńkowski mówił o „przekrętach, kantach i domniemanej korupcji” w kontekście nieprawidłowości związanych z budową galerii handlowej Hosso. Chodziło o to, o co w Kołobrzegu często chodzi – miasto, jak się wydaje, zadziwiająco mocno poszło na rękę inwestorowi, m.in. przystępując do ustalania planu działki bez opinii Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Były też inne ustępstwa:
Postępowanie prezydenta w kwestii nowego obiektu w sercu miasta sugerowało działanie nie na korzyść Kołobrzegu i jego mieszkańców, ale inwestora, który dzięki wyłączeniu decyzją Janusza Gromka z zakresu prac budowy parkingu podziemnego oraz związanych z nią badań archeologicznych mógł oszczędzić nawet około 2 mln złotych
— pisał portal gk24.pl.
W procesie sądowym oburzony „pomówieniami” prezydent Gromek poniósł porażkę.
W opinii sądu Henryk Bieńkowski wyraził nastroje w sprawie nowego Hosso, które ogólnie panowały w Kołobrzegu. Poza tym wypowiedziane przez radnego słowa mieściły się w granicach krytyki osoby publicznej
— relacjonował werdykt portal gk24.pl.
2. Borowina i CBA
Borowina to jeden ze skarbów Kołobrzegu. Jest wykorzystywana w leczeniu m.in. chorób reumatycznych. Także dzięki niej miasto ma status uzdrowiska. Największe pokłady leczniczego torfu znajdują się w kołobrzeskich Mirocicach. Gigantyczna burza wokół kopalin rozpętała się w 2013 roku, kiedy to wyszło na jaw, że spółka Park Mirocice zamierza wybudować tam osiedle domów jednorodzinnych. Planowana inwestycja zagraża bezcennym borowinom.
Peloid jest niezwykle wrażliwy na zanieczyszczenia. Raz skażony, na zawsze traci swoje właściwości
— mówi w rozmowie z naszym portalem dziennikarz Polskiego Radia Koszalin Jarosław Banaś.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rządzony przez prezydenta z PO Kołobrzeg skupia niczym w soczewce to, co wszyscy wiemy o rządach formacji Grzegorza Schetyny. Dwuznaczne relacje biznesu z władzą, wybuchające co jakiś czas afery, kuriozalne pomysły prywatyzacyjne i wypływające ze wspólnej kasy pieniądze. A na dodatek: wielkie pretensje do wszystkich, którzy śmią ujawniać niewygodne fakty. Ile takich Kołobrzegów jest w Polsce? Ile ich będzie po przyszłorocznych wyborach samorządowych? Takie pytania będzie trzeba zadawać coraz częściej.
Na łamach tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl opisaliśmy, jak w rządzonym przez Janusza Gromka z PO Kołobrzegu (to największe uzdrowisko w Polsce) forsowane są szokujące zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego. Zdaniem ekspertów a także naczelnego lekarza uzdrowiska mogą one sprawić, że miasto utraci swój uzdrowiskowy status.
CZYTAJ WIĘCEJ: Lobbing przy plaży w Kołobrzegu. Szokujące ustalenia dziennikarskiego śledztwa tygodnika „Sieci”!
Prezydent Gromek i miejscowe media (zasilane pieniędzmi z komunalnych spółek) snują wielopiętrowe teorie spiskowe, które mają udowodnić, że afera jest „pompowana” a może wręcz, że żadnej afery nie ma. Dziwią się też, dlaczego ogólnopolskie media interesują się „ich miastem”.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Prezydent z Platformy Obywatelskiej atakuje naszego dziennikarza. Bo śmiał ujawnić skandal w „jego” mieście!
Tymczasem w sprawie, o której pisaliśmy prawda jest boleśnie prosta: zmiana w planie zagospodarowania jest na rękę miejscowym biznesmenom i przyjezdnym inwestorom. Biznesmeni i inwestorzy (sami i poprzez pośredników) od wielu miesięcy namawiali – w daleki od cywilizowanych zasad sposób – miejscowych radnych do poparcia projektu. Zabiegali o to również u prezydenta Janusza Gromka, który początkowo nie przypominał sobie tych kontaktów a później, po naszych publikacjach, przyznał, że spotkania się odbywały. Oczywiście nie były w żaden sposób odnotowywane w dokumentach i miały miejsce poza urzędem (Gromek twierdzi, że „nikt nie będzie mu mówił, gdzie i z kim ma się spotkać”). Faktem, którego nikt nie potrafi podważyć są również oferty składane przez starych i nowych właścicieli ziemi, którzy - na piśmie - utrzymują, że plan zostanie na pewno zmieniony. A skoro na pewno zostanie zmieniony, to warto już dziś obrócić gruntami, by nie płacić tzw. renty planistycznej.
Jeśli plan się powiedzie, zyskają hotelarze i właściciele ziemi (będzie można budować więcej i wyżej). Stracić mogą zaś mieszkańcy i gmina: bo nie zarobi na podatkach i naraża się na utratę statusu uzdrowiska, co byłoby dla Kołobrzegu katastrofą.
Poruszona przez nas sprawa nie jest oczywiście jedyną, która rozgrywa się w nadmorskim kurorcie, gdzie dużo do powiedzenia Stanisław Gawłowski, prawa ręka szefa PO Grzegorza Schetyny. Dziś skrótowo przedstawiamy inne afery i problemy toczące miasto. I zapowiadamy, że będziemy im się bardzo pilnie przyglądać…
1. 1. Sąd: można mówić o przekrętach, kantach, korupcji
O tym, jaki klimat panuje w mieście, przekonuje sprawa procesu wytoczonego przez prezydenta Janusza Gromka radnemu niezależnej prawicy Henrykowi Bieńkowskiemu. Bieńkowski mówił o „przekrętach, kantach i domniemanej korupcji” w kontekście nieprawidłowości związanych z budową galerii handlowej Hosso. Chodziło o to, o co w Kołobrzegu często chodzi – miasto, jak się wydaje, zadziwiająco mocno poszło na rękę inwestorowi, m.in. przystępując do ustalania planu działki bez opinii Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Były też inne ustępstwa:
Postępowanie prezydenta w kwestii nowego obiektu w sercu miasta sugerowało działanie nie na korzyść Kołobrzegu i jego mieszkańców, ale inwestora, który dzięki wyłączeniu decyzją Janusza Gromka z zakresu prac budowy parkingu podziemnego oraz związanych z nią badań archeologicznych mógł oszczędzić nawet około 2 mln złotych
— pisał portal gk24.pl.
W procesie sądowym oburzony „pomówieniami” prezydent Gromek poniósł porażkę.
W opinii sądu Henryk Bieńkowski wyraził nastroje w sprawie nowego Hosso, które ogólnie panowały w Kołobrzegu. Poza tym wypowiedziane przez radnego słowa mieściły się w granicach krytyki osoby publicznej
— relacjonował werdykt portal gk24.pl.
2. Borowina i CBA
Borowina to jeden ze skarbów Kołobrzegu. Jest wykorzystywana w leczeniu m.in. chorób reumatycznych. Także dzięki niej miasto ma status uzdrowiska. Największe pokłady leczniczego torfu znajdują się w kołobrzeskich Mirocicach. Gigantyczna burza wokół kopalin rozpętała się w 2013 roku, kiedy to wyszło na jaw, że spółka Park Mirocice zamierza wybudować tam osiedle domów jednorodzinnych. Planowana inwestycja zagraża bezcennym borowinom.
Peloid jest niezwykle wrażliwy na zanieczyszczenia. Raz skażony, na zawsze traci swoje właściwości
— mówi w rozmowie z naszym portalem dziennikarz Polskiego Radia Koszalin Jarosław Banaś.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/359013-kolobrzeg-to-rzady-platformy-w-pigulce-czeslaw-hoc-poprosilem-o-tarcze-antykorupcyjna