Od dnia wyborów prezydenckich toczy się kolejne polskie powstanie, tym razem nie z szablą, ale z kartką wyborczą w ręku. Ale to sprowadza się do tego samego – chcemy Polski niezależnej i niepodległej. Nasze pragnienie niepodległości blokuje wizję porozumienia Berlina i Moskwy, które nie jest niczym nowym, przypomnę tylko pakt Ribbentrop-Mołotow. Moskwa i Berlin zrobią wszystko, żeby bez wkraczania militarnego do Polski zlikwidować obecną ekipę rządową. Chodzi nie tylko o partie, które rządzą, o prezydenta, ale również o całe zaplecze intelektualne, o sympatyków i ludzi angażujących się na rzecz budowy silnej Polski w sferze społecznej, naukowej, czy gospodarczej. Żeby można było zrealizować niemiecko-rosyjski projekt, ci wszyscy ludzie muszą zostać sparaliżowaniu w działaniu, a później wyeliminowani z gry, być może nawet fizycznie
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Rafał Brzeski, specjalista w dziedzinie wojny informacyjnej.
wPolityce.pl: Panie doktorze, ukazał się instruktaż blokowania działań rządu przygotowany przez Bartosza Kramka z fundacji Otwarty Dialog. Co pan o nim sądzi?
Dr Rafał Brzeski: Zanim przeanalizuję ten szesnastopunktowy program dla Państwa czytelników, chciałbym zwrócić uwagę, że protest, który obserwujemy w Polsce ma swój wymiar geostrategiczny. Fundacja Otwarty Dialog działa w Polsce, ale również w innych państwach. Organizacja sama mówi o sobie, że jej celem jest otwarta, zuniformizowana przestrzeń od Atlantyku po Pacyfik, która dzieli wartości europejskie. Jeżeli coś ma być od Atlantyku po Pacyfik i dzielić wartości europejskie oznacza to, że fundacja ta jest po prostu wehikułem służącym do propagowania działań Berlina i Moskwy, prowadzącym do zrealizowania koncepcji wspólnej przestrzeni od Władywostoku po Lizbonę pod zarządem Berlina i Moskwy. Euroazjatycki kontynent ma być zarządzany przez Niemcy i Rosję.
W niemiecko-rosyjskim projekcie nie ma miejsca dla rozwiązania proponowanego przez Polskę, czyli dla Trójmorza.
Współpraca z Trójmorzem jest odpowiedzią Stanów Zjednoczonych na niemiecko-rosyjski projekt, który redukuje USA do roli mocarstwa regionalnego w obu Amerykach. Amerykańska współpraca z Trójmorzem dzieli Niemcy, niemieckie marionetki w Brukseli i dzisiejszą Francję Macrona, która jest odpowiednikiem reżimu Vichy w czasach II wojny światowej od Rosji i nie pozwala na realizację tej wielkiej koncepcji wspólnego zarządzania olbrzymim masywem lądowym.
Polski rząd jest atakowany z Moskwy i z Berlina, ponieważ ze Stanami Zjednoczonymi nie pozwalamy na realizację rosyjsko-niemieckiej koncepcji zarządzania Euroazją. Jeżeli USA zostaną wypchnięte z Europy, będą zredukowane do roli mocarstwa regionalnego. USA współpracują z Polską, bo nasz kraj jest głównym państwem regionu, więc za naszym pośrednictwem współpracują z całym Trójmorzem. Jeżeli Polska zostanie wyeliminowana, projekt Trójmorza umrze, a Stany Zjednoczone nie będą miały partnera w Europie.
Musimy przetrzymać atak z Moskwy i Berlina. Jeżeli nie, przestaniemy istnieć jako niepodległe państwo. Zostaną nam zabrane przez Niemców nasze ziemie odzyskane, które Berlin uważa za rdzennie niemieckie. Być może Rosja okroi nas do roli Księstwa Warszawskiego albo regionu przywiślańskiego. Każda ze stron, które są w tej grze, walczy o najwyższą stawkę.
Współpraca Niemiec z Rosją jest pruską koncepcją, ale ona nie musi się udać, w Niemczech też jest opór przeciwko niej. W ubiegłym tygodniu opublikowano sondaż, z którego wynika, że co trzeci mieszkaniec Bawarii chce niezależności landu i nie chce mieć nic wspólnego z Prusakami rządzącymi teraz w Berlinie. W pięciu innych landach, co piąty mieszkaniec chce, żeby jego land był niezależny i samorządny. Niezależność landów jest powrót do historii, i to wcale nie tak bardzo odległej, bo sprzed 150 lat. Niemcy istnieją dopiero od 1871 r., kiedy w Wersalu po zwycięstwie nad Francją ogłoszono powstanie Cesarstwa Niemieckiego. Jeżeli współczesna koncepcja Prus zawali się, Niemcy mogą wrócić do pomysłu Rzeszy niezależnych państw.
Podkreśla pan, że rząd jest zwalczany również przez Moskwę.
Rosja realizują swoją odwieczną imperialną politykę, bo musi się cały czas rozszerzać terytorialnie i robi to. Czasem jej obszar jest przycinany, ale imperialna mentalność, żeby rozszerzać się coraz dalej, pozostaje. Nie na darmo jest hasło, że Rosja jest wszędzie tam, gdzie dotarł rosyjski żołnierz.
Czyli na naszych oczach rozgrywa się kolejna walka o niepodległość Polski?
Od dnia wyborów prezydenckich toczy się kolejne polskie powstanie, tym razem nie z szablą, ale z kartką wyborczą w ręku. Ale to sprowadza się do tego samego – chcemy Polski niezależnej i niepodległej. Nasze pragnienie niepodległości blokuje wizję porozumienia Berlina i Moskwy, które nie jest niczym nowym, przypomnę tylko pakt Ribbentrop-Mołotow. Moskwa i Berlin zrobią wszystko, żeby bez wkraczania militarnego do Polski zlikwidować obecną ekipę rządową. Chodzi nie tylko o partie, które rządzą, o prezydenta, ale również o całe zaplecze intelektualne, o sympatyków i ludzi angażujących się na rzecz budowy silnej Polski w sferze społecznej, naukowej, czy gospodarczej. Żeby można było zrealizować niemiecko-rosyjski projekt, ci wszyscy ludzie muszą zostać sparaliżowaniu w działaniu, a później wyeliminowani z gry, być może nawet fizycznie.
Pierwszym krokiem wydaje się wyłączenie rządu.
Oczywiście, to dzieje się od wyborów, gra toczy się o sparaliżowanie działalności rządu. Proszę zwrócić uwagę na działania podejmowane przez opozycję od momentu powstania rządu pani Beaty Szydło. Dzieje się to poprzez tworzenie wszelkiego rodzaju konfliktów. Przecież to nie są działania na rzecz Polski. Członkowie rządu mogą pracować po kilkanaście godzin na dobę, ale też muszą odpoczywać i spać. A proszę zauważyć, że przeciwnicy tworzą problemy, na które rząd musi reagować. Obserwujemy dążenie do psychicznego wykończenia pana Jarosława Kaczyńskiego. Puściły mu nerwy, popełnił błąd, ale rozumiem go, bo od wielu miesięcy jest pod wielką presją. Jedzie odwiedzić grób brata, a pod Wawelem jest urządzany cyrk. Jednak jego przeciwnicy zrozumieli, że można go w ten sposób atakować.
Co powinny zrobić środowiska sprzyjające rządowi?
Sprzyjające temu rządowi siły muszą zdecydować się na pospolite ruszenie w obronie rządu. Nie chodzi o poparcie dla rządu PiS, to jest kwestia naszej niepodległości, tego czy będziemy suwerennym, niepodległym narodem. Pospolite ruszenie powinno opierać się również na medialnej likwidacji zagrożenia, czyli działań paraliżujących rząd.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Od dnia wyborów prezydenckich toczy się kolejne polskie powstanie, tym razem nie z szablą, ale z kartką wyborczą w ręku. Ale to sprowadza się do tego samego – chcemy Polski niezależnej i niepodległej. Nasze pragnienie niepodległości blokuje wizję porozumienia Berlina i Moskwy, które nie jest niczym nowym, przypomnę tylko pakt Ribbentrop-Mołotow. Moskwa i Berlin zrobią wszystko, żeby bez wkraczania militarnego do Polski zlikwidować obecną ekipę rządową. Chodzi nie tylko o partie, które rządzą, o prezydenta, ale również o całe zaplecze intelektualne, o sympatyków i ludzi angażujących się na rzecz budowy silnej Polski w sferze społecznej, naukowej, czy gospodarczej. Żeby można było zrealizować niemiecko-rosyjski projekt, ci wszyscy ludzie muszą zostać sparaliżowaniu w działaniu, a później wyeliminowani z gry, być może nawet fizycznie
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Rafał Brzeski, specjalista w dziedzinie wojny informacyjnej.
wPolityce.pl: Panie doktorze, ukazał się instruktaż blokowania działań rządu przygotowany przez Bartosza Kramka z fundacji Otwarty Dialog. Co pan o nim sądzi?
Dr Rafał Brzeski: Zanim przeanalizuję ten szesnastopunktowy program dla Państwa czytelników, chciałbym zwrócić uwagę, że protest, który obserwujemy w Polsce ma swój wymiar geostrategiczny. Fundacja Otwarty Dialog działa w Polsce, ale również w innych państwach. Organizacja sama mówi o sobie, że jej celem jest otwarta, zuniformizowana przestrzeń od Atlantyku po Pacyfik, która dzieli wartości europejskie. Jeżeli coś ma być od Atlantyku po Pacyfik i dzielić wartości europejskie oznacza to, że fundacja ta jest po prostu wehikułem służącym do propagowania działań Berlina i Moskwy, prowadzącym do zrealizowania koncepcji wspólnej przestrzeni od Władywostoku po Lizbonę pod zarządem Berlina i Moskwy. Euroazjatycki kontynent ma być zarządzany przez Niemcy i Rosję.
W niemiecko-rosyjskim projekcie nie ma miejsca dla rozwiązania proponowanego przez Polskę, czyli dla Trójmorza.
Współpraca z Trójmorzem jest odpowiedzią Stanów Zjednoczonych na niemiecko-rosyjski projekt, który redukuje USA do roli mocarstwa regionalnego w obu Amerykach. Amerykańska współpraca z Trójmorzem dzieli Niemcy, niemieckie marionetki w Brukseli i dzisiejszą Francję Macrona, która jest odpowiednikiem reżimu Vichy w czasach II wojny światowej od Rosji i nie pozwala na realizację tej wielkiej koncepcji wspólnego zarządzania olbrzymim masywem lądowym.
Polski rząd jest atakowany z Moskwy i z Berlina, ponieważ ze Stanami Zjednoczonymi nie pozwalamy na realizację rosyjsko-niemieckiej koncepcji zarządzania Euroazją. Jeżeli USA zostaną wypchnięte z Europy, będą zredukowane do roli mocarstwa regionalnego. USA współpracują z Polską, bo nasz kraj jest głównym państwem regionu, więc za naszym pośrednictwem współpracują z całym Trójmorzem. Jeżeli Polska zostanie wyeliminowana, projekt Trójmorza umrze, a Stany Zjednoczone nie będą miały partnera w Europie.
Musimy przetrzymać atak z Moskwy i Berlina. Jeżeli nie, przestaniemy istnieć jako niepodległe państwo. Zostaną nam zabrane przez Niemców nasze ziemie odzyskane, które Berlin uważa za rdzennie niemieckie. Być może Rosja okroi nas do roli Księstwa Warszawskiego albo regionu przywiślańskiego. Każda ze stron, które są w tej grze, walczy o najwyższą stawkę.
Współpraca Niemiec z Rosją jest pruską koncepcją, ale ona nie musi się udać, w Niemczech też jest opór przeciwko niej. W ubiegłym tygodniu opublikowano sondaż, z którego wynika, że co trzeci mieszkaniec Bawarii chce niezależności landu i nie chce mieć nic wspólnego z Prusakami rządzącymi teraz w Berlinie. W pięciu innych landach, co piąty mieszkaniec chce, żeby jego land był niezależny i samorządny. Niezależność landów jest powrót do historii, i to wcale nie tak bardzo odległej, bo sprzed 150 lat. Niemcy istnieją dopiero od 1871 r., kiedy w Wersalu po zwycięstwie nad Francją ogłoszono powstanie Cesarstwa Niemieckiego. Jeżeli współczesna koncepcja Prus zawali się, Niemcy mogą wrócić do pomysłu Rzeszy niezależnych państw.
Podkreśla pan, że rząd jest zwalczany również przez Moskwę.
Rosja realizują swoją odwieczną imperialną politykę, bo musi się cały czas rozszerzać terytorialnie i robi to. Czasem jej obszar jest przycinany, ale imperialna mentalność, żeby rozszerzać się coraz dalej, pozostaje. Nie na darmo jest hasło, że Rosja jest wszędzie tam, gdzie dotarł rosyjski żołnierz.
Czyli na naszych oczach rozgrywa się kolejna walka o niepodległość Polski?
Od dnia wyborów prezydenckich toczy się kolejne polskie powstanie, tym razem nie z szablą, ale z kartką wyborczą w ręku. Ale to sprowadza się do tego samego – chcemy Polski niezależnej i niepodległej. Nasze pragnienie niepodległości blokuje wizję porozumienia Berlina i Moskwy, które nie jest niczym nowym, przypomnę tylko pakt Ribbentrop-Mołotow. Moskwa i Berlin zrobią wszystko, żeby bez wkraczania militarnego do Polski zlikwidować obecną ekipę rządową. Chodzi nie tylko o partie, które rządzą, o prezydenta, ale również o całe zaplecze intelektualne, o sympatyków i ludzi angażujących się na rzecz budowy silnej Polski w sferze społecznej, naukowej, czy gospodarczej. Żeby można było zrealizować niemiecko-rosyjski projekt, ci wszyscy ludzie muszą zostać sparaliżowaniu w działaniu, a później wyeliminowani z gry, być może nawet fizycznie.
Pierwszym krokiem wydaje się wyłączenie rządu.
Oczywiście, to dzieje się od wyborów, gra toczy się o sparaliżowanie działalności rządu. Proszę zwrócić uwagę na działania podejmowane przez opozycję od momentu powstania rządu pani Beaty Szydło. Dzieje się to poprzez tworzenie wszelkiego rodzaju konfliktów. Przecież to nie są działania na rzecz Polski. Członkowie rządu mogą pracować po kilkanaście godzin na dobę, ale też muszą odpoczywać i spać. A proszę zauważyć, że przeciwnicy tworzą problemy, na które rząd musi reagować. Obserwujemy dążenie do psychicznego wykończenia pana Jarosława Kaczyńskiego. Puściły mu nerwy, popełnił błąd, ale rozumiem go, bo od wielu miesięcy jest pod wielką presją. Jedzie odwiedzić grób brata, a pod Wawelem jest urządzany cyrk. Jednak jego przeciwnicy zrozumieli, że można go w ten sposób atakować.
Co powinny zrobić środowiska sprzyjające rządowi?
Sprzyjające temu rządowi siły muszą zdecydować się na pospolite ruszenie w obronie rządu. Nie chodzi o poparcie dla rządu PiS, to jest kwestia naszej niepodległości, tego czy będziemy suwerennym, niepodległym narodem. Pospolite ruszenie powinno opierać się również na medialnej likwidacji zagrożenia, czyli działań paraliżujących rząd.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/350042-nasz-wywiad-dr-brzeski-ten-protest-ma-swoj-wymiar-geostrategiczny-fundacja-otwarty-dialog-jest-wehikulem-sluzacym-do-propagowania-dzialan-berlina-i-moskwy?strona=1