Pani prezydent, zamiast przyjść na komisję, robiła sobie konferencje prasowe, skakała po batutach na nabrzeżu wiślanym i myślała, że się będzie bawić z komisją w ciuciubabkę. Nie ma ciuciubabki
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Jan Mosiński (PiS), członek Komisji Weryfikacyjnej.
CZYTAJ TAKŻE: Jaki: Urząd Skarbowy zajął konto HGW i mamy szereg reakcji
wPolityce.pl: Hanna Gronkiewicz-Waltz nie zgadza się z tym, że w ramach płacenia grzywny za jej niestawiennictwo na komisji weryfikacyjnej zostało zajęte jej prywatne konto, a nie konto miasta Warszawy. Czy to była słuszna decyzja?
Jan Mosiński: Organ podatkowy, w tym przypadku urząd skarbowy, działał zgodnie z art. 80 i 81 ustawy o egzekucji w administracji. Wiem, że pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz wolałaby płacić za swoje ekscesy polityczne pieniędzmi podatników, ale tak się nie da, ponieważ komisja weryfikacyjna wzywała Hannę Gronkiewicz-Waltz do osobistego stawiennictwa przed komisją. Pani prezydent konsekwentnie odmawiała stawiennictwa. Po nałożeniu tych kilku grzywien zwróciła się o ich umorzenie, czym potwierdziła legalność naszych działań. Gdyby była konsekwentna w tych swoich politycznych ekscesach, to nie powinna się w ogóle odzywać, odwoływać, mogła nas traktować w dalszym ciągu jak do tej pory, czyli jak powietrze, lub organ niekonstytucyjny. Pani prezydent musi się wreszcie zdecydować, czy działamy jako organ konstytucyjny, czy jesteśmy poza prawem. Oczywiście wiem, że działamy zgodnie z prawem, ale pani prezydent jest wyraźnie niezdecydowana. Natomiast nie można nakładać kary grzywny na miasto, dlatego że w wezwaniach było wskazanie imienne na panią prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz.
Pani prezydent odwołała się, ale jej konto zostało już zajęte. Czy to oznacza, że – jeśli sąd anuluje tę decyzję o wystawieniu grzywny – te pieniądze powrócą na konto pani prezydent?
Decyzją organu podatkowego bank został poinformowany o egzekucji na rachunku dłużnika, pani Hanny Gronkiewicz-Waltz, na kwotę 12 tys. złotych z odsetkami. Nie wierzę, że konto pani prezydent jest zbyt szczupłe, bo wtedy byłby problem – trzeba zostawić pieniądze na egzystencje. Organ zabezpieczył to i, gdyby się coś nagle wydarzyło, że pieniądze z konta gdzieś nagle uciekają, to bank musi te pieniądze zatrzymać. Dysponent rachunku bankowego – w tym przypadku pani prezydent – nie może wyzerować swojego konta. Jeżeli sąd uzna bezpodstawność decyzji – a nie sądzę, to byłaby kuriozalna decyzja – to sprawa wraca do punktu wyjścia, pieniądze zostają odblokowane, decyzja sądu idzie do urzędu skarbowego, a urząd skarbowy informuje właściciela i nie ma tematu. Natomiast pani prezydent chciałaby się bawić pieniędzmi podatników, na co przyzwolenia nie ma.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pani prezydent, zamiast przyjść na komisję, robiła sobie konferencje prasowe, skakała po batutach na nabrzeżu wiślanym i myślała, że się będzie bawić z komisją w ciuciubabkę. Nie ma ciuciubabki
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Jan Mosiński (PiS), członek Komisji Weryfikacyjnej.
CZYTAJ TAKŻE: Jaki: Urząd Skarbowy zajął konto HGW i mamy szereg reakcji
wPolityce.pl: Hanna Gronkiewicz-Waltz nie zgadza się z tym, że w ramach płacenia grzywny za jej niestawiennictwo na komisji weryfikacyjnej zostało zajęte jej prywatne konto, a nie konto miasta Warszawy. Czy to była słuszna decyzja?
Jan Mosiński: Organ podatkowy, w tym przypadku urząd skarbowy, działał zgodnie z art. 80 i 81 ustawy o egzekucji w administracji. Wiem, że pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz wolałaby płacić za swoje ekscesy polityczne pieniędzmi podatników, ale tak się nie da, ponieważ komisja weryfikacyjna wzywała Hannę Gronkiewicz-Waltz do osobistego stawiennictwa przed komisją. Pani prezydent konsekwentnie odmawiała stawiennictwa. Po nałożeniu tych kilku grzywien zwróciła się o ich umorzenie, czym potwierdziła legalność naszych działań. Gdyby była konsekwentna w tych swoich politycznych ekscesach, to nie powinna się w ogóle odzywać, odwoływać, mogła nas traktować w dalszym ciągu jak do tej pory, czyli jak powietrze, lub organ niekonstytucyjny. Pani prezydent musi się wreszcie zdecydować, czy działamy jako organ konstytucyjny, czy jesteśmy poza prawem. Oczywiście wiem, że działamy zgodnie z prawem, ale pani prezydent jest wyraźnie niezdecydowana. Natomiast nie można nakładać kary grzywny na miasto, dlatego że w wezwaniach było wskazanie imienne na panią prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz.
Pani prezydent odwołała się, ale jej konto zostało już zajęte. Czy to oznacza, że – jeśli sąd anuluje tę decyzję o wystawieniu grzywny – te pieniądze powrócą na konto pani prezydent?
Decyzją organu podatkowego bank został poinformowany o egzekucji na rachunku dłużnika, pani Hanny Gronkiewicz-Waltz, na kwotę 12 tys. złotych z odsetkami. Nie wierzę, że konto pani prezydent jest zbyt szczupłe, bo wtedy byłby problem – trzeba zostawić pieniądze na egzystencje. Organ zabezpieczył to i, gdyby się coś nagle wydarzyło, że pieniądze z konta gdzieś nagle uciekają, to bank musi te pieniądze zatrzymać. Dysponent rachunku bankowego – w tym przypadku pani prezydent – nie może wyzerować swojego konta. Jeżeli sąd uzna bezpodstawność decyzji – a nie sądzę, to byłaby kuriozalna decyzja – to sprawa wraca do punktu wyjścia, pieniądze zostają odblokowane, decyzja sądu idzie do urzędu skarbowego, a urząd skarbowy informuje właściciela i nie ma tematu. Natomiast pani prezydent chciałaby się bawić pieniędzmi podatników, na co przyzwolenia nie ma.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/358830-nasz-wywiad-jan-mosinski-pani-prezydent-hanna-gronkiewicz-waltz-chcialaby-sie-bawic-pieniedzmi-podatnikow-na-co-przyzwolenia-nie-ma