Poszczególne kraje członkowskie Unii Europejskiej powinny i będą tak układać swój ustrój wewnętrzny, jak będą chciały i na pewno nikt nie będzie nam z zewnątrz, z Brukseli, Berlina czy Paryża, narzucał, jak ma wyglądać skład etniczny obywatelstwa, które tworzy Rzeczpospolitą. To nie jest ich sprawa. Niech każdy żyje tak, jak chce i potrafi. Przestrzegam tych wszystkich, którzy chce meblować polski dom na własną modłę i gospodarzy ustawiać do kąta. Ten numer z dumnymi Polakami nie przejdzie
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl europoseł Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Komisarz Elżbieta Bieńkowska stwierdziła w niemieckiej prasie, że eurosceptycy są większym zagrożeniem niż Brexit. Wskazuje również na kraje „takie jak Polska”. Platformerska tradycja szukania pomocy za granicą idzie coraz dalej?
Ryszard Czarnecki, europoseł, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego: Parafrazując powiedzenie pani Bieńkowskiej, można o ostatniej wypowiedzi tejże Bieńkowskiej powiedzieć: Sorry, taka obrzydliwość. To skrajnie żenujące, że wydelegowany przez Polskę bardzo wysoki urzędnik, który reprezentuje Polskę w Komisji Europejskiej, w zasadzie przyłącza się do chóru donosicieli na własny kraj, wskrzeszając niechlubne tradycje Targowicy. Rozumiem, że pani Bieńkowska gra w tej chwili o życie po życiu, czyli jakąś posadę po zakończeniu tej kadencji Komisji Europejskiej. Jest w takiej sytuacji jak pan Timmermans, że wie, ze ani rząd Holandii, ani rząd Polski nie przedłuży temu państwu mandatów. Stąd traktuję jej wypowiedź jako taki sygnał, że jest „do wzięcia” przez np. jakąś agendę unijną, ponieważ mówi o Polsce językiem naszych przeciwników, a nie językiem polskiego reprezentanta. To rzeczywiście jest spektakularny przykład przedkładania nad interesy instytucji narodowych interesy prywatnych instytucji, dla których się pracuje.
Bieńkowska mówi także o zagrożeniu próbą objęcia organizacji pozarządowych kuratelą. To ukłon w stronę ludzi pokroju Georga Sorosa?
Każdy pretekst jest dobry, żeby uderzyć we własną ojczyznę. Tak możemy skomentować wypowiedzi jej, Budki i kilku innych polityków Platformy Obywatelskiej. Jak chce się w Polskę uderzyć, to kij zawsze się znajdzie. Jak nie kij Trybunału Konstytucyjnego, to kij praworządności. Jak nie kij wolności mediów, to kij NGO. Wszystko to mówią ludzie, którzy – delikatnie mówiąc – mają bardzo niechętny stosunek do rożnych stowarzyszeń i inicjatyw europejskich.
Pomimo wszelkich prób dyskredytacji Polski przez opozycję, rząd nie rezygnuje z twardej polityki wobec imigrantów. Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że nie ma szans na zmianę unijnych regulacji co do relokacji. Nasuwa się więc pytanie, co dalej?
Proszę o nie używanie pojęcia „relokacja uchodźców”. Tu chodzi o wciśnięcie nam na siłę i przymusowe osiedlenie tysięcy nielegalnych imigrantów. Proszę się bynajmniej nie sugerować, że Komisja Europejska chce nas uszczęśliwić sierotami z Aleppo, czy kobietami z dziećmi z innych syryjskich miast. Tutaj chodzi przede wszystkim o 20-30 letnich mężczyzn, samotnych i bez rodzin, którzy bez zbytniego narażenia życia i zdrowia żyją od lat w obozach we Włoszech i Grecji. My zapaliliśmy czerwone światło dla imigrantów spoza Europy, z krajów muzułmańskich. Nie ma mowy, żeby rząd pod naciskiem Unii Europejskiej zapalił zielone światło, ponieważ – skoro jestem już przy metaforze ruchu drogowego – po zapaleniu zielonego światła byłaby katastrofa drogowa. My wyciągamy wnioski z błędnej polityki imigracyjnej innych krajów. A że te kraje są wściekłe na Polskę, to jest to oczywiste, bo Polska pokazuje ich obywatelom, że można i da się prowadzić inną politykę imigracyjną, da się prowadzić politykę zamkniętych drzwi, a nie na oścież otwartych wrót dla imigrantów. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli ustąpić nawet o centymetr.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Poszczególne kraje członkowskie Unii Europejskiej powinny i będą tak układać swój ustrój wewnętrzny, jak będą chciały i na pewno nikt nie będzie nam z zewnątrz, z Brukseli, Berlina czy Paryża, narzucał, jak ma wyglądać skład etniczny obywatelstwa, które tworzy Rzeczpospolitą. To nie jest ich sprawa. Niech każdy żyje tak, jak chce i potrafi. Przestrzegam tych wszystkich, którzy chce meblować polski dom na własną modłę i gospodarzy ustawiać do kąta. Ten numer z dumnymi Polakami nie przejdzie
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl europoseł Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Komisarz Elżbieta Bieńkowska stwierdziła w niemieckiej prasie, że eurosceptycy są większym zagrożeniem niż Brexit. Wskazuje również na kraje „takie jak Polska”. Platformerska tradycja szukania pomocy za granicą idzie coraz dalej?
Ryszard Czarnecki, europoseł, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego: Parafrazując powiedzenie pani Bieńkowskiej, można o ostatniej wypowiedzi tejże Bieńkowskiej powiedzieć: Sorry, taka obrzydliwość. To skrajnie żenujące, że wydelegowany przez Polskę bardzo wysoki urzędnik, który reprezentuje Polskę w Komisji Europejskiej, w zasadzie przyłącza się do chóru donosicieli na własny kraj, wskrzeszając niechlubne tradycje Targowicy. Rozumiem, że pani Bieńkowska gra w tej chwili o życie po życiu, czyli jakąś posadę po zakończeniu tej kadencji Komisji Europejskiej. Jest w takiej sytuacji jak pan Timmermans, że wie, ze ani rząd Holandii, ani rząd Polski nie przedłuży temu państwu mandatów. Stąd traktuję jej wypowiedź jako taki sygnał, że jest „do wzięcia” przez np. jakąś agendę unijną, ponieważ mówi o Polsce językiem naszych przeciwników, a nie językiem polskiego reprezentanta. To rzeczywiście jest spektakularny przykład przedkładania nad interesy instytucji narodowych interesy prywatnych instytucji, dla których się pracuje.
Bieńkowska mówi także o zagrożeniu próbą objęcia organizacji pozarządowych kuratelą. To ukłon w stronę ludzi pokroju Georga Sorosa?
Każdy pretekst jest dobry, żeby uderzyć we własną ojczyznę. Tak możemy skomentować wypowiedzi jej, Budki i kilku innych polityków Platformy Obywatelskiej. Jak chce się w Polskę uderzyć, to kij zawsze się znajdzie. Jak nie kij Trybunału Konstytucyjnego, to kij praworządności. Jak nie kij wolności mediów, to kij NGO. Wszystko to mówią ludzie, którzy – delikatnie mówiąc – mają bardzo niechętny stosunek do rożnych stowarzyszeń i inicjatyw europejskich.
Pomimo wszelkich prób dyskredytacji Polski przez opozycję, rząd nie rezygnuje z twardej polityki wobec imigrantów. Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że nie ma szans na zmianę unijnych regulacji co do relokacji. Nasuwa się więc pytanie, co dalej?
Proszę o nie używanie pojęcia „relokacja uchodźców”. Tu chodzi o wciśnięcie nam na siłę i przymusowe osiedlenie tysięcy nielegalnych imigrantów. Proszę się bynajmniej nie sugerować, że Komisja Europejska chce nas uszczęśliwić sierotami z Aleppo, czy kobietami z dziećmi z innych syryjskich miast. Tutaj chodzi przede wszystkim o 20-30 letnich mężczyzn, samotnych i bez rodzin, którzy bez zbytniego narażenia życia i zdrowia żyją od lat w obozach we Włoszech i Grecji. My zapaliliśmy czerwone światło dla imigrantów spoza Europy, z krajów muzułmańskich. Nie ma mowy, żeby rząd pod naciskiem Unii Europejskiej zapalił zielone światło, ponieważ – skoro jestem już przy metaforze ruchu drogowego – po zapaleniu zielonego światła byłaby katastrofa drogowa. My wyciągamy wnioski z błędnej polityki imigracyjnej innych krajów. A że te kraje są wściekłe na Polskę, to jest to oczywiste, bo Polska pokazuje ich obywatelom, że można i da się prowadzić inną politykę imigracyjną, da się prowadzić politykę zamkniętych drzwi, a nie na oścież otwartych wrót dla imigrantów. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli ustąpić nawet o centymetr.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/357144-nasz-wywiad-czarnecki-przestrzegam-wszystkich-ktorzy-chca-meblowac-polski-dom-na-wlasna-modle-ten-numer-z-dumnymi-polakami-nie-przejdzie?strona=1