Niemiecki historyk Gregor Schoellgen pisze na łamach niedzielnego wydania „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ), że wysuwanie przez Polskę roszczeń reparacyjnych grozi powrotem do dyskusji o polskich granicach - nie tylko zachodniej, lecz także wschodniej.
Zdaniem historyka przejęcie przez Polskę po wojnie dawnych ziem niemieckich pokryło „w znacznym stopniu” polskie roszczenia reparacyjne wobec Niemiec.
Historyk wylicza świadczenia wypłacone przez niemiecki rząd w okresie powojennym różnym kategoriom ofiar - od 3 mld marek niemieckich w 1952 roku dla państwa Izrael do odszkodowań dla robotników przymusowych w 2000 roku.
Do końca 2015 roku RFN wypłaciła świadczenia będące zadośćuczynieniem za wojnę w wysokości 73,4 mld euro - podkreśla Schoellgen, zastrzegając, że kwota ta nie obejmuje wywłaszczeń i demontażu niemieckiego przemysłu w strefach okupacyjnych oraz wartości ziem odstąpionych ZSRR i Polsce.
Zdaniem historyka chociaż tereny na wschód od Odry i Nysy przyznane zostały w umowie poczdamskiej z 2 sierpnia 1945 roku Polsce jedynie „w administrowanie”, to „od początku było jasne, że nie może być powrotu do dawnego status quo”.
Zwrot Niemcom byłych obszarów niemieckich na wschód od Odry i Nysy byłby do pomyślenia tylko wtedy, gdyby dawne polskie obszary na wschód od Bugu zostały zwrócone Polsce, a to było właśnie nie do pomyślenia
— tłumaczy autor.
RFN w Układzie o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków z 7 grudnia 1970 roku ostatecznie uznała granicę z Polską. Schoellgen przypomina, że aby doprowadzić do ratyfikacji umowy przez parlament, strona niemiecka „skazana była na koncesje strony polskiej” dotyczące między innymi reparacji.
W oświadczeniu, którego pełnej treści wówczas nie opublikowano, Polska potwierdziła w grudniu 1970 r. wyraźnie trwającą ważność oświadczenia z sierpnia 1953 r., że roszczenia reparacyjne zostały spełnione
— przypomina historyk.
Jego zdaniem ten stan rzeczy pozostał bez zmian po zjednoczeniu Niemiec. Ewentualne roszczenia mogły być zgłoszone podczas negocjacji „2+4”, zakończonych podpisaniem 12 września 1990 r. Traktatu o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec.
Polska, która jako jedyne państwo oprócz sześciu stron traktatu uczestniczyła w turach negocjacji, nie zrobiła tego
— zauważa Schoellgen.
W zamian Niemcy potwierdziły 14 listopada 1990 r. nienaruszalność wspólnej granicy na Odrze i Nysie, a tym samym także odstąpienie dawnych ziem niemieckich.
Kto podnosi dziś wobec Niemiec polskie roszczenia reparacyjne, ten musi wiedzieć, że może to oznaczać igranie z ogniem
— pisze Schoellgen.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Niemiecki historyk Gregor Schoellgen pisze na łamach niedzielnego wydania „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ), że wysuwanie przez Polskę roszczeń reparacyjnych grozi powrotem do dyskusji o polskich granicach - nie tylko zachodniej, lecz także wschodniej.
Zdaniem historyka przejęcie przez Polskę po wojnie dawnych ziem niemieckich pokryło „w znacznym stopniu” polskie roszczenia reparacyjne wobec Niemiec.
Historyk wylicza świadczenia wypłacone przez niemiecki rząd w okresie powojennym różnym kategoriom ofiar - od 3 mld marek niemieckich w 1952 roku dla państwa Izrael do odszkodowań dla robotników przymusowych w 2000 roku.
Do końca 2015 roku RFN wypłaciła świadczenia będące zadośćuczynieniem za wojnę w wysokości 73,4 mld euro - podkreśla Schoellgen, zastrzegając, że kwota ta nie obejmuje wywłaszczeń i demontażu niemieckiego przemysłu w strefach okupacyjnych oraz wartości ziem odstąpionych ZSRR i Polsce.
Zdaniem historyka chociaż tereny na wschód od Odry i Nysy przyznane zostały w umowie poczdamskiej z 2 sierpnia 1945 roku Polsce jedynie „w administrowanie”, to „od początku było jasne, że nie może być powrotu do dawnego status quo”.
Zwrot Niemcom byłych obszarów niemieckich na wschód od Odry i Nysy byłby do pomyślenia tylko wtedy, gdyby dawne polskie obszary na wschód od Bugu zostały zwrócone Polsce, a to było właśnie nie do pomyślenia
— tłumaczy autor.
RFN w Układzie o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków z 7 grudnia 1970 roku ostatecznie uznała granicę z Polską. Schoellgen przypomina, że aby doprowadzić do ratyfikacji umowy przez parlament, strona niemiecka „skazana była na koncesje strony polskiej” dotyczące między innymi reparacji.
W oświadczeniu, którego pełnej treści wówczas nie opublikowano, Polska potwierdziła w grudniu 1970 r. wyraźnie trwającą ważność oświadczenia z sierpnia 1953 r., że roszczenia reparacyjne zostały spełnione
— przypomina historyk.
Jego zdaniem ten stan rzeczy pozostał bez zmian po zjednoczeniu Niemiec. Ewentualne roszczenia mogły być zgłoszone podczas negocjacji „2+4”, zakończonych podpisaniem 12 września 1990 r. Traktatu o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec.
Polska, która jako jedyne państwo oprócz sześciu stron traktatu uczestniczyła w turach negocjacji, nie zrobiła tego
— zauważa Schoellgen.
W zamian Niemcy potwierdziły 14 listopada 1990 r. nienaruszalność wspólnej granicy na Odrze i Nysie, a tym samym także odstąpienie dawnych ziem niemieckich.
Kto podnosi dziś wobec Niemiec polskie roszczenia reparacyjne, ten musi wiedzieć, że może to oznaczać igranie z ogniem
— pisze Schoellgen.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/357132-bezczelnosc-niemiecki-historyk-w-faz-w-dyskusji-o-reparacjach-nie-mozna-by-pominac-tematu-wlasnosci-bylych-niemieckich-terenow?strona=1