Czego to czas nie robi na geopolitycznej szachownicy dziejów. Pomyśleć tylko jak szybko “stara brzydka panna bez posagu”, wprost brzydkie kaczątko, stała się obiektem zalotów najpotężniejszego z władców Zachodu. Kilka dni temu Polska okazała się najpiękniejszą panną w Europie w oczach POTUS-a Trumpa, który raczej na kobietach się zna. Polska nie musi się już jak Wanda rzucać się do Wisły przed zalotami zachodniego zalotnika, lub ukrywać swoje zalety przed żołdakami Wschodu. Tak pomyślny wiatr, rzadko wieje w naszej historii, teraz najważniejszym wyzwaniem będzie dobrze ustawić żagle…
W Warszawie Trump wygłosił apel w obronie zachodniej cywilizacji, przemówienie było artyleryjskim przygotowaniem przed spotkaniem G20 w Hamburgu. W Warszawie mogliśmy zaobserwować koniec Globalnego Ocieplenia, które mogłoby kompletnie wysuszyć ideę Trójmorza. Sytuacja powoli się uspokaja, przynajmniej POTUS nie mówił o “polskich obozach śmierci”, ale za to o niemieckiej i rosyjskiej agresji w historii Polski. Na dzień dzisiejszy jesteśmy świadkami otwierającej się nowej perspektywy i koniunktury dla polskiej sprawy. Trump w hojnym geście, na oczach śledzącego jego ruchy medialnego i politycznego świata, zafundował Polsce wspaniałą promocję PR wdzierającą się w monitory, ekrany i szpalty światowych gazet. Przy tym do inscenizacji wybrał skrywany i od swego zarania zwalczany bolesny epizod heroicznego Powstania Warszawskiego. PR, który umieścił Polskę, jej wyznawane wartości, jej pozytywny wkład w historię ludzkości, jej dzisiejszy potencjał i ambicje w sferze wzorców do naśladowania dla innych narodów.
Komentatorzy szukając podobnej rangi wystąpień przypominają również warszawskie wystąpienie papieża Jana Pawła II w 1979 r. do którego elektryzującej mocy nawiązał właśnie prezydent Trump. Inni wskazują na przemówienia prezydenta Reagana z 1983 r. i z 1987 r., przemówienia prezydenta Kennedy’ego w Berlinie z 26 czerwca 1961 r., czy Churchilla z 5 marca 1946 r. w Fulton (początek zimnej wojny). Oznacza to, że rozpoznano doniosłość zwrotu i narodziny nowej doktryny administracji Trumpa, a dla nas ważnym jest, że jej zręby prezydent Trump wspierając się na polskim patriotyzmie zdecydował się ogłosić w Warszawie.
Trump w iście swoim stylu odniósł się do sedna problemu stawiając pytanie: Czy Zachód ma wolę, aby przeżyć? Dodając, że ocaleje i zwycięży jedynie wtedy, kiedy powróci do pielęgnowania podstawowych wartości chrześcijańskiej cywilizacji, do czerpania sił z rodziny, Boga, wolności i swoich tradycji. Wydaje się logicznym, że dom można bezpiecznie rozbudowywać tylko na jego oryginalnych fundamentach, jeśli poniesie cię fantazja, czy utopia, twój dom runie!
Niespełna 1000 lat temu brutalnie niszczony i podporządkowywany przez islam, chrześcijański świat ustami papieży nawoływał do obronnych krucjat w odwojowaniu chociażby grobu Jezusa. Na taki apel reagowali rycerze, a nawet władcy Europy ofiarujący swoje życie i mienie w obronie chrześcijańskiej cywilizacji. Reagując na treść przemówienia Trumpa mój znajomy z więziennej celi (przez korytarz) w Łowiczu prof. Jacek Bartyzel porównał POTUS-a do jednego z takich władców (np. Ryszard Lwie Serce, czy Fryderyk I Barbarossa). Tylko, że o ironio dziejów, dziś doszło do tego, że atakowani przez radykalnych wyznawców islamu walczymy o zachowanie wartości, wiary i cywilizacji chrześcijańskiej już nie gdzieś na Bliskim Wschodzie, ale w naszych własnych europejskich krajach!
Porównawczo na myśl przychodzi trudna sytuacja geopolityczna II Rzeczpospolitej z zaleceniami marszałka Piłsudskiego (przekazanymi min. Józefowi Beckowi), aby tak długo jak tylko się da siedzieć na dwóch stołkach (polityka równej odległości między Berlinem, a Moskwą). A kiedy nadciągnie prawdziwe zagrożenie, nie wchodzić do wojny pierwszym, a jeśli już, to podpalić świat! Oczywiście, zrobić to, aby nie dać się pochłonąć w jakimś cichym lokalnym konflikcie. Prawdziwym marzeniem marszałka był sojusz ze światowym mocarstwem: Anglią. Można by powiedzieć, bądź ostrożny o co się modlisz, bo możesz to otrzymać i drogo będzie cię to kosztować (obiecanki, danina polskiej krwi i nawet… polskiego złota)…
Trump jest pierwszym tej klasy politykiem zachodu, który tak w detalu przypomina światu bohaterstwo Polaków wiernym swoim wartościom, aż tak kochającym wolność i tak bardzo przywiązanym do swojego dziedzictwa kulturowego, do swojej tożsamości i idei wolności. Właśnie w odejściu Europy od podobnych wartości, porzuceniu ich, Trump upatruje przyczyn zaostrzenia szybko zbliżającego się kryzysu cywilizacji zachodniej. Dlatego tu i teraz w Warszawie wygłasza swój apel o opamiętanie się i o powrót do sprawdzonych wartości wskazując, że właśnie Polacy są tym narodem, który chwiejący się w posadach zachodni świat powinien naśladować.
Widać, że rozwijający dwie prędkości (z Mitteleuropą) w kierunku Moskwy, Merkel i Macron otrzymali mandat i upomnienie od Trumpa. A mianowicie ostrzeżenie, że USA nie zamierza już wydawać pieniędzy swoich podatników na obronę europejskich krajów, jeśli te nie przeznaczą 2% GDP na obronę. Trójmorze to klin wbijany przez Trumpa w interesy kupczących Europą pogrobowców Hitlera i Stalina. Dotąd świetnie prosperujący banksterski globalizm już zaczyna odczuwać na plecach zimny oddech Kostuchy, narody budzą się z letargu szukając swojej tożsamości w lustrze swoich ojców. Jakim prawem dziś niemieckie media piszą i mówią o polskim nacjonalizmie? Akurat Niemcy ze swoim dzikim nazizmem już dawno utraciły prawo mówienia o polskim patriotyzmie i nacjonalizmie.
Dwanaście państw Trójmorza (nazwijmy je: 3M) to ok. 40% Unii Europejskiej i trzeba podkreślić, że są to kraje “głodne”, dynamiczne z niewygaszoną wolą własnego rozwoju. Min. Witold Waszczykowski (pamiętam go z czasów studenckich na Historii UŁ, gdzie był “młodym szczupłym i obiecującym” asystentem u prof. Waldemara Michowicza) nie zaprosił na spotkanie 3M Ukrainy, pewnie żeby nie denerwować Trumpa. Ukraińcy dali plamę i uwikłali się w ostatnich prezydenckich wyborach w USA popierając Hillary Clinton dostarczając amunicji przeciwko ówczesnemu szefowi kampanii Trumpa (Paul Manafort). Trump ma dobrą pamięć…
W warszawskim przemówieniu Trump podkreślił rolę woli, czyli dążenia do celu wypływającego z realizacji kulturowej tożsamości. Trump jest przede wszystkim managerem, łatwo zarządza ludzkimi zespołami, to jego najlepsza cecha wypracowana przez lata. Jego przeciwieństwem był prezydent Jimmy Carter, który uparcie parł do zarządzania detalami przez to gubiąc się w strategii. W świecie Trumpa polityka oparta jest na optymizmie, ekonomii i interesach. Jakaż to różnica w porównaniu z ideologiczną optyką widzenia świata przez Baracka H. Obamę.
Lewica w USA znalazła się w wielkich kłopotach również z powodu nietuzinkowej sylwetki Trumpa, który zna ją dobrze (nawet ją finansował), który nie jest “rasowym” Republikaninem i część jego centrowego programu zawiera elementy tradycyjnie kojarzone z Demokratami. Promowanie szans kobiet w biznesie, czy płatnego urlopu macierzyńskiego (agendy córki Iwanki), troska o przywrócenie pracy w górnictwie i innych gałęziach przemysłu wydobywczego dotąd były w programach Partii Demokratycznej.
Prezydent Trump konsekwentnie zapowiada odchudzenie państwowej biurokracji, wiele stanowisk pozostaje nieobsadzonych, np. w takiej policji podatkowej (IRS) pracuje aż 85,000 pracowników! Jego poglądy na rządzenie państwem dopiero się krystalizują, teraz reprezentuje supermocarstwo, przedtem jako kandydat reprezentował siebie. Chciałby realizować swój wyborczy program, ale ciągle jest destabilizowany i spychany do obrony. Reagan atakował lewicę i deep state z humorem i merytorycznie. Jeśli uderzysz Trumpa on zawsze ci odda, tylko silniej. Dorastał w świecie wielkiego biznesu, ludzi często rozpychających się łokciami, no i w świecie towarzyskich skandali i tabloidów.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czego to czas nie robi na geopolitycznej szachownicy dziejów. Pomyśleć tylko jak szybko “stara brzydka panna bez posagu”, wprost brzydkie kaczątko, stała się obiektem zalotów najpotężniejszego z władców Zachodu. Kilka dni temu Polska okazała się najpiękniejszą panną w Europie w oczach POTUS-a Trumpa, który raczej na kobietach się zna. Polska nie musi się już jak Wanda rzucać się do Wisły przed zalotami zachodniego zalotnika, lub ukrywać swoje zalety przed żołdakami Wschodu. Tak pomyślny wiatr, rzadko wieje w naszej historii, teraz najważniejszym wyzwaniem będzie dobrze ustawić żagle…
W Warszawie Trump wygłosił apel w obronie zachodniej cywilizacji, przemówienie było artyleryjskim przygotowaniem przed spotkaniem G20 w Hamburgu. W Warszawie mogliśmy zaobserwować koniec Globalnego Ocieplenia, które mogłoby kompletnie wysuszyć ideę Trójmorza. Sytuacja powoli się uspokaja, przynajmniej POTUS nie mówił o “polskich obozach śmierci”, ale za to o niemieckiej i rosyjskiej agresji w historii Polski. Na dzień dzisiejszy jesteśmy świadkami otwierającej się nowej perspektywy i koniunktury dla polskiej sprawy. Trump w hojnym geście, na oczach śledzącego jego ruchy medialnego i politycznego świata, zafundował Polsce wspaniałą promocję PR wdzierającą się w monitory, ekrany i szpalty światowych gazet. Przy tym do inscenizacji wybrał skrywany i od swego zarania zwalczany bolesny epizod heroicznego Powstania Warszawskiego. PR, który umieścił Polskę, jej wyznawane wartości, jej pozytywny wkład w historię ludzkości, jej dzisiejszy potencjał i ambicje w sferze wzorców do naśladowania dla innych narodów.
Komentatorzy szukając podobnej rangi wystąpień przypominają również warszawskie wystąpienie papieża Jana Pawła II w 1979 r. do którego elektryzującej mocy nawiązał właśnie prezydent Trump. Inni wskazują na przemówienia prezydenta Reagana z 1983 r. i z 1987 r., przemówienia prezydenta Kennedy’ego w Berlinie z 26 czerwca 1961 r., czy Churchilla z 5 marca 1946 r. w Fulton (początek zimnej wojny). Oznacza to, że rozpoznano doniosłość zwrotu i narodziny nowej doktryny administracji Trumpa, a dla nas ważnym jest, że jej zręby prezydent Trump wspierając się na polskim patriotyzmie zdecydował się ogłosić w Warszawie.
Trump w iście swoim stylu odniósł się do sedna problemu stawiając pytanie: Czy Zachód ma wolę, aby przeżyć? Dodając, że ocaleje i zwycięży jedynie wtedy, kiedy powróci do pielęgnowania podstawowych wartości chrześcijańskiej cywilizacji, do czerpania sił z rodziny, Boga, wolności i swoich tradycji. Wydaje się logicznym, że dom można bezpiecznie rozbudowywać tylko na jego oryginalnych fundamentach, jeśli poniesie cię fantazja, czy utopia, twój dom runie!
Niespełna 1000 lat temu brutalnie niszczony i podporządkowywany przez islam, chrześcijański świat ustami papieży nawoływał do obronnych krucjat w odwojowaniu chociażby grobu Jezusa. Na taki apel reagowali rycerze, a nawet władcy Europy ofiarujący swoje życie i mienie w obronie chrześcijańskiej cywilizacji. Reagując na treść przemówienia Trumpa mój znajomy z więziennej celi (przez korytarz) w Łowiczu prof. Jacek Bartyzel porównał POTUS-a do jednego z takich władców (np. Ryszard Lwie Serce, czy Fryderyk I Barbarossa). Tylko, że o ironio dziejów, dziś doszło do tego, że atakowani przez radykalnych wyznawców islamu walczymy o zachowanie wartości, wiary i cywilizacji chrześcijańskiej już nie gdzieś na Bliskim Wschodzie, ale w naszych własnych europejskich krajach!
Porównawczo na myśl przychodzi trudna sytuacja geopolityczna II Rzeczpospolitej z zaleceniami marszałka Piłsudskiego (przekazanymi min. Józefowi Beckowi), aby tak długo jak tylko się da siedzieć na dwóch stołkach (polityka równej odległości między Berlinem, a Moskwą). A kiedy nadciągnie prawdziwe zagrożenie, nie wchodzić do wojny pierwszym, a jeśli już, to podpalić świat! Oczywiście, zrobić to, aby nie dać się pochłonąć w jakimś cichym lokalnym konflikcie. Prawdziwym marzeniem marszałka był sojusz ze światowym mocarstwem: Anglią. Można by powiedzieć, bądź ostrożny o co się modlisz, bo możesz to otrzymać i drogo będzie cię to kosztować (obiecanki, danina polskiej krwi i nawet… polskiego złota)…
Trump jest pierwszym tej klasy politykiem zachodu, który tak w detalu przypomina światu bohaterstwo Polaków wiernym swoim wartościom, aż tak kochającym wolność i tak bardzo przywiązanym do swojego dziedzictwa kulturowego, do swojej tożsamości i idei wolności. Właśnie w odejściu Europy od podobnych wartości, porzuceniu ich, Trump upatruje przyczyn zaostrzenia szybko zbliżającego się kryzysu cywilizacji zachodniej. Dlatego tu i teraz w Warszawie wygłasza swój apel o opamiętanie się i o powrót do sprawdzonych wartości wskazując, że właśnie Polacy są tym narodem, który chwiejący się w posadach zachodni świat powinien naśladować.
Widać, że rozwijający dwie prędkości (z Mitteleuropą) w kierunku Moskwy, Merkel i Macron otrzymali mandat i upomnienie od Trumpa. A mianowicie ostrzeżenie, że USA nie zamierza już wydawać pieniędzy swoich podatników na obronę europejskich krajów, jeśli te nie przeznaczą 2% GDP na obronę. Trójmorze to klin wbijany przez Trumpa w interesy kupczących Europą pogrobowców Hitlera i Stalina. Dotąd świetnie prosperujący banksterski globalizm już zaczyna odczuwać na plecach zimny oddech Kostuchy, narody budzą się z letargu szukając swojej tożsamości w lustrze swoich ojców. Jakim prawem dziś niemieckie media piszą i mówią o polskim nacjonalizmie? Akurat Niemcy ze swoim dzikim nazizmem już dawno utraciły prawo mówienia o polskim patriotyzmie i nacjonalizmie.
Dwanaście państw Trójmorza (nazwijmy je: 3M) to ok. 40% Unii Europejskiej i trzeba podkreślić, że są to kraje “głodne”, dynamiczne z niewygaszoną wolą własnego rozwoju. Min. Witold Waszczykowski (pamiętam go z czasów studenckich na Historii UŁ, gdzie był “młodym szczupłym i obiecującym” asystentem u prof. Waldemara Michowicza) nie zaprosił na spotkanie 3M Ukrainy, pewnie żeby nie denerwować Trumpa. Ukraińcy dali plamę i uwikłali się w ostatnich prezydenckich wyborach w USA popierając Hillary Clinton dostarczając amunicji przeciwko ówczesnemu szefowi kampanii Trumpa (Paul Manafort). Trump ma dobrą pamięć…
W warszawskim przemówieniu Trump podkreślił rolę woli, czyli dążenia do celu wypływającego z realizacji kulturowej tożsamości. Trump jest przede wszystkim managerem, łatwo zarządza ludzkimi zespołami, to jego najlepsza cecha wypracowana przez lata. Jego przeciwieństwem był prezydent Jimmy Carter, który uparcie parł do zarządzania detalami przez to gubiąc się w strategii. W świecie Trumpa polityka oparta jest na optymizmie, ekonomii i interesach. Jakaż to różnica w porównaniu z ideologiczną optyką widzenia świata przez Baracka H. Obamę.
Lewica w USA znalazła się w wielkich kłopotach również z powodu nietuzinkowej sylwetki Trumpa, który zna ją dobrze (nawet ją finansował), który nie jest “rasowym” Republikaninem i część jego centrowego programu zawiera elementy tradycyjnie kojarzone z Demokratami. Promowanie szans kobiet w biznesie, czy płatnego urlopu macierzyńskiego (agendy córki Iwanki), troska o przywrócenie pracy w górnictwie i innych gałęziach przemysłu wydobywczego dotąd były w programach Partii Demokratycznej.
Prezydent Trump konsekwentnie zapowiada odchudzenie państwowej biurokracji, wiele stanowisk pozostaje nieobsadzonych, np. w takiej policji podatkowej (IRS) pracuje aż 85,000 pracowników! Jego poglądy na rządzenie państwem dopiero się krystalizują, teraz reprezentuje supermocarstwo, przedtem jako kandydat reprezentował siebie. Chciałby realizować swój wyborczy program, ale ciągle jest destabilizowany i spychany do obrony. Reagan atakował lewicę i deep state z humorem i merytorycznie. Jeśli uderzysz Trumpa on zawsze ci odda, tylko silniej. Dorastał w świecie wielkiego biznesu, ludzi często rozpychających się łokciami, no i w świecie towarzyskich skandali i tabloidów.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/348374-trump-zwiastunem-odrodzenia