Tych faktów najbardziej boi się Hanna Gronkiewicz-Waltz w kontekście dzikiej reprywatyzacji. Chodzi o działania Biura Gospodarki Nieruchomościami i urzędników wchodzących w jego skład. Historia warszawskiej dzikiej reprywatyzacji to w dużej mierze historia działań urzędników BGN oraz jego wieloletniego dyrektora Marcina Bajko, tego samego, który odpowiadał za przejęcie przez rodzinę męża prezydent Warszawy kamienicy przy Noakowskiego 16. (decyzję podpisała jego podwładna Gertruda J.-F. - zatrzymana w lutym przez CBA w związku z aferą reprywatyzacyjną). Część z tych urzędników w tym Marcin Bajko będą przesłuchiwani przez Komisję weryfikacyjną, która wyjaśnia wielką aferę reprywatyzacyjną. Część informacji zebranych w raporcie portalu wPolityce.pl było już wcześniej publikowana, ale udało nam się zdobyć wiedzę na temat bezpośrednich powiązań urzędników Hanny Gronkiewicz-Waltz z podziemie reprywatyzacyjnym.
Przez niemal dekadę Biuro Gospodarki Nieruchomościami było prawdziwym państwem w państwie . Pracowało w nim 400 urzędników na etatach. Okazało się, że przynajmniej kilkunastu przyznawało, że ich rodziny posiadają roszczenia reprywatyzacyjne, a kolejnych 50 nie było w stanie określić, czy takowe posiada. BGN to także łakomy kąsek dla biznesmenów, a wiedza, którą posiadają urzędnicy ma gigantyczną wartość handlową.
Chodzi głównie o stały dostęp do stale uzupełnianego systemu ewidencjonowania nieruchomości gruntowych i zabudowanych. W specjalnych wykazach nieruchomości objęte roszczeniami reprywatyzacyjnymi są w specjalny sposób zaznaczone. Dotyczy to także nieruchomości stanowiących własność skarbu państwa, których dysponentem jest wprawdzie wojewoda, ale zarządza nimi starosta warszawski, czyli prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz - Waltz poprzez urzędników BGN. Dla handlarzy roszczeniami i reprywatyzacyjnych cwaniaków, wiedza z BGN, stanowiła prawdziwy skarb i często z tej wiedzy czerpali oni pełnymi garściami.
Marcin Bajko - nietykalny i nieusuwalny.
Narracja , na której Hanna Gronkiewicz-Waltz już od roku opiera swoją linię obrony oparta jest na obarczaniu winą b. dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcina Bajko, z którego kreuje się na jedynego odpowiedzialnego za proces rozdawania stołecznych nieruchomości. Oczywiście, Hanna Gronkiewicz-Waltz, która w przez lata nie dopatrzyła się w działalności Bajko niczego podejrzanego, lubi podkreślać, że były dyrektor to człowiek Lecha Kaczyńskiego.
Czy aby na pewno? Bajko zaczął pracę w samorządzie już w 1999 roku w nieistniejącym już Powiecie Warszawskim, którym rządzili ludzie tworzący później warszawską Platformę Obywatelską. Bajko zatrudnił ówczesny starosta Powiatu Warszawskiego. Zawistowski wpuścił też do samorządu Marka Kolarskiego, jako dyrektora biura nieruchomości, a Bajko został jego zastępcą. Warto przypomnieć, ze Zawistowski do 2014 roku był burmistrzem Targówka z rekomendacji Platformy Obywatelskiej.
Czytaj na kolejnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Tych faktów najbardziej boi się Hanna Gronkiewicz-Waltz w kontekście dzikiej reprywatyzacji. Chodzi o działania Biura Gospodarki Nieruchomościami i urzędników wchodzących w jego skład. Historia warszawskiej dzikiej reprywatyzacji to w dużej mierze historia działań urzędników BGN oraz jego wieloletniego dyrektora Marcina Bajko, tego samego, który odpowiadał za przejęcie przez rodzinę męża prezydent Warszawy kamienicy przy Noakowskiego 16. (decyzję podpisała jego podwładna Gertruda J.-F. - zatrzymana w lutym przez CBA w związku z aferą reprywatyzacyjną). Część z tych urzędników w tym Marcin Bajko będą przesłuchiwani przez Komisję weryfikacyjną, która wyjaśnia wielką aferę reprywatyzacyjną. Część informacji zebranych w raporcie portalu wPolityce.pl było już wcześniej publikowana, ale udało nam się zdobyć wiedzę na temat bezpośrednich powiązań urzędników Hanny Gronkiewicz-Waltz z podziemie reprywatyzacyjnym.
Przez niemal dekadę Biuro Gospodarki Nieruchomościami było prawdziwym państwem w państwie . Pracowało w nim 400 urzędników na etatach. Okazało się, że przynajmniej kilkunastu przyznawało, że ich rodziny posiadają roszczenia reprywatyzacyjne, a kolejnych 50 nie było w stanie określić, czy takowe posiada. BGN to także łakomy kąsek dla biznesmenów, a wiedza, którą posiadają urzędnicy ma gigantyczną wartość handlową.
Chodzi głównie o stały dostęp do stale uzupełnianego systemu ewidencjonowania nieruchomości gruntowych i zabudowanych. W specjalnych wykazach nieruchomości objęte roszczeniami reprywatyzacyjnymi są w specjalny sposób zaznaczone. Dotyczy to także nieruchomości stanowiących własność skarbu państwa, których dysponentem jest wprawdzie wojewoda, ale zarządza nimi starosta warszawski, czyli prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz - Waltz poprzez urzędników BGN. Dla handlarzy roszczeniami i reprywatyzacyjnych cwaniaków, wiedza z BGN, stanowiła prawdziwy skarb i często z tej wiedzy czerpali oni pełnymi garściami.
Marcin Bajko - nietykalny i nieusuwalny.
Narracja , na której Hanna Gronkiewicz-Waltz już od roku opiera swoją linię obrony oparta jest na obarczaniu winą b. dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcina Bajko, z którego kreuje się na jedynego odpowiedzialnego za proces rozdawania stołecznych nieruchomości. Oczywiście, Hanna Gronkiewicz-Waltz, która w przez lata nie dopatrzyła się w działalności Bajko niczego podejrzanego, lubi podkreślać, że były dyrektor to człowiek Lecha Kaczyńskiego.
Czy aby na pewno? Bajko zaczął pracę w samorządzie już w 1999 roku w nieistniejącym już Powiecie Warszawskim, którym rządzili ludzie tworzący później warszawską Platformę Obywatelską. Bajko zatrudnił ówczesny starosta Powiatu Warszawskiego. Zawistowski wpuścił też do samorządu Marka Kolarskiego, jako dyrektora biura nieruchomości, a Bajko został jego zastępcą. Warto przypomnieć, ze Zawistowski do 2014 roku był burmistrzem Targówka z rekomendacji Platformy Obywatelskiej.
Czytaj na kolejnej stronie ===>
Strona 1 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/344154-ujawniamy-tak-dzialala-urzednicza-mafia-pod-skrzydlami-hgw-kim-sa-urzednicy-ktorych-przeslucha-komisja-weryfikacyjna