Hanna Gronkiewicz-Waltz, odmawiając stawienia się przed Komisją Weryfikacyjną, daje bardzo zły przykład tysiącom Polaków, demonstrując, że można mieć w nosie prawo i nic za to nie grozi. Staje się też symbolem upadku etycznego dla młodzieży akademickiej, którą naucza na Uniwersytecie Warszawskim. Miano nauczyciela akademickiego dzięki niej obrasta w najgorsze skojarzenia.
Jej degrengolada moralna jest zarazem źródłem szkód materialnej, jakie ponosi stolica. Aby stworzyć iluzję współpracy z Komisją Weryfikacyjną Hanna Gronkiewicz –Waltz wysyła na kolejne posiedzenia Komisji swoich pełnomocników. Mimo, że w Ratuszu warszawskim jest biuro prawne, prezydent Warszawy wynajęła prywatną Kancelarię, która ma ją przed Komisją reprezentować.
Chciałbym obejrzeć rachunki, jakie wystawia ta Kancelaria za swoje usługi. Dlaczego mieszkańcy Warszawy mają płacić za uchylanie się od przesłuchań swojej prezydent miasta? Czyż nie powinna płacić z własnej kieszeni?
A teraz wymyśliła, że również grzywny nakładane na nią przez Komisję za uporczywe uchylanie od stawienia się, mają być opłacane z podatków mieszkańców.
Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak daleko w swojej bucie i cynizmie jest w stanie posunąć się Hanna Gronkiewicz-Waltz. Biorąc pod uwagę jej dotychczasową postawę, nie byłbym zdziwiony, gdyby zażądała zadośćuczynienia finansowego od Komisji Weryfikacyjnej za nękanie ją wezwaniami do stawienia się w roli świadka na przesłuchanie. A przeciwko Patrykowi Jakiemu wniosła akt oskarżenia z art. 212 kodeksu karnego za narażenie jej dobrego imienia na szwank, poprzez publiczne próby wiązania jej nieskalanego nazwiska z transakcjami reprywatyzacyjnymi w Warszawie.
Na razie jednak poprzestaje jedynie na systematycznym i niewzruszonym odmawianiu przyjścia na przesłuchania w sprawie reprywatyzacji kolejnych nieruchomości warszawskich. Uzasadnienie nieposłuszeństwa jest nie do obalenia. Stosuje bowiem własną miarę do oceny, jakie akty i jakie przepisy ustanowione przez Sejm są konstytucyjne, a jakie są sprzeczne z konstytucją. Konkretne akty prawne zyskują status zgodnych z konstytucją lub sprzecznych z nią przez sam fakt nadania im takiego określenia. Ale nie przez każdego. Prawo do nadawania im tych określeń jest w wyłącznej kompetencji prezydent stolicy. Prawdopodobnie prawo to przysługuje jej ze względu na dwuczłonowość nazwiska oraz pierwszej litery imienia „H”. Jednakże dopiero występowanie tych obydwu elementów razem daje prawo, z którego Hanna Gronkiewicz-Waltz w praktyce w pełni korzysta. To zaś upoważnia ją do niestawiania się przed Komisję.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Hanna Gronkiewicz-Waltz, odmawiając stawienia się przed Komisją Weryfikacyjną, daje bardzo zły przykład tysiącom Polaków, demonstrując, że można mieć w nosie prawo i nic za to nie grozi. Staje się też symbolem upadku etycznego dla młodzieży akademickiej, którą naucza na Uniwersytecie Warszawskim. Miano nauczyciela akademickiego dzięki niej obrasta w najgorsze skojarzenia.
Jej degrengolada moralna jest zarazem źródłem szkód materialnej, jakie ponosi stolica. Aby stworzyć iluzję współpracy z Komisją Weryfikacyjną Hanna Gronkiewicz –Waltz wysyła na kolejne posiedzenia Komisji swoich pełnomocników. Mimo, że w Ratuszu warszawskim jest biuro prawne, prezydent Warszawy wynajęła prywatną Kancelarię, która ma ją przed Komisją reprezentować.
Chciałbym obejrzeć rachunki, jakie wystawia ta Kancelaria za swoje usługi. Dlaczego mieszkańcy Warszawy mają płacić za uchylanie się od przesłuchań swojej prezydent miasta? Czyż nie powinna płacić z własnej kieszeni?
A teraz wymyśliła, że również grzywny nakładane na nią przez Komisję za uporczywe uchylanie od stawienia się, mają być opłacane z podatków mieszkańców.
Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak daleko w swojej bucie i cynizmie jest w stanie posunąć się Hanna Gronkiewicz-Waltz. Biorąc pod uwagę jej dotychczasową postawę, nie byłbym zdziwiony, gdyby zażądała zadośćuczynienia finansowego od Komisji Weryfikacyjnej za nękanie ją wezwaniami do stawienia się w roli świadka na przesłuchanie. A przeciwko Patrykowi Jakiemu wniosła akt oskarżenia z art. 212 kodeksu karnego za narażenie jej dobrego imienia na szwank, poprzez publiczne próby wiązania jej nieskalanego nazwiska z transakcjami reprywatyzacyjnymi w Warszawie.
Na razie jednak poprzestaje jedynie na systematycznym i niewzruszonym odmawianiu przyjścia na przesłuchania w sprawie reprywatyzacji kolejnych nieruchomości warszawskich. Uzasadnienie nieposłuszeństwa jest nie do obalenia. Stosuje bowiem własną miarę do oceny, jakie akty i jakie przepisy ustanowione przez Sejm są konstytucyjne, a jakie są sprzeczne z konstytucją. Konkretne akty prawne zyskują status zgodnych z konstytucją lub sprzecznych z nią przez sam fakt nadania im takiego określenia. Ale nie przez każdego. Prawo do nadawania im tych określeń jest w wyłącznej kompetencji prezydent stolicy. Prawdopodobnie prawo to przysługuje jej ze względu na dwuczłonowość nazwiska oraz pierwszej litery imienia „H”. Jednakże dopiero występowanie tych obydwu elementów razem daje prawo, z którego Hanna Gronkiewicz-Waltz w praktyce w pełni korzysta. To zaś upoważnia ją do niestawiania się przed Komisję.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/351696-sprawiedliwosc-hanny-gronkiewicz-waltz-uwaza-ze-jej-wolno-o-wiele-wiecej-niz-wszystkim-pozostalym?strona=1