Sorosa nie krytykuje się ze względu na jego żydowskie pochodzenie, tylko na jego sposób funkcjonowania w świecie polityki i życia społecznego czy na płaszczyźnie ideologii. Podnoszenie kwestii antysemickich czy antyżydowskich w polityce Węgier ma się nijak
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, historyk, wykładowca akademicki.
wPolityce.pl: George Soros znów ingeruje w wewnętrzne sprawy węgierskiego rządu. Tym razem chce likwidacji ogrodzenia dzielącego węgierską granicę i osiedlić setki tysięcy imigrantów. Jak Pan ocenia działania podejmowane przez finansistę?
Prof. Mieczysław Ryba: Problem jest taki, że niektórym ludziom, którzy mają ogromne finanse wydaje się, że mając tę przewagę finansową, pewne pomysły na ułożenie jakichś stosunków społecznych wewnątrz danego kraju, w tym przypadku Węgier, że mogą wszystko. Nie muszą liczyć się ze zdaniem społeczeństwa, nie muszą liczyć się ze zdaniem całej elity politycznej. Uważają, że wszystko jest kwestią inżynierii społecznej, że kiedy ma się tę finansową przewagę, kiedy może się zorganizować różne instytucje społeczne, fundacje w danym kraju, a nawet zaplecze medialne, to praktycznie wszystko inne jest kwestią czasu, lub kwestią prostych mechanizmów inżynierii społeczno-politycznej. I to jest smutna rzeczywistość w tym względzie, że sam proces globalizacji - w takim rozumieniu, czyli przewagi międzynarodowego kapitału nad wszystkim tym, co zwiemy lokalne, narodowe - budzi totalne protesty. Wystarczy się rozejrzeć dookoła. Natomiast tutaj, ten projekt Europy multikulturalnej, który Soros mocno promuje, jest tylko jak gdyby przykładem na siłę realizowanej utopii. Tu mamy do czynienia z przypadkiem węgierskim, ponieważ Węgry mocno się postawiły i chcą prowadzić politykę narodową.
W konflikt na linii Soros – Węgry włączyła się również Federacja Węgierskich Gmin Żydowskich apelując o zaprzestanie kampanii przeciw finansiście. To chyba nie do końca przemyślany ruch?
To zupełnie nieporozumienie, ponieważ Sorosa nie krytykuje się ze względu na jego żydowskie pochodzenie, tylko na jego sposób funkcjonowania w świecie polityki i życia społecznego czy na płaszczyźnie ideologii. Podnoszenie kwestii antysemickich czy antyżydowskich w polityce Węgier ma się nijak. Soros nie operuje fizycznie na Węgrzech tylko jest w świecie amerykańskim. Opór przeciwko jego działaniom, raczej obronny niż ofensywny w stosunku nie tyle do jego osoby, co do jego działań, ma charakter obrony własnego interesu, własnego bezpieczeństwa krajowego i to nijak się ma do czegoś, co nazywamy antysemityzmem.
Reakcja premiera Viktora Orbana była bardzo zdecydowana. Ostro odpowiedział, że wobec tych, którzy dokonują zamachu na bezpieczeństwo Węgier, zostanie użyta polityczna i prawna siła państwa. Co, tymi słowami, chce zakomunikować premier Węgier?
Myślę, że jest to zapowiedź działań defensywnych. Jeśli mówimy o możliwościach postawienia jakichś zarzutów czy też skutków prawno-finansowych dla człowieka-globalisty, którym jest Soros, to wydaje się to mało prawdopodobne. Natomiast jeśli idzie o jego fundacje, uniwersytet, który funkcjonuje na Węgrzech, pewne możliwości prostego działania z zewnątrz i próby układania polityki tego kraju w sposób dowolny, to myślę, że te działania absolutnie będą podejmowane i prawdopodobnie – miejmy nadzieję – będą skuteczne. Jeszcze raz powtórzę: nikt nie ma takiego prawa, żeby tylko z tego powodu, że ktoś ma pieniądze i mieszka np. w Polsce, żeby układał sobie rzeczy w Azji południowo-wschodniej tylko dlatego, że on widzi inaczej relacje polityczne, niż widzi je miejscowy rząd, naród czy społeczeństwo. Jest to niedopuszczalne ze strony moralnej. Co do skutków rzeczywistych, bo tego typu utopie realizowane za pomocą wszelakiej siły – w tym przypadku finansowo-medialnej – to jest rzecz, która może nieść za sobą bardzo duże konsekwencje dla danego kraju.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sorosa nie krytykuje się ze względu na jego żydowskie pochodzenie, tylko na jego sposób funkcjonowania w świecie polityki i życia społecznego czy na płaszczyźnie ideologii. Podnoszenie kwestii antysemickich czy antyżydowskich w polityce Węgier ma się nijak
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, historyk, wykładowca akademicki.
wPolityce.pl: George Soros znów ingeruje w wewnętrzne sprawy węgierskiego rządu. Tym razem chce likwidacji ogrodzenia dzielącego węgierską granicę i osiedlić setki tysięcy imigrantów. Jak Pan ocenia działania podejmowane przez finansistę?
Prof. Mieczysław Ryba: Problem jest taki, że niektórym ludziom, którzy mają ogromne finanse wydaje się, że mając tę przewagę finansową, pewne pomysły na ułożenie jakichś stosunków społecznych wewnątrz danego kraju, w tym przypadku Węgier, że mogą wszystko. Nie muszą liczyć się ze zdaniem społeczeństwa, nie muszą liczyć się ze zdaniem całej elity politycznej. Uważają, że wszystko jest kwestią inżynierii społecznej, że kiedy ma się tę finansową przewagę, kiedy może się zorganizować różne instytucje społeczne, fundacje w danym kraju, a nawet zaplecze medialne, to praktycznie wszystko inne jest kwestią czasu, lub kwestią prostych mechanizmów inżynierii społeczno-politycznej. I to jest smutna rzeczywistość w tym względzie, że sam proces globalizacji - w takim rozumieniu, czyli przewagi międzynarodowego kapitału nad wszystkim tym, co zwiemy lokalne, narodowe - budzi totalne protesty. Wystarczy się rozejrzeć dookoła. Natomiast tutaj, ten projekt Europy multikulturalnej, który Soros mocno promuje, jest tylko jak gdyby przykładem na siłę realizowanej utopii. Tu mamy do czynienia z przypadkiem węgierskim, ponieważ Węgry mocno się postawiły i chcą prowadzić politykę narodową.
W konflikt na linii Soros – Węgry włączyła się również Federacja Węgierskich Gmin Żydowskich apelując o zaprzestanie kampanii przeciw finansiście. To chyba nie do końca przemyślany ruch?
To zupełnie nieporozumienie, ponieważ Sorosa nie krytykuje się ze względu na jego żydowskie pochodzenie, tylko na jego sposób funkcjonowania w świecie polityki i życia społecznego czy na płaszczyźnie ideologii. Podnoszenie kwestii antysemickich czy antyżydowskich w polityce Węgier ma się nijak. Soros nie operuje fizycznie na Węgrzech tylko jest w świecie amerykańskim. Opór przeciwko jego działaniom, raczej obronny niż ofensywny w stosunku nie tyle do jego osoby, co do jego działań, ma charakter obrony własnego interesu, własnego bezpieczeństwa krajowego i to nijak się ma do czegoś, co nazywamy antysemityzmem.
Reakcja premiera Viktora Orbana była bardzo zdecydowana. Ostro odpowiedział, że wobec tych, którzy dokonują zamachu na bezpieczeństwo Węgier, zostanie użyta polityczna i prawna siła państwa. Co, tymi słowami, chce zakomunikować premier Węgier?
Myślę, że jest to zapowiedź działań defensywnych. Jeśli mówimy o możliwościach postawienia jakichś zarzutów czy też skutków prawno-finansowych dla człowieka-globalisty, którym jest Soros, to wydaje się to mało prawdopodobne. Natomiast jeśli idzie o jego fundacje, uniwersytet, który funkcjonuje na Węgrzech, pewne możliwości prostego działania z zewnątrz i próby układania polityki tego kraju w sposób dowolny, to myślę, że te działania absolutnie będą podejmowane i prawdopodobnie – miejmy nadzieję – będą skuteczne. Jeszcze raz powtórzę: nikt nie ma takiego prawa, żeby tylko z tego powodu, że ktoś ma pieniądze i mieszka np. w Polsce, żeby układał sobie rzeczy w Azji południowo-wschodniej tylko dlatego, że on widzi inaczej relacje polityczne, niż widzi je miejscowy rząd, naród czy społeczeństwo. Jest to niedopuszczalne ze strony moralnej. Co do skutków rzeczywistych, bo tego typu utopie realizowane za pomocą wszelakiej siły – w tym przypadku finansowo-medialnej – to jest rzecz, która może nieść za sobą bardzo duże konsekwencje dla danego kraju.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/348127-nasz-wywiad-prof-ryba-soros-stara-sie-wprost-manipulowac-zyciem-spolecznym-i-politycznym-od-strony-etycznej-to-niedopuszczalne?strona=1