Ta decyzja stawia w tej chwili Polskę w bardzo trudnej sytuacji, jeśli chodzi o odmowę przyjmowania imigrantów, bo de facto Trybunał przesądził, że państwa, które są członkami Unii – czy się to im podoba czy nie – muszą to rozporządzenie wykonać. Jest to bardzo zła wiadomość dla Polski, natomiast wzmacnia to politycznie – nie prawnie, lecz politycznie – Komisję Europejską i duże kraje UE do narzucenia równego podziału imigrantów.
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl profesor Piotr Wawrzyk, politolog, specjalista w kwestiach współpracy międzynarodowej i UE.
CZYTAJ TAKŻE: Trybunał Sprawiedliwości UE chce wymóc na nas przyjęcie uchodźców
wPolityce.pl: Trybunał Sprawiedliwości odrzucił wniosek złożony przez Węgry i Słowację w związku z zanegowaniem przez te kraje konieczności przyjmowania ustalonych kwot uchodźców. Co ten wyrok oznacza dla krajów Europy środkowo-wschodniej i dla Polski?
Prof. Piotr Wawrzyk: Formalnie rzecz biorąc to nie wyczerpuje możliwości, ponieważ jest jeszcze droga odwoławcza. Węgry i Słowacja się pewnie odwołają do pełnego składu. Natomiast szanse na powodzenie tego wniosku są nikłe. Pamiętajmy, że tu chodzi o tę decyzję z września 2015 r. To, czy uda się zablokować decyzję o systemowym, kwotowym podziale uchodźców to jest zupełnie odrębna kwestia, bo to nie jest jeszcze prawo unijne. Natomiast w bardzo złym świetle ta decyzja stawia w tej chwili Polskę, jeśli chodzi o odmowę przyjmowania imigrantów, bo de facto Trybunał przesądził, że państwa, które są członkami Unii – czy się to im podoba czy nie – muszą to rozporządzenie wykonać. Jest to bardzo zła wiadomość dla Polski, natomiast wzmacnia to politycznie – nie prawnie, lecz politycznie – Komisję Europejską i duże kraje UE do narzucenia równego podziału imigrantów.
Czy to oznacza, że w tym momencie jest już możliwość narzucenia nam, w pewnym sensie siłowego wprowadzenia uchodźców do naszego kraju?
Sformułowanie „siłowego” nie jest do końca trafne, dlatego że pod względem formalnym jest jeszcze droga w postaci odwołania – choć ono nie będzie miało szans na przyjęcie przez cały skład Trybunału. Ale jest jeszcze drugi aspekt. Nie jest tak, że my tylko odmawiamy przyjęcia imigrantów. Problem polega na tym, że Polska jest w innej sytuacji, niż Węgry i Słowacja. My nie mówimy, że odmawiamy w ogóle, tylko że nie znaleźliśmy osób, które spełniałyby warunki do tego przyjazdu. Przedstawiciele naszych służb byli w tych obozach, skąd imigranci mieliby pochodzić i nie znaleźli tam osób, których tożsamość jest pewna i w związku z tym jest gwarancja, że nie stanowią zagrożenia dla porządku i bezpieczeństwa, i które by chciały do nas przyjechać – bo to są te trzy warunki, które muszą być spełnione. A Węgry i Słowacja mówiły wtedy z zasady, że są przeciwko realizacji tego rozporządzenia, więc jest to troszeczkę inna sytuacja.
Czy taka skomplikowana sytuacja Polski wynika z tego, że poprzedni rząd - Ewy Kopacz - głosował za zgodą na obowiązkowe przyjmowanie migrantów?
W pewnym sensie, ale nie do końca. Dziś łatwiej by nam było prowadzić te działania, gdyby wtedy rząd Ewy Kopacz zagłosował inaczej. Ale formalnie rzecz biorąc, gdyby nawet wtedy rząd Polski zagłosował inaczej, to i tak ta decyzja byłaby przyjęta, bo do tego trzeba było większości kwalifikowanej, a głos Polski nic nie zmienił w tym względzie. Natomiast dawałoby to nam mocniejszą pozycję wobec Komisji, bo moglibyśmy powiedzieć, że zawsze tę sprawę kwestionowaliśmy. A teraz jesteśmy w o tyle złej sytuacji, że jest zasada ciągłości władzy państwowej i niezależnie od tego, że zmienił się rząd. Poprzedni rząd miał do tego prawo, natomiast zrobił coś, czego zrobić nie powinien z punktu widzenia dobra swoich obywateli. Drugi element to to, że postawił nas w bardzo złej sytuacji. Musimy w tej chwili używać pewnych kruczków prawnych, w postaci braku identyfikacji, w postaci braku możliwości wykluczenia zagrożenia no i braku chętnych. Trzeba stosować taktykę wobec Brukseli, że my się co do zasady zgadzamy, natomiast musimy mieć gwarancję spełnienia właśnie tych trzech warunków, a one wynikają właśnie z tego rozporządzenia. Jeżeli nie znajdujemy osób spełniających te trzy warunki, to dlatego właśnie ich nie przyjmiemy, a nie dlatego, że nie zgadzamy się co do zasady.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ta decyzja stawia w tej chwili Polskę w bardzo trudnej sytuacji, jeśli chodzi o odmowę przyjmowania imigrantów, bo de facto Trybunał przesądził, że państwa, które są członkami Unii – czy się to im podoba czy nie – muszą to rozporządzenie wykonać. Jest to bardzo zła wiadomość dla Polski, natomiast wzmacnia to politycznie – nie prawnie, lecz politycznie – Komisję Europejską i duże kraje UE do narzucenia równego podziału imigrantów.
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl profesor Piotr Wawrzyk, politolog, specjalista w kwestiach współpracy międzynarodowej i UE.
CZYTAJ TAKŻE: Trybunał Sprawiedliwości UE chce wymóc na nas przyjęcie uchodźców
wPolityce.pl: Trybunał Sprawiedliwości odrzucił wniosek złożony przez Węgry i Słowację w związku z zanegowaniem przez te kraje konieczności przyjmowania ustalonych kwot uchodźców. Co ten wyrok oznacza dla krajów Europy środkowo-wschodniej i dla Polski?
Prof. Piotr Wawrzyk: Formalnie rzecz biorąc to nie wyczerpuje możliwości, ponieważ jest jeszcze droga odwoławcza. Węgry i Słowacja się pewnie odwołają do pełnego składu. Natomiast szanse na powodzenie tego wniosku są nikłe. Pamiętajmy, że tu chodzi o tę decyzję z września 2015 r. To, czy uda się zablokować decyzję o systemowym, kwotowym podziale uchodźców to jest zupełnie odrębna kwestia, bo to nie jest jeszcze prawo unijne. Natomiast w bardzo złym świetle ta decyzja stawia w tej chwili Polskę, jeśli chodzi o odmowę przyjmowania imigrantów, bo de facto Trybunał przesądził, że państwa, które są członkami Unii – czy się to im podoba czy nie – muszą to rozporządzenie wykonać. Jest to bardzo zła wiadomość dla Polski, natomiast wzmacnia to politycznie – nie prawnie, lecz politycznie – Komisję Europejską i duże kraje UE do narzucenia równego podziału imigrantów.
Czy to oznacza, że w tym momencie jest już możliwość narzucenia nam, w pewnym sensie siłowego wprowadzenia uchodźców do naszego kraju?
Sformułowanie „siłowego” nie jest do końca trafne, dlatego że pod względem formalnym jest jeszcze droga w postaci odwołania – choć ono nie będzie miało szans na przyjęcie przez cały skład Trybunału. Ale jest jeszcze drugi aspekt. Nie jest tak, że my tylko odmawiamy przyjęcia imigrantów. Problem polega na tym, że Polska jest w innej sytuacji, niż Węgry i Słowacja. My nie mówimy, że odmawiamy w ogóle, tylko że nie znaleźliśmy osób, które spełniałyby warunki do tego przyjazdu. Przedstawiciele naszych służb byli w tych obozach, skąd imigranci mieliby pochodzić i nie znaleźli tam osób, których tożsamość jest pewna i w związku z tym jest gwarancja, że nie stanowią zagrożenia dla porządku i bezpieczeństwa, i które by chciały do nas przyjechać – bo to są te trzy warunki, które muszą być spełnione. A Węgry i Słowacja mówiły wtedy z zasady, że są przeciwko realizacji tego rozporządzenia, więc jest to troszeczkę inna sytuacja.
Czy taka skomplikowana sytuacja Polski wynika z tego, że poprzedni rząd - Ewy Kopacz - głosował za zgodą na obowiązkowe przyjmowanie migrantów?
W pewnym sensie, ale nie do końca. Dziś łatwiej by nam było prowadzić te działania, gdyby wtedy rząd Ewy Kopacz zagłosował inaczej. Ale formalnie rzecz biorąc, gdyby nawet wtedy rząd Polski zagłosował inaczej, to i tak ta decyzja byłaby przyjęta, bo do tego trzeba było większości kwalifikowanej, a głos Polski nic nie zmienił w tym względzie. Natomiast dawałoby to nam mocniejszą pozycję wobec Komisji, bo moglibyśmy powiedzieć, że zawsze tę sprawę kwestionowaliśmy. A teraz jesteśmy w o tyle złej sytuacji, że jest zasada ciągłości władzy państwowej i niezależnie od tego, że zmienił się rząd. Poprzedni rząd miał do tego prawo, natomiast zrobił coś, czego zrobić nie powinien z punktu widzenia dobra swoich obywateli. Drugi element to to, że postawił nas w bardzo złej sytuacji. Musimy w tej chwili używać pewnych kruczków prawnych, w postaci braku identyfikacji, w postaci braku możliwości wykluczenia zagrożenia no i braku chętnych. Trzeba stosować taktykę wobec Brukseli, że my się co do zasady zgadzamy, natomiast musimy mieć gwarancję spełnienia właśnie tych trzech warunków, a one wynikają właśnie z tego rozporządzenia. Jeżeli nie znajdujemy osób spełniających te trzy warunki, to dlatego właśnie ich nie przyjmiemy, a nie dlatego, że nie zgadzamy się co do zasady.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/356530-nasz-wywiad-piotr-wawrzyk-po-decyzji-ts-pomysl-podzialu-imigrantow-to-nie-pomysl-komisji-europejskiej-tylko-niemiec-i-kanclerz-merkel