Minimalnym oczekiwaniem jest to, czego zabrakło w czasie jego pierwszej wizyty w Europie, czyli wspomnienia o art. 5 traktatu ustanawiającego Sojusz Północnoatlantycki
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl prof. Antoni Dudek, politolog i historyk (UKSW).
wPolityce.pl: Panie profesorze, to oczywiście tylko prognozy, ale jak pan sądzi, czy wizyta prezydenta Trumpa może być przełomowym wydarzeniem w stosunkach polsko-amerykańskich? Czy przywódca Stanów Zjednoczonych przyjeżdża do Polski tylko zrobić biznes?
Prof. Antoni Dudek: Trump był przez całe życie biznesmenem, więc to oczywiste, że przyjeżdża do nas zrobić biznes. Tym razem jest to jednak głównie biznes polityczny. Nawet jeśli podczas wizyty w Warszawie nie powie nic istotnego to już sam jego przyjazd na szczyt Trójmorza, przed spotkaniem G-20 w Niemczech jest pewną demonstracją poparcia dla tej części Europy. Gdyby nawet tylko na tym się skończyło to i tak byłby sukces, bo to Polska wykreowała pomysł Trójmorza. Ale w biznesie jest tak, że kiedy ktoś coś daje, oczekuje czegoś w zamian.
To czego prezydent USA oczekuje w zamian od Polski i państw Trójmorza? Podpisania kontraktów gazowych?
Myślę, że dobrym tropem są właśnie spekulacje mówiące o tym, że Polska i inne państwa z naszego regionu są zainteresowane importem amerykańskiego skroplonego gazu. Pamiętajmy też, że Polska ma w najbliższych latach bardzo ambitne plany zakupu uzbrojenia i to na kwoty liczone w miliardach dolarów. Przyjeżdża do nas, żeby o tym rozmawiać, wróci do Stanów Zjednoczonych i powie – zobaczcie, zdobyłem dla naszych producentów nowe rynki zbytu. To jest ten poziom minimalny, który w mojej ocenie zostanie zrealizowany. Pojawia się pytanie, czy nie uda się dokonać czegoś więcej.
Jakie są pańskie przewidywania?
Minimalnym oczekiwaniem jest to, czego zabrakło w czasie jego pierwszej wizyty w Europie, czyli wspomnienia o art. 5 traktatu ustanawiającego Sojusz Północnoatlantycki. Przypomnę, że art. 5 mówi, że atak na jedno z państw Sojuszu jest uważany za atak na wszystkie pozostałe kraje członkowskie NATO. Byłoby to potwierdzenie, że Stany Zjednoczone zobowiązują się do pomocy każdemu państwu członkowskiemu NATO, które zostanie napadnięte.
Można popuścić wodze fantazji i oczekiwać, że prezydent Trump powie jeszcze coś więcej. Maksimum tego, czego moglibyśmy od niego oczekiwać byłaby zapowiedź, że rotacyjna obecność wojsk amerykańskich w Polsce zmieni się na stałą. Ideałem byłoby, gdyby do końca kadencji Trumpa powstała stała baza amerykańska w Polsce na wzór np. bazy Rammstein w Niemczech, choć z pewnością nie tych rozmiarów, bo takie obiekty buduje się przez długie lata.
Kreml nie byłby zadowolony.
Nie tylko Rosjanom nie będzie się to podobało. Ale być może to również jest elementem planu biznesowego realizowanego przez Trumpa. Obecny prezydent Stanów Zjednoczonych był nieustannie oskarżany przed wyborami, że w gruncie rzeczy jest rosyjskim agentem, a co najmniej jest mocno wspierany przez Kreml. Teraz próbuje mu się to cały czas udowodnić, więc nie wykluczam, że jego wizyta ma pokazać, że jest niezależny od Moskwy.
To prawda, cały czas stara się udowodnić, że te zarzuty były bezpodstawne.
I na razie mu się to całkiem dobrze udaje. Realne działania amerykańskie za jego rządów to potwierdzają. Z naszego punktu widzenia te działania są korzystne. Prezydent Trump potwierdził wszystkie decyzje, które podjął w 2016 r. szczyt NATO w Warszawie. Amerykanie są u nas obecni, a przecież hipotetycznie mógł zablokować przyjazd wojsk amerykańskich do Polski. Proszę też pamiętać, że jasno zadeklarował, że USA nie uznają aneksji Krymu przez Rosję i nie widać by proponował sankcji nałożonych za to na Kreml. Mało tego, Amerykanie mocno zaangażowali się w zwalczanie Nordstream 2 i wydaje się to – wobec postawy Berlina – ostatnią szansą na zablokowanie tego projektu, który na dziesięciolecia zapewni Gazpromowi totalną dominację na europejskim rynku gazowym.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Minimalnym oczekiwaniem jest to, czego zabrakło w czasie jego pierwszej wizyty w Europie, czyli wspomnienia o art. 5 traktatu ustanawiającego Sojusz Północnoatlantycki
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl prof. Antoni Dudek, politolog i historyk (UKSW).
wPolityce.pl: Panie profesorze, to oczywiście tylko prognozy, ale jak pan sądzi, czy wizyta prezydenta Trumpa może być przełomowym wydarzeniem w stosunkach polsko-amerykańskich? Czy przywódca Stanów Zjednoczonych przyjeżdża do Polski tylko zrobić biznes?
Prof. Antoni Dudek: Trump był przez całe życie biznesmenem, więc to oczywiste, że przyjeżdża do nas zrobić biznes. Tym razem jest to jednak głównie biznes polityczny. Nawet jeśli podczas wizyty w Warszawie nie powie nic istotnego to już sam jego przyjazd na szczyt Trójmorza, przed spotkaniem G-20 w Niemczech jest pewną demonstracją poparcia dla tej części Europy. Gdyby nawet tylko na tym się skończyło to i tak byłby sukces, bo to Polska wykreowała pomysł Trójmorza. Ale w biznesie jest tak, że kiedy ktoś coś daje, oczekuje czegoś w zamian.
To czego prezydent USA oczekuje w zamian od Polski i państw Trójmorza? Podpisania kontraktów gazowych?
Myślę, że dobrym tropem są właśnie spekulacje mówiące o tym, że Polska i inne państwa z naszego regionu są zainteresowane importem amerykańskiego skroplonego gazu. Pamiętajmy też, że Polska ma w najbliższych latach bardzo ambitne plany zakupu uzbrojenia i to na kwoty liczone w miliardach dolarów. Przyjeżdża do nas, żeby o tym rozmawiać, wróci do Stanów Zjednoczonych i powie – zobaczcie, zdobyłem dla naszych producentów nowe rynki zbytu. To jest ten poziom minimalny, który w mojej ocenie zostanie zrealizowany. Pojawia się pytanie, czy nie uda się dokonać czegoś więcej.
Jakie są pańskie przewidywania?
Minimalnym oczekiwaniem jest to, czego zabrakło w czasie jego pierwszej wizyty w Europie, czyli wspomnienia o art. 5 traktatu ustanawiającego Sojusz Północnoatlantycki. Przypomnę, że art. 5 mówi, że atak na jedno z państw Sojuszu jest uważany za atak na wszystkie pozostałe kraje członkowskie NATO. Byłoby to potwierdzenie, że Stany Zjednoczone zobowiązują się do pomocy każdemu państwu członkowskiemu NATO, które zostanie napadnięte.
Można popuścić wodze fantazji i oczekiwać, że prezydent Trump powie jeszcze coś więcej. Maksimum tego, czego moglibyśmy od niego oczekiwać byłaby zapowiedź, że rotacyjna obecność wojsk amerykańskich w Polsce zmieni się na stałą. Ideałem byłoby, gdyby do końca kadencji Trumpa powstała stała baza amerykańska w Polsce na wzór np. bazy Rammstein w Niemczech, choć z pewnością nie tych rozmiarów, bo takie obiekty buduje się przez długie lata.
Kreml nie byłby zadowolony.
Nie tylko Rosjanom nie będzie się to podobało. Ale być może to również jest elementem planu biznesowego realizowanego przez Trumpa. Obecny prezydent Stanów Zjednoczonych był nieustannie oskarżany przed wyborami, że w gruncie rzeczy jest rosyjskim agentem, a co najmniej jest mocno wspierany przez Kreml. Teraz próbuje mu się to cały czas udowodnić, więc nie wykluczam, że jego wizyta ma pokazać, że jest niezależny od Moskwy.
To prawda, cały czas stara się udowodnić, że te zarzuty były bezpodstawne.
I na razie mu się to całkiem dobrze udaje. Realne działania amerykańskie za jego rządów to potwierdzają. Z naszego punktu widzenia te działania są korzystne. Prezydent Trump potwierdził wszystkie decyzje, które podjął w 2016 r. szczyt NATO w Warszawie. Amerykanie są u nas obecni, a przecież hipotetycznie mógł zablokować przyjazd wojsk amerykańskich do Polski. Proszę też pamiętać, że jasno zadeklarował, że USA nie uznają aneksji Krymu przez Rosję i nie widać by proponował sankcji nałożonych za to na Kreml. Mało tego, Amerykanie mocno zaangażowali się w zwalczanie Nordstream 2 i wydaje się to – wobec postawy Berlina – ostatnią szansą na zablokowanie tego projektu, który na dziesięciolecia zapewni Gazpromowi totalną dominację na europejskim rynku gazowym.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/347460-nasz-wywiad-prof-dudek-wizyta-trumpa-to-demonstracja-wobec-niemiec-choc-trojmorze-nie-podoba-sie-i-moskwie?strona=1