Jesteśmy częścią UE, a więc KE może prowadzić swoje działania – także negocjacje – tylko w naszym i innych państw członkowskich imieniu. Komisja ma kłopot, gdy interesy państw członkowskich są sprzeczne. A tak jest w tym wypadku między Polską i Niemcami
— mówi dr Sławomir Dębski, komentując w rozmowie z wPolityce.pl spór wokół projektu Nord Stream 2.
wPolityce.pl: Panie dyrektorze, dobre i złe informacje płyną w sprawie polskiej walki wokół Nord Stream 2. Z jednej strony pozytywne sygnały o wsparciu ze strony USA, z drugiej zaś Komisja Europejska, która chce negocjować z Gazpromem na nie do końca dobrych dla nas zasadach. Jak Pan ocenia ten problem?
Piotr Naimski w USA: Stany Zjednoczone dołączają do krytyki Nord Stream 2
Dr Sławomir Dębski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: Zacznijmy od tego, na czym polega esencja całego sporu. Nam zależy przede wszystkim na dywersyfikacji źródeł dostaw gazu i to jest zgodne z celami polityki Unii Europejskiej, więc stoimy bardzo silnie na gruncie uzgodnionym przez państwa członkowskie.
Z tego punktu widzenia Polska uważa, że Nord Stream 2 nie jest instrumentem służącym dywersyfikacji źródeł dostaw, bo jest to gaz z tego samego – wschodniego – kierunku, tylko w nowych rurach. Projektem tym zainteresowana jest jednak strona niemiecka; z wielu powodów – ta rura biegnie do Niemiec, jest to gaz tani, więc dzięki temu mogą kształtować bardziej swobodnie swoją politykę Energiewende. Wreszcie, wzmacnia to ich pozycję gospodarczą również ze względu na to, że stają się wielkim hubem dla europejskiego gazu. Kłopot polega na tym, że Nord Stream 2 jest wątpliwy z punktu widzenia prawa europejskiego.
Na czym polegają te wątpliwości?
Od 2004 roku, gdy budowano Nord Stream 1, polityka europejska i prawodawstwo europejskie zmieniły się. Naszym zdaniem NS2 powinien być objęty działaniami tzw. trzeciego pakietu energetycznego, co oznacza zakaz łączenia przez jeden podmiot funkcji producenta gazu z funkcją przesyłu i handlu detalicznego.
Decyzja KE wygląda na taką, która idzie w poprzek naszym planom.
W projekcie mandatu negocjacyjnego KE jest kilka rzeczy dobrych i kilka złych.
Zacznijmy od pozytywów.
KE jednoznacznie stwierdza, że NS2 jest sprzeczny z celami europejskiej polityki energetycznej; politycznie go potępia. To nie jest projekt popierany i lubiany przez Komisję Europejską. I to jest dobre i słuszne. Druga pozytywna rzecz w tym mandacie jest taka, że KE uważa, że tzw. Brama Północna – korytarz gazowy między Polską i Norwegią – ma polityczne poparcie i zgodę.
A negatywy?
Komisja Europejska nie stosuje w tym mandacie trzeciego pakietu energetycznego. Nie odwołuje się bezpośrednio do prawa europejskiego pierwotnego i wtórnego, ale do mętnych norm prawa międzynarodowego w obszarze energetycznym. W tym momencie jest to sprzeczne z naszym oczekiwaniem. Bo gdyby było stwierdzone w mandacie, że NS 2 musi spełniać warunki trzeciego pakietu energetycznego, to ten mandat nie byłby niebezpieczny i groźny. Ale KE pisze, że mandat musi tylko spełniać odpowiedni poziom polityki niedyskryminacyjnej.
Innymi słowy, nie chodzi tutaj o całościowe zastosowanie pakietu, ale jakieś obszary negocjacyjne. Warunki wolnej konkurencji w sprawie Nord Stream 2 nie będą wolne, tylko ograniczone. To spełnia pewne rosyjskie oczekiwania.
Otwiera to furtkę do cichego wsparcia tego projektu przez KE?
To budzi nasze wątpliwości. Myślę, że polski rząd mógłby być bardziej skłonny do poparcia tego mandatu wówczas, gdyby był w nim określony jasno warunek, że NS2 musi spełniać – w pełni! - kryteria związane z trzecim pakietem. Na Nord Stream 2 zostałby wtedy wprowadzony niezależny operator, dopuszczający do przesyłu także inne podmioty niż Gazprom.
Wreszcie jest jeszcze jeden punkt, w którym KE dopuszcza odejście od trzeciego pakietu, pisząc o stopniu rozdzielenia funkcji dostawcy i przesyłu. Komisja uważa – albo raczej większość komisarzy - że to może podlegać negocjacji. Moim zdaniem KE, z punktu widzenia aksjologii myślenia o wolnym rynku, idzie w kierunku protekcjonizmu i ustępuje przed naciskiem o charakterze monopolistycznym. To grozi nie równym traktowaniem przez Unię Europejską podmiotów. Amerykańskie firmy nie dawno były przez komisję oskarżane o budowanie monopolistycznej pozycji. Zostały ukarane. A teraz Komisja jest skłonna ustąpić monopoliście rosyjskiemu. Ciekaw jestem co na to Donald Trump. Zamiast bronić wolności, Komisja nagle godzi się na jakieś porozumienia o charakterze regulacyjnym, ograniczającym wolność.
Z punktu widzenia tego, czym powinna być UE, to jest poważne wykroczenie poza fundamenty, na jakich zbudowana jest Unia. Ten mandat będzie jeszcze dyskutowany na Radzie Europejskiej. Rozumiem stanowisko polskiego rządu, według którego ten mandat w ogóle nie jest potrzebny, że wystarczy przestrzegać trzeciego pakietu energetycznego i wymagać przestrzegania przez Rosję… Strona niemiecka będzie próbować zablokować ten mandat. Stoją na stanowisku, że to projekt biznesowy i nie obejmuje terytorium UE, bo idzie pod Morzem Bałtyckim.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jesteśmy częścią UE, a więc KE może prowadzić swoje działania – także negocjacje – tylko w naszym i innych państw członkowskich imieniu. Komisja ma kłopot, gdy interesy państw członkowskich są sprzeczne. A tak jest w tym wypadku między Polską i Niemcami
— mówi dr Sławomir Dębski, komentując w rozmowie z wPolityce.pl spór wokół projektu Nord Stream 2.
wPolityce.pl: Panie dyrektorze, dobre i złe informacje płyną w sprawie polskiej walki wokół Nord Stream 2. Z jednej strony pozytywne sygnały o wsparciu ze strony USA, z drugiej zaś Komisja Europejska, która chce negocjować z Gazpromem na nie do końca dobrych dla nas zasadach. Jak Pan ocenia ten problem?
Piotr Naimski w USA: Stany Zjednoczone dołączają do krytyki Nord Stream 2
Dr Sławomir Dębski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: Zacznijmy od tego, na czym polega esencja całego sporu. Nam zależy przede wszystkim na dywersyfikacji źródeł dostaw gazu i to jest zgodne z celami polityki Unii Europejskiej, więc stoimy bardzo silnie na gruncie uzgodnionym przez państwa członkowskie.
Z tego punktu widzenia Polska uważa, że Nord Stream 2 nie jest instrumentem służącym dywersyfikacji źródeł dostaw, bo jest to gaz z tego samego – wschodniego – kierunku, tylko w nowych rurach. Projektem tym zainteresowana jest jednak strona niemiecka; z wielu powodów – ta rura biegnie do Niemiec, jest to gaz tani, więc dzięki temu mogą kształtować bardziej swobodnie swoją politykę Energiewende. Wreszcie, wzmacnia to ich pozycję gospodarczą również ze względu na to, że stają się wielkim hubem dla europejskiego gazu. Kłopot polega na tym, że Nord Stream 2 jest wątpliwy z punktu widzenia prawa europejskiego.
Na czym polegają te wątpliwości?
Od 2004 roku, gdy budowano Nord Stream 1, polityka europejska i prawodawstwo europejskie zmieniły się. Naszym zdaniem NS2 powinien być objęty działaniami tzw. trzeciego pakietu energetycznego, co oznacza zakaz łączenia przez jeden podmiot funkcji producenta gazu z funkcją przesyłu i handlu detalicznego.
Decyzja KE wygląda na taką, która idzie w poprzek naszym planom.
W projekcie mandatu negocjacyjnego KE jest kilka rzeczy dobrych i kilka złych.
Zacznijmy od pozytywów.
KE jednoznacznie stwierdza, że NS2 jest sprzeczny z celami europejskiej polityki energetycznej; politycznie go potępia. To nie jest projekt popierany i lubiany przez Komisję Europejską. I to jest dobre i słuszne. Druga pozytywna rzecz w tym mandacie jest taka, że KE uważa, że tzw. Brama Północna – korytarz gazowy między Polską i Norwegią – ma polityczne poparcie i zgodę.
A negatywy?
Komisja Europejska nie stosuje w tym mandacie trzeciego pakietu energetycznego. Nie odwołuje się bezpośrednio do prawa europejskiego pierwotnego i wtórnego, ale do mętnych norm prawa międzynarodowego w obszarze energetycznym. W tym momencie jest to sprzeczne z naszym oczekiwaniem. Bo gdyby było stwierdzone w mandacie, że NS 2 musi spełniać warunki trzeciego pakietu energetycznego, to ten mandat nie byłby niebezpieczny i groźny. Ale KE pisze, że mandat musi tylko spełniać odpowiedni poziom polityki niedyskryminacyjnej.
Innymi słowy, nie chodzi tutaj o całościowe zastosowanie pakietu, ale jakieś obszary negocjacyjne. Warunki wolnej konkurencji w sprawie Nord Stream 2 nie będą wolne, tylko ograniczone. To spełnia pewne rosyjskie oczekiwania.
Otwiera to furtkę do cichego wsparcia tego projektu przez KE?
To budzi nasze wątpliwości. Myślę, że polski rząd mógłby być bardziej skłonny do poparcia tego mandatu wówczas, gdyby był w nim określony jasno warunek, że NS2 musi spełniać – w pełni! - kryteria związane z trzecim pakietem. Na Nord Stream 2 zostałby wtedy wprowadzony niezależny operator, dopuszczający do przesyłu także inne podmioty niż Gazprom.
Wreszcie jest jeszcze jeden punkt, w którym KE dopuszcza odejście od trzeciego pakietu, pisząc o stopniu rozdzielenia funkcji dostawcy i przesyłu. Komisja uważa – albo raczej większość komisarzy - że to może podlegać negocjacji. Moim zdaniem KE, z punktu widzenia aksjologii myślenia o wolnym rynku, idzie w kierunku protekcjonizmu i ustępuje przed naciskiem o charakterze monopolistycznym. To grozi nie równym traktowaniem przez Unię Europejską podmiotów. Amerykańskie firmy nie dawno były przez komisję oskarżane o budowanie monopolistycznej pozycji. Zostały ukarane. A teraz Komisja jest skłonna ustąpić monopoliście rosyjskiemu. Ciekaw jestem co na to Donald Trump. Zamiast bronić wolności, Komisja nagle godzi się na jakieś porozumienia o charakterze regulacyjnym, ograniczającym wolność.
Z punktu widzenia tego, czym powinna być UE, to jest poważne wykroczenie poza fundamenty, na jakich zbudowana jest Unia. Ten mandat będzie jeszcze dyskutowany na Radzie Europejskiej. Rozumiem stanowisko polskiego rządu, według którego ten mandat w ogóle nie jest potrzebny, że wystarczy przestrzegać trzeciego pakietu energetycznego i wymagać przestrzegania przez Rosję… Strona niemiecka będzie próbować zablokować ten mandat. Stoją na stanowisku, że to projekt biznesowy i nie obejmuje terytorium UE, bo idzie pod Morzem Bałtyckim.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/343639-nasz-wywiad-dr-slawomir-debski-szef-pism-o-kulisach-sporu-wokol-nord-stream-2-to-faul-z-punktu-widzenia-relacji-wewnatrz-ue