Czy prawdą jest to , że roszczenia polskie utraciły moc w chwili podpisania traktatu „2+4”, bo strona polska przynajmniej milcząco z nich zrezygnowała z roszczeń?
Wszystko na to wskazuje. Polska po 1990 r. nie podnosiła tej kwestii, bo uważała ją za zamkniętą. Dzisiaj nadal słychać wypowiedzi mówiące, że skoro szanse na uzyskanie jakichkolwiek reparacji są mało prawdopodobne, to po co tę sprawę podnosić? Nie zgadzam się z taką postawą fundamentalnie. Uważam, że bardzo dobrze się stało, że kwestia reparacji została do debaty publicznej wprowadzona. Nie powinno być żadnych białych plam i tematów tabu w relacjach z zachodnim sąsiadem. Niestety Niemcy udają, że wszystko jest w porządku, co moim zdaniem stoi w sprzeczności z retoryką „pojednaniową”, którą posługuje się strona niemiecka. Niemiecka polityka zagraniczna kieruje się przede wszystkim własnymi interesami, ale jednocześnie z ust niemieckich polityków słyszymy odwołania do etyki, moralności, wartości europejskich. I jednocześnie co jest szczególną hipokryzją, ten sam rząd odwołuje się do wymuszonym na Polsce oświadczeniu rządu Bieruta z 1953 roku.
Na jakiej podstawie Polska może domagać się odszkodowań od Niemiec, skoro nie może się na podstawie prawnej?
Myślę, że rząd polski nie będzie się domagać od Niemiec odszkodowań. Nie widzę możliwości odwołania się Polski do jakiegoś trybunału międzynarodowego. Natomiast dobrze się stało, że ta sprawa została przypomniana i zaistniała w debacie publicznej. Moim zdaniem wyjdzie na zdrowie stosunkom polsko-niemieckim, jeśli zwrócimy uwagę na hipokryzję w stanowisku naszego sojusznika, partnera i sąsiada.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czy prawdą jest to , że roszczenia polskie utraciły moc w chwili podpisania traktatu „2+4”, bo strona polska przynajmniej milcząco z nich zrezygnowała z roszczeń?
Wszystko na to wskazuje. Polska po 1990 r. nie podnosiła tej kwestii, bo uważała ją za zamkniętą. Dzisiaj nadal słychać wypowiedzi mówiące, że skoro szanse na uzyskanie jakichkolwiek reparacji są mało prawdopodobne, to po co tę sprawę podnosić? Nie zgadzam się z taką postawą fundamentalnie. Uważam, że bardzo dobrze się stało, że kwestia reparacji została do debaty publicznej wprowadzona. Nie powinno być żadnych białych plam i tematów tabu w relacjach z zachodnim sąsiadem. Niestety Niemcy udają, że wszystko jest w porządku, co moim zdaniem stoi w sprzeczności z retoryką „pojednaniową”, którą posługuje się strona niemiecka. Niemiecka polityka zagraniczna kieruje się przede wszystkim własnymi interesami, ale jednocześnie z ust niemieckich polityków słyszymy odwołania do etyki, moralności, wartości europejskich. I jednocześnie co jest szczególną hipokryzją, ten sam rząd odwołuje się do wymuszonym na Polsce oświadczeniu rządu Bieruta z 1953 roku.
Na jakiej podstawie Polska może domagać się odszkodowań od Niemiec, skoro nie może się na podstawie prawnej?
Myślę, że rząd polski nie będzie się domagać od Niemiec odszkodowań. Nie widzę możliwości odwołania się Polski do jakiegoś trybunału międzynarodowego. Natomiast dobrze się stało, że ta sprawa została przypomniana i zaistniała w debacie publicznej. Moim zdaniem wyjdzie na zdrowie stosunkom polsko-niemieckim, jeśli zwrócimy uwagę na hipokryzję w stanowisku naszego sojusznika, partnera i sąsiada.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/355841-nasz-wywiad-prof-zerko-niemcy-mowia-o-moralnosci-a-odwoluja-sie-do-wymuszonego-na-polsce-oswiadczenia-rzadu-bieruta-z-1953-r?strona=2