Wskazując na nasz kraj, Francja osiąga podwójny cel: piętnuje nas na użytek własnej opinii publicznej, ale chce także rozbić solidarność kilkunastu krajów, które udało się zebrać Polsce przeciwko tej dyrektywie. Stworzenie tego sojuszu przecież przeczy o naszej izolacji
— powiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl Dominika Ćosić, korespondentka TVP w Brukseli.
wPolityce.pl: Prezydent Francji zarzuca Polskę izolowanie się w Europie, którego ripostuje m.in. szef MSZ Witold Waszczykowski mówiąc, że „sami siebie nie izolujemy i nikt nas nie izoluje”. Jak to jest w takim razie z naszą marginalizacją?
Dominika Ćosić: Moim zdaniem to myślenie życzeniowe, bo Emmanuel Macron przy tej okazji załatwia swoje wewnętrzne sprawy. To wypowiedź skierowana nie do Polaków i innych krajów członkowskich UE, ale przede wszystkim do samych Francuzów. Przypomnijmy, że to ten prezydent Francji, który jak żaden jego poprzednik traci w tak rekordowym tempie poparcie obywateli po wyborach. Kolejna sprawa, Macron zapowiedział cały pakiet reform społecznych i w związku z tym w największych miastach francuskich szykują się potężne manifestacje związkowców. Macron stracił też ostatnio w oczach emerytów, rencistów i studentów, urzędników państwowych, czyli w zasadzie zraził do siebie wszystkie ważne warstwy społeczne kraju. I w tym momencie próbuje znaleźć jakiegoś chłopca do bicia, żeby odwrócić uwagę rodaków od sytuacji wewnętrznej. Przecież we Francji od 2015 roku obowiązuje stan wyjątkowy, który ciągle jest przedłużany, nieustannie mamy do czynienia z zamachami terrorystycznymi i w żaden sposób nie udaje się rozwiązać tego problemu, który będzie narastać.
Czyli sprawa pracowników delegowanych to pewien pretekst?
To jest drugi powód. We Francji już w czasie kampanii wyborczej Macron pokazał, że jest potężnym protekcjonistą francuskim. I to rozbija się tak naprawdę o gospodarkę. Polska dysponuje mocnym sektorem transportowym i jesteśmy zagrożeniem dla Francji. Stąd pomysł tego usilnego forsowania tej kwestii i wyeliminowania konkurencji ze strony Polski. A można to zrobić za pomocą dyrektywy o pracownikach delegowanych. Wskazując na nasz kraj, Francja osiąga podwójny cel: piętnuje nas na użytek własnej opinii publicznej, ale chce także rozbić solidarność kilkunastu krajów, które udało się zebrać Polsce przeciwko tej dyrektywie. Stworzenie tego sojuszu przecież przeczy o naszej izolacji. I mówiąc o złej Polsce, jednocześnie puszcza oko np. do Rumunii i Bułgarii, że nie muszą być takie jak my, wystarczy tylko, że poprą dyrektywę o pracownikach delegowanych.
Czy możemy powiedzieć, że to perfidna polityka Macrona? Zarzucając nam rozbijanie UE, de facto sam to czyni.
To nie jest wykluczone. Macron wskazał przecież ostatnio Rumunię - która miała zawsze silne związki z Francją - jako naturalnego lidera tych państw. Tu też chodzi o wykluczenie nas z tej roli, by zakwestionować przywództwo Polski w oporze przeciw tej dyrektywie. Dodałabym jeszcze jedno: mówi się w Brukseli, że w związku z trwającą w Niemczech kampanią wyborczą, to wiele słów, których nie wypada wypowiedzieć kanclerz Merkel, formułuje za nią Macron.
Czyli w tym stwierdzeniu, że wraz z Macronem rządzi Merkel jest jakieś źdźbło prawdy?
O tym mówiła w czasie kampanii Marine Le Pen, że niezależnie od tego kto wygra, Francją rządzić będzie kobieta, że będzie to albo ona, albo Angela Merkel.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wskazując na nasz kraj, Francja osiąga podwójny cel: piętnuje nas na użytek własnej opinii publicznej, ale chce także rozbić solidarność kilkunastu krajów, które udało się zebrać Polsce przeciwko tej dyrektywie. Stworzenie tego sojuszu przecież przeczy o naszej izolacji
— powiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl Dominika Ćosić, korespondentka TVP w Brukseli.
wPolityce.pl: Prezydent Francji zarzuca Polskę izolowanie się w Europie, którego ripostuje m.in. szef MSZ Witold Waszczykowski mówiąc, że „sami siebie nie izolujemy i nikt nas nie izoluje”. Jak to jest w takim razie z naszą marginalizacją?
Dominika Ćosić: Moim zdaniem to myślenie życzeniowe, bo Emmanuel Macron przy tej okazji załatwia swoje wewnętrzne sprawy. To wypowiedź skierowana nie do Polaków i innych krajów członkowskich UE, ale przede wszystkim do samych Francuzów. Przypomnijmy, że to ten prezydent Francji, który jak żaden jego poprzednik traci w tak rekordowym tempie poparcie obywateli po wyborach. Kolejna sprawa, Macron zapowiedział cały pakiet reform społecznych i w związku z tym w największych miastach francuskich szykują się potężne manifestacje związkowców. Macron stracił też ostatnio w oczach emerytów, rencistów i studentów, urzędników państwowych, czyli w zasadzie zraził do siebie wszystkie ważne warstwy społeczne kraju. I w tym momencie próbuje znaleźć jakiegoś chłopca do bicia, żeby odwrócić uwagę rodaków od sytuacji wewnętrznej. Przecież we Francji od 2015 roku obowiązuje stan wyjątkowy, który ciągle jest przedłużany, nieustannie mamy do czynienia z zamachami terrorystycznymi i w żaden sposób nie udaje się rozwiązać tego problemu, który będzie narastać.
Czyli sprawa pracowników delegowanych to pewien pretekst?
To jest drugi powód. We Francji już w czasie kampanii wyborczej Macron pokazał, że jest potężnym protekcjonistą francuskim. I to rozbija się tak naprawdę o gospodarkę. Polska dysponuje mocnym sektorem transportowym i jesteśmy zagrożeniem dla Francji. Stąd pomysł tego usilnego forsowania tej kwestii i wyeliminowania konkurencji ze strony Polski. A można to zrobić za pomocą dyrektywy o pracownikach delegowanych. Wskazując na nasz kraj, Francja osiąga podwójny cel: piętnuje nas na użytek własnej opinii publicznej, ale chce także rozbić solidarność kilkunastu krajów, które udało się zebrać Polsce przeciwko tej dyrektywie. Stworzenie tego sojuszu przecież przeczy o naszej izolacji. I mówiąc o złej Polsce, jednocześnie puszcza oko np. do Rumunii i Bułgarii, że nie muszą być takie jak my, wystarczy tylko, że poprą dyrektywę o pracownikach delegowanych.
Czy możemy powiedzieć, że to perfidna polityka Macrona? Zarzucając nam rozbijanie UE, de facto sam to czyni.
To nie jest wykluczone. Macron wskazał przecież ostatnio Rumunię - która miała zawsze silne związki z Francją - jako naturalnego lidera tych państw. Tu też chodzi o wykluczenie nas z tej roli, by zakwestionować przywództwo Polski w oporze przeciw tej dyrektywie. Dodałabym jeszcze jedno: mówi się w Brukseli, że w związku z trwającą w Niemczech kampanią wyborczą, to wiele słów, których nie wypada wypowiedzieć kanclerz Merkel, formułuje za nią Macron.
Czyli w tym stwierdzeniu, że wraz z Macronem rządzi Merkel jest jakieś źdźbło prawdy?
O tym mówiła w czasie kampanii Marine Le Pen, że niezależnie od tego kto wygra, Francją rządzić będzie kobieta, że będzie to albo ona, albo Angela Merkel.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/354813-nasz-wywiad-dominika-cosic-macron-probuje-znalezc-jakiegos-chlopca-do-bicia-zeby-odwrocic-uwage-francuzow-od-problemow-w-kraju