W państwach UE istnieją różne modele powoływania sędziów. W wielu z nich wpływ na wybór sędziów ma parlament, albo nawet władza wykonawcza. W ocenie tych modeli należy jednak wziąć pod uwagę często odmienną od polskiej kulturę i tradycję prawną w danym kraju, tak jak i często odmienne uwarunkowania polityczne.
W Niemczech sędziów pięciu sądów najwyższej instancji (bez Federalnego Trybunału Konstytucyjnego) wybiera – jak informuje portal „Deutsche Welle” - specjalna, 32-osobowa komisja rekrutacyjna (Richterwahlausschuss) złożona po połowie z posłów do Bundestagu (skład odzwierciedla proporcjonalnie układ sił w Bundestagu) i ministrów sprawiedliwości krajów związkowych (rządy landowe wyłaniane są w osobnych wyborach, proporcje partyjne są często inne niż w Bundestagu).
Kandydatów może proponować federalny minister sprawiedliwości, albo członkowie komisji rekrutacyjnej. Po zaopiniowaniu kandydata lub kandydatki przez tzw. radę prezydialną danego sądu (np. prezesi sądów) komisja rekrutacyjna zwykłą większością głosów dokonuje wyboru na drodze tajnego głosowania. Po zatwierdzeniu wyboru przez rząd federalny sędziego mianuje prezydent RFN. Ta procedura od lat krytykowana jest przez przedstawicieli samorządu sędziowskiego, jako zbyt upolityczniona i mało przejrzysta. Ponieważ Niemcy mają strukturę federalna polityczny wpływ na wybór sędziów wywierany jest często na poziomie krajów związkowych. Nadzór administracyjny nad sądownictwem sprawuje Ministerstwo Sprawiedliwości.
Niezależność sędziowska, jak stanowi niemiecka ustawa zasadnicza, istnieje przy tym wyłącznie w interesie obywateli, nie jest więc ani prawem ani przywilejem sędziów. Niezależny sędzia jest wyłącznie wobec egzekutywy ale nigdy wobec prawa. Ta niezależność nie uwalnia sędziego więc od krytyki ani odpowiedzialności za popełnione błędy i wykroczenia.
Niemieckie media od lat lamentują nad wzrostem znaczenia prawa i władzy sędziowskiej, jako regulatora w relacjach między ludźmi, między przedsiębiorstwami oraz między państwami.W 2012 roku sędziowie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe wydali wyrok, w którym orzekli, że dotychczasowe świadczenia dla uchodźców i dla osób ubiegających się w Niemczech o azyl są za niskie i zalecili zrównanie ich ze stawką zapomogi socjalnej wypłacanej Niemcom.
Sędziowie argumentowali, że niska stawka dla azylantów jest sprzeczna z podstawowym prawem do minimum egzystencjalnego pozwalającego na godne życie - i prawo to odnosi się nie tylko do obywateli Niemiec, lecz w równym stopniu do obcokrajowców przebywających w Niemczech. Zdaniem „Frankfurter Allgemeine Zeitung” podwyżka stawki socjalnej dla azylantów była jednym z faktorów, który „wywołał obecną falę migracyjną”.
„Od razu ruszyła ogromna fala imigrantów z Bałkanów. Pół roku temu Federalny Sąd Spraw Społecznych posłużył się tym wyrokiem do tego, by nie pozwolić na ograniczenie świadczeń dla imigrantów z krajów UE”—pisze „FAZ”. Według gazety to pokazuje, że sędziowie w Karlsruhe działają przeciwko interesom niemieckich obywateli i państwa, obalając decyzje „demokratycznie wybranego parlamentu”. Tak zdaniem „FAZ” nie powinno być, bo sędziowie są zaledwie trzecią władzą w państwie a nie pierwszą”.
Weszliśmy na drogę jurydykacji życia politycznego i osłabienia demokracji. Polityka musi odzyskać prymat działania od sędziów. Demokratycznie wybrane parlamenty nie mogą być przez nich kneblowane. Sądy powinny wrócić do robienia tego, do czego zostały powołane: wkraczać wtedy, gdy prawa podstawowe, prawa obywatelskie czy prawa człowieka są w rażący sposób łamane. I tylko wtedy. A politycy nie powinni się uginać przed sędziami, tylko odważnie przeprowadzać reformy
– utrzymuje „FAZ”.
We Francji o nominacjach sędziowskich decyduje prezydent, który wyznacza sędziów za pomocą dekretów, wybierając wśród kandydatów zaproponowanych przez ministra sprawiedliwości. Minister zaciąga wprawdzie wcześniej opinię Najwyższej Rady Sądownictwa (Conseil Supérieur de la Magistrature, CSM), nie jest ona jednak dla niego wiążąca. CSM liczy 12 członków; w jej skład oprócz prezydenta i ministra sprawiedliwości wchodzi 5 sędziów, prokurator, przedstawiciel Rady Państwa (odpowiednik Trybunału Konstytucyjnego) i 3 osobistości nie związanych ani z parlamentem ani z sądami, mianowanych przez prezydenta oraz przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego i Senatu.
Taka forma wyboru sędziów świadczy o silnej ingerencji władzy wykonawczej w sądownictwo, ale jak można przeczytać na stronach internetowych francuskiego rządu „jeśli nominacje sędziowskie odbywają się zgodnie z literą prawa zapobiegają one utworzeniu się zamkniętej kasty sędziowskiej, jaka istniała za czasów Ancien Regime-u”. A to jest ważniejsze niż ryzyko zatarcia się trójpodziału władzy. Tym bardziej iż decyzje sądów są często wysoce polityczne. Francuska Rada Państwa choćby uznała w 1982 r. ustawę o nacjonalizacji pięciu największych konglomeratów przemysłowych kraju za zgodną z konstytucją.
Austria jest jednym z pięciu krajów UE (oprócz Niemiec, Finlandii, Luksemburga i Czech), w których nie ma rady sądownictwa (odpowiednika polskiej KRS). Kandydatów zgłasza prezydium sądu, które ogłasza nabór na wakaty sędziowskie.
Sędziowie są następnie mianowani (ernannt) przez prezydenta federalnego na wniosek rządu federalnego lub z jego upoważnienia przez właściwego ministra federalnego. Nadzór administracyjny nad sądownictwem sprawuje Ministerstwo Sprawiedliwości. W przypadku Trybunału Konstytucyjnego (VfGH) sędziów nominują de jure parlament oraz rząd, w praktyce jednak sędziowie są mianowani przez partie polityczne, drogą konsensusu.
W 2010 r., gdy dwóch sędziów VfGH odchodziło na emeryturę Socjaldemokratyczna Partia Austrii (SPÖ) i Austriacka Partia Ludowa (ÖVP) uzgodniły, że zastąpią ich swoimi kandydatami. „Ktoś kto nie ma poparcia jednej z sił politycznych nie wejdzie do Trybunału Konstytucyjnego” – powiedział wówczas w wywiadzie z austriackim dziennikiem „Der Standard” były przewodniczący VfGH Ludwig Adamovich.
W Danii sędziowie powoływani są przez monarchę na wniosek ministra sprawiedliwości, który odpowiada za nominacje sędziowskie przed parlamentem.
Tradycyjnie od ponad dwustu lat sędziowie rekrutują się z korpusu urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości.
Wprawdzie pewną rolę w nominacjach sędziowskich odgrywa niezależna Rada ds. Powołań Sędziowskich, tyle że członków tej Rady powołuje minister sprawiedliwości, z rekomendacji sędziowskich zgromadzeń ogólnych Sądu Najwyższego, sądów apelacyjnych, Stowarzyszenia Duńskich Sędziów, Naczelnej Rady Adwokatów i Prawników Danii. Instytucją odpowiedzialną za zarządzanie sądownictwem jest Duńska Administracja Sądowa. Choć formalnie podlega ministrowi sprawiedliwości, to nie ma on wpływu na jej decyzje.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W państwach UE istnieją różne modele powoływania sędziów. W wielu z nich wpływ na wybór sędziów ma parlament, albo nawet władza wykonawcza. W ocenie tych modeli należy jednak wziąć pod uwagę często odmienną od polskiej kulturę i tradycję prawną w danym kraju, tak jak i często odmienne uwarunkowania polityczne.
W Niemczech sędziów pięciu sądów najwyższej instancji (bez Federalnego Trybunału Konstytucyjnego) wybiera – jak informuje portal „Deutsche Welle” - specjalna, 32-osobowa komisja rekrutacyjna (Richterwahlausschuss) złożona po połowie z posłów do Bundestagu (skład odzwierciedla proporcjonalnie układ sił w Bundestagu) i ministrów sprawiedliwości krajów związkowych (rządy landowe wyłaniane są w osobnych wyborach, proporcje partyjne są często inne niż w Bundestagu).
Kandydatów może proponować federalny minister sprawiedliwości, albo członkowie komisji rekrutacyjnej. Po zaopiniowaniu kandydata lub kandydatki przez tzw. radę prezydialną danego sądu (np. prezesi sądów) komisja rekrutacyjna zwykłą większością głosów dokonuje wyboru na drodze tajnego głosowania. Po zatwierdzeniu wyboru przez rząd federalny sędziego mianuje prezydent RFN. Ta procedura od lat krytykowana jest przez przedstawicieli samorządu sędziowskiego, jako zbyt upolityczniona i mało przejrzysta. Ponieważ Niemcy mają strukturę federalna polityczny wpływ na wybór sędziów wywierany jest często na poziomie krajów związkowych. Nadzór administracyjny nad sądownictwem sprawuje Ministerstwo Sprawiedliwości.
Niezależność sędziowska, jak stanowi niemiecka ustawa zasadnicza, istnieje przy tym wyłącznie w interesie obywateli, nie jest więc ani prawem ani przywilejem sędziów. Niezależny sędzia jest wyłącznie wobec egzekutywy ale nigdy wobec prawa. Ta niezależność nie uwalnia sędziego więc od krytyki ani odpowiedzialności za popełnione błędy i wykroczenia.
Niemieckie media od lat lamentują nad wzrostem znaczenia prawa i władzy sędziowskiej, jako regulatora w relacjach między ludźmi, między przedsiębiorstwami oraz między państwami.W 2012 roku sędziowie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe wydali wyrok, w którym orzekli, że dotychczasowe świadczenia dla uchodźców i dla osób ubiegających się w Niemczech o azyl są za niskie i zalecili zrównanie ich ze stawką zapomogi socjalnej wypłacanej Niemcom.
Sędziowie argumentowali, że niska stawka dla azylantów jest sprzeczna z podstawowym prawem do minimum egzystencjalnego pozwalającego na godne życie - i prawo to odnosi się nie tylko do obywateli Niemiec, lecz w równym stopniu do obcokrajowców przebywających w Niemczech. Zdaniem „Frankfurter Allgemeine Zeitung” podwyżka stawki socjalnej dla azylantów była jednym z faktorów, który „wywołał obecną falę migracyjną”.
„Od razu ruszyła ogromna fala imigrantów z Bałkanów. Pół roku temu Federalny Sąd Spraw Społecznych posłużył się tym wyrokiem do tego, by nie pozwolić na ograniczenie świadczeń dla imigrantów z krajów UE”—pisze „FAZ”. Według gazety to pokazuje, że sędziowie w Karlsruhe działają przeciwko interesom niemieckich obywateli i państwa, obalając decyzje „demokratycznie wybranego parlamentu”. Tak zdaniem „FAZ” nie powinno być, bo sędziowie są zaledwie trzecią władzą w państwie a nie pierwszą”.
Weszliśmy na drogę jurydykacji życia politycznego i osłabienia demokracji. Polityka musi odzyskać prymat działania od sędziów. Demokratycznie wybrane parlamenty nie mogą być przez nich kneblowane. Sądy powinny wrócić do robienia tego, do czego zostały powołane: wkraczać wtedy, gdy prawa podstawowe, prawa obywatelskie czy prawa człowieka są w rażący sposób łamane. I tylko wtedy. A politycy nie powinni się uginać przed sędziami, tylko odważnie przeprowadzać reformy
– utrzymuje „FAZ”.
We Francji o nominacjach sędziowskich decyduje prezydent, który wyznacza sędziów za pomocą dekretów, wybierając wśród kandydatów zaproponowanych przez ministra sprawiedliwości. Minister zaciąga wprawdzie wcześniej opinię Najwyższej Rady Sądownictwa (Conseil Supérieur de la Magistrature, CSM), nie jest ona jednak dla niego wiążąca. CSM liczy 12 członków; w jej skład oprócz prezydenta i ministra sprawiedliwości wchodzi 5 sędziów, prokurator, przedstawiciel Rady Państwa (odpowiednik Trybunału Konstytucyjnego) i 3 osobistości nie związanych ani z parlamentem ani z sądami, mianowanych przez prezydenta oraz przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego i Senatu.
Taka forma wyboru sędziów świadczy o silnej ingerencji władzy wykonawczej w sądownictwo, ale jak można przeczytać na stronach internetowych francuskiego rządu „jeśli nominacje sędziowskie odbywają się zgodnie z literą prawa zapobiegają one utworzeniu się zamkniętej kasty sędziowskiej, jaka istniała za czasów Ancien Regime-u”. A to jest ważniejsze niż ryzyko zatarcia się trójpodziału władzy. Tym bardziej iż decyzje sądów są często wysoce polityczne. Francuska Rada Państwa choćby uznała w 1982 r. ustawę o nacjonalizacji pięciu największych konglomeratów przemysłowych kraju za zgodną z konstytucją.
Austria jest jednym z pięciu krajów UE (oprócz Niemiec, Finlandii, Luksemburga i Czech), w których nie ma rady sądownictwa (odpowiednika polskiej KRS). Kandydatów zgłasza prezydium sądu, które ogłasza nabór na wakaty sędziowskie.
Sędziowie są następnie mianowani (ernannt) przez prezydenta federalnego na wniosek rządu federalnego lub z jego upoważnienia przez właściwego ministra federalnego. Nadzór administracyjny nad sądownictwem sprawuje Ministerstwo Sprawiedliwości. W przypadku Trybunału Konstytucyjnego (VfGH) sędziów nominują de jure parlament oraz rząd, w praktyce jednak sędziowie są mianowani przez partie polityczne, drogą konsensusu.
W 2010 r., gdy dwóch sędziów VfGH odchodziło na emeryturę Socjaldemokratyczna Partia Austrii (SPÖ) i Austriacka Partia Ludowa (ÖVP) uzgodniły, że zastąpią ich swoimi kandydatami. „Ktoś kto nie ma poparcia jednej z sił politycznych nie wejdzie do Trybunału Konstytucyjnego” – powiedział wówczas w wywiadzie z austriackim dziennikiem „Der Standard” były przewodniczący VfGH Ludwig Adamovich.
W Danii sędziowie powoływani są przez monarchę na wniosek ministra sprawiedliwości, który odpowiada za nominacje sędziowskie przed parlamentem.
Tradycyjnie od ponad dwustu lat sędziowie rekrutują się z korpusu urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości.
Wprawdzie pewną rolę w nominacjach sędziowskich odgrywa niezależna Rada ds. Powołań Sędziowskich, tyle że członków tej Rady powołuje minister sprawiedliwości, z rekomendacji sędziowskich zgromadzeń ogólnych Sądu Najwyższego, sądów apelacyjnych, Stowarzyszenia Duńskich Sędziów, Naczelnej Rady Adwokatów i Prawników Danii. Instytucją odpowiedzialną za zarządzanie sądownictwem jest Duńska Administracja Sądowa. Choć formalnie podlega ministrowi sprawiedliwości, to nie ma on wpływu na jej decyzje.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349331-niemcy-francja-dania-nalezy-uniknac-utworzenia-sie-zamknietej-kasty-czyli-jak-wybierani-sa-sedziowie-w-panstwach-ue?strona=1