Gdyby Platforma zaczęła to wszystko w sposób jednoznaczny kontestować, podczas gdy jest partią proamerykańską i gdzieś daleko w swej genezie ma fascynację brytyjskimi torysami, byłoby to niezrozumiałe dla jej elektoratu. Z kolei taki pełen entuzjazm oznaczałby, że część liberalnej opinii publicznej niepokoiłaby się, czy nie za bardzo zbliża się do PiSu, więc myślę że chodzi w tym wszystkim o to, żeby – mówiąc kolokwialnie – zejść z linii strzału.
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog (Uniwersytet Warszawski).
wPolityce.pl: Platforma Obywatelska planowała bojkotować wizytę Donalda Trumpa, dziś jednak oficjalnie ogłosiła, że wyśle na to spotkanie delegację. Jak Pana zdaniem PO odnajduje się w całej sytuacji wizyty Donalda Trumpa?
Prof. Rafał Chwedoruk: Sam fakt odbywania tej wizyty jest dla opozycji, szczególnie dla Platformy dyskomfortowy, szczególnie że najważniejszą, główną bronią przeciwko PiS, która przynajmniej krótkoterminowo przyniosła efekty wiosną tego roku, jest kwestia polityki zagranicznej, oparta na tezie izolacji PiS na arenie międzynarodowej, zwłaszcza tej unijnej, ale także szerszej. Tymczasem cóż może być bardziej spektakularnego w stosunkach międzynarodowych niż wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych? Chyba tylko wizyta prezydenta Chin byłaby czymś porównywalnym. I to samo w sobie jest dla Platformy problemem, zwłaszcza że głównym atutem polityki tej partii na mapie opozycyjnej i w rywalizacji jest kwestia kontaktów międzynarodowych, poprzez dobre relacje Platformy z CDU/CSU, funkcje Jerzego Buzka, Janusza Lewandowskiego, oczywiście Donalda Tuska itd. To jest jakiś atut Platformy, który sprawia, że utrzymuje się w sondażach. Kwestia tego, że Stany Zjedoczone patrzą na Polskę z nie mniejszą uwagą niż kiedyś, wskazuje na to że stosunki międzynarodowe i świat zachodni są dużo bardziej złożone niż wynikałoby to z przekazu opozycji. Świat zachodni teraz jest pełen sprzeczności, różnic, a z polskiej perspektywy szczególnie istotną różnicą są narastające rozbieżności między Republiką Federalną Niemiec a Stanami Zjednoczonymi.
To jest kolejny punkt, który utrudnia opozycji taką prostą narrację. Jeśli na to nałożymy jeszcze, że prezydent Stanów Zjednoczonych nie jest demokratą, a nieco ekscentrycznym, wymykającym się niektórym dotychczasowym podziałom przedstawicielem obozu republikańskiego, to dodatkowo komplikuje rzeczywistość. Trudno się spodziewać od prezydenta Stanów Zjednoczonych, który okazał się być na swój sposób krytyczny wobec niektórych aspektów globalizacji, łatwości w mówieniu o stosunkach wewnętrznych innych państw, takich które pozostają w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Stąd ta wizyta przychodzi z perspektywy dynamiki kampanii politycznych w wygodnym dla PiSu momencie, co pozwala ostatecznie wyjść z wiosennego kryzysu związanego z reelekcją Donalda Tuska. Stąd dobre nastroje społeczne i wysokie notowania sondażowe jeśli chodzi o notowania partii politycznych.
Bojkot miał się odbyć, ponieważ PO nie dostała oficjalnego zaproszenia z kancelarii prezydenta. Czy takie zaproszenie jest w ogóle potrzebne?
Tu musielibyśmy sięgać do protokołu dyplomatycznego, nie chcę spekulować jak wygląda praktyka. Patrząc na to z innej perspektywy: gdyby w miejscu Platformy była jakaś partia bardziej zdystansowana wobec Stanów Zjednoczonych i NATO, to mogłaby wtedy grać kartą suwerenności, chęci pokazania podmiotowości Polski wobec wielkiego mocarstwa. W sytuacji kiedy jest to partia, która próbowała nazwać jeden z bulwarów nad Wisłą imieniem generała Pattona, podpisywała się pod tym, która nigdy nie krytykowała NATO, której różnice w stosunku do PiSu wyrażają się w podejściu do głównego nurtu Unii Europejskiej w postaci tandemu niemiecko-francuskiego, jej kontestacja wizyty sprowadza się na kwestię protokolarną czy obyczajową. Stąd ta narracja ze strony Platformy, która nic tej partii nie daje. Jest to taka sytuacja w której opozycji trudno byłoby cokolwiek wygrać, musi tutaj liczyć wyłącznie na kwestie wewnątrzunijne.
CZYTAJ TAKŻE: Grabiec potwierdza: PO wyśle delegację posłów na spotkanie z Trumpem. Bojkot skończył się szybciej, niż się zaczął…
DALSZY CIĄG NA NASTĘPNEJ STRONIE
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Gdyby Platforma zaczęła to wszystko w sposób jednoznaczny kontestować, podczas gdy jest partią proamerykańską i gdzieś daleko w swej genezie ma fascynację brytyjskimi torysami, byłoby to niezrozumiałe dla jej elektoratu. Z kolei taki pełen entuzjazm oznaczałby, że część liberalnej opinii publicznej niepokoiłaby się, czy nie za bardzo zbliża się do PiSu, więc myślę że chodzi w tym wszystkim o to, żeby – mówiąc kolokwialnie – zejść z linii strzału.
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog (Uniwersytet Warszawski).
wPolityce.pl: Platforma Obywatelska planowała bojkotować wizytę Donalda Trumpa, dziś jednak oficjalnie ogłosiła, że wyśle na to spotkanie delegację. Jak Pana zdaniem PO odnajduje się w całej sytuacji wizyty Donalda Trumpa?
Prof. Rafał Chwedoruk: Sam fakt odbywania tej wizyty jest dla opozycji, szczególnie dla Platformy dyskomfortowy, szczególnie że najważniejszą, główną bronią przeciwko PiS, która przynajmniej krótkoterminowo przyniosła efekty wiosną tego roku, jest kwestia polityki zagranicznej, oparta na tezie izolacji PiS na arenie międzynarodowej, zwłaszcza tej unijnej, ale także szerszej. Tymczasem cóż może być bardziej spektakularnego w stosunkach międzynarodowych niż wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych? Chyba tylko wizyta prezydenta Chin byłaby czymś porównywalnym. I to samo w sobie jest dla Platformy problemem, zwłaszcza że głównym atutem polityki tej partii na mapie opozycyjnej i w rywalizacji jest kwestia kontaktów międzynarodowych, poprzez dobre relacje Platformy z CDU/CSU, funkcje Jerzego Buzka, Janusza Lewandowskiego, oczywiście Donalda Tuska itd. To jest jakiś atut Platformy, który sprawia, że utrzymuje się w sondażach. Kwestia tego, że Stany Zjedoczone patrzą na Polskę z nie mniejszą uwagą niż kiedyś, wskazuje na to że stosunki międzynarodowe i świat zachodni są dużo bardziej złożone niż wynikałoby to z przekazu opozycji. Świat zachodni teraz jest pełen sprzeczności, różnic, a z polskiej perspektywy szczególnie istotną różnicą są narastające rozbieżności między Republiką Federalną Niemiec a Stanami Zjednoczonymi.
To jest kolejny punkt, który utrudnia opozycji taką prostą narrację. Jeśli na to nałożymy jeszcze, że prezydent Stanów Zjednoczonych nie jest demokratą, a nieco ekscentrycznym, wymykającym się niektórym dotychczasowym podziałom przedstawicielem obozu republikańskiego, to dodatkowo komplikuje rzeczywistość. Trudno się spodziewać od prezydenta Stanów Zjednoczonych, który okazał się być na swój sposób krytyczny wobec niektórych aspektów globalizacji, łatwości w mówieniu o stosunkach wewnętrznych innych państw, takich które pozostają w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Stąd ta wizyta przychodzi z perspektywy dynamiki kampanii politycznych w wygodnym dla PiSu momencie, co pozwala ostatecznie wyjść z wiosennego kryzysu związanego z reelekcją Donalda Tuska. Stąd dobre nastroje społeczne i wysokie notowania sondażowe jeśli chodzi o notowania partii politycznych.
Bojkot miał się odbyć, ponieważ PO nie dostała oficjalnego zaproszenia z kancelarii prezydenta. Czy takie zaproszenie jest w ogóle potrzebne?
Tu musielibyśmy sięgać do protokołu dyplomatycznego, nie chcę spekulować jak wygląda praktyka. Patrząc na to z innej perspektywy: gdyby w miejscu Platformy była jakaś partia bardziej zdystansowana wobec Stanów Zjednoczonych i NATO, to mogłaby wtedy grać kartą suwerenności, chęci pokazania podmiotowości Polski wobec wielkiego mocarstwa. W sytuacji kiedy jest to partia, która próbowała nazwać jeden z bulwarów nad Wisłą imieniem generała Pattona, podpisywała się pod tym, która nigdy nie krytykowała NATO, której różnice w stosunku do PiSu wyrażają się w podejściu do głównego nurtu Unii Europejskiej w postaci tandemu niemiecko-francuskiego, jej kontestacja wizyty sprowadza się na kwestię protokolarną czy obyczajową. Stąd ta narracja ze strony Platformy, która nic tej partii nie daje. Jest to taka sytuacja w której opozycji trudno byłoby cokolwiek wygrać, musi tutaj liczyć wyłącznie na kwestie wewnątrzunijne.
CZYTAJ TAKŻE: Grabiec potwierdza: PO wyśle delegację posłów na spotkanie z Trumpem. Bojkot skończył się szybciej, niż się zaczął…
DALSZY CIĄG NA NASTĘPNEJ STRONIE
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/347280-nasz-wywiad-prof-chwedoruk-wizyta-trumpa-to-dyskomfort-dla-platformy-ktora-oparla-swoj-przekaz-na-tezie-o-izolacji-polski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.