Sukces odnosimy tylko wtedy, gdy działamy wspólnie. Pan minister Waszczykowski w naturalny, znaczący sposób przyczynił się do ostatnich sukcesów dyplomacji, bo jest ministrem spraw zagranicznych. To oczywiste. Radziłbym natomiast zachować umiar w słowach
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, odpowiedzialny w Pałacu za politykę zagraniczną.
Panie ministrze, jak odebrał Pan zgłoszone przez Witolda Waszczykowskiego pretensje dotyczące wyjaśnień wokół nominacji ambasadorskich?
Krzysztof Szczerski: Chcę wyraźnie powiedzieć, że słowa, w których pan minister Waszczykowski mówi o „oczekiwanych wyjaśnieniach ze strony prezydenta” są niestosowne i nigdy nie powinny były paść. Wyjątkowo źle brzmi to w ustach ministra spraw zagranicznych, który tak wiele zawdzięcza panu prezydentowi w ostatnim czasie. Trzeba bowiem powiedzieć, że gospodarzem szczytu NATO był prezydent Andrzej Duda, walka o niestałe członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ rozpoczęła się w Pałacu Prezydenckim (na wspólnej konferencji z szefem MSZ), wreszcie - także w oświadczeniu Białego Domu potwierdzającym przyjazd Donalda Trumpa do Polski wyraźnie czytamy, że wizyta odbędzie się na zaproszenie prezydenta Dudy.
Polski prezydent we wszystkich tych kwestiach pełnił wiodącą rolę, co jest zresztą naturalne, bo jest głową państwa.
Roli prezydenta Dudy nikt nie kwestionuje, ale chodzi, jak mi się wydaje, o próbę marginalizacji roli MSZ, które wykonało gigantyczną pracę we wszystkich tych sprawach. Jak choćby w kwestii ONZ - to minister Waszczykowski złożył kilkadziesiąt wizyt, czasem na końcu świata, to na placówkach dyplomatycznych MSZ oparte były fundamenty lobbowania za polską kandydaturą. Prezydent sam nie załatwiłby wszystkiego.
Ależ oczywiście, że tak jest. Prezydent nie dysponuje przecież aparatem dyplomatycznym. Wszystkie sprawy, o których mówimy są realnymi sukcesami polskiej dyplomacji i wskazują, że jeśli działamy razem, bez sporów, konfliktów i niepotrzebnych słów, to odnosimy sukcesy. Dziwię się tylko, że minister Waszczykowski w momencie, gdy może przedstawić swoją pozytywną rolę we wszystkich tych działaniach, zgłasza wobec prezydenta słowa, które nigdy nie powinny paść.
Panie ministrze, ad rem zatem - zarzuty dotyczyły nieporozumień przy nominacjach ambasadorskich. Czy Pałac Prezydencki blokuje jakieś zmiany w aparacie dyplomatycznym?
Nic takiego nie ma miejsca. Jeśli chodzi o same nominacje, to jedyny problem, jaki się pojawił dotyczył nominacji dla ambasadora przy NATO. Ale i w tym przypadku opóźnienie było po stronie rządowej; prezydent monitował MSZ w sprawie przysłania kandydata na to stanowisko. To był jedyny poślizg, a cała reszta nominacji przebiega w normalnym trybie, co oczywiście wymaga równoległego współdziałania kilku struktur urzędniczych. Nigdy natomiast nie jest tak, że prezydent odmawia podpisów czy nominacji tym, których uznaje za właściwych. Nie ma tutaj żadnych opóźnień.
A jednak pretensje ze strony szefa MSZ są realne.
Myślę, że - co zresztą przyznał sam pan minister Waszczykowski - nieporozumienia dotyczyły w dużej mierze problemów między urzędnikami. Można to wyjaśnić na poziomie administracyjnym resortu i mam nadzieję, że tak się stanie.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sukces odnosimy tylko wtedy, gdy działamy wspólnie. Pan minister Waszczykowski w naturalny, znaczący sposób przyczynił się do ostatnich sukcesów dyplomacji, bo jest ministrem spraw zagranicznych. To oczywiste. Radziłbym natomiast zachować umiar w słowach
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, odpowiedzialny w Pałacu za politykę zagraniczną.
Panie ministrze, jak odebrał Pan zgłoszone przez Witolda Waszczykowskiego pretensje dotyczące wyjaśnień wokół nominacji ambasadorskich?
Krzysztof Szczerski: Chcę wyraźnie powiedzieć, że słowa, w których pan minister Waszczykowski mówi o „oczekiwanych wyjaśnieniach ze strony prezydenta” są niestosowne i nigdy nie powinny były paść. Wyjątkowo źle brzmi to w ustach ministra spraw zagranicznych, który tak wiele zawdzięcza panu prezydentowi w ostatnim czasie. Trzeba bowiem powiedzieć, że gospodarzem szczytu NATO był prezydent Andrzej Duda, walka o niestałe członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ rozpoczęła się w Pałacu Prezydenckim (na wspólnej konferencji z szefem MSZ), wreszcie - także w oświadczeniu Białego Domu potwierdzającym przyjazd Donalda Trumpa do Polski wyraźnie czytamy, że wizyta odbędzie się na zaproszenie prezydenta Dudy.
Polski prezydent we wszystkich tych kwestiach pełnił wiodącą rolę, co jest zresztą naturalne, bo jest głową państwa.
Roli prezydenta Dudy nikt nie kwestionuje, ale chodzi, jak mi się wydaje, o próbę marginalizacji roli MSZ, które wykonało gigantyczną pracę we wszystkich tych sprawach. Jak choćby w kwestii ONZ - to minister Waszczykowski złożył kilkadziesiąt wizyt, czasem na końcu świata, to na placówkach dyplomatycznych MSZ oparte były fundamenty lobbowania za polską kandydaturą. Prezydent sam nie załatwiłby wszystkiego.
Ależ oczywiście, że tak jest. Prezydent nie dysponuje przecież aparatem dyplomatycznym. Wszystkie sprawy, o których mówimy są realnymi sukcesami polskiej dyplomacji i wskazują, że jeśli działamy razem, bez sporów, konfliktów i niepotrzebnych słów, to odnosimy sukcesy. Dziwię się tylko, że minister Waszczykowski w momencie, gdy może przedstawić swoją pozytywną rolę we wszystkich tych działaniach, zgłasza wobec prezydenta słowa, które nigdy nie powinny paść.
Panie ministrze, ad rem zatem - zarzuty dotyczyły nieporozumień przy nominacjach ambasadorskich. Czy Pałac Prezydencki blokuje jakieś zmiany w aparacie dyplomatycznym?
Nic takiego nie ma miejsca. Jeśli chodzi o same nominacje, to jedyny problem, jaki się pojawił dotyczył nominacji dla ambasadora przy NATO. Ale i w tym przypadku opóźnienie było po stronie rządowej; prezydent monitował MSZ w sprawie przysłania kandydata na to stanowisko. To był jedyny poślizg, a cała reszta nominacji przebiega w normalnym trybie, co oczywiście wymaga równoległego współdziałania kilku struktur urzędniczych. Nigdy natomiast nie jest tak, że prezydent odmawia podpisów czy nominacji tym, których uznaje za właściwych. Nie ma tutaj żadnych opóźnień.
A jednak pretensje ze strony szefa MSZ są realne.
Myślę, że - co zresztą przyznał sam pan minister Waszczykowski - nieporozumienia dotyczyły w dużej mierze problemów między urzędnikami. Można to wyjaśnić na poziomie administracyjnym resortu i mam nadzieję, że tak się stanie.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/344970-nasz-wywiad-szczerski-slowa-waszczykowskiego-do-prezydenta-nigdy-nie-powinny-pasc-sukces-odnosimy-wtedy-gdy-dzialamy-wspolnie?strona=1