Nie jest tak, że jesteśmy przystawką Platformy - zbyt bardzo się różnimy i nie damy się połknąć
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Witold Zembaczyński, poseł Nowoczesnej.
wPolityce.pl: Panie pośle, w wielu komentarzach do wtorkowych przesłuchań przed komisją śledczą ds. Amber Gold pojawiały się tezy, że były prezes OLT Express, p. Jacek Łyczba, to pierwszy od dawna świadek bez zaników pamięci, udzielający składnych odpowiedzi. Zgodzi się Pan z tym? Jakie są Pana oceny tych przesłuchań?
Witold Zembaczyński, poseł .Nowoczesnej, członek komisji śledczej ds. Amber Gold: Wyraźnie było widać, że chciał podejść rzetelnie do sprawy przesłuchania, ale mylne jest wrażenie, że ci biznesmeni byli bezwiednym narzędziem w rękach Marcina P. Nie trzeba wielkiej i zaawansowanej wiedzy, by zorientować się, czym był ten interes. Oni sami mieli zresztą podejrzenia, ale dopóki ze spółki-matki spływały pieniądze, to nie bardzo interesowali się całą sprawą.
Zwrócę też uwagę, że jeden z wczorajszych świadków powtórzył tezę, że Marcin P. robił wrażenie o cechach autyzmu, o specyficznej osobowości. Zastanawiam się, czy nie jest to linia obrony, która może doprowadzić do tego, że P. wyślizga się z odpowiedzialności, zasłaniając się wspomnianymi dysfunkcjami.
Wreszcie należy wspomnieć o wątku dotyczącym osób-słupów, z zerowymi pitami, którzy jednak inwestowali w Amber Gold spore pieniądze. Musimy wrócić do kwestii kapitału założycielskiego tej spółki i źródeł finansowania.
Wydaje się, żę to bardziej zadanie dla służb specjalnych, a nie posłów z komisji śledczej.
I dlatego trzeba zbadać aktywność służb specjalnych w zakresie Amber Gold, w zakresie badania finansowania spółki. Będę na środowym posiedzeniu komisji prezentował wnioski - m.in. związane z Agencją Wywiadu. Myślę, że będą interesujące dla opinii publicznej.
A patrząc szerzej, z perspektywy niemal roku, kiedy to prowadzone są obrady komisji śledczej - ma Pan poczucie, że udało się sprawę ruszyć do przodu?
Na pewno udało się to w kwestii badania prawidłowości działania instytucji państwa: prokuratury, UOKiK, ULC - zrobiliśmy tutaj spory postęp. W tym zakresie afera nigdy nie została rozliczona. Wypełniamy obowiązek rozpracowania aparatu państwa. Pozostaje jednak wątek kryminalny, trudny do zbadania, który - by został należcie wyjaśniony - musi być oparty o współpracę prokuratury i służb specjalnych.
Jaki obraz państwa wyłania się z ustaleń komisji śledczej, z tego, co Pan obserwuje po zeznaniach kolejnych świadków?
Bardzo smutny. To zresztą nie tyczy się tej, czy innej konkretnej władzy. Wielu urzędników, którzy byli odpowiedzialni za chaos w tej sprawie - dalej pracuje w administracji publicznej. Kłania się tutaj również, niestety, poczucie tymczasowości w urzędach. Panuje powszechne przekonanie, że nowa ekipa rządząca „czyści” po poprzednikach także personalnie. Po co się więc starać, skoro za chwilę będę zastąpiony kimś innym? Niestety, ale takie przekonanie jest dosyć powszechne wśród urzędników.
Szczególnie mocno jestem zawiedziony sposobem, w jaki działał Urząd Lotnictwa Cywilnego - czyli dość nowa instytucja, z młodą kadrą.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie jest tak, że jesteśmy przystawką Platformy - zbyt bardzo się różnimy i nie damy się połknąć
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Witold Zembaczyński, poseł Nowoczesnej.
wPolityce.pl: Panie pośle, w wielu komentarzach do wtorkowych przesłuchań przed komisją śledczą ds. Amber Gold pojawiały się tezy, że były prezes OLT Express, p. Jacek Łyczba, to pierwszy od dawna świadek bez zaników pamięci, udzielający składnych odpowiedzi. Zgodzi się Pan z tym? Jakie są Pana oceny tych przesłuchań?
Witold Zembaczyński, poseł .Nowoczesnej, członek komisji śledczej ds. Amber Gold: Wyraźnie było widać, że chciał podejść rzetelnie do sprawy przesłuchania, ale mylne jest wrażenie, że ci biznesmeni byli bezwiednym narzędziem w rękach Marcina P. Nie trzeba wielkiej i zaawansowanej wiedzy, by zorientować się, czym był ten interes. Oni sami mieli zresztą podejrzenia, ale dopóki ze spółki-matki spływały pieniądze, to nie bardzo interesowali się całą sprawą.
Zwrócę też uwagę, że jeden z wczorajszych świadków powtórzył tezę, że Marcin P. robił wrażenie o cechach autyzmu, o specyficznej osobowości. Zastanawiam się, czy nie jest to linia obrony, która może doprowadzić do tego, że P. wyślizga się z odpowiedzialności, zasłaniając się wspomnianymi dysfunkcjami.
Wreszcie należy wspomnieć o wątku dotyczącym osób-słupów, z zerowymi pitami, którzy jednak inwestowali w Amber Gold spore pieniądze. Musimy wrócić do kwestii kapitału założycielskiego tej spółki i źródeł finansowania.
Wydaje się, żę to bardziej zadanie dla służb specjalnych, a nie posłów z komisji śledczej.
I dlatego trzeba zbadać aktywność służb specjalnych w zakresie Amber Gold, w zakresie badania finansowania spółki. Będę na środowym posiedzeniu komisji prezentował wnioski - m.in. związane z Agencją Wywiadu. Myślę, że będą interesujące dla opinii publicznej.
A patrząc szerzej, z perspektywy niemal roku, kiedy to prowadzone są obrady komisji śledczej - ma Pan poczucie, że udało się sprawę ruszyć do przodu?
Na pewno udało się to w kwestii badania prawidłowości działania instytucji państwa: prokuratury, UOKiK, ULC - zrobiliśmy tutaj spory postęp. W tym zakresie afera nigdy nie została rozliczona. Wypełniamy obowiązek rozpracowania aparatu państwa. Pozostaje jednak wątek kryminalny, trudny do zbadania, który - by został należcie wyjaśniony - musi być oparty o współpracę prokuratury i służb specjalnych.
Jaki obraz państwa wyłania się z ustaleń komisji śledczej, z tego, co Pan obserwuje po zeznaniach kolejnych świadków?
Bardzo smutny. To zresztą nie tyczy się tej, czy innej konkretnej władzy. Wielu urzędników, którzy byli odpowiedzialni za chaos w tej sprawie - dalej pracuje w administracji publicznej. Kłania się tutaj również, niestety, poczucie tymczasowości w urzędach. Panuje powszechne przekonanie, że nowa ekipa rządząca „czyści” po poprzednikach także personalnie. Po co się więc starać, skoro za chwilę będę zastąpiony kimś innym? Niestety, ale takie przekonanie jest dosyć powszechne wśród urzędników.
Szczególnie mocno jestem zawiedziony sposobem, w jaki działał Urząd Lotnictwa Cywilnego - czyli dość nowa instytucja, z młodą kadrą.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/343174-nasz-wywiad-zembaczynski-n-nie-jestesmy-przystawka-po-zbyt-bardzo-sie-roznimy-i-nie-damy-sie-im-polknac