Czuję rozczarowanie, jak łatwo ta młodzież dała się omotać bardzo demagogicznym i nieprawdziwym hasłom opozycji, która przecież wszystko przegrała. Powtarzanie tych samych haseł i sloganów pokazuje intelektualną bezradność tych ludzi. Wspaniali młodzi obywatele ulegli propagandzie przegranych i dali się przekonać, że jest tak, jak twierdzi opozycja. Jest to taka ogromna łatwość ustawienia wspaniałej młodzieży przeciwko czemuś, w oparciu o wiarygodne – dla nich oczywiście – autorytety
– powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Kazimierz Kik, politolog.
CZYTAJ WIĘCEJ: UJAWNIAMY. 16 kroków, które mają sparaliżować Polskę i odsunąć PiS. Inżynierowie zbiorowej histerii mają chytry plan: „Wyłączmy rząd!”
wPolityce.pl: Na ile protesty, które mają miejsce w Polsce, są Pana zdaniem dziełem spontanicznych odruchów, czy też może efektem sprytnej polityki opozycji?
Prof. Kazimierz Kik: Trzeba zwrócić uwagę, że jest jeden klucz do zrozumienia tego: tożsamość postulatów i haseł. Gdyby to były spontaniczne zrywy ludzi z Poznania i Krakowa, to praktycznie rzecz biorąc każda z tych grup miałaby swoje postulaty, a mamy to samo źródło inspiracji. Krótko mówiąc: „po hasłach ich poznacie”, a są one rozsyłane wszędzie jakby faksem. Zobaczmy też przykład Gdańska i wystąpienia Wałęsy. W jego otoczeniu są ci sami ludzie, którzy organizują demonstrację w Warszawie, ale przez to, że Wałęsa nie mógł w niej uczestniczyć – nie wnikajmy już dlaczego – wystąpił w Gdańsku, pozornie tak odległym od Warszawy, a jednak stając się uczestnikiem manifestacji warszawskiej w tym mieście.
Niestety, widzimy, że mamy do czynienia w III RP z tzw. demokracją pozorną, która opiera się raczej na PR i socjotechnice, niż rzeczywistych postulatach. U nas, w III RP mamy do czynienia z dwoma światami: słów i czynów. Jeżeli chodzi o słowa, to mamy wszędzie wolność, a w przypadku czynów – to mamy bezczelność w działaniu. W moim przekonaniu, ta nasza liberalna demokracja jest przesycona nadmiarem socjotechniki i w wielu przypadkach, przenika ona do społeczeństwa poprzez sondaże. Polega to także na tym, by co jakiś czas przedstawiać Polakom, jak to obywatele nie lubią rządu. Ale jak widać, to się nie udaje.
A jeżeli chodzi o demonstracje, to jestem pełen podziwu, bo rzeczywiście jest to dobrze zorganizowane i okazuje się, że liberałowie są lepsi w socjotechnice niż PiS…
… Ale mają lepsze wsparcie od silnych grup PR-owych.
Nie tylko PR-owych. Pamiętajmy, że mają mocne wsparcie w grupach biznesowych i medialnych. Jeżeli popatrzymy na dwie telewizje: TVP Info i TVN24. Te dwie różne stacje stoją na na zapleczu dwóch stron konfliktu. Nie dziwmy się, że TVP Info pokazuje rządowy punkt widzenia. Ale zobaczmy, jaką telewizja jest TVN24 – to stacja opozycji, dominującej w PR i socjotechnice. Ta opozycja ma za sobą biznes i sama jest biznesem, to w końcu liberałowie. Musimy też przyznać, że jest lepsza w gadce i protestach. Natomiast sondaże mówią coś innego w stosunku do tego, co się dzieje na ulicy. Widać na niej wyłącznie przeciwników rządu i przedstawicieli opozycji, a przecież badania wskazują, że cała opozycja razem wzięta nie sięga poparcia dla PiS. Czy coś szwankuje po stronie rządowej? Być może nie chce doprowadzić do daleko idącej konfrontacji i chowa swoje aktywa, mając przewagę w parlamencie.
Gdyby zebrać np. klubu „Gazety Polskiej”, czy członków „Solidarności” zebrałaby się mocna grupa ludzi.
Oczywiście, wiemy dobrze, że strona rządowa dysponuje lepiej zorganizowanymi rezerwami, ale nie wykorzystując ich, wykazuje postawę odpowiedzialności. A opozycja wychodzi z założenia, że każdy kolejny sukces rządu to, kolejny gwóźdź do tej trumny politycznej. Stąd te histeryczne próby reakcji na każdy kolejny krok rządzących.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czuję rozczarowanie, jak łatwo ta młodzież dała się omotać bardzo demagogicznym i nieprawdziwym hasłom opozycji, która przecież wszystko przegrała. Powtarzanie tych samych haseł i sloganów pokazuje intelektualną bezradność tych ludzi. Wspaniali młodzi obywatele ulegli propagandzie przegranych i dali się przekonać, że jest tak, jak twierdzi opozycja. Jest to taka ogromna łatwość ustawienia wspaniałej młodzieży przeciwko czemuś, w oparciu o wiarygodne – dla nich oczywiście – autorytety
– powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Kazimierz Kik, politolog.
CZYTAJ WIĘCEJ: UJAWNIAMY. 16 kroków, które mają sparaliżować Polskę i odsunąć PiS. Inżynierowie zbiorowej histerii mają chytry plan: „Wyłączmy rząd!”
wPolityce.pl: Na ile protesty, które mają miejsce w Polsce, są Pana zdaniem dziełem spontanicznych odruchów, czy też może efektem sprytnej polityki opozycji?
Prof. Kazimierz Kik: Trzeba zwrócić uwagę, że jest jeden klucz do zrozumienia tego: tożsamość postulatów i haseł. Gdyby to były spontaniczne zrywy ludzi z Poznania i Krakowa, to praktycznie rzecz biorąc każda z tych grup miałaby swoje postulaty, a mamy to samo źródło inspiracji. Krótko mówiąc: „po hasłach ich poznacie”, a są one rozsyłane wszędzie jakby faksem. Zobaczmy też przykład Gdańska i wystąpienia Wałęsy. W jego otoczeniu są ci sami ludzie, którzy organizują demonstrację w Warszawie, ale przez to, że Wałęsa nie mógł w niej uczestniczyć – nie wnikajmy już dlaczego – wystąpił w Gdańsku, pozornie tak odległym od Warszawy, a jednak stając się uczestnikiem manifestacji warszawskiej w tym mieście.
Niestety, widzimy, że mamy do czynienia w III RP z tzw. demokracją pozorną, która opiera się raczej na PR i socjotechnice, niż rzeczywistych postulatach. U nas, w III RP mamy do czynienia z dwoma światami: słów i czynów. Jeżeli chodzi o słowa, to mamy wszędzie wolność, a w przypadku czynów – to mamy bezczelność w działaniu. W moim przekonaniu, ta nasza liberalna demokracja jest przesycona nadmiarem socjotechniki i w wielu przypadkach, przenika ona do społeczeństwa poprzez sondaże. Polega to także na tym, by co jakiś czas przedstawiać Polakom, jak to obywatele nie lubią rządu. Ale jak widać, to się nie udaje.
A jeżeli chodzi o demonstracje, to jestem pełen podziwu, bo rzeczywiście jest to dobrze zorganizowane i okazuje się, że liberałowie są lepsi w socjotechnice niż PiS…
… Ale mają lepsze wsparcie od silnych grup PR-owych.
Nie tylko PR-owych. Pamiętajmy, że mają mocne wsparcie w grupach biznesowych i medialnych. Jeżeli popatrzymy na dwie telewizje: TVP Info i TVN24. Te dwie różne stacje stoją na na zapleczu dwóch stron konfliktu. Nie dziwmy się, że TVP Info pokazuje rządowy punkt widzenia. Ale zobaczmy, jaką telewizja jest TVN24 – to stacja opozycji, dominującej w PR i socjotechnice. Ta opozycja ma za sobą biznes i sama jest biznesem, to w końcu liberałowie. Musimy też przyznać, że jest lepsza w gadce i protestach. Natomiast sondaże mówią coś innego w stosunku do tego, co się dzieje na ulicy. Widać na niej wyłącznie przeciwników rządu i przedstawicieli opozycji, a przecież badania wskazują, że cała opozycja razem wzięta nie sięga poparcia dla PiS. Czy coś szwankuje po stronie rządowej? Być może nie chce doprowadzić do daleko idącej konfrontacji i chowa swoje aktywa, mając przewagę w parlamencie.
Gdyby zebrać np. klubu „Gazety Polskiej”, czy członków „Solidarności” zebrałaby się mocna grupa ludzi.
Oczywiście, wiemy dobrze, że strona rządowa dysponuje lepiej zorganizowanymi rezerwami, ale nie wykorzystując ich, wykazuje postawę odpowiedzialności. A opozycja wychodzi z założenia, że każdy kolejny sukces rządu to, kolejny gwóźdź do tej trumny politycznej. Stąd te histeryczne próby reakcji na każdy kolejny krok rządzących.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349973-nasz-wywiad-prof-kik-czuje-rozczarowanie-ze-mlodziez-dala-sie-omotac-demagogicznym-i-nieprawdziwym-haslom-przegranej-opozycji