Pani Poseł, opublikowano dziś sondaż, z którego wynika, że choć prawie połowa badanych popiera inicjatywę żądania reparacji, to jednak większość z nich nie wierzy w szanse na zrealizowanie tej kwestii. Skąd wziął się ten pesymizm?
Wcale się temu nie dziwię, bo pamiętam, jak mówiliśmy o tym w czasie rządów w latach 2005-2007 i ja również w imieniu Powiernictwa Polskiego poruszałam tę kwestię, więc dla mnie to nie jest nic nowego, że powinniśmy starać się o reparacje, walczyć o status mniejszości dla Polaków w Niemczech, czy aktywniej włączać się we wszystkie sprawy, które wciąż nie są zamkniętym rozdziałem pomiędzy Polską a Niemcami i tych pól, gdzie nie nasi sąsiedzi nie wywiązują się z danego słowa zapisanego w traktacie czy konwencji. Problem polega jednak na tym, że jeżeli my, jako rząd i moja partia, deklarujemy chęć rozmowy z drugą stroną na ten temat, a po przegranych wyborach, nowa ekipa PO i PSL jest absolutnie zielonym światłem dla Niemiec, by w ogóle o tym temacie nie mówić, nawet o nim nie myśleć, to społeczeństwo w końcu traci nadzieję na możliwość walki o polskie interesy. Te ostatnie 8 lat jest więc straconym czasem. Na dodatek wielu polityków PO widocznie stosuje hipokryzję, najpierw głosując w 2004 roku za uchwałą ws. odszkodowań od Niemiec, a dzisiaj się od niej odżegnując.
Musimy więc dalej pracować nad tym, żeby przywrócić w społeczeństwu nadzieję, że można osiągnąć pewien cel, jeśli jest się zdeterminowany, tak jak obecny rząd. Tylko to nie jest sprawa na rok, czy dwa. Proszę nie wymagać od postpeerelowskich rządów w ciągu ostatnich 20 lat, które wisiały raz u klamki rosyjskiej, raz niemieckiej, by podejmowały ten temat. My na tym braku i na stwarzaniu komfortu psychicznego drugiej stronie, jako państwo i mentalnie jako społeczeństwo, po prostu traciliśmy. Stąd ta rozbieżność. Dzisiaj nagle wszyscy się dziwią, że my czegoś chcemy. Mamy prawo zabierać głos w tych kwestiach, jak każde inne państwo. Nie ma żadnych podstaw, do tego, byśmy z tego zrezygnowali, a wręcz przeciwnie, w imię właśnie dobrej przyjaźni, stosunków i prawdy, należy to wszystko naprawiać.
Rozm. ak
-
Nie zapomnij kupić nowego numeru największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „Sieci”, w sprzedaży od 18 września br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pani Poseł, opublikowano dziś sondaż, z którego wynika, że choć prawie połowa badanych popiera inicjatywę żądania reparacji, to jednak większość z nich nie wierzy w szanse na zrealizowanie tej kwestii. Skąd wziął się ten pesymizm?
Wcale się temu nie dziwię, bo pamiętam, jak mówiliśmy o tym w czasie rządów w latach 2005-2007 i ja również w imieniu Powiernictwa Polskiego poruszałam tę kwestię, więc dla mnie to nie jest nic nowego, że powinniśmy starać się o reparacje, walczyć o status mniejszości dla Polaków w Niemczech, czy aktywniej włączać się we wszystkie sprawy, które wciąż nie są zamkniętym rozdziałem pomiędzy Polską a Niemcami i tych pól, gdzie nie nasi sąsiedzi nie wywiązują się z danego słowa zapisanego w traktacie czy konwencji. Problem polega jednak na tym, że jeżeli my, jako rząd i moja partia, deklarujemy chęć rozmowy z drugą stroną na ten temat, a po przegranych wyborach, nowa ekipa PO i PSL jest absolutnie zielonym światłem dla Niemiec, by w ogóle o tym temacie nie mówić, nawet o nim nie myśleć, to społeczeństwo w końcu traci nadzieję na możliwość walki o polskie interesy. Te ostatnie 8 lat jest więc straconym czasem. Na dodatek wielu polityków PO widocznie stosuje hipokryzję, najpierw głosując w 2004 roku za uchwałą ws. odszkodowań od Niemiec, a dzisiaj się od niej odżegnując.
Musimy więc dalej pracować nad tym, żeby przywrócić w społeczeństwu nadzieję, że można osiągnąć pewien cel, jeśli jest się zdeterminowany, tak jak obecny rząd. Tylko to nie jest sprawa na rok, czy dwa. Proszę nie wymagać od postpeerelowskich rządów w ciągu ostatnich 20 lat, które wisiały raz u klamki rosyjskiej, raz niemieckiej, by podejmowały ten temat. My na tym braku i na stwarzaniu komfortu psychicznego drugiej stronie, jako państwo i mentalnie jako społeczeństwo, po prostu traciliśmy. Stąd ta rozbieżność. Dzisiaj nagle wszyscy się dziwią, że my czegoś chcemy. Mamy prawo zabierać głos w tych kwestiach, jak każde inne państwo. Nie ma żadnych podstaw, do tego, byśmy z tego zrezygnowali, a wręcz przeciwnie, w imię właśnie dobrej przyjaźni, stosunków i prawdy, należy to wszystko naprawiać.
Rozm. ak
-
Nie zapomnij kupić nowego numeru największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „Sieci”, w sprzedaży od 18 września br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/358324-nasz-wywiad-arciszewska-mielewczyk-stanowczo-komentuje-wypowiedz-cejrowskiego-jego-teza-jest-zupelnie-oderwana-od-rzeczywistosci?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.