Instytucje europejskie nie mają prawa decydować o strukturze demograficznej i kulturowej innych społeczeństw. To jest rzecz, której należy bezwzględnie bronić. Konsekwencje błędnej decyzji byłyby odczuwalne za 10, 20 czy 30 lat. Jesteśmy odpowiedzialni przed przyszłymi pokoleniami. Społeczeństwa Europy Zachodniej przeprowadziły eksperyment demograficzno-kulturowy, który może być katastrofą. Przywódcy tych społeczeństw brną w to i nie mają pomysłu jak to rozwiązać, a chcą dzielić się skutkami swoich decyzji z krajami Europy Wschodniej
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS.
wPolityce.pl: W dzienniku „Süddeutsche Zeitung” pojawił się tekst, w którym Węgry atakowane są za odmowę respektowania orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości ws. Relokacji uchodźców. Autor artykułu pisze, że to „grzech śmiertelny”, a przeciwko Węgrom oraz Polsce powinno się toczyć postępowanie z art. 7 Traktatu UE. Zgadza się Pan z takim stanowiskiem?
Prof. Ryszard Legutko: Mogę powiedzieć tyle, że szczególnie w Niemczech trwa jakaś medialna i polityczna orgia dotycząca Polski i Węgier. Niezależnie od tego, czy media i politycy są z prawicy czy z lewicy, piszą to samo i mówią to samo. To pokazuje, że z Niemcami dzieje się coś niedobrego, skoro nawet nie ma żadnej różnicy poglądów.
Natomiast sprawa dot. relokacji imigrantów jest fundamentalną. Instytucje europejskie nie mają prawa decydować o strukturze demograficznej i kulturowej innych społeczeństw. To jest rzecz, której należy bezwzględnie bronić. Konsekwencje błędnej decyzji byłyby odczuwalne za 10, 20 czy 30 lat. Jesteśmy odpowiedzialni przed przyszłymi pokoleniami. Społeczeństwa Europy Zachodniej przeprowadziły eksperyment demograficzno-kulturowy, który może być katastrofą. Przywódcy tych społeczeństw brną w to i nie mają pomysłu jak to rozwiązać, a chcą dzielić się skutkami swoich decyzji z krajami Europy Wschodniej. Twierdzę, że obecnie ogólnie mamy do czynienia z rosnącym konfliktem między Europą Zachodnią, a Europą Wschodnią. Państwa z naszej cześci Europy zdają się nabierać jakiejś podmiotowości, tworzyć sojusze, co powoduje wielką irytację po tamtej stronie, nie tylko polityków, ale także opinii publicznej. Oni przyzwyczaili sie do tego, że my jesteśmy takimi społeczeństwami, które mają słuchać dyrektyw, poleceń, a nie działać bez konsultacji. Także myślę, że ten konflikt Wschód-Zachód w Europie będzie miał tendencję rosnącą, a kwestia migracyjna, która tak bardzo antagonizuje, jest jednym z ważniejszych wehikułów tego podziału. Mam nadzieję, że władze krajów Europy Wschodniej będą trwały przy swoim stanowisku, bo to jest rzecz historyczna.
W ten kontekst wpisuje się wywiad szefa Gminy Tureckiej Gökaya Sofuoglu dla niemieckiej gazety „RedaktionsNetzwerk Deutschland”. Powiedział on m.in. to, że na listach partii politycznych powinny być stałe kwoty imigrantów, co byłoby „dobre dla integracji”. Jak Pan to skomentuje?
To jest doskonały pomysł, wpisujący się w ideologię multikulti. Jeśli są kwoty dla kobiet niepełnosprawnych, dlaczego nie mają być dla muzułmanów? Tu zdaje się na razie polityczna poprawność nie sięga, ale w przyszłości wcale bym się nie zdziwił, gdyby to się zmieniło. Tu występuje zależność odwrotnie proporcjonalna – jeszcze 2-3 zamachy, a kto wie, czy Komisja Europejska nie wyda jakiejś dyrektywy w tej sprawie, aby uwzględniać określone kwoty muzułmanów na listach wyborczych i wtedy ten multikulturowy raj zapanuje na pewno.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Instytucje europejskie nie mają prawa decydować o strukturze demograficznej i kulturowej innych społeczeństw. To jest rzecz, której należy bezwzględnie bronić. Konsekwencje błędnej decyzji byłyby odczuwalne za 10, 20 czy 30 lat. Jesteśmy odpowiedzialni przed przyszłymi pokoleniami. Społeczeństwa Europy Zachodniej przeprowadziły eksperyment demograficzno-kulturowy, który może być katastrofą. Przywódcy tych społeczeństw brną w to i nie mają pomysłu jak to rozwiązać, a chcą dzielić się skutkami swoich decyzji z krajami Europy Wschodniej
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Ryszard Legutko, europoseł PiS.
wPolityce.pl: W dzienniku „Süddeutsche Zeitung” pojawił się tekst, w którym Węgry atakowane są za odmowę respektowania orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości ws. Relokacji uchodźców. Autor artykułu pisze, że to „grzech śmiertelny”, a przeciwko Węgrom oraz Polsce powinno się toczyć postępowanie z art. 7 Traktatu UE. Zgadza się Pan z takim stanowiskiem?
Prof. Ryszard Legutko: Mogę powiedzieć tyle, że szczególnie w Niemczech trwa jakaś medialna i polityczna orgia dotycząca Polski i Węgier. Niezależnie od tego, czy media i politycy są z prawicy czy z lewicy, piszą to samo i mówią to samo. To pokazuje, że z Niemcami dzieje się coś niedobrego, skoro nawet nie ma żadnej różnicy poglądów.
Natomiast sprawa dot. relokacji imigrantów jest fundamentalną. Instytucje europejskie nie mają prawa decydować o strukturze demograficznej i kulturowej innych społeczeństw. To jest rzecz, której należy bezwzględnie bronić. Konsekwencje błędnej decyzji byłyby odczuwalne za 10, 20 czy 30 lat. Jesteśmy odpowiedzialni przed przyszłymi pokoleniami. Społeczeństwa Europy Zachodniej przeprowadziły eksperyment demograficzno-kulturowy, który może być katastrofą. Przywódcy tych społeczeństw brną w to i nie mają pomysłu jak to rozwiązać, a chcą dzielić się skutkami swoich decyzji z krajami Europy Wschodniej. Twierdzę, że obecnie ogólnie mamy do czynienia z rosnącym konfliktem między Europą Zachodnią, a Europą Wschodnią. Państwa z naszej cześci Europy zdają się nabierać jakiejś podmiotowości, tworzyć sojusze, co powoduje wielką irytację po tamtej stronie, nie tylko polityków, ale także opinii publicznej. Oni przyzwyczaili sie do tego, że my jesteśmy takimi społeczeństwami, które mają słuchać dyrektyw, poleceń, a nie działać bez konsultacji. Także myślę, że ten konflikt Wschód-Zachód w Europie będzie miał tendencję rosnącą, a kwestia migracyjna, która tak bardzo antagonizuje, jest jednym z ważniejszych wehikułów tego podziału. Mam nadzieję, że władze krajów Europy Wschodniej będą trwały przy swoim stanowisku, bo to jest rzecz historyczna.
W ten kontekst wpisuje się wywiad szefa Gminy Tureckiej Gökaya Sofuoglu dla niemieckiej gazety „RedaktionsNetzwerk Deutschland”. Powiedział on m.in. to, że na listach partii politycznych powinny być stałe kwoty imigrantów, co byłoby „dobre dla integracji”. Jak Pan to skomentuje?
To jest doskonały pomysł, wpisujący się w ideologię multikulti. Jeśli są kwoty dla kobiet niepełnosprawnych, dlaczego nie mają być dla muzułmanów? Tu zdaje się na razie polityczna poprawność nie sięga, ale w przyszłości wcale bym się nie zdziwił, gdyby to się zmieniło. Tu występuje zależność odwrotnie proporcjonalna – jeszcze 2-3 zamachy, a kto wie, czy Komisja Europejska nie wyda jakiejś dyrektywy w tej sprawie, aby uwzględniać określone kwoty muzułmanów na listach wyborczych i wtedy ten multikulturowy raj zapanuje na pewno.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/356923-nasz-wywiad-prof-legutko-musimy-sie-bronic-przed-przyjmowaniem-imigrantow-jestesmy-odpowiedzialni-przed-przyszlymi-pokoleniami