Scenariusz na najbliższe miesiące rozpisany. Wygląda na to, że głównym przedmiotem kampanii prawicowych mediów stanie się , już się staje, prezydent Andrzej Duda.
Na początek zabawna obserwacja: Dudę próbuje się dziś oceniać nie za to co robi, a kto go chwali. Rozumowanie jest proste: skoro jest mniejszym złem dla Bartłomieja Sienkiewicza, Nowoczesnej czy TVN, znaczy, że jest zły.
Ludziom wsłuchującym się w najrozmaitsze drugie dna, szukającym ukrytych sprężyn, mógłbym odpowiedzieć przewrotnie: A może Sienkiewicz proponujący postawienie na Dudę już osiągnął swój cel, skoro tak łatwo rezygnujecie z polityka, którego zaledwie wczoraj bezkrytycznie wysławialiście, tylko z jednego powodu – bo „nasz”.
Ale powściągnijmy złośliwości i zapytajmy wprost: co proponujecie w zamian? Skoro każdy sprzeciw prezydenta wobec kierunku w jakim pędzi rozpędzony rządowy walec, jest zły, bo na rękę opozycji, dawnemu mainstreamowi, jednym słowem ciemnym siłom, po co ten prezydent ma sprawować swój urząd?
Naprawdę, wy chcecie go sprowadzić do roli paprotki, atrapy. A potem się oburzacie, że jakiś kabaret wprawił prezydenta w irytację przedstawiając go jako marionetkę. Przecież to jest wasz postulat, wasz model. Sprzeczny i z zapowiedziami Andrzeja Dudy (który obiecywał w kampanii, że w przeciwieństwie do Bronisława Komorowskiego nie będzie notariuszem swego obozu rządowego), i z logiką polskiego ustroju, i wreszcie z myślą ustrojową PiS.
Nie tak dawno Jarosław Kaczyński chciał wyposażać głowę państwa w prawo nie przyjmowania nominacji ministrów rekomendowanych przez rządową większość. Ale jak rozumiem to miałoby obowiązywać nie wtedy, kiedy rządzimy my. Przy nas on ma być paprotką. Kalizm osiągnął w polskiej debacie taki poziom, że przekracza Himalaje absurdu. I myślę, że wzbije się jeszcze wyżej. Może po prostu napisać dwie konstytucje? Na wypadek, kiedy PiS rządzi i kiedy jest w opozycji.
No dobrze, ale jest jeszcze drugi porządek tej debaty: merytoryczny. Może prezydent, skoro go chwalą Sienkiewicz z TVN-em, po prostu nie ma racji?
Rzecz w tym, że racje mają w tej dyskusji znaczenie najmniejsze. Nie zauważyłem, aby komentatorzy oburzeni, że nie będzie 15 sierpnia nominacji generalskich, wiedzieli coś o tym, kto ma być mianowany, i dlaczego ma to tak fundamentalne znaczenie dla „dobrej zmiany” w Polsce. Wystarczy, że proponuje swoich ludzi Antoni Macierewicz, który z definicji musi chcieć dobrze, bo przecież nikt nie umie tak radykalnie zmienić państwa jak on. To jest, wybaczcie, myślenie czysto magiczne.
W podobnym tonie dyskutowano niedawne sądownicze weta prezydenta. Oburzeni nimi na ogół nawet nie udawali, że znają ustawy, o które chodziło. Że wsłuchują się w sens sporu prawnego. Nie, rząd chce zmieniać. Zmiany muszą być jak najgłębsze. Rząd wie, co robi, chociaż tak szybko przepychał projekty, że porobił w nim zwykłe błędy wpisując w różnych miejscach różne liczby. Nasz rząd, nasze zmiany – nie mogą być ani o jotę inne. Są jak katolicki dogmat, niezmienne i niepodważalne. Kto przeciw, jest wrogiem, agentem TVN-u, człowiekiem Sorosa.
To jest kompletny nonsens. Tak się nie pisze prawa w cywilizowanych państwach. A ja powtórzę raz jeszcze: nie poszło o to, że PiS chciał dobrać lepszych sędziów w miejsce złych. Poszło o to, że napisano ustawę, która pośrednio uzależniała te zmiany od jednego środowiska politycznego. I to ma być ten kamień filozoficzny? Ten lek na wszystko? Od tego sądy mają się stać wolne od korupcji i ruszyć jak z kopyta z szybszym rozpoznawaniem spraw? Naprawdę w to wierzycie?
W przypadku generałów jak rozumiem, spór jest bardziej techniczny. Prezydent ma poczucie, że odbiera mu się narzędzia samej weryfikacji owych nowych kandydatów. Choćby odsuwając jego głównego doradcę generała Kraszewskiego od danych niejawnych. Czekam teraz, aż obrońcy racji ministra Macierewicza objaśnią przejrzyście, dlaczego tak się dzieje. Niestety nie objaśnią, bo nie mają o tym pojęcia. Wierzą ministrowi w duchu czysto religijnym. I żądają tej wiary od prezydenta. I od nas.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Scenariusz na najbliższe miesiące rozpisany. Wygląda na to, że głównym przedmiotem kampanii prawicowych mediów stanie się , już się staje, prezydent Andrzej Duda.
Na początek zabawna obserwacja: Dudę próbuje się dziś oceniać nie za to co robi, a kto go chwali. Rozumowanie jest proste: skoro jest mniejszym złem dla Bartłomieja Sienkiewicza, Nowoczesnej czy TVN, znaczy, że jest zły.
Ludziom wsłuchującym się w najrozmaitsze drugie dna, szukającym ukrytych sprężyn, mógłbym odpowiedzieć przewrotnie: A może Sienkiewicz proponujący postawienie na Dudę już osiągnął swój cel, skoro tak łatwo rezygnujecie z polityka, którego zaledwie wczoraj bezkrytycznie wysławialiście, tylko z jednego powodu – bo „nasz”.
Ale powściągnijmy złośliwości i zapytajmy wprost: co proponujecie w zamian? Skoro każdy sprzeciw prezydenta wobec kierunku w jakim pędzi rozpędzony rządowy walec, jest zły, bo na rękę opozycji, dawnemu mainstreamowi, jednym słowem ciemnym siłom, po co ten prezydent ma sprawować swój urząd?
Naprawdę, wy chcecie go sprowadzić do roli paprotki, atrapy. A potem się oburzacie, że jakiś kabaret wprawił prezydenta w irytację przedstawiając go jako marionetkę. Przecież to jest wasz postulat, wasz model. Sprzeczny i z zapowiedziami Andrzeja Dudy (który obiecywał w kampanii, że w przeciwieństwie do Bronisława Komorowskiego nie będzie notariuszem swego obozu rządowego), i z logiką polskiego ustroju, i wreszcie z myślą ustrojową PiS.
Nie tak dawno Jarosław Kaczyński chciał wyposażać głowę państwa w prawo nie przyjmowania nominacji ministrów rekomendowanych przez rządową większość. Ale jak rozumiem to miałoby obowiązywać nie wtedy, kiedy rządzimy my. Przy nas on ma być paprotką. Kalizm osiągnął w polskiej debacie taki poziom, że przekracza Himalaje absurdu. I myślę, że wzbije się jeszcze wyżej. Może po prostu napisać dwie konstytucje? Na wypadek, kiedy PiS rządzi i kiedy jest w opozycji.
No dobrze, ale jest jeszcze drugi porządek tej debaty: merytoryczny. Może prezydent, skoro go chwalą Sienkiewicz z TVN-em, po prostu nie ma racji?
Rzecz w tym, że racje mają w tej dyskusji znaczenie najmniejsze. Nie zauważyłem, aby komentatorzy oburzeni, że nie będzie 15 sierpnia nominacji generalskich, wiedzieli coś o tym, kto ma być mianowany, i dlaczego ma to tak fundamentalne znaczenie dla „dobrej zmiany” w Polsce. Wystarczy, że proponuje swoich ludzi Antoni Macierewicz, który z definicji musi chcieć dobrze, bo przecież nikt nie umie tak radykalnie zmienić państwa jak on. To jest, wybaczcie, myślenie czysto magiczne.
W podobnym tonie dyskutowano niedawne sądownicze weta prezydenta. Oburzeni nimi na ogół nawet nie udawali, że znają ustawy, o które chodziło. Że wsłuchują się w sens sporu prawnego. Nie, rząd chce zmieniać. Zmiany muszą być jak najgłębsze. Rząd wie, co robi, chociaż tak szybko przepychał projekty, że porobił w nim zwykłe błędy wpisując w różnych miejscach różne liczby. Nasz rząd, nasze zmiany – nie mogą być ani o jotę inne. Są jak katolicki dogmat, niezmienne i niepodważalne. Kto przeciw, jest wrogiem, agentem TVN-u, człowiekiem Sorosa.
To jest kompletny nonsens. Tak się nie pisze prawa w cywilizowanych państwach. A ja powtórzę raz jeszcze: nie poszło o to, że PiS chciał dobrać lepszych sędziów w miejsce złych. Poszło o to, że napisano ustawę, która pośrednio uzależniała te zmiany od jednego środowiska politycznego. I to ma być ten kamień filozoficzny? Ten lek na wszystko? Od tego sądy mają się stać wolne od korupcji i ruszyć jak z kopyta z szybszym rozpoznawaniem spraw? Naprawdę w to wierzycie?
W przypadku generałów jak rozumiem, spór jest bardziej techniczny. Prezydent ma poczucie, że odbiera mu się narzędzia samej weryfikacji owych nowych kandydatów. Choćby odsuwając jego głównego doradcę generała Kraszewskiego od danych niejawnych. Czekam teraz, aż obrońcy racji ministra Macierewicza objaśnią przejrzyście, dlaczego tak się dzieje. Niestety nie objaśnią, bo nie mają o tym pojęcia. Wierzą ministrowi w duchu czysto religijnym. I żądają tej wiary od prezydenta. I od nas.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/352522-dobry-macierewicz-zly-blokujacy-prezydent-a-ja-czekam-na-choc-jeden-konkret-poza-ta-magiczna-teza