Różne wypowiedzi nieraz padały ze strony różnych polityków i publicystów w tym temacie, co oczywiście jest wodą na młyn tych, którzy nie sprzyjają nam w kwestii reparacji. Druga strona jest tutaj czujna i na pewno takie rzeczy będzie wyłapywać
— powiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl posłanka PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk, komentując wypowiedź Wojciecha Cejrowskiego o reparacjach i „niemieckim Szczecinie”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szok! Cejrowski do niemieckiego dziennikarza: „Szczecin trzeba oddać z powrotem Niemcom. Ale zapłaćcie kontrybucje”. WIDEO
wPolityce.pl: Pani Poseł, czy tego typu wypowiedzi są niebezpieczne w dyskusji nad tematem reparacji?
Dorota Arciszewska-Mielewczyk: Przede wszystkim Wojciech Cejrowski jest publicystą, więc działa w zupełnie innej przestrzeni niż ja, bo jestem politykiem i reprezentuję określone zdanie. Zresztą jestem akurat w tematach polsko-niemieckich w swoich opiniach znana. Wiadomo też, że każde stwierdzenie czy sformułowanie będzie przez każdego inaczej interpretowane. Zresztą podobnie było przy okazji wydania przeze mnie ulotki, w związku z którą miałam sprawę z Eriką Steinbach. Każdy widzi to, co chce widzieć. Mimo, że na ulotce, o którą pani Steinbach i Związek Wypędzony podał mnie do sądu, jej wizerunku nie było, a jednak widziała tam swoją twarz. Także pozostaje kwestia interpretacji, aczkolwiek jak powtarzam, Wojciech Cejrowski jest publicystą, który również może prowokować. To jedna kwestia. Natomiast ja, jako polityk, mam inne zdanie w tym względzie. Dla mnie ta teza jest zupełnie oderwana od rzeczywistości i ja bym tak nigdy nie powiedziała. Ale myślę, że pana Cejrowskiego już ocenili jego słuchacze, czy widzowie. I jak każdy odpowiada za to co głosi, tak on został już poddany krytyce ze strony osób mu życzliwych.
Czy takie słowa nie są więc pożywką dla tych środowisk, o których już Pani Poseł wspomniała - przedstawicieli tzw. „wypędzonych”, czy historyków i publicystów, którzy stwierdzają, że reparacjenam się nie należą, bo przecież otrzymaliśmy Ziemie Odzyskane?
Oczywiście, ma pan rację, że to jest pożywką, ale wydaje mi się, że Wojciech Cejrowski użył swego rodzaju niefortunnej prowokacji. Słuchając jego wypowiedzi zwróciłam uwagę, że jednak podkreślił, by Niemcy wypłacili nam „kontrybucję za II wojnę światową”. Ta prowokacja intelektualne była niezbyt fortunna, ale trzeba właśnie pamiętać, co pan Cejrowski powiedział na końcu. Natomiast rzeczywiście, różne wypowiedzi nieraz padały ze strony różnych polityków i publicystów w tym temacie, co oczywiście jest wodą na młyn tych, którzy nie sprzyjają nam w kwestii reparacji. Druga strona jest tutaj czujna i na pewno takie rzeczy będzie wyłapywać. Poza tym, gdybym ja, jako polityk, powiedziała coś takiego, to natychmiast zostałyby wyciągnięte konsekwencje. Cejrowski z pewnością kształtuje pewną świadomość w przestrzeni publicznej, natomiast nie jest członkiem żadnej partii i nie ma żadnego mandatu do wyrażania takich deklaracji w naszym imieniu. Jako publicysta mówi rzeczy, za które nie ponosi odpowiedzialności, może poza kwestią sympatii czy dezaprobaty określonych widzów. Sami więc musimy ocenić, jak niebezpieczne – bo o takich kategoriach można mówić – są tego typu wypowiedzi.
Ale czy słowa publicysty cenionego przez wielu sympatyków prawicy nie zaszkodzą Prawu i Sprawiedliwości, podejmującemu temat odszkodowań od Niemiec?
Ale panie redaktorze, Wojciech Cejrowski nie jest członkiem PiS. Na ile łączy się go z tą partią, to jest już sprawa poszczególnych osób, lecz nie wiem na jakiej podstawie jego zdanie na temat reparacji można łączyć z naszymi opiniami. Generalnie zdaję sobie sprawę, że to może być uderzenie w nas, bo próbuje się powiązać niektórych publicystów z wieloma partiami politycznymi, natomiast trzeba wyraźnie zadeklarować, że pan Cejrowski nie jest członkiem naszego ugrupowania. Jako osoba, którą ma się uznać za czyjś autorytet, albo ma komuś sprzyjać czy z kimś sympatyzować, bierze na siebie odpowiedzialność, że ktoś się może od niego odwrócić, przestanie go prosić o zdanie, bądź szanować, jak do tej pory szanował za jakieś prowokacje.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Różne wypowiedzi nieraz padały ze strony różnych polityków i publicystów w tym temacie, co oczywiście jest wodą na młyn tych, którzy nie sprzyjają nam w kwestii reparacji. Druga strona jest tutaj czujna i na pewno takie rzeczy będzie wyłapywać
— powiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl posłanka PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk, komentując wypowiedź Wojciecha Cejrowskiego o reparacjach i „niemieckim Szczecinie”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szok! Cejrowski do niemieckiego dziennikarza: „Szczecin trzeba oddać z powrotem Niemcom. Ale zapłaćcie kontrybucje”. WIDEO
wPolityce.pl: Pani Poseł, czy tego typu wypowiedzi są niebezpieczne w dyskusji nad tematem reparacji?
Dorota Arciszewska-Mielewczyk: Przede wszystkim Wojciech Cejrowski jest publicystą, więc działa w zupełnie innej przestrzeni niż ja, bo jestem politykiem i reprezentuję określone zdanie. Zresztą jestem akurat w tematach polsko-niemieckich w swoich opiniach znana. Wiadomo też, że każde stwierdzenie czy sformułowanie będzie przez każdego inaczej interpretowane. Zresztą podobnie było przy okazji wydania przeze mnie ulotki, w związku z którą miałam sprawę z Eriką Steinbach. Każdy widzi to, co chce widzieć. Mimo, że na ulotce, o którą pani Steinbach i Związek Wypędzony podał mnie do sądu, jej wizerunku nie było, a jednak widziała tam swoją twarz. Także pozostaje kwestia interpretacji, aczkolwiek jak powtarzam, Wojciech Cejrowski jest publicystą, który również może prowokować. To jedna kwestia. Natomiast ja, jako polityk, mam inne zdanie w tym względzie. Dla mnie ta teza jest zupełnie oderwana od rzeczywistości i ja bym tak nigdy nie powiedziała. Ale myślę, że pana Cejrowskiego już ocenili jego słuchacze, czy widzowie. I jak każdy odpowiada za to co głosi, tak on został już poddany krytyce ze strony osób mu życzliwych.
Czy takie słowa nie są więc pożywką dla tych środowisk, o których już Pani Poseł wspomniała - przedstawicieli tzw. „wypędzonych”, czy historyków i publicystów, którzy stwierdzają, że reparacjenam się nie należą, bo przecież otrzymaliśmy Ziemie Odzyskane?
Oczywiście, ma pan rację, że to jest pożywką, ale wydaje mi się, że Wojciech Cejrowski użył swego rodzaju niefortunnej prowokacji. Słuchając jego wypowiedzi zwróciłam uwagę, że jednak podkreślił, by Niemcy wypłacili nam „kontrybucję za II wojnę światową”. Ta prowokacja intelektualne była niezbyt fortunna, ale trzeba właśnie pamiętać, co pan Cejrowski powiedział na końcu. Natomiast rzeczywiście, różne wypowiedzi nieraz padały ze strony różnych polityków i publicystów w tym temacie, co oczywiście jest wodą na młyn tych, którzy nie sprzyjają nam w kwestii reparacji. Druga strona jest tutaj czujna i na pewno takie rzeczy będzie wyłapywać. Poza tym, gdybym ja, jako polityk, powiedziała coś takiego, to natychmiast zostałyby wyciągnięte konsekwencje. Cejrowski z pewnością kształtuje pewną świadomość w przestrzeni publicznej, natomiast nie jest członkiem żadnej partii i nie ma żadnego mandatu do wyrażania takich deklaracji w naszym imieniu. Jako publicysta mówi rzeczy, za które nie ponosi odpowiedzialności, może poza kwestią sympatii czy dezaprobaty określonych widzów. Sami więc musimy ocenić, jak niebezpieczne – bo o takich kategoriach można mówić – są tego typu wypowiedzi.
Ale czy słowa publicysty cenionego przez wielu sympatyków prawicy nie zaszkodzą Prawu i Sprawiedliwości, podejmującemu temat odszkodowań od Niemiec?
Ale panie redaktorze, Wojciech Cejrowski nie jest członkiem PiS. Na ile łączy się go z tą partią, to jest już sprawa poszczególnych osób, lecz nie wiem na jakiej podstawie jego zdanie na temat reparacji można łączyć z naszymi opiniami. Generalnie zdaję sobie sprawę, że to może być uderzenie w nas, bo próbuje się powiązać niektórych publicystów z wieloma partiami politycznymi, natomiast trzeba wyraźnie zadeklarować, że pan Cejrowski nie jest członkiem naszego ugrupowania. Jako osoba, którą ma się uznać za czyjś autorytet, albo ma komuś sprzyjać czy z kimś sympatyzować, bierze na siebie odpowiedzialność, że ktoś się może od niego odwrócić, przestanie go prosić o zdanie, bądź szanować, jak do tej pory szanował za jakieś prowokacje.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/358324-nasz-wywiad-arciszewska-mielewczyk-stanowczo-komentuje-wypowiedz-cejrowskiego-jego-teza-jest-zupelnie-oderwana-od-rzeczywistosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.