Dr Maciej Piróg, ekspert Konfederacji Lewiatan, w rozmowie z „Faktem” sugeruje, że wprowadzane przez Was rozwiązania spowodują wypychanie pacjentów do działalności komercyjnej. Gazeta twierdzi, że może dość do sytuacji, w której szpitale otrzymają bardzo niskie ryczałty i już po kilku miesiącach nie będą miały publicznych środków na leczenie pacjentów.
Te słowa w ustach pana Piróga to dowód na to, co powiedziałem. Nasze rozwiązanie krytykuje człowiek, który reprezentuje biznes prywatny i robi to pełną parą. Martwi go, że trzeba będzie się podzielić tortem, z którego oni korzystają.
Nie ma więc ryzyka, że po wejściu w życie ustawy SPZOZ-y będą miały obniżone ryczałty?
Nie ma o tym mowy, będzie wręcz odwrotnie – zamierzamy zwiększać nakłady na ochronę zdrowia. Należy jednak pamiętać, że z publicznych środków wydajemy obecnie ok. 80 mld złotych na świadczenia, a pacjenci z własnej kieszeni w legalny sposób wydają ok. 35-40 mld dodatkowo. I te pieniądze trafiają do tych placówek, które nie są SPZOZ-ami. Dlaczego nie moglibyśmy pozyskać tych pieniędzy właśnie dla tych szpitali?
Nie odkryję Ameryki mówiąc, że jedynym rozwiązaniem, by pacjent nigdy nie musiał płacić z własnej kieszeni, jest radykalne zwiększenie nakładów na służbę zdrowia?
Niestety. Niepotrzebne są nam porównania z Holandią czy Niemcami. Bo w porównaniu z Czechami, Słowakami czy Węgrami, którzy w przeliczeniu na mieszkańca wydają mniej więcej o połowę więcej pieniędzy na służbę zdrowia, wypadamy słabo. Na ochronę zdrowia przeznaczamy w Polsce między 4-4,5 proc. PKB, podczas gdy normą minimum w naszym regionie jest ok. 6 proc. Zapominając już o najbogatszych krajach Unii Europejskiej, gdzie przeznacza się nawet 11 proc. Widzimy tu zasadniczą różnicę. Niezależnie od zmian organizacyjnych, do których musimy doprowadzić w polskiej służbie zdrowia, wysokość przeznaczanych na nią środków to rzecz absolutnie podstawowa. Jest to też najtrudniejszy element.
W takim razie, kiedy wreszcie uda się zwiększyć te nakłady? O jakim okresie mówimy?
To pytanie bardziej do ministra finansów niż do mnie. Wszystko rozbija się o ten podział budżetowego tortu. Staram się przekonywać rząd, że zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia jest niezbędne. I w Wieloletnim Planie Finansowym jest mowa o tym, że będzie stopniowy wzrost nakładów, ale to musi się przełożyć na zobowiązania wynikające z przepisów. Nie jest żadną tajemnicą, że chciałbym, by wydatki na ochronę zdrowia były tak jak w przypadku obrony narodowej zapisane w ustawie w postaci zobowiązania odsetkowego względem PKB. Byłoby jednak nieodpowiedzialnością oczekiwanie, że od przyszłego roku przeznaczymy na ten cel 6 proc. PKB. Życzliwość i zrozumienie ze strony innych członków rządu jednak jest.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dr Maciej Piróg, ekspert Konfederacji Lewiatan, w rozmowie z „Faktem” sugeruje, że wprowadzane przez Was rozwiązania spowodują wypychanie pacjentów do działalności komercyjnej. Gazeta twierdzi, że może dość do sytuacji, w której szpitale otrzymają bardzo niskie ryczałty i już po kilku miesiącach nie będą miały publicznych środków na leczenie pacjentów.
Te słowa w ustach pana Piróga to dowód na to, co powiedziałem. Nasze rozwiązanie krytykuje człowiek, który reprezentuje biznes prywatny i robi to pełną parą. Martwi go, że trzeba będzie się podzielić tortem, z którego oni korzystają.
Nie ma więc ryzyka, że po wejściu w życie ustawy SPZOZ-y będą miały obniżone ryczałty?
Nie ma o tym mowy, będzie wręcz odwrotnie – zamierzamy zwiększać nakłady na ochronę zdrowia. Należy jednak pamiętać, że z publicznych środków wydajemy obecnie ok. 80 mld złotych na świadczenia, a pacjenci z własnej kieszeni w legalny sposób wydają ok. 35-40 mld dodatkowo. I te pieniądze trafiają do tych placówek, które nie są SPZOZ-ami. Dlaczego nie moglibyśmy pozyskać tych pieniędzy właśnie dla tych szpitali?
Nie odkryję Ameryki mówiąc, że jedynym rozwiązaniem, by pacjent nigdy nie musiał płacić z własnej kieszeni, jest radykalne zwiększenie nakładów na służbę zdrowia?
Niestety. Niepotrzebne są nam porównania z Holandią czy Niemcami. Bo w porównaniu z Czechami, Słowakami czy Węgrami, którzy w przeliczeniu na mieszkańca wydają mniej więcej o połowę więcej pieniędzy na służbę zdrowia, wypadamy słabo. Na ochronę zdrowia przeznaczamy w Polsce między 4-4,5 proc. PKB, podczas gdy normą minimum w naszym regionie jest ok. 6 proc. Zapominając już o najbogatszych krajach Unii Europejskiej, gdzie przeznacza się nawet 11 proc. Widzimy tu zasadniczą różnicę. Niezależnie od zmian organizacyjnych, do których musimy doprowadzić w polskiej służbie zdrowia, wysokość przeznaczanych na nią środków to rzecz absolutnie podstawowa. Jest to też najtrudniejszy element.
W takim razie, kiedy wreszcie uda się zwiększyć te nakłady? O jakim okresie mówimy?
To pytanie bardziej do ministra finansów niż do mnie. Wszystko rozbija się o ten podział budżetowego tortu. Staram się przekonywać rząd, że zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia jest niezbędne. I w Wieloletnim Planie Finansowym jest mowa o tym, że będzie stopniowy wzrost nakładów, ale to musi się przełożyć na zobowiązania wynikające z przepisów. Nie jest żadną tajemnicą, że chciałbym, by wydatki na ochronę zdrowia były tak jak w przypadku obrony narodowej zapisane w ustawie w postaci zobowiązania odsetkowego względem PKB. Byłoby jednak nieodpowiedzialnością oczekiwanie, że od przyszłego roku przeznaczymy na ten cel 6 proc. PKB. Życzliwość i zrozumienie ze strony innych członków rządu jednak jest.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/344571-nasz-wywiad-minister-radziwill-dementuje-doniesienia-prasowe-nie-ma-mowy-by-na-jednym-oddziale-czy-w-przychodni-byli-pacjenci-dwoch-kategorii?strona=2