A czy pan, jako naukowiec, jak obserwuje te protesty, dostrzega w tym jakąś możliwość szerszego pozyskania poparcia społecznego dla tych idei? Bo choć przedstawia się to jako demonstracje oburzonych obywateli, to jednak wyraźnie wybija się narracja opozycji i bardzo skrajne, histeryczne hasła typu „precz z kaczorem dyktatorem” czy „wyrywania władzy z rąk”.
Jak oglądałem te protesty, to jako politolog muszę powiedzieć, że byłem dumny z tych ludzi. To były demonstracje odpowiedzialne, w zasadzie nie było incydentów i uczestniczyła w niej głównie młodzież. We mnie, jako politologa, rosła dusza, gdy widziałem młodzież i inni ludzie w Polsce mają takie poczucie obywatelskości, że potrafią wyjść i zamanifestować. Ale z drugiej strony czuję rozczarowanie, jak łatwo ta młodzież dała się omotać bardzo demagogicznym i nieprawdziwym hasłom opozycji, która przecież wszystko przegrała. Powtarzanie tych samych haseł i sloganów pokazuje intelektualną bezradność tych ludzi. Wspaniali młodzi obywatele ulegli propagandzie przegranych i dali się przekonać, że jest tak, jak twierdzi opozycja. Jest to taka ogromna łatwość ustawienia wspaniałej młodzieży przeciwko czemuś, w oparciu o wiarygodne – dla nich oczywiście – autorytety.
Czy to zjawisko wsparcia mocnych grup PR-owych dla opozycji i publikacji typu instrukcji „wyłączenia rządu”, to coś niepokojącego? Jak to ocenić?
To niepokojące, ponieważ bierzmy pod uwagę charakter Polaków, którzy są zapalczywi i dosyć łatwi w porywaniu na barykady. I zdaje się, że doskonale zdają sobie z tego sprawy różne organizacje, nazywając je pozarządowymi, które – jak w przypadku Sorosa – tworzą swoje fundacje, w których prowadzi się badania nad psychologią tłumy, by przygotować różnego rodzaju scenariusze, realizowane w zależności od okoliczności. Tu chodzi o zapalnik, że można przekonać jakąś część Polaków do tego, że demokracja jest zagrożona, a nie interes opozycji. W ten sam sposób mogą uwierzyć, że zagrożona jest niepodległość i wtedy będą już o nią walczyć. Można postawić przed nimi fikcyjny cel czy sytuację, licząc się z takim a nie innym charakterem psychologii tłumu polskiego, i można narzucić demonstrantom fałszywą rzeczywistość. Słuszne hasła w zupełnie niesłusznej sytuacji. A jeżeli dziś mowa o demokracji i suwerenności - najśmieszniejsze jest to, że mówią o ich zagrożenie pod parlamentem i Pałacem Prezydenckim, obok policji, która nie bije… To jest straszne, że w Polsce mamy do czynienia niestety z bardzo niskim poczuciem kultury politycznej. Niby jesteśmy demokratami, a bardzo łatwo dajemy się zatruć każdą propagandą.
CZYTAJ WIĘCEJ: Spontaniczne protesty? Nic z tego! To perfidnie realizowana manipulacja. Polacy dali się nabrać na astroturfing?! ZOBACZ KOMENTARZE
Rozm. ak.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
A czy pan, jako naukowiec, jak obserwuje te protesty, dostrzega w tym jakąś możliwość szerszego pozyskania poparcia społecznego dla tych idei? Bo choć przedstawia się to jako demonstracje oburzonych obywateli, to jednak wyraźnie wybija się narracja opozycji i bardzo skrajne, histeryczne hasła typu „precz z kaczorem dyktatorem” czy „wyrywania władzy z rąk”.
Jak oglądałem te protesty, to jako politolog muszę powiedzieć, że byłem dumny z tych ludzi. To były demonstracje odpowiedzialne, w zasadzie nie było incydentów i uczestniczyła w niej głównie młodzież. We mnie, jako politologa, rosła dusza, gdy widziałem młodzież i inni ludzie w Polsce mają takie poczucie obywatelskości, że potrafią wyjść i zamanifestować. Ale z drugiej strony czuję rozczarowanie, jak łatwo ta młodzież dała się omotać bardzo demagogicznym i nieprawdziwym hasłom opozycji, która przecież wszystko przegrała. Powtarzanie tych samych haseł i sloganów pokazuje intelektualną bezradność tych ludzi. Wspaniali młodzi obywatele ulegli propagandzie przegranych i dali się przekonać, że jest tak, jak twierdzi opozycja. Jest to taka ogromna łatwość ustawienia wspaniałej młodzieży przeciwko czemuś, w oparciu o wiarygodne – dla nich oczywiście – autorytety.
Czy to zjawisko wsparcia mocnych grup PR-owych dla opozycji i publikacji typu instrukcji „wyłączenia rządu”, to coś niepokojącego? Jak to ocenić?
To niepokojące, ponieważ bierzmy pod uwagę charakter Polaków, którzy są zapalczywi i dosyć łatwi w porywaniu na barykady. I zdaje się, że doskonale zdają sobie z tego sprawy różne organizacje, nazywając je pozarządowymi, które – jak w przypadku Sorosa – tworzą swoje fundacje, w których prowadzi się badania nad psychologią tłumy, by przygotować różnego rodzaju scenariusze, realizowane w zależności od okoliczności. Tu chodzi o zapalnik, że można przekonać jakąś część Polaków do tego, że demokracja jest zagrożona, a nie interes opozycji. W ten sam sposób mogą uwierzyć, że zagrożona jest niepodległość i wtedy będą już o nią walczyć. Można postawić przed nimi fikcyjny cel czy sytuację, licząc się z takim a nie innym charakterem psychologii tłumu polskiego, i można narzucić demonstrantom fałszywą rzeczywistość. Słuszne hasła w zupełnie niesłusznej sytuacji. A jeżeli dziś mowa o demokracji i suwerenności - najśmieszniejsze jest to, że mówią o ich zagrożenie pod parlamentem i Pałacem Prezydenckim, obok policji, która nie bije… To jest straszne, że w Polsce mamy do czynienia niestety z bardzo niskim poczuciem kultury politycznej. Niby jesteśmy demokratami, a bardzo łatwo dajemy się zatruć każdą propagandą.
CZYTAJ WIĘCEJ: Spontaniczne protesty? Nic z tego! To perfidnie realizowana manipulacja. Polacy dali się nabrać na astroturfing?! ZOBACZ KOMENTARZE
Rozm. ak.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349973-nasz-wywiad-prof-kik-czuje-rozczarowanie-ze-mlodziez-dala-sie-omotac-demagogicznym-i-nieprawdziwym-haslom-przegranej-opozycji?strona=2