A może Platforma Obywatelska nie jest w stanie narzucić własnej narracji? Widać to było, gdy PiS rozpoczął dyskusję o reparacjach wojennych, a Schetyna zareagował na to histerią i agresją. Skąd ten strach PO przed tym tematem?
Rzecz jest bardzo złożona. Niegdyś politycy PO, jeszcze w czasach Jana Rokity opowiadali się za deklaracjami zbliżonymi do tych, które składa PiS w sprawie reparacji. PO wyrastała z pogranicza III i IV RP. W czasach Donalda Tuska wybrała opcję odejścia od wizji zmian. Początkowo balansowała pomiędzy wizjami zmian, a „trwaniem”. Symbolem tego była kampania wyborcza Bronisława Komorowskiego. Uczynił on z wyborów plebiscyt w obronie 25 - lecia. W kwestii reparacji widać to bardzo dobrze. PO przeszła drogę od partii, która była za dyskusją o reparacji, do ugrupowania, które jako pierwsze stawia zastrzeżenia. W dobie polityki historycznej, argumenty odwołujące się przeszłości są bardzo często elementem roszczeń i rewindykacji między państwami. To powszechne zjawisko w skali globalnej. Czasami ten oręż jest elementem nacisku politycznego. Skoro relacje polsko - niemieckie są złożone, skoro też niemiecki partner naciska na Polskę, to i my mamy prawo te narzędzia wykorzystywać. Z punktu widzenia interesów politycznych PO bardziej wskazane byłoby wycentrowanie się w tej materii. Nie trzeba więc odrzucać dyskusji o reparacjach, ale podkreślać, by dyskusja ta miała bardziej konsensualny charakter. Taka postawa PO ma też znaczenie w kontekście konkurencji wewnątrz opozycji. Każdy chce pokazać pierwszy, że jest przeciw narracji PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:NASZ WYWIAD: Witold Waszczykowski: „Nie ma w MSZ osób, które przeciwstawiałyby się zadośćuczynieniu Polakom
Tymczasem negacja dyskusji o reparacjach oznacza dla PO problem marketingowy. Większość Polaków mocno się za tą kwestią opowiada.
Tego typu retoryka, jednoznaczność jest skuteczna, ale tylko wewnątrz opozycji. Tyle tylko, że jest to w dalszym ciągu utrzymywanie się w kręgu tych samych wyborców. Przeciętny wyborca jest krok bliżej pomysłów Prawa i Sprawiedliwości w sprawach reparacji. To wszystko element licytacji wewnątrz opozycji. Widać to na przykładzie protestów ulicznych. Im głośniejszy i radykalniejszy jest protest, tym mniej efektów sondażowych. Pytanie, czy kiedykolwiek politycy opozycyjni dojrzeją do tego, że dobrze jest wyczuć moment. Czasem warto wykazać postawę dialogu, choćby po to, by później radykalizm był dla wyborców wiarygodny.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
A może Platforma Obywatelska nie jest w stanie narzucić własnej narracji? Widać to było, gdy PiS rozpoczął dyskusję o reparacjach wojennych, a Schetyna zareagował na to histerią i agresją. Skąd ten strach PO przed tym tematem?
Rzecz jest bardzo złożona. Niegdyś politycy PO, jeszcze w czasach Jana Rokity opowiadali się za deklaracjami zbliżonymi do tych, które składa PiS w sprawie reparacji. PO wyrastała z pogranicza III i IV RP. W czasach Donalda Tuska wybrała opcję odejścia od wizji zmian. Początkowo balansowała pomiędzy wizjami zmian, a „trwaniem”. Symbolem tego była kampania wyborcza Bronisława Komorowskiego. Uczynił on z wyborów plebiscyt w obronie 25 - lecia. W kwestii reparacji widać to bardzo dobrze. PO przeszła drogę od partii, która była za dyskusją o reparacji, do ugrupowania, które jako pierwsze stawia zastrzeżenia. W dobie polityki historycznej, argumenty odwołujące się przeszłości są bardzo często elementem roszczeń i rewindykacji między państwami. To powszechne zjawisko w skali globalnej. Czasami ten oręż jest elementem nacisku politycznego. Skoro relacje polsko - niemieckie są złożone, skoro też niemiecki partner naciska na Polskę, to i my mamy prawo te narzędzia wykorzystywać. Z punktu widzenia interesów politycznych PO bardziej wskazane byłoby wycentrowanie się w tej materii. Nie trzeba więc odrzucać dyskusji o reparacjach, ale podkreślać, by dyskusja ta miała bardziej konsensualny charakter. Taka postawa PO ma też znaczenie w kontekście konkurencji wewnątrz opozycji. Każdy chce pokazać pierwszy, że jest przeciw narracji PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:NASZ WYWIAD: Witold Waszczykowski: „Nie ma w MSZ osób, które przeciwstawiałyby się zadośćuczynieniu Polakom
Tymczasem negacja dyskusji o reparacjach oznacza dla PO problem marketingowy. Większość Polaków mocno się za tą kwestią opowiada.
Tego typu retoryka, jednoznaczność jest skuteczna, ale tylko wewnątrz opozycji. Tyle tylko, że jest to w dalszym ciągu utrzymywanie się w kręgu tych samych wyborców. Przeciętny wyborca jest krok bliżej pomysłów Prawa i Sprawiedliwości w sprawach reparacji. To wszystko element licytacji wewnątrz opozycji. Widać to na przykładzie protestów ulicznych. Im głośniejszy i radykalniejszy jest protest, tym mniej efektów sondażowych. Pytanie, czy kiedykolwiek politycy opozycyjni dojrzeją do tego, że dobrze jest wyczuć moment. Czasem warto wykazać postawę dialogu, choćby po to, by później radykalizm był dla wyborców wiarygodny.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/353633-nasz-wywiad-prof-chwedoruk-im-dluzej-pis-jest-przy-wladzy-tym-bardziej-technokratyczny-przekaz-po-slabnie?strona=2