Portal wPolityce.pl dotarł do wezwania przewodniczącej komisji ds. Amber Gold Małgorzaty Wassermann na rozprawę przed gdańskim Sądem Okręgowym. Jasno wynika z niego, że Małgorzata Wassermann ma stawić się w sądzie w charakterze świadka. Przedwczoraj posłanka ujawniła, że ma się stawić w sądzie na rozprawie dotyczącej jednego ze świadków komisji ds. Amber Gold - Mariusa Olecha. Tłumaczyła, że jej stawiennictwo w gdańskim sądzie może spowodować wykluczenie jej z przesłuchania Olecha przed komisją śledczą. Wczoraj gdański sąd wycofał się z decyzji, stwierdzając, że doszło do „pomyłki”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:TYLKO U NAS. Wniosek Małgorzaty Wassermann do gdańskiego sądu: „To próba wyłączenia mnie z prac komisji”. Zobacz DOKUMENT
Z dokumentu, do którego dotarł portal wPolityce.pl wynika, że do żadnej „pomyłki” nie doszło. Wezwanie Małgorzaty Wassermann do sądu zostało wydane 4 kwietnia tego roku „na zarządzenie Sędziego”.
Sąd Okręgowy w Gdańsku XV Wydział Cywilny wzywa Panią, aby w dniu 30 sierpnia 2017 r. o godz. 11.45 stawiła się w tym Sądzie w sali Nr 330, gdzie będzie przesłuchiwana w charakterze świadka w sprawie z powództwa Mariusza Olech przeciwko Sylwestrowi Latkowskiemu, Michałowi Majewskiemu o ochronę dóbr osobistych.
– czytamy w wezwaniu.
Wczorajsze tłumaczenia sądu, który sprawę nazwał „pomyłką” budzą zdziwienie. Rzekomy błąd sekretarza sądowego jest zwyczajnie niemożliwy. To nie sekretarz bowiem wyznacza świadków, ale sędzia na wniosek stron. Ciężko sobie wyobrazić, by sekretarz samodzielnie dokonywał takiej czynności. O komentarz do sprawy poprosiliśmy posłankę Małgorzatę Wassermann.
Ze zdziwieniem przyjęłam informację, że wezwanie mnie w charakterze świadka przez sąd w Gdańsku było pomyłką sekretariatu. Jako osoba, która złożyła w swoim życiu wiele wniosków dowodowych, wiem, że to nie odbywa się w taki sposób, jak tłumaczy to sąd. Strona zgłasza wniosek dowodowy i sąd albo pozostawia go bez rozpoznania, albo go rozstrzyga wydając postanowienie, że dopuszcza dowód, albo że go nie dopuszcza. To nie jest tak, że sekretariat może sobie zadecydować, kto będzie wezwany. Ponadto chcę zauważyć, że ja dostałam wezwanie na konkretną godzinę i konkretny dzień i do konkretnej sprawy. Plan rozprawy układa sędzia, a nie sekretariat.
– mówi portalowi wPolityce.pl Małgorzata Wassermann, która zwraca uwagę jeszcze na jeden, ważny aspekt proceduralny tej sprawy.
Cieszę się niezmiernie, że sąd zmienił swoje stanowisko, aczkolwiek pierwszy raz w życiu spotkałam się z takim tłumaczeniem sądu. Pytanie jest zasadnicze: czy w aktach tej sprawy jest postanowienie o dopuszczeniu mnie w charakterze świadka, czy też takiego postanowienia nie ma?
– pyta poseł Małgorzata Wassermann.
Czytaj na kolejnej stronie…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Portal wPolityce.pl dotarł do wezwania przewodniczącej komisji ds. Amber Gold Małgorzaty Wassermann na rozprawę przed gdańskim Sądem Okręgowym. Jasno wynika z niego, że Małgorzata Wassermann ma stawić się w sądzie w charakterze świadka. Przedwczoraj posłanka ujawniła, że ma się stawić w sądzie na rozprawie dotyczącej jednego ze świadków komisji ds. Amber Gold - Mariusa Olecha. Tłumaczyła, że jej stawiennictwo w gdańskim sądzie może spowodować wykluczenie jej z przesłuchania Olecha przed komisją śledczą. Wczoraj gdański sąd wycofał się z decyzji, stwierdzając, że doszło do „pomyłki”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:TYLKO U NAS. Wniosek Małgorzaty Wassermann do gdańskiego sądu: „To próba wyłączenia mnie z prac komisji”. Zobacz DOKUMENT
Z dokumentu, do którego dotarł portal wPolityce.pl wynika, że do żadnej „pomyłki” nie doszło. Wezwanie Małgorzaty Wassermann do sądu zostało wydane 4 kwietnia tego roku „na zarządzenie Sędziego”.
Sąd Okręgowy w Gdańsku XV Wydział Cywilny wzywa Panią, aby w dniu 30 sierpnia 2017 r. o godz. 11.45 stawiła się w tym Sądzie w sali Nr 330, gdzie będzie przesłuchiwana w charakterze świadka w sprawie z powództwa Mariusza Olech przeciwko Sylwestrowi Latkowskiemu, Michałowi Majewskiemu o ochronę dóbr osobistych.
– czytamy w wezwaniu.
Wczorajsze tłumaczenia sądu, który sprawę nazwał „pomyłką” budzą zdziwienie. Rzekomy błąd sekretarza sądowego jest zwyczajnie niemożliwy. To nie sekretarz bowiem wyznacza świadków, ale sędzia na wniosek stron. Ciężko sobie wyobrazić, by sekretarz samodzielnie dokonywał takiej czynności. O komentarz do sprawy poprosiliśmy posłankę Małgorzatę Wassermann.
Ze zdziwieniem przyjęłam informację, że wezwanie mnie w charakterze świadka przez sąd w Gdańsku było pomyłką sekretariatu. Jako osoba, która złożyła w swoim życiu wiele wniosków dowodowych, wiem, że to nie odbywa się w taki sposób, jak tłumaczy to sąd. Strona zgłasza wniosek dowodowy i sąd albo pozostawia go bez rozpoznania, albo go rozstrzyga wydając postanowienie, że dopuszcza dowód, albo że go nie dopuszcza. To nie jest tak, że sekretariat może sobie zadecydować, kto będzie wezwany. Ponadto chcę zauważyć, że ja dostałam wezwanie na konkretną godzinę i konkretny dzień i do konkretnej sprawy. Plan rozprawy układa sędzia, a nie sekretariat.
– mówi portalowi wPolityce.pl Małgorzata Wassermann, która zwraca uwagę jeszcze na jeden, ważny aspekt proceduralny tej sprawy.
Cieszę się niezmiernie, że sąd zmienił swoje stanowisko, aczkolwiek pierwszy raz w życiu spotkałam się z takim tłumaczeniem sądu. Pytanie jest zasadnicze: czy w aktach tej sprawy jest postanowienie o dopuszczeniu mnie w charakterze świadka, czy też takiego postanowienia nie ma?
– pyta poseł Małgorzata Wassermann.
Czytaj na kolejnej stronie…
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/343384-tylko-u-nas-wezwanie-wassermann-na-swiadka-to-pomylka-bzdura-sad-od-poczatku-wiedzial-co-robi-zobacz-dokument?strona=1