„Tygodnik Powszechny” jest często postrzegany jako bratnie czasopismo w stosunku do „Gazety Wyborczej”. Dlatego nie powinien dziwić siarczysty wywiad, jakiego udzielił ks. Adam Boniecki - niegdyś redaktor naczelny, dziś redaktor senior, „Tygodnika Powszechnego” - dodatkowi świątecznemu do „GW”.
Pod koniec lipca pojawiła się informacja, że zakaz wypowiedzi w mediach poza „Tygodnikiem Powszechnym” dla ks. Bonieckiego został zdjęty przez Zgromadzenie Księży Marianów. Z tego powodu jeden z najważniejszych dla mainstreamu kapłanów ponownie może głosić swe poprawne politycznie przekonania.
Boniecki opowiada o swoich podróżach po Polsce i świecie, które podjął, ponieważ chciał spotykać się z ludźmi i docierać do nich mimo nałożonego medialnego zakazu. Atakuje przy tym „dobrą zmianę”, odnosząc się do fałszywie przypisanego Beacie Szydło hasła „Polska w ruinie”:
Poznałem Polskę powiatową. Boryka się z różnymi problemami, ale na pewno nie jest w ruinie. Pamiętam dobrze smutek prowincji czasów PRL-u, dlatego z przyjemnością patrzę na nowe domy, kostkę brukową i fontanny. Nie deprymują mnie one.
Pytany, co mówi ludziom, którzy przychodzą do niego by zapytać, czy zostać w Kościele, czy z niego odejść, odpowiada mówiąc, jak zmienił się przez ostatnie lata sam Kościół:
Jest odbierany jako instytucja pisowska. To oczywiste nieporozumienie. Kościół, w który wierzę, nie jest. Ale na spotkania z Bonieckim przychodzą ludzie, którzy szukają innego Kościoła instytucji. Trend zdaje się oczywisty, tym bardziej że wielu Polakom ta przemiana się podoba: w końcu piętnujemy niemoralny świat zachodni. Kościół stracił też szansę na rolę mediatora pomiędzy stronami sporu politycznego.
Po wspomnieniu o tzw. Kościele otwartym, który, zdaniem abp. Marka Jędraszewskiego, miałby być tym, „który by istniał i działał, a równocześnie odrzucał prawdę objawioną, a przez to absolutną”, Boniecki zaprzecza, że mógłby on mieć cokolwiek wspólnego z działalnością Sorosa i polityki zachodu.
Nie, katolicyzm otwarty to na przykład akcja „Zupa na Plantach”. Pomagał ją wymyślić (…) nasz dziennikarz Błażej Strzelczyk. Grupa ludzi rozdaje zupę w Krakowie
— mówi Boniecki. Wydaje się przy tym nie zauważać różnicy między otwartością Kościoła na bliźniego, a tzw. Kościołem otwartym – który, zważając na fałszywie pojęte miłosierdzie, pragnie otworzyć się na ludzi traktujących go wyłącznie jako instytucję charytatywną, a często też na niezgodne z moralnością praktyki, takie jak aborcja w określonych przypadkach, czy zezwolenie na rozwody.
Ciekawie zaczyna się robić, gdy Boniecki przechodzi do kwestii uchodźców, którzy mieliby być przyjęci do Polski:
Wydaje mi się, że w sprawie uchodźców Kościół zachowuje się bardzo przyzwoicie. (…) Stanowisko abp. Gądeckiego jest jasne: nawet jeśli 80 proc. wyborców jest przeciwko przyjęciu uchodźców, to Kościół będzie walczył o ich przyjęcie do końca. Nie wszystko jest kwestią plebiscytu. Episkopat umiał nieraz tak przeczekać i wydaje mi się, że w tej sprawie postępuje roztropnie. Jasne, że można zrobić więcej.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
„Tygodnik Powszechny” jest często postrzegany jako bratnie czasopismo w stosunku do „Gazety Wyborczej”. Dlatego nie powinien dziwić siarczysty wywiad, jakiego udzielił ks. Adam Boniecki - niegdyś redaktor naczelny, dziś redaktor senior, „Tygodnika Powszechnego” - dodatkowi świątecznemu do „GW”.
Pod koniec lipca pojawiła się informacja, że zakaz wypowiedzi w mediach poza „Tygodnikiem Powszechnym” dla ks. Bonieckiego został zdjęty przez Zgromadzenie Księży Marianów. Z tego powodu jeden z najważniejszych dla mainstreamu kapłanów ponownie może głosić swe poprawne politycznie przekonania.
Boniecki opowiada o swoich podróżach po Polsce i świecie, które podjął, ponieważ chciał spotykać się z ludźmi i docierać do nich mimo nałożonego medialnego zakazu. Atakuje przy tym „dobrą zmianę”, odnosząc się do fałszywie przypisanego Beacie Szydło hasła „Polska w ruinie”:
Poznałem Polskę powiatową. Boryka się z różnymi problemami, ale na pewno nie jest w ruinie. Pamiętam dobrze smutek prowincji czasów PRL-u, dlatego z przyjemnością patrzę na nowe domy, kostkę brukową i fontanny. Nie deprymują mnie one.
Pytany, co mówi ludziom, którzy przychodzą do niego by zapytać, czy zostać w Kościele, czy z niego odejść, odpowiada mówiąc, jak zmienił się przez ostatnie lata sam Kościół:
Jest odbierany jako instytucja pisowska. To oczywiste nieporozumienie. Kościół, w który wierzę, nie jest. Ale na spotkania z Bonieckim przychodzą ludzie, którzy szukają innego Kościoła instytucji. Trend zdaje się oczywisty, tym bardziej że wielu Polakom ta przemiana się podoba: w końcu piętnujemy niemoralny świat zachodni. Kościół stracił też szansę na rolę mediatora pomiędzy stronami sporu politycznego.
Po wspomnieniu o tzw. Kościele otwartym, który, zdaniem abp. Marka Jędraszewskiego, miałby być tym, „który by istniał i działał, a równocześnie odrzucał prawdę objawioną, a przez to absolutną”, Boniecki zaprzecza, że mógłby on mieć cokolwiek wspólnego z działalnością Sorosa i polityki zachodu.
Nie, katolicyzm otwarty to na przykład akcja „Zupa na Plantach”. Pomagał ją wymyślić (…) nasz dziennikarz Błażej Strzelczyk. Grupa ludzi rozdaje zupę w Krakowie
— mówi Boniecki. Wydaje się przy tym nie zauważać różnicy między otwartością Kościoła na bliźniego, a tzw. Kościołem otwartym – który, zważając na fałszywie pojęte miłosierdzie, pragnie otworzyć się na ludzi traktujących go wyłącznie jako instytucję charytatywną, a często też na niezgodne z moralnością praktyki, takie jak aborcja w określonych przypadkach, czy zezwolenie na rozwody.
Ciekawie zaczyna się robić, gdy Boniecki przechodzi do kwestii uchodźców, którzy mieliby być przyjęci do Polski:
Wydaje mi się, że w sprawie uchodźców Kościół zachowuje się bardzo przyzwoicie. (…) Stanowisko abp. Gądeckiego jest jasne: nawet jeśli 80 proc. wyborców jest przeciwko przyjęciu uchodźców, to Kościół będzie walczył o ich przyjęcie do końca. Nie wszystko jest kwestią plebiscytu. Episkopat umiał nieraz tak przeczekać i wydaje mi się, że w tej sprawie postępuje roztropnie. Jasne, że można zrobić więcej.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/355867-boniecki-daje-upust-emocjom-w-gw-w-maju-kraj-trzasl-sie-w-posadach-episkopat-powinien-skupic-sie-na-aktualnym-kryzysie-panstwa