Można być optymistą, jeśli chodzi o rozwianie obaw związanych z polityką Trumpa wobec Moskwy?
Pełnię obrazu będziemy mieli po spotkaniu Donalda Trumpa z Władimirem Putinem; nie wydaje się jednak, by wydźwięk tego spotkania zdezawuował to, co wydarzyło się dziś w Warszawie. Wrócę jeszcze raz do słów Trumpa o Rosji: warunkiem wstępnym ma być zastopowanie agresji wobec Ukrainy. Kilka dni temu spotkał się w Waszyngtonie z prezydentami Ukrainy i Rosji - to wszystko znaczące sygnały wysyłane na linii relacji USA z Europą.
Jak na mapie tych sygnałów umiejscowiłby Pan relacje z Polską?
Trump przyjechał do naszego kraju, podkreślając jego znaczenie jako silnego lidera regionu. Mamy być hubem - czy to w wymiarze energetyczym czy wojskowym. To nie tylko przesłanie dla Rosji, ale i innych partnerów w UE - wzmocnienie Europy Środkowej, wzmocnienie więzów transatlantyckich łączących Europę ze Stanami Zjednoczonymi.
W węższym wymiarze bezpieczeństwa - Trump dał jasny sygnał, że czyny są ważniejsze niż słowa. Nie ma wątpliwości w sprawie jakiegoś domniemanego wycofywania się USA, odwrotnie - Trump podkreślał, że mają w Polsce żołnierzy, że będą kontynuować i rozwijać tę współpracę, że będzie współpraca w modernizacji wojska. Wreszcie sam projekt gazowy jest kierunkiem, na którym nam zależy, bo pokazuje alternatywę wobec dominującej pozycji Rosji w naszym regionie.
Nie obawia się Pan trochę o to, że prezydent Trump zamydlił nam oczy ciepłymi słowami, co odbije się czkawką przy twardych negocjacjach ekonomicznych?
Czas pokaże, ale to, co prezydent Trump mówił o Polsce - przedstawiając nas jako nośnika wartości - nie było tylko czczą retoryką. To zresztą amerykańskie - ten miks biznesu z dużymi, patetycznymi słowami. Ważne jednak, że za dużymi słowami Amerykanów idą duże czyny. Wierzymy, że to mieszanka interesów i woli realizacji wspólnych wartości; że te dwie rzeczy wybrzmią razem z przewagą jednak wspólnych wartości i wspólnej wizji świata. Trump odwoływał się w kontekście Polski do wartości ogólnozachodnich.
Podczas roboczych rozmów padł również wątek pomocy przy sprowadzeniu wraku Tupolewa. Jaka była reakcja?
Prezydent Trump wysłuchał naszych postulatów, wybrzmiało to w ten sposób: że notuje, co zostało wypowiedziane, że wysłuchuje naszych zdań z uwagą. Nie było w tej sprawie żadnych konkretnych zapowiedzi, ale nie było i reakcji zniecierpliwienia czy machnięcia ręką.
Podsumowaując całą wizytę - możemy być optymistami?
Ogólnie możemy być dużymi optymistami, ponieważ uzyskaliśmy to, do czego byliśmy przekonani zarówno w otoczeniu prezydenta Andrzeja Dudy, jak i w rządzie. Amerykanie potwierdzili to, co realizują od czasu warszawskiego szczytu NATO. Po drugie - możemy być optymistami, jeśli chodzi o wzmocnienie naszej pozycji wobec partnerów europejskich. Niezależnie od komentarzy i prób rozgrywania naszego kraju jako rozbijającego jedność UE.
To, co dzisiaj zostało powiedziane, będzie brane pod uwagę w spotkaniach z Angelą Merkel czy Emmanuelem Macronem. Spotkanie warszawskie miało nie tylko znaczenie w kontekście relacji USA - Polska, ale i USA z Rosją i Niemcami oraz naszych relacji z państwami Europy Zachodniej.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Można być optymistą, jeśli chodzi o rozwianie obaw związanych z polityką Trumpa wobec Moskwy?
Pełnię obrazu będziemy mieli po spotkaniu Donalda Trumpa z Władimirem Putinem; nie wydaje się jednak, by wydźwięk tego spotkania zdezawuował to, co wydarzyło się dziś w Warszawie. Wrócę jeszcze raz do słów Trumpa o Rosji: warunkiem wstępnym ma być zastopowanie agresji wobec Ukrainy. Kilka dni temu spotkał się w Waszyngtonie z prezydentami Ukrainy i Rosji - to wszystko znaczące sygnały wysyłane na linii relacji USA z Europą.
Jak na mapie tych sygnałów umiejscowiłby Pan relacje z Polską?
Trump przyjechał do naszego kraju, podkreślając jego znaczenie jako silnego lidera regionu. Mamy być hubem - czy to w wymiarze energetyczym czy wojskowym. To nie tylko przesłanie dla Rosji, ale i innych partnerów w UE - wzmocnienie Europy Środkowej, wzmocnienie więzów transatlantyckich łączących Europę ze Stanami Zjednoczonymi.
W węższym wymiarze bezpieczeństwa - Trump dał jasny sygnał, że czyny są ważniejsze niż słowa. Nie ma wątpliwości w sprawie jakiegoś domniemanego wycofywania się USA, odwrotnie - Trump podkreślał, że mają w Polsce żołnierzy, że będą kontynuować i rozwijać tę współpracę, że będzie współpraca w modernizacji wojska. Wreszcie sam projekt gazowy jest kierunkiem, na którym nam zależy, bo pokazuje alternatywę wobec dominującej pozycji Rosji w naszym regionie.
Nie obawia się Pan trochę o to, że prezydent Trump zamydlił nam oczy ciepłymi słowami, co odbije się czkawką przy twardych negocjacjach ekonomicznych?
Czas pokaże, ale to, co prezydent Trump mówił o Polsce - przedstawiając nas jako nośnika wartości - nie było tylko czczą retoryką. To zresztą amerykańskie - ten miks biznesu z dużymi, patetycznymi słowami. Ważne jednak, że za dużymi słowami Amerykanów idą duże czyny. Wierzymy, że to mieszanka interesów i woli realizacji wspólnych wartości; że te dwie rzeczy wybrzmią razem z przewagą jednak wspólnych wartości i wspólnej wizji świata. Trump odwoływał się w kontekście Polski do wartości ogólnozachodnich.
Podczas roboczych rozmów padł również wątek pomocy przy sprowadzeniu wraku Tupolewa. Jaka była reakcja?
Prezydent Trump wysłuchał naszych postulatów, wybrzmiało to w ten sposób: że notuje, co zostało wypowiedziane, że wysłuchuje naszych zdań z uwagą. Nie było w tej sprawie żadnych konkretnych zapowiedzi, ale nie było i reakcji zniecierpliwienia czy machnięcia ręką.
Podsumowaując całą wizytę - możemy być optymistami?
Ogólnie możemy być dużymi optymistami, ponieważ uzyskaliśmy to, do czego byliśmy przekonani zarówno w otoczeniu prezydenta Andrzeja Dudy, jak i w rządzie. Amerykanie potwierdzili to, co realizują od czasu warszawskiego szczytu NATO. Po drugie - możemy być optymistami, jeśli chodzi o wzmocnienie naszej pozycji wobec partnerów europejskich. Niezależnie od komentarzy i prób rozgrywania naszego kraju jako rozbijającego jedność UE.
To, co dzisiaj zostało powiedziane, będzie brane pod uwagę w spotkaniach z Angelą Merkel czy Emmanuelem Macronem. Spotkanie warszawskie miało nie tylko znaczenie w kontekście relacji USA - Polska, ale i USA z Rosją i Niemcami oraz naszych relacji z państwami Europy Zachodniej.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/347620-nasz-wywiad-pawel-soloch-szef-bbn-po-wizycie-trumpa-mozemy-byc-duzymi-optymistami-to-wzmocni-nasza-pozycje-wobec-partnerow-w-ue?strona=2