A jak Pan odnosi się do tezy o parasolu politycznym, jaki miał być trzymany nad całą aferą? Dostrzega go Pan?
Dziś go nie widać, choć nie można wykluczyć i tej hipotezy. Z jakiegoś powodu syn premiera został przecież zatrudniony w spółce. Ale żeby powiedzieć to na twardo, bez wątpliwości, trzeba złapać kogoś za rękę, albo mieć jasne, jednoznaczne zeznania.
Obserwujemy obrady komisji, jak i reakcję na nią i wydaje mi się, że posłowie PO mają do Pana jakiś żal o dość krytyczne oceny, pytania, opinie. Siedzący obok Pana poseł Brejza (PO) nie raz i nie dwa sugerował, że jest Pan w koalicji z PiS, więc - siłą rzeczy - sprzyja Pan tej partii.
Takie tezy zawsze będą się pojawiać w momencie, gdy jedna ekipa będzie rozliczała drugą. Dlatego też chcemy reformy Trybunału Stanu - gdyby było to ciało oparte o Sąd Najwyższy, które mogłoby niezależnie doprowadzić polityków do odpowiedzialności, to uniknęlibyśmy sytuacji, w której politycy oceniają polityków.
Pracuję w wyjaśnieniu afery Amber Gold nieobciążony przeszłością PO. Nie reprezentuję żadnego interesu poza pokrzywdzonymi.
Siłą rzeczy jednak komisja śledcza uderza w reputację Platformy. Partii, z którą Nowoczesna rozmawia o wspólnym froncie przeciw PiS, o wspólnych listach wyborczych…
Tak, znam te argumenty, natomiast kiedyś ta karta się obróci - i będziemy mieć moment do rozliczenia innych spraw, także SKOK. Dlatego i dziś, i jutro, i pojutrze musimy zachować maksymalne merytoryczne podejście i równo traktować świadków. Niezależnie, czy ktoś jest z zewnątrz, czy z poprzedniej ekipy rządzącej, to musi być obiektywizm.
Mówił Pan o smutnym obrazie państwa, jaki wyłania się z afery Amber Gold, ale przecież tamto państwo tworzyli politycy PO. Politycy, z którymi dziś - lada moment - możecie mieć wspólne listy wyborczy. Nie zgrzyta to Panu?
Nie ma takiej opcji. W Warszawie wystawimy swojego kandydata, do sejmików będziemy startowali pod swoim szyldem. Współpraca jest możliwa głównie na poziomie wybranych miast - tam można współpracować nad poparciem dla niektórych kandydatów. I to leży w interesie opozycji.
W interesie opozycji, jak się wydaje, leży też wspólna lista wyborcza, bo to przekłada się na lepszy wynik i więcej mandatów.
Tak, wiem, metoda d’Hondta jest bezwzględna, ale by móc mówić o wspólnych listach - musimy mieć wspólny fundament wartości. A ten jest dziś rozbieżny między Platformą Obywatelską a Nowoczesną. Proszę zwrócić uwagę na konkretne sprawy, jak choćby odpowiedzialność wobec kwestii wieku emerytalnego, przyjęcia uchodźców, podejścia do kluczowych spraw gospodarczych (13. emerytura, 500+, Aktywna Rodzina). Dopóki nie ma wspólnego fundamentu wartości, taka lista nie będzie wiarygodna dla wyborców.
W Nowoczesnej chyba odetchnęliście z ulgą. Ostatni sondaż to wzrost notowań - właśnie kosztem PO, wydaje się, żę te lecące na łeb, na szyję badania macie za sobą.
Dużo pracy przed nami, ale widać, że ofensywa programowa była oczekiwana przez wyborców, odpowiedzialne podejście do polityki procentuje i sądzę, że ten wzrost będzie się utrzymywał.
Platforma Was nie zjadła, jak ogłosili już niektórzy komentatorzy?
Nie ma takiej możliwości. Nasze struktury się rozbudowują - to zresztą dość popularny, ale fałszywy mit, że nie mamy struktur - ale to wymaga czasu. Nie jest tak, że jesteśmy przystawką Platformy - zbyt bardzo się różnimy i nie damy się połknąć.
Do wyborów samorządowych razem nie pójdziecie, a co z wyborami parlamentarnymi?
Jest jeszcze za dużo czasu, by dziś o tym mówić. Musimy rozliczyć te osiem lat rządów, ale obiektywnie, rzetelnie, nie tylko pod kątem politycznym.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
A jak Pan odnosi się do tezy o parasolu politycznym, jaki miał być trzymany nad całą aferą? Dostrzega go Pan?
Dziś go nie widać, choć nie można wykluczyć i tej hipotezy. Z jakiegoś powodu syn premiera został przecież zatrudniony w spółce. Ale żeby powiedzieć to na twardo, bez wątpliwości, trzeba złapać kogoś za rękę, albo mieć jasne, jednoznaczne zeznania.
Obserwujemy obrady komisji, jak i reakcję na nią i wydaje mi się, że posłowie PO mają do Pana jakiś żal o dość krytyczne oceny, pytania, opinie. Siedzący obok Pana poseł Brejza (PO) nie raz i nie dwa sugerował, że jest Pan w koalicji z PiS, więc - siłą rzeczy - sprzyja Pan tej partii.
Takie tezy zawsze będą się pojawiać w momencie, gdy jedna ekipa będzie rozliczała drugą. Dlatego też chcemy reformy Trybunału Stanu - gdyby było to ciało oparte o Sąd Najwyższy, które mogłoby niezależnie doprowadzić polityków do odpowiedzialności, to uniknęlibyśmy sytuacji, w której politycy oceniają polityków.
Pracuję w wyjaśnieniu afery Amber Gold nieobciążony przeszłością PO. Nie reprezentuję żadnego interesu poza pokrzywdzonymi.
Siłą rzeczy jednak komisja śledcza uderza w reputację Platformy. Partii, z którą Nowoczesna rozmawia o wspólnym froncie przeciw PiS, o wspólnych listach wyborczych…
Tak, znam te argumenty, natomiast kiedyś ta karta się obróci - i będziemy mieć moment do rozliczenia innych spraw, także SKOK. Dlatego i dziś, i jutro, i pojutrze musimy zachować maksymalne merytoryczne podejście i równo traktować świadków. Niezależnie, czy ktoś jest z zewnątrz, czy z poprzedniej ekipy rządzącej, to musi być obiektywizm.
Mówił Pan o smutnym obrazie państwa, jaki wyłania się z afery Amber Gold, ale przecież tamto państwo tworzyli politycy PO. Politycy, z którymi dziś - lada moment - możecie mieć wspólne listy wyborczy. Nie zgrzyta to Panu?
Nie ma takiej opcji. W Warszawie wystawimy swojego kandydata, do sejmików będziemy startowali pod swoim szyldem. Współpraca jest możliwa głównie na poziomie wybranych miast - tam można współpracować nad poparciem dla niektórych kandydatów. I to leży w interesie opozycji.
W interesie opozycji, jak się wydaje, leży też wspólna lista wyborcza, bo to przekłada się na lepszy wynik i więcej mandatów.
Tak, wiem, metoda d’Hondta jest bezwzględna, ale by móc mówić o wspólnych listach - musimy mieć wspólny fundament wartości. A ten jest dziś rozbieżny między Platformą Obywatelską a Nowoczesną. Proszę zwrócić uwagę na konkretne sprawy, jak choćby odpowiedzialność wobec kwestii wieku emerytalnego, przyjęcia uchodźców, podejścia do kluczowych spraw gospodarczych (13. emerytura, 500+, Aktywna Rodzina). Dopóki nie ma wspólnego fundamentu wartości, taka lista nie będzie wiarygodna dla wyborców.
W Nowoczesnej chyba odetchnęliście z ulgą. Ostatni sondaż to wzrost notowań - właśnie kosztem PO, wydaje się, żę te lecące na łeb, na szyję badania macie za sobą.
Dużo pracy przed nami, ale widać, że ofensywa programowa była oczekiwana przez wyborców, odpowiedzialne podejście do polityki procentuje i sądzę, że ten wzrost będzie się utrzymywał.
Platforma Was nie zjadła, jak ogłosili już niektórzy komentatorzy?
Nie ma takiej możliwości. Nasze struktury się rozbudowują - to zresztą dość popularny, ale fałszywy mit, że nie mamy struktur - ale to wymaga czasu. Nie jest tak, że jesteśmy przystawką Platformy - zbyt bardzo się różnimy i nie damy się połknąć.
Do wyborów samorządowych razem nie pójdziecie, a co z wyborami parlamentarnymi?
Jest jeszcze za dużo czasu, by dziś o tym mówić. Musimy rozliczyć te osiem lat rządów, ale obiektywnie, rzetelnie, nie tylko pod kątem politycznym.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/343174-nasz-wywiad-zembaczynski-n-nie-jestesmy-przystawka-po-zbyt-bardzo-sie-roznimy-i-nie-damy-sie-im-polknac?strona=2