Kiedy władza boi się obywateli – milknie. Ta władza będzie milkła coraz częściej. Dopóki będziemy pokojowo i masowo demonstrować na ulicach – Polska jeszcze nie zginęła, póki My (sic!) żyjemy
— napisał we wstępniaku „Gazety Wyborczej” wicenaczelny pisma z Czerskiej Jarosław Kurski.
Kurski wzbudza jedynie litość, opowiadając z rozrzewnieniem o protestujących w Warszawie, pod siedzibą Sądu Najwyższego. Cóż za zachwyt nad „rolnikiem z Hrubieszowa” , czy „pielęgniarza z Białegostoku”, którzy niewyspani dzielnie trwają na barykadach sprzeciwu wobec zmian w sądownictwie.
Owacje, słowa zachęty, uściski dłoni. Jedna pani sędzia nie powstrzymała łez. To nie były łzy wzruszenia, to były łzy rozpaczy. Ludzie płaczą, kiedy wali się ich świat
— lamentuje Kurski, jakby opisywał największą tragedię narodową. I co najgorsze, on chyba rzeczywiście w to wierzy! Albo chce sprytnie wmówić czytelnikom, by podsycać tak skrajne emocje.
I choć czymś normalnym jest retoryka publicystyczna, która wpisuje się w określone pozycje w sporze politycznym i barwny język, to jednak kreowanie tak absurdalnej i nadzwyczajnej histerii jest już czymś perfidnym i nikczemnym. Czym to bowiem Jarosław Kurski nie straszy! Mamy pełen zestaw „pisowskich upiorów”.
Zamach na Sąd Najwyższy to otwarcie na oścież wrót do autorytaryzmu, do uwięzienia „zdradziecich mord” i „kanalii” - każdego, kogo wskaże prezes PiS. To kompletna bezbronność obywatela wobec wszechwładnego państwa
– czytamy we wstępniaku zastępcy naczelnego „GW”.
To otwarta droga do rozprawy z mediami
— pisze, zapominając (choć słusznie byłoby stwierdzić – ignorując) walkę poprzedniej ekipy z PO z niepokornymi tytułami, czy wysyłanie funkcjonariusz ABW do redakcji.
Kolejny raz dochodzimy również do wybujałych do granic możliwości oskarżeń.
To sposób, aby zniszczyć konkurencyjne partie, odebrać im dotacje, a wreszcie – sfałszować wybory
— pisze Kurski.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kiedy władza boi się obywateli – milknie. Ta władza będzie milkła coraz częściej. Dopóki będziemy pokojowo i masowo demonstrować na ulicach – Polska jeszcze nie zginęła, póki My (sic!) żyjemy
— napisał we wstępniaku „Gazety Wyborczej” wicenaczelny pisma z Czerskiej Jarosław Kurski.
Kurski wzbudza jedynie litość, opowiadając z rozrzewnieniem o protestujących w Warszawie, pod siedzibą Sądu Najwyższego. Cóż za zachwyt nad „rolnikiem z Hrubieszowa” , czy „pielęgniarza z Białegostoku”, którzy niewyspani dzielnie trwają na barykadach sprzeciwu wobec zmian w sądownictwie.
Owacje, słowa zachęty, uściski dłoni. Jedna pani sędzia nie powstrzymała łez. To nie były łzy wzruszenia, to były łzy rozpaczy. Ludzie płaczą, kiedy wali się ich świat
— lamentuje Kurski, jakby opisywał największą tragedię narodową. I co najgorsze, on chyba rzeczywiście w to wierzy! Albo chce sprytnie wmówić czytelnikom, by podsycać tak skrajne emocje.
I choć czymś normalnym jest retoryka publicystyczna, która wpisuje się w określone pozycje w sporze politycznym i barwny język, to jednak kreowanie tak absurdalnej i nadzwyczajnej histerii jest już czymś perfidnym i nikczemnym. Czym to bowiem Jarosław Kurski nie straszy! Mamy pełen zestaw „pisowskich upiorów”.
Zamach na Sąd Najwyższy to otwarcie na oścież wrót do autorytaryzmu, do uwięzienia „zdradziecich mord” i „kanalii” - każdego, kogo wskaże prezes PiS. To kompletna bezbronność obywatela wobec wszechwładnego państwa
– czytamy we wstępniaku zastępcy naczelnego „GW”.
To otwarta droga do rozprawy z mediami
— pisze, zapominając (choć słusznie byłoby stwierdzić – ignorując) walkę poprzedniej ekipy z PO z niepokornymi tytułami, czy wysyłanie funkcjonariusz ABW do redakcji.
Kolejny raz dochodzimy również do wybujałych do granic możliwości oskarżeń.
To sposób, aby zniszczyć konkurencyjne partie, odebrać im dotacje, a wreszcie – sfałszować wybory
— pisze Kurski.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349938-co-za-histeria-wicenaczelny-gw-to-otwarcie-na-osciez-wrot-do-uwiezienia-zdradzieckich-mord-kazdego-kogo-wskaze-prezes-pis