Szef MSZ Witold Waszczykowski w wywiadzie dla PAP zaznaczył, że w sprawie reparacji wojennych od Niemiec potrzebna będzie decyzja „daleko wykraczająca poza MSZ”. Zapowiedział też, że jako niestały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ będziemy zajmować się światowymi konfliktami, w tym konfliktem rosyjsko-ukraińskim.
Szef MSZ ma też nadzieję, że prace w Sejmie nad ustawą o służbie zagranicznej przyspieszą i zostanie ona wdrożona do końca roku.
Ja bardzo czekam na to, bo ta ustawa da mi możliwość otwarcia resortu, który stał się przez wiele, wiele lat zamkniętą korporacją
— podkreślił Waszczykowski.
W czwartek udaje się pan do Stanów Zjednoczonych. Jaki jest cel pańskiej wizyty? Z kim spotkania, jakie tematy rozmów i plany?
Witold Waszczykowski: Szykuje się długa i napięta, pod względem kalendarza, wizyta, dlatego, że będą to trzy okazje. Pierwszą jest konferencja, spotkanie Wspólnoty Demokracji. To inicjatywa, która narodziła się w Warszawie, w 2000 roku. Jej „rodzicami” byli: amerykańska sekretarz stanu Madeleine Albright i polski minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek. Celem było stworzenie grupy podobnie myślących państw, podobnie zorganizowanych demokracji, które by tworzyły taką grupę lobbystyczną w wielu instytucjach światowych, między innymi w ONZ, ale też wspólnie pracowały na rzecz promocji demokracji oraz przestrzegania praw człowieka. Następnie ta inicjatywa stała się instytucją, w 2007 roku w Polsce powstał stały sekretariat i tutaj, w Warszawie, ten sekretariat wciąż działa. Cieszymy się, że po kilku latach być może trochę zapomnienia albo uśpienia strona amerykańska przypomniała sobie o tej instytucji, chce ją ożywić i organizuje dużą konferencję międzynarodową w Waszyngtonie.
Po drugie, celem mojego wyjazdu jest Nowy Jork, gdzie będę uczestniczył w sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Będę towarzyszył polskiemu prezydentowi Andrzejowi Dudzie, ale będę też miał swój odrębny program, wiele spotkań przygotowawczych do pełnienia przez Polskę nowej roli - niestałego członka RB ONZ w 2018 i 2019 roku. Wszystkie moje spotkania są podporządkowane temu, aby więcej wiedzieć o tym, co się dzieje także poza Europą, głównie na temat sporów międzynarodowych, problemów, które dotykają świat. Po tych kilku dniach z Nowego Jorku wracam znów do Waszyngtonu, gdzie będę brał udział w konferencji think-tanku, który specjalizuje się w promowaniu Europy Środkowej. Będę miał też spotkania z innymi think-tankami, z politykami amerykańskimi, ale będę miał też okazję spotkać się z Polonią. Nasz rząd ma taki cel, żeby podczas każdego z wyjazdów zagranicznych spotkać się z Polakami, bo to są nasi rodacy, którzy być może czasowo tylko pozostali za granicą. Zachęcamy ich do powrotu. Zachęcamy do tego przypominając, jak Polska rozwija się.
Jakie problemy i jaką tematykę Polska będzie chciała wnieść podczas dwóch lat naszego członkostwa niestałego w RB ONZ i czy jednym z tych tematów będzie konflikt rosyjsko-ukraiński?
Nasza obecność będzie koncentrowała się głównie na tym, aby namawiać cały świat do przestrzegania prawa międzynarodowego. Jeśli przestaniemy przestrzegać prawa międzynarodowego, to zamienimy świat w dżunglę, gdzie rządzi prawo silniejszego. Rada Bezpieczeństwa zajmuje się licznymi konfliktami, które niestety mają miejsce na świecie i jeśli tak, to będziemy się zajmować także konfliktem rosyjsko-ukraińskim. Tym bardziej że mamy do czynienia z rodzącą się nową inicjatywą rosyjską, aby na teren konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, chociaż Rosjanie nie nazywają tego konfliktem rosyjsko-ukraińskim, lecz eufemistycznie - „kryzysem na Ukrainie”, wprowadzić misję pokojową ONZ.
A jaka jest polska ocena tej inicjatywy?
W tej chwili nie możemy powiedzieć o naszej ocenie, dlatego, że inicjatywa jest dopiero na początku i jest niesprecyzowana. Staramy się zasięgnąć opinii, przede wszystkim od strony rosyjskiej, bo Rosjanie na razie przedstawili tę koncepcję bardzo ogólnie. Już rozmawiałem ze stroną ukraińską na ten temat, w ubiegłym tygodniu miałem okazję spotkać się w Tallinie z ministrem spraw zagranicznych Pawłem Klimkinem i znam wstępne oceny strony ukraińskiej. Będziemy się do tego odnosić, reagować, kiedy inicjatywa zostanie wprowadzona do porządku obrad Rady Bezpieczeństwa.
Po wyborze Polski na niestałego członka RB ONZ mówił pan, że jednym z pierwszych gratulujących był szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow. Jak pan ocenia obecnie stosunki polsko-rosyjskie? W ostatnim czasie do MSZ był wzywany ambasador Rosji w związku z katastrofą smoleńską. Czy MSZ planuje jeszcze jakieś kroki?
Wszystkie problemy, jakie istnieją w stosunkach polsko-rosyjskich, są wykreowane przez stronę rosyjską i - powtarzam to od prawie dwóch lat - klucze do ich rozwiązania leżą w Moskwie. Polska zachowuje się poprawnie, nie wszczyna problemów, wręcz przeciwnie - czasem być może nie reaguje na pewne incydenty wywoływane przez stronę rosyjską albo reaguje delikatnie, przypominając po prostu prawdę, np. w kwestiach historycznych. Natomiast napotykamy wciąż problemy generowane przez stronę rosyjską. Od dwóch lat intensywnie zabiegamy o zwrot wraku Tupolewa, o wyjaśnienie kwestii katastrofy smoleńskiej i nie spotykamy się ze strony rosyjskiej z postawą współpracy. Ale próbując rozwiązać kwestię katastrofy smoleńskiej, próbujemy też od dwóch lat intensywnie zainteresować tą problematyką naszych sojuszników i instytucje, do których należymy.
Doszło do spotkania wiceministrów spraw zagranicznych Polski i Rosji. Ja z satysfakcją i zadowoleniem przyjąłem gratulacje ministra Ławrowa, który przysłał list i zaproponował takie konsultacje wiceministrów odpowiedzialnych za współpracę z ONZ. Natychmiast po tym liście do Moskwy udała się moja zastępczyni, pani wiceminister Joanna Wronecka, i takie konsultacje odbyła. Były one merytoryczne, rzeczowe, produktywne i mam nadzieję, że przynajmniej w tych kwestiach, które są na agendzie ONZ, będziemy mogli komunikować się ze stroną rosyjską. Jak do tej pory Rosjanie nie bardzo przejawiają jednak chęć komunikowania się z nami, mimo naszych gestów i wysłania już kilku wiceministrów w ciągu tych dwóch lat do Moskwy, aby taką relację dialogu jakiegoś nawiązać.
Jednym z takich gorących tematów dyskusji w Polsce jest kwestia reparacji wojennych od Niemiec. Jest opinia BAS, natomiast Niemcy mówią, że ta kwestia politycznie i prawnie została zamknięta. Jakie będą działania w tej sprawie MSZ?
Ministerstwo Spraw Zagranicznych dokonało pewnej kwerendy prawnych aspektów tej sprawy. Ta kwestia od ponad 70 lat jest w relacjach polsko-niemieckich zaniedbana. Jest wiele zawiłości, niejasności, niejednoznacznych decyzji bądź opinii i ta sprawa musi być wyjaśniona, ale w pewnej perspektywie, ponieważ na to potrzeba czasu. Potrzeba więcej analiz, ponieważ różne decyzje były podejmowane w różnych sytuacjach, np. te z 1953 r. Mieliśmy wtedy do czynienia z zupełnie inną Polską, pytanie, czy suwerenną, czy decyzje były też suwerennie podejmowane w NRD, czy też w obu przypadkach nie podjęto ich pod wpływem dominacji w tej części Europy Związku Sowieckiego.
To są liczne wątpliwości, które mogą prowadzić do pytania, czy taka decyzja w ogóle została podjęta? Czy ona ma jakąś wartość w prawie międzynarodowym? Aż po decyzje podejmowane w 2004 roku, które były podjęte przez ówczesne polskie władze w sposób rozbieżny, bo inną decyzję podjął parlament, a inną decyzję rząd premiera Belki. To wymaga wielu ekspertyz prawnych, to wymaga też być może konsultacji międzynarodowych z ekspertami międzynarodowymi, którzy zajmują się prawem międzynarodowym. Być może jakichś rozmów również polsko-niemieckich, ale na poziomie eksperckim, aby sobie wyjaśnić pewne decyzje czy deklaracje podejmowane przez lata w Niemczech. To oczywiście wymaga dużej analizy i oceny strat, bilansu, a to już nie jest sprawa MSZ, takie decyzje muszą podjąć inne instytucje. I wreszcie, kiedy będziemy mieli jasność, co do kwestii prawnej, co do kwestii strat ludzkich, gospodarczych i tak dalej, to trzeba będzie te elementy osadzić w pewnym kontekście politycznym, bieżącej polityki międzynarodowej, bilateralnej polityki polsko-niemieckiej i to wymaga decyzji daleko wykraczającej poza MSZ.
Jakie sprawy będziemy mieli do załatwienia z nowym rządem niemieckim? Na czele stanie, jak wskazują sondaże, zapewne Angela Merkel - jak oceniła to niedawno premier Beata Szydło - pragmatyczna i rozsądna. Czy ta ocena jest aktualna?
Oczywiście, podtrzymujemy ją. Zakładamy, że w dalszym ciągu będziemy mieli do czynienia z pragmatycznym i rozsądnym rządem, kierowanym najprawdopodobniej, dzisiaj możemy powiedzieć, przez panią Angelę Merkel. Oczywiście mamy liczne kwestie bilateralne, które nas zajmują. To jest m.in. sprawa wyjaśnienia statusu Polaków mieszkających w Niemczech, ich własności, ich organizacji, ich tożsamości prawnej i tak dalej. Przedmiotem dialogu muszą też być kwestie z agendy europejskiej, dotyczące bezpieczeństwa międzynarodowego, bezpieczeństwa energetycznego czy polityki klimatycznej. Jesteśmy dwoma dużymi państwami, które mają swoje interesy. Od dwóch lat Polska jasno te interesy definiuje, to się niektórym nie podoba, bo odeszliśmy od takiego siedzenia w kącie i mówienia, że wystarczy być w Unii Europejskiej, że wystarczy płynąć biernie w głównym nurcie. Odeszliśmy od myślenia, że z chwilą, kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej, przyjęliśmy, zaadoptowaliśmy całe prawo wspólnotowe, to wszystkie sprawy są rozwiązywane jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Bo tak nie jest.
Bo - podkreślam i będę podkreślał to stale - UE nie jest klubem altruistów, tylko instytucją tak zorganizowaną, aby używając sprytnie wielu instrumentów, które Unia daje państwom członkowskim, realizować swoje programy narodowe, swoje interesy narodowe. Więc o tym wszystkim, zakładam, będziemy w dalszym ciągu rozmawiać z Niemcami. Będziemy również rozmawiać, jak przeciwstawić się zewnętrznym wyzwaniom i zagrożeniom, jakie czyhają na Unię, zarówno tym militarnym, jak i niemilitarnym, płynącym np. z południa.
Czytaj dalej na następnej stronie ==>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Szef MSZ Witold Waszczykowski w wywiadzie dla PAP zaznaczył, że w sprawie reparacji wojennych od Niemiec potrzebna będzie decyzja „daleko wykraczająca poza MSZ”. Zapowiedział też, że jako niestały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ będziemy zajmować się światowymi konfliktami, w tym konfliktem rosyjsko-ukraińskim.
Szef MSZ ma też nadzieję, że prace w Sejmie nad ustawą o służbie zagranicznej przyspieszą i zostanie ona wdrożona do końca roku.
Ja bardzo czekam na to, bo ta ustawa da mi możliwość otwarcia resortu, który stał się przez wiele, wiele lat zamkniętą korporacją
— podkreślił Waszczykowski.
W czwartek udaje się pan do Stanów Zjednoczonych. Jaki jest cel pańskiej wizyty? Z kim spotkania, jakie tematy rozmów i plany?
Witold Waszczykowski: Szykuje się długa i napięta, pod względem kalendarza, wizyta, dlatego, że będą to trzy okazje. Pierwszą jest konferencja, spotkanie Wspólnoty Demokracji. To inicjatywa, która narodziła się w Warszawie, w 2000 roku. Jej „rodzicami” byli: amerykańska sekretarz stanu Madeleine Albright i polski minister spraw zagranicznych Bronisław Geremek. Celem było stworzenie grupy podobnie myślących państw, podobnie zorganizowanych demokracji, które by tworzyły taką grupę lobbystyczną w wielu instytucjach światowych, między innymi w ONZ, ale też wspólnie pracowały na rzecz promocji demokracji oraz przestrzegania praw człowieka. Następnie ta inicjatywa stała się instytucją, w 2007 roku w Polsce powstał stały sekretariat i tutaj, w Warszawie, ten sekretariat wciąż działa. Cieszymy się, że po kilku latach być może trochę zapomnienia albo uśpienia strona amerykańska przypomniała sobie o tej instytucji, chce ją ożywić i organizuje dużą konferencję międzynarodową w Waszyngtonie.
Po drugie, celem mojego wyjazdu jest Nowy Jork, gdzie będę uczestniczył w sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Będę towarzyszył polskiemu prezydentowi Andrzejowi Dudzie, ale będę też miał swój odrębny program, wiele spotkań przygotowawczych do pełnienia przez Polskę nowej roli - niestałego członka RB ONZ w 2018 i 2019 roku. Wszystkie moje spotkania są podporządkowane temu, aby więcej wiedzieć o tym, co się dzieje także poza Europą, głównie na temat sporów międzynarodowych, problemów, które dotykają świat. Po tych kilku dniach z Nowego Jorku wracam znów do Waszyngtonu, gdzie będę brał udział w konferencji think-tanku, który specjalizuje się w promowaniu Europy Środkowej. Będę miał też spotkania z innymi think-tankami, z politykami amerykańskimi, ale będę miał też okazję spotkać się z Polonią. Nasz rząd ma taki cel, żeby podczas każdego z wyjazdów zagranicznych spotkać się z Polakami, bo to są nasi rodacy, którzy być może czasowo tylko pozostali za granicą. Zachęcamy ich do powrotu. Zachęcamy do tego przypominając, jak Polska rozwija się.
Jakie problemy i jaką tematykę Polska będzie chciała wnieść podczas dwóch lat naszego członkostwa niestałego w RB ONZ i czy jednym z tych tematów będzie konflikt rosyjsko-ukraiński?
Nasza obecność będzie koncentrowała się głównie na tym, aby namawiać cały świat do przestrzegania prawa międzynarodowego. Jeśli przestaniemy przestrzegać prawa międzynarodowego, to zamienimy świat w dżunglę, gdzie rządzi prawo silniejszego. Rada Bezpieczeństwa zajmuje się licznymi konfliktami, które niestety mają miejsce na świecie i jeśli tak, to będziemy się zajmować także konfliktem rosyjsko-ukraińskim. Tym bardziej że mamy do czynienia z rodzącą się nową inicjatywą rosyjską, aby na teren konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, chociaż Rosjanie nie nazywają tego konfliktem rosyjsko-ukraińskim, lecz eufemistycznie - „kryzysem na Ukrainie”, wprowadzić misję pokojową ONZ.
A jaka jest polska ocena tej inicjatywy?
W tej chwili nie możemy powiedzieć o naszej ocenie, dlatego, że inicjatywa jest dopiero na początku i jest niesprecyzowana. Staramy się zasięgnąć opinii, przede wszystkim od strony rosyjskiej, bo Rosjanie na razie przedstawili tę koncepcję bardzo ogólnie. Już rozmawiałem ze stroną ukraińską na ten temat, w ubiegłym tygodniu miałem okazję spotkać się w Tallinie z ministrem spraw zagranicznych Pawłem Klimkinem i znam wstępne oceny strony ukraińskiej. Będziemy się do tego odnosić, reagować, kiedy inicjatywa zostanie wprowadzona do porządku obrad Rady Bezpieczeństwa.
Po wyborze Polski na niestałego członka RB ONZ mówił pan, że jednym z pierwszych gratulujących był szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow. Jak pan ocenia obecnie stosunki polsko-rosyjskie? W ostatnim czasie do MSZ był wzywany ambasador Rosji w związku z katastrofą smoleńską. Czy MSZ planuje jeszcze jakieś kroki?
Wszystkie problemy, jakie istnieją w stosunkach polsko-rosyjskich, są wykreowane przez stronę rosyjską i - powtarzam to od prawie dwóch lat - klucze do ich rozwiązania leżą w Moskwie. Polska zachowuje się poprawnie, nie wszczyna problemów, wręcz przeciwnie - czasem być może nie reaguje na pewne incydenty wywoływane przez stronę rosyjską albo reaguje delikatnie, przypominając po prostu prawdę, np. w kwestiach historycznych. Natomiast napotykamy wciąż problemy generowane przez stronę rosyjską. Od dwóch lat intensywnie zabiegamy o zwrot wraku Tupolewa, o wyjaśnienie kwestii katastrofy smoleńskiej i nie spotykamy się ze strony rosyjskiej z postawą współpracy. Ale próbując rozwiązać kwestię katastrofy smoleńskiej, próbujemy też od dwóch lat intensywnie zainteresować tą problematyką naszych sojuszników i instytucje, do których należymy.
Doszło do spotkania wiceministrów spraw zagranicznych Polski i Rosji. Ja z satysfakcją i zadowoleniem przyjąłem gratulacje ministra Ławrowa, który przysłał list i zaproponował takie konsultacje wiceministrów odpowiedzialnych za współpracę z ONZ. Natychmiast po tym liście do Moskwy udała się moja zastępczyni, pani wiceminister Joanna Wronecka, i takie konsultacje odbyła. Były one merytoryczne, rzeczowe, produktywne i mam nadzieję, że przynajmniej w tych kwestiach, które są na agendzie ONZ, będziemy mogli komunikować się ze stroną rosyjską. Jak do tej pory Rosjanie nie bardzo przejawiają jednak chęć komunikowania się z nami, mimo naszych gestów i wysłania już kilku wiceministrów w ciągu tych dwóch lat do Moskwy, aby taką relację dialogu jakiegoś nawiązać.
Jednym z takich gorących tematów dyskusji w Polsce jest kwestia reparacji wojennych od Niemiec. Jest opinia BAS, natomiast Niemcy mówią, że ta kwestia politycznie i prawnie została zamknięta. Jakie będą działania w tej sprawie MSZ?
Ministerstwo Spraw Zagranicznych dokonało pewnej kwerendy prawnych aspektów tej sprawy. Ta kwestia od ponad 70 lat jest w relacjach polsko-niemieckich zaniedbana. Jest wiele zawiłości, niejasności, niejednoznacznych decyzji bądź opinii i ta sprawa musi być wyjaśniona, ale w pewnej perspektywie, ponieważ na to potrzeba czasu. Potrzeba więcej analiz, ponieważ różne decyzje były podejmowane w różnych sytuacjach, np. te z 1953 r. Mieliśmy wtedy do czynienia z zupełnie inną Polską, pytanie, czy suwerenną, czy decyzje były też suwerennie podejmowane w NRD, czy też w obu przypadkach nie podjęto ich pod wpływem dominacji w tej części Europy Związku Sowieckiego.
To są liczne wątpliwości, które mogą prowadzić do pytania, czy taka decyzja w ogóle została podjęta? Czy ona ma jakąś wartość w prawie międzynarodowym? Aż po decyzje podejmowane w 2004 roku, które były podjęte przez ówczesne polskie władze w sposób rozbieżny, bo inną decyzję podjął parlament, a inną decyzję rząd premiera Belki. To wymaga wielu ekspertyz prawnych, to wymaga też być może konsultacji międzynarodowych z ekspertami międzynarodowymi, którzy zajmują się prawem międzynarodowym. Być może jakichś rozmów również polsko-niemieckich, ale na poziomie eksperckim, aby sobie wyjaśnić pewne decyzje czy deklaracje podejmowane przez lata w Niemczech. To oczywiście wymaga dużej analizy i oceny strat, bilansu, a to już nie jest sprawa MSZ, takie decyzje muszą podjąć inne instytucje. I wreszcie, kiedy będziemy mieli jasność, co do kwestii prawnej, co do kwestii strat ludzkich, gospodarczych i tak dalej, to trzeba będzie te elementy osadzić w pewnym kontekście politycznym, bieżącej polityki międzynarodowej, bilateralnej polityki polsko-niemieckiej i to wymaga decyzji daleko wykraczającej poza MSZ.
Jakie sprawy będziemy mieli do załatwienia z nowym rządem niemieckim? Na czele stanie, jak wskazują sondaże, zapewne Angela Merkel - jak oceniła to niedawno premier Beata Szydło - pragmatyczna i rozsądna. Czy ta ocena jest aktualna?
Oczywiście, podtrzymujemy ją. Zakładamy, że w dalszym ciągu będziemy mieli do czynienia z pragmatycznym i rozsądnym rządem, kierowanym najprawdopodobniej, dzisiaj możemy powiedzieć, przez panią Angelę Merkel. Oczywiście mamy liczne kwestie bilateralne, które nas zajmują. To jest m.in. sprawa wyjaśnienia statusu Polaków mieszkających w Niemczech, ich własności, ich organizacji, ich tożsamości prawnej i tak dalej. Przedmiotem dialogu muszą też być kwestie z agendy europejskiej, dotyczące bezpieczeństwa międzynarodowego, bezpieczeństwa energetycznego czy polityki klimatycznej. Jesteśmy dwoma dużymi państwami, które mają swoje interesy. Od dwóch lat Polska jasno te interesy definiuje, to się niektórym nie podoba, bo odeszliśmy od takiego siedzenia w kącie i mówienia, że wystarczy być w Unii Europejskiej, że wystarczy płynąć biernie w głównym nurcie. Odeszliśmy od myślenia, że z chwilą, kiedy weszliśmy do Unii Europejskiej, przyjęliśmy, zaadoptowaliśmy całe prawo wspólnotowe, to wszystkie sprawy są rozwiązywane jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Bo tak nie jest.
Bo - podkreślam i będę podkreślał to stale - UE nie jest klubem altruistów, tylko instytucją tak zorganizowaną, aby używając sprytnie wielu instrumentów, które Unia daje państwom członkowskim, realizować swoje programy narodowe, swoje interesy narodowe. Więc o tym wszystkim, zakładam, będziemy w dalszym ciągu rozmawiać z Niemcami. Będziemy również rozmawiać, jak przeciwstawić się zewnętrznym wyzwaniom i zagrożeniom, jakie czyhają na Unię, zarówno tym militarnym, jak i niemilitarnym, płynącym np. z południa.
Czytaj dalej na następnej stronie ==>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/357792-reparacje-wymagaja-wielu-ekspertyz-takze-miedzynarodowych-waszczykowski-potrzebna-bedzie-decyzja-daleko-wykraczajaca-poza-msz-wywiad