Wczoraj (31.08.17) obchodziliśmy kolejną rocznicę podpisania porozumień sierpniowych. I szczerze przyznam, raz jeszcze przeżyłem to – mocno. Czy Solidarność została zmarnowana? Czy zapomniana? Czy niezrozumiana?
Jeżeli na wydarzenia lat 1980-1981 spojrzymy historycznie, to musimy zauważyć, że od chwili utraty państwowości w 1795 r. takich okresów przeżyliśmy niewiele: Księstwo Warszawskie, okras II RP, okres Solidarności oraz wszystkie powstania i większe konflikty – od Insurekcji Kościuszkowskiej po II wojnę i Powstanie Warszawskie. I dlatego, kto krytykuje polskie Powstania, nie rozumie polskiej kultury oraz polskich historycznych i geopolitycznych zależności. Bez zrozumienia i utożsamienia się ze wspólną dolą i niedolą nie sposób odczuwać radości i smutków z tytułu sukcesów i klęsk. Bez takiej identyfikacji człowiek nie jest w stanie zbliżyć się do ani do prawdy, ani do człowieka, ani do swojej wspólnoty. Dokumenty nie powiedzą mu wszystkiego, ale prawdę odnajdzie w atmosferze epoki i sposobie myślenia ówczesnych ludzi, którzy tę epokę tworzyli.
Jeżeli na wydarzenia lat 1980-1981 spojrzymy pod kontem socjologiczno-filozoficznym, to na plan pierwszy wysuwa się ówczesne wspaniałe polskie społeczeństwo. Odzyskało ono swój chrześcijański świat, a więc swobodę cywilizacyjną, swoją tożsamość, poczucie wielkości (Jan Paweł II) oraz coś, co można nazwać kulturowym poczuciem powrotu do domu przodków. W tamtym czasie ładowaliśmy swoje wyczerpane akumulatory i odzyskiwaliśmy równowagę immunologiczną. Mieliśmy wrażenie, że żyjemy w prawdziwej Polsce. Była piękna, życzliwa i przyjazna dla wszystkich. Bycie dla siebie i z sobą, było czymś naturalnym. Ludzie sobie pomagali, ludzie się uśmiechali do siebie, ludzie byli szczęśliwi.
Okres Solidarności był najpiękniejszym okresem, jaki mi się przytrafił w życiu. Dziesięć milionów członków, to jedna trzecia narodu zalegalizowana w jednej organizacji, która wkładała nadzieje w serca. Ale to nie wszystko, tę nadzieje trzeba pomnożyć przez trzy. A więc co najmniej trzydzieści milionów obywateli czekało na lepszy byt, na lepszą Polskę, na spełnienie marzeń i odbudowę Niepodległej. Polska znów była Polską. I wydawało się, że samym entuzjazmem, bezkrwawo, wskrzesimy tę moc, która kiedyś przyszła po zwycięstwie nad Wisłą w 1920 r. Ci, którzy przeżyli okres Solidarności, nigdy nie zapomną tego wspaniałego uczucia, tego poczucia prawdziwej wolności i solidarności, tej wzajemnej życzliwości i radości, jaka powszechnie wówczas panowała. Ja to przeżyłem i z tym trafię do grobu.
Wiele osób mówi, że podobny wspaniały okres przeżywaliśmy po 10.04.2010 r. – krótko. Nie byłem wówczas w Warszawie na Krakowskim – wbiło mnie w miejsce, ale w Lublinie taka atmosfera utrzymała się nieco dłużej, ale też krótko. I trzeba powiedzieć, że ta krótka mobilizacja Polaków i ten chwilowy wspólny uścisk dłoni, były ostatnim akordem agonią II Niepodległej Rzeczypospolitej. Kto nie przeżył okresu Solidarności, ten nie jest w stanie tego zrozumieć czym dla Polaków była II RP. Powtórki już nie będzie. I to jest pozagrobowe zwycięstwo zaborców i komuny.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wczoraj (31.08.17) obchodziliśmy kolejną rocznicę podpisania porozumień sierpniowych. I szczerze przyznam, raz jeszcze przeżyłem to – mocno. Czy Solidarność została zmarnowana? Czy zapomniana? Czy niezrozumiana?
Jeżeli na wydarzenia lat 1980-1981 spojrzymy historycznie, to musimy zauważyć, że od chwili utraty państwowości w 1795 r. takich okresów przeżyliśmy niewiele: Księstwo Warszawskie, okras II RP, okres Solidarności oraz wszystkie powstania i większe konflikty – od Insurekcji Kościuszkowskiej po II wojnę i Powstanie Warszawskie. I dlatego, kto krytykuje polskie Powstania, nie rozumie polskiej kultury oraz polskich historycznych i geopolitycznych zależności. Bez zrozumienia i utożsamienia się ze wspólną dolą i niedolą nie sposób odczuwać radości i smutków z tytułu sukcesów i klęsk. Bez takiej identyfikacji człowiek nie jest w stanie zbliżyć się do ani do prawdy, ani do człowieka, ani do swojej wspólnoty. Dokumenty nie powiedzą mu wszystkiego, ale prawdę odnajdzie w atmosferze epoki i sposobie myślenia ówczesnych ludzi, którzy tę epokę tworzyli.
Jeżeli na wydarzenia lat 1980-1981 spojrzymy pod kontem socjologiczno-filozoficznym, to na plan pierwszy wysuwa się ówczesne wspaniałe polskie społeczeństwo. Odzyskało ono swój chrześcijański świat, a więc swobodę cywilizacyjną, swoją tożsamość, poczucie wielkości (Jan Paweł II) oraz coś, co można nazwać kulturowym poczuciem powrotu do domu przodków. W tamtym czasie ładowaliśmy swoje wyczerpane akumulatory i odzyskiwaliśmy równowagę immunologiczną. Mieliśmy wrażenie, że żyjemy w prawdziwej Polsce. Była piękna, życzliwa i przyjazna dla wszystkich. Bycie dla siebie i z sobą, było czymś naturalnym. Ludzie sobie pomagali, ludzie się uśmiechali do siebie, ludzie byli szczęśliwi.
Okres Solidarności był najpiękniejszym okresem, jaki mi się przytrafił w życiu. Dziesięć milionów członków, to jedna trzecia narodu zalegalizowana w jednej organizacji, która wkładała nadzieje w serca. Ale to nie wszystko, tę nadzieje trzeba pomnożyć przez trzy. A więc co najmniej trzydzieści milionów obywateli czekało na lepszy byt, na lepszą Polskę, na spełnienie marzeń i odbudowę Niepodległej. Polska znów była Polską. I wydawało się, że samym entuzjazmem, bezkrwawo, wskrzesimy tę moc, która kiedyś przyszła po zwycięstwie nad Wisłą w 1920 r. Ci, którzy przeżyli okres Solidarności, nigdy nie zapomną tego wspaniałego uczucia, tego poczucia prawdziwej wolności i solidarności, tej wzajemnej życzliwości i radości, jaka powszechnie wówczas panowała. Ja to przeżyłem i z tym trafię do grobu.
Wiele osób mówi, że podobny wspaniały okres przeżywaliśmy po 10.04.2010 r. – krótko. Nie byłem wówczas w Warszawie na Krakowskim – wbiło mnie w miejsce, ale w Lublinie taka atmosfera utrzymała się nieco dłużej, ale też krótko. I trzeba powiedzieć, że ta krótka mobilizacja Polaków i ten chwilowy wspólny uścisk dłoni, były ostatnim akordem agonią II Niepodległej Rzeczypospolitej. Kto nie przeżył okresu Solidarności, ten nie jest w stanie tego zrozumieć czym dla Polaków była II RP. Powtórki już nie będzie. I to jest pozagrobowe zwycięstwo zaborców i komuny.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/355842-bez-wyobrazni-ii-rp-bedziemy-jak-syzyf?wersja=mobilna