Udziałowcem Parku Mirocice jest kołobrzeski biznesmen Marian Jagiełka, bliski znajomy prezydenta Janusza Gromka.Córka Gromka miała pracować w firmie Jagiełki a sam Jagiełko jest przewodniczącym miejskiej kapituły ds. tytułów. Panowie bardzo często się spotykają a niektórzy kołobrzeżanie mówią wprost, że ich miasto ma nie jednego, a dwóch prezydentów. U córki Jagiełki pracuje z kolei Adam Hok (syn posła PO Marka Hoka) o którym pisaliśmy w kontekście „przekonywania” miasta do zburzenia zabytkowej zabudowy willowej i niebezpiecznego zwiększenia zabudowy w strefie uzdrowiskowej.
Już w 2013 roku poseł PiS Czesław Hoc (dziś jest europosłem tego ugrupowania) domagał się, by CBA wyjaśniło, czy „zabiegom o zabudowanie terenów sąsiadujących z borowiną towarzyszy nepotyzm, partyjne kolesiostwo”. Mimo protestów inwestycja nie upadła. Rządząca miastem ekipa mozolnie posuwa naprzód sprawy formalne, które umożliwią budowę.
3.Sprywatyzowana energia?
Dantejskie sceny rozgrywają się także w związku z terenami położonymi w pobliżu Miejskiej Energetyki Cieplnej (MEC). Chodzi, a jakże, o plan zagospodarowania przestrzennego. Beneficjentem forsowanych zmian ma być wspomniany już Marian Jagiełka, który będzie mógł dzięki nim rozbudować (wzwyż) postawione przez siebie osiedle. Innym elementem batalii jest pomysł przybliżenia zabudowy mieszkalnej do zakładu. Jeśli tak się stanie, bardzo prawdopodobna będzie konieczność… przeniesienia ciepłowni w inne miejsce. To oznacza ogromne koszty, których miejska spółka czy miasto jako takie nie będzie w stanie ponieść. Wtedy – zdaniem opozycji – zostanie „zaproszony” inwestor prywatny, który wyłoży kasę i przejmie zakład. Kołobrzeżanie mogą znaleźć się wówczas w sytuacji, w której są mieszkańcy Gdańska, gdzie miejskie ciepło jest w niemieckich rękach. Warto dodać, że kilka lat temu prezydent Janusz Gromek gorąco orędował za prywatyzacją MEC. Odstąpił od dopiero po gwałtownych protestach mieszkańców i opozycji.
O tym, w jakiej atmosferze toczy się debata dotycząca gruntów wokół MEC przekonuje chociażby historia opowiadana przez radnego PiS Marka Młynarczyka.
W czasie jednej z sesji w sprawie terenów wokół MEC doszło do sytuacji, gdy pewien radny został zrugany przez przedsiębiorcę, który mówił mu: wracaj na salę i głosuj jak trzeba! Przy świadku…
— wspomina Młynarczyk.
4. „Raj podatkowy”
Prezydent Janusz Gromek chce podnosić miejskie podatki i łatać w ten sposób pustawą kasę Kołobrzegu. Tak naprawdę jednak żadna podwyżka nie jest konieczna. Wystarczy egzekwować opłaty, które już obowiązują – na przykład podatek od nieruchomości. Tymczasem każdy w Kołobrzegu wie, że hotelarze mają bardzo prosty patent, by zaoszczędzić kosztem miasta i jego mieszkańców. Wystarczy, że uda im się zakwalifikować część powierzchni jako mieszkaniową, a nie turystyczną.
Dzięki temu zamiast 21 złotych za metr kwadratowy odprowadzają do miejskiej kasy 70 groszy za metr. Miasto traci setki tysięcy złotych
— mówi Marek Młynarczyk.
O tym, że w Kołobrzegu należy w końcu zrobić porządki jest przekonany europoseł PiS Czesław Hoc.
Niestety lokalni włodarze podejmują bardzo dziwne decyzje, trzeba im patrzeć na ręce. Sam składałem doniesienia do ABW i CBA – prosiłem o tarczę antykorupcyjną, robią to także nasi radni. Tych dziwnych interesów jest w Kołobrzegu mnóstwo. Wcześniej służby nie były zbyt aktywne żeby to badać, ale całe szczęście to się zmieniło. My także będziemy robić swoje
— mówił naszemu portalowi Hoc.
Piotr Filipczyk
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Udziałowcem Parku Mirocice jest kołobrzeski biznesmen Marian Jagiełka, bliski znajomy prezydenta Janusza Gromka.Córka Gromka miała pracować w firmie Jagiełki a sam Jagiełko jest przewodniczącym miejskiej kapituły ds. tytułów. Panowie bardzo często się spotykają a niektórzy kołobrzeżanie mówią wprost, że ich miasto ma nie jednego, a dwóch prezydentów. U córki Jagiełki pracuje z kolei Adam Hok (syn posła PO Marka Hoka) o którym pisaliśmy w kontekście „przekonywania” miasta do zburzenia zabytkowej zabudowy willowej i niebezpiecznego zwiększenia zabudowy w strefie uzdrowiskowej.
Już w 2013 roku poseł PiS Czesław Hoc (dziś jest europosłem tego ugrupowania) domagał się, by CBA wyjaśniło, czy „zabiegom o zabudowanie terenów sąsiadujących z borowiną towarzyszy nepotyzm, partyjne kolesiostwo”. Mimo protestów inwestycja nie upadła. Rządząca miastem ekipa mozolnie posuwa naprzód sprawy formalne, które umożliwią budowę.
3.Sprywatyzowana energia?
Dantejskie sceny rozgrywają się także w związku z terenami położonymi w pobliżu Miejskiej Energetyki Cieplnej (MEC). Chodzi, a jakże, o plan zagospodarowania przestrzennego. Beneficjentem forsowanych zmian ma być wspomniany już Marian Jagiełka, który będzie mógł dzięki nim rozbudować (wzwyż) postawione przez siebie osiedle. Innym elementem batalii jest pomysł przybliżenia zabudowy mieszkalnej do zakładu. Jeśli tak się stanie, bardzo prawdopodobna będzie konieczność… przeniesienia ciepłowni w inne miejsce. To oznacza ogromne koszty, których miejska spółka czy miasto jako takie nie będzie w stanie ponieść. Wtedy – zdaniem opozycji – zostanie „zaproszony” inwestor prywatny, który wyłoży kasę i przejmie zakład. Kołobrzeżanie mogą znaleźć się wówczas w sytuacji, w której są mieszkańcy Gdańska, gdzie miejskie ciepło jest w niemieckich rękach. Warto dodać, że kilka lat temu prezydent Janusz Gromek gorąco orędował za prywatyzacją MEC. Odstąpił od dopiero po gwałtownych protestach mieszkańców i opozycji.
O tym, w jakiej atmosferze toczy się debata dotycząca gruntów wokół MEC przekonuje chociażby historia opowiadana przez radnego PiS Marka Młynarczyka.
W czasie jednej z sesji w sprawie terenów wokół MEC doszło do sytuacji, gdy pewien radny został zrugany przez przedsiębiorcę, który mówił mu: wracaj na salę i głosuj jak trzeba! Przy świadku…
— wspomina Młynarczyk.
4. „Raj podatkowy”
Prezydent Janusz Gromek chce podnosić miejskie podatki i łatać w ten sposób pustawą kasę Kołobrzegu. Tak naprawdę jednak żadna podwyżka nie jest konieczna. Wystarczy egzekwować opłaty, które już obowiązują – na przykład podatek od nieruchomości. Tymczasem każdy w Kołobrzegu wie, że hotelarze mają bardzo prosty patent, by zaoszczędzić kosztem miasta i jego mieszkańców. Wystarczy, że uda im się zakwalifikować część powierzchni jako mieszkaniową, a nie turystyczną.
Dzięki temu zamiast 21 złotych za metr kwadratowy odprowadzają do miejskiej kasy 70 groszy za metr. Miasto traci setki tysięcy złotych
— mówi Marek Młynarczyk.
O tym, że w Kołobrzegu należy w końcu zrobić porządki jest przekonany europoseł PiS Czesław Hoc.
Niestety lokalni włodarze podejmują bardzo dziwne decyzje, trzeba im patrzeć na ręce. Sam składałem doniesienia do ABW i CBA – prosiłem o tarczę antykorupcyjną, robią to także nasi radni. Tych dziwnych interesów jest w Kołobrzegu mnóstwo. Wcześniej służby nie były zbyt aktywne żeby to badać, ale całe szczęście to się zmieniło. My także będziemy robić swoje
— mówił naszemu portalowi Hoc.
Piotr Filipczyk
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/359013-kolobrzeg-to-rzady-platformy-w-pigulce-czeslaw-hoc-poprosilem-o-tarcze-antykorupcyjna?strona=2