Problem opozycji ma charakter strategiczny. Jej elektorat to taki, któremu jest „dobrze”. To są mieszkańcy wielkich miast, lokalne elity. Oni nie chcą żadnych zmian w państwie. Program 500 plus także nie robi na nich większego wrażenia. Tych wyborców jest jednak zbyt mało, by wygrać wybory. Aby tę sytuację zmienić należy znaleźć drogę do wyborców innych grup społecznych.
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog (Uniwersytet Warszawski).
wPolityce.pl: Grzegorz Schetyna na każdym kroku podkreśla słabość państwa w walce ze skutkami nawałnic, twierdzi też, że w ciągu 48 godzin załatwiłby sprawę pomocy dla poszkodowanych. Pomylił rolę lidera opozycji z uprawnieniami premiera, a może to cyniczna gra na ludzkiej tragedii?
Prof. Rafał Chwedoruk: Politycy powinni zachować więcej dystansu w tego typu sytuacjach. Niestety reguły marketingu politycznego sprawiają, że politycy bardzo chętnie pojawiają się na ekranach telewizorów przy takich okazjach, także na całym świecie. Na to lekarstwa nie ma. Natomiast w przypadku lidera PO diagnoza jest prosta. Ta partia nie jest w stanie przedstawić się opinii publicznej jako Kongres Liberalno Demokratyczny bis, czyli partia głęboko ideowych liberałów, noszących ekscentryczne idee, które mogłyby pociągnąć za sobą ludzi młodych. Skazani są na legitymizację technokratyczną: ”może nie jesteśmy piękni i wspaniali, ale przynajmniej potrafimy w elementarny sposób rządzić państwem. To element rywalizacji z PiS. Im dłużej jednak trwają rządy Prawa Sprawiedliwości i nic szczególnego się nie dzieje, wpadek organizacyjnych jest coraz mniej, to ten przekaz słabnie. Ta postawa technokratyczna jest też kierowana do wewnątrz opozycji. Im bardziej bowiem PO udaje się wyprzedzać w sondażach resztę opozycji, tym bardziej Schetyna jest atakowany przez główny nurt liberalnych elit.
Grzegorz Schetyna nie ma dobrej prasy w mediach związanych z opozycją.
Dlatego na tle ludzi Tuska, Grzegorz Schetyna chce się przedstawić jako polityk, który może nie jest mistrzem przemówień, ale przynajmniej radzi sobie z sytuacjami kryzysowymi. Olbrzymia część wyborców PO to ludzie, którzy orientowali się na tę partię z powodów pragmatycznych, a nie dlatego, że byli dalece przekonani o ideowości tej partii. Społeczeństwo dojrzało do tego, że argument, iż pani premier za późno się gdzieś pojawiła, nie odegra większej roli.
Ale Platforma Obywatelska próbuje kreować się na partię, która pochyla się nad najbardziej słabymi obywatelami, pozbawionymi rzekomo „opieki” rządu. To odcięcie się od elit i zapewne cyniczna gra z wyborcami. Czy to jest wiarygodne?
Problem opozycji ma charakter strategiczny. Jej elektorat to taki, któremu jest „dobrze”. To są mieszkańcy wielkich miast, lokalne elity. Oni nie chcą żadnych zmian w państwie. Program 500 plus także nie robi na nich większego wrażenia. Tych wyborców jest jednak zbyt mało, by wygrać wybory. Aby tę sytuację zmienić należy znaleźć drogę do wyborców innych grup społecznych. Zwłaszcza w przypadku PO, wybory samorządowe w 2010 roku, pozwoliły tej partii pojawić się tam gdzie się ich nie spodziewał. Również na terenach Polski wschodniej. PO jest więc skazana nie tylko na utrzymanie części tego elektoratu, ale także na jego poszerzenie. Stąd takie gesty skierowane do tego elektoratu. Jednocześnie np. w sprawie uchodźców, na których przyjęcie nie zgadza się elektorat zdobyty przez PO na ścianie wschodniej, partia Grzegorza Schetyny jest „za, a nawet przeciw”.
Tylko,że takie pozostawanie w zawieszeniu jest nieskuteczne z punktu widzenia poszerzania elektoratu.
To bardziej minimalizowanie strat. Jeśli PO zadeklarowałaby przyjęcie uchodźców, to strona rządowa w kilka godzin wykreowałaby Platformę Obywatelską na największych zwolenników przyjęcia w Polsce nieograniczonej ilości uchodźców. Z drugiej strony, gdyby PO nie zgadzałaby się na przyjęcie uchodźców, to media liberalne odsądzałyby Grzegorza Schetynę od czci i wiary. Mamy więc do czynienia z balansowaniem.Trzeba tez wziąć pod uwagę kontekst regionalny - kaszubski. Kaszuby to tereny, które można określić jako liberalno - konserwatywne. Rzadko w Polsce zdarza się taki miks. Kaszuby były bastionem tej partii - choćby ze względu na Tuska, czy Wałęsę. Tymczasem PiS zaczął się pojawiać na Kaszubach. Zwłaszcza na terenach oddalonych od Trójmiasta. KAszubom nie podobał się zwrot Ewy Kopacz wobec idei liberalnych i lewicowych. Konkurencja podgryza PO. Linia Schetyny, która polega na balansowaniu, ma na celu utrzymanie przy platformie tych wyborców. Stąd ryzykowane próby zabierania głosu w sprawie walki ze skutkami nawałnic.
Czytaj na kolejnej stronie…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Problem opozycji ma charakter strategiczny. Jej elektorat to taki, któremu jest „dobrze”. To są mieszkańcy wielkich miast, lokalne elity. Oni nie chcą żadnych zmian w państwie. Program 500 plus także nie robi na nich większego wrażenia. Tych wyborców jest jednak zbyt mało, by wygrać wybory. Aby tę sytuację zmienić należy znaleźć drogę do wyborców innych grup społecznych.
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog (Uniwersytet Warszawski).
wPolityce.pl: Grzegorz Schetyna na każdym kroku podkreśla słabość państwa w walce ze skutkami nawałnic, twierdzi też, że w ciągu 48 godzin załatwiłby sprawę pomocy dla poszkodowanych. Pomylił rolę lidera opozycji z uprawnieniami premiera, a może to cyniczna gra na ludzkiej tragedii?
Prof. Rafał Chwedoruk: Politycy powinni zachować więcej dystansu w tego typu sytuacjach. Niestety reguły marketingu politycznego sprawiają, że politycy bardzo chętnie pojawiają się na ekranach telewizorów przy takich okazjach, także na całym świecie. Na to lekarstwa nie ma. Natomiast w przypadku lidera PO diagnoza jest prosta. Ta partia nie jest w stanie przedstawić się opinii publicznej jako Kongres Liberalno Demokratyczny bis, czyli partia głęboko ideowych liberałów, noszących ekscentryczne idee, które mogłyby pociągnąć za sobą ludzi młodych. Skazani są na legitymizację technokratyczną: ”może nie jesteśmy piękni i wspaniali, ale przynajmniej potrafimy w elementarny sposób rządzić państwem. To element rywalizacji z PiS. Im dłużej jednak trwają rządy Prawa Sprawiedliwości i nic szczególnego się nie dzieje, wpadek organizacyjnych jest coraz mniej, to ten przekaz słabnie. Ta postawa technokratyczna jest też kierowana do wewnątrz opozycji. Im bardziej bowiem PO udaje się wyprzedzać w sondażach resztę opozycji, tym bardziej Schetyna jest atakowany przez główny nurt liberalnych elit.
Grzegorz Schetyna nie ma dobrej prasy w mediach związanych z opozycją.
Dlatego na tle ludzi Tuska, Grzegorz Schetyna chce się przedstawić jako polityk, który może nie jest mistrzem przemówień, ale przynajmniej radzi sobie z sytuacjami kryzysowymi. Olbrzymia część wyborców PO to ludzie, którzy orientowali się na tę partię z powodów pragmatycznych, a nie dlatego, że byli dalece przekonani o ideowości tej partii. Społeczeństwo dojrzało do tego, że argument, iż pani premier za późno się gdzieś pojawiła, nie odegra większej roli.
Ale Platforma Obywatelska próbuje kreować się na partię, która pochyla się nad najbardziej słabymi obywatelami, pozbawionymi rzekomo „opieki” rządu. To odcięcie się od elit i zapewne cyniczna gra z wyborcami. Czy to jest wiarygodne?
Problem opozycji ma charakter strategiczny. Jej elektorat to taki, któremu jest „dobrze”. To są mieszkańcy wielkich miast, lokalne elity. Oni nie chcą żadnych zmian w państwie. Program 500 plus także nie robi na nich większego wrażenia. Tych wyborców jest jednak zbyt mało, by wygrać wybory. Aby tę sytuację zmienić należy znaleźć drogę do wyborców innych grup społecznych. Zwłaszcza w przypadku PO, wybory samorządowe w 2010 roku, pozwoliły tej partii pojawić się tam gdzie się ich nie spodziewał. Również na terenach Polski wschodniej. PO jest więc skazana nie tylko na utrzymanie części tego elektoratu, ale także na jego poszerzenie. Stąd takie gesty skierowane do tego elektoratu. Jednocześnie np. w sprawie uchodźców, na których przyjęcie nie zgadza się elektorat zdobyty przez PO na ścianie wschodniej, partia Grzegorza Schetyny jest „za, a nawet przeciw”.
Tylko,że takie pozostawanie w zawieszeniu jest nieskuteczne z punktu widzenia poszerzania elektoratu.
To bardziej minimalizowanie strat. Jeśli PO zadeklarowałaby przyjęcie uchodźców, to strona rządowa w kilka godzin wykreowałaby Platformę Obywatelską na największych zwolenników przyjęcia w Polsce nieograniczonej ilości uchodźców. Z drugiej strony, gdyby PO nie zgadzałaby się na przyjęcie uchodźców, to media liberalne odsądzałyby Grzegorza Schetynę od czci i wiary. Mamy więc do czynienia z balansowaniem.Trzeba tez wziąć pod uwagę kontekst regionalny - kaszubski. Kaszuby to tereny, które można określić jako liberalno - konserwatywne. Rzadko w Polsce zdarza się taki miks. Kaszuby były bastionem tej partii - choćby ze względu na Tuska, czy Wałęsę. Tymczasem PiS zaczął się pojawiać na Kaszubach. Zwłaszcza na terenach oddalonych od Trójmiasta. KAszubom nie podobał się zwrot Ewy Kopacz wobec idei liberalnych i lewicowych. Konkurencja podgryza PO. Linia Schetyny, która polega na balansowaniu, ma na celu utrzymanie przy platformie tych wyborców. Stąd ryzykowane próby zabierania głosu w sprawie walki ze skutkami nawałnic.
Czytaj na kolejnej stronie…
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/353633-nasz-wywiad-prof-chwedoruk-im-dluzej-pis-jest-przy-wladzy-tym-bardziej-technokratyczny-przekaz-po-slabnie