Instytut Lecha Wałęsy nie ogłosi finansowej upadłości. Zaciągnięto pewne zobowiązania, ale następnie ich nie wykonywano, a środki otrzymane na wykonywanie tych zobowiązań przeszły, poszły na jakieś inne cele
— powiedział na antenie Radia ZET Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego oraz szef instytutu Lecha Wałęsy.
Zapytany o to, kto za to odpowiada i na co poszły te pieniądze odpowiedział, że zostały przeznaczone na pensje i utrzymanie instytutu. Dodał, że Mieczysław Wachowski sam podał się do dymisji, bo uznał, że nie może tego dalej sam prowadzić. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Coraz większe problemy Fundacji Lecha Wałęsy. Ma zwrócić 700 tys. złotych spółce Energa
Pieniądze nie zostały roztrwonione, rozgrabione, zostały przeznaczone na inne cele niż te, które sformułowali donatorzy i do których realizacji Instytut się zobowiązał
- bronił się Stępień.
Dodał, że nie dziwi go, że spółki Skarbu Państwa domagają się wyjaśnienia sprawy.
Natomiast oczekiwałbym większej może życzliwości ze strony, w rozłożeniu na raty może, możemy coś jeszcze poprawić. Nie wszystkie terminy jeszcze minęły do wykonania tych zobowiązań
— mówił ze spokojem Stępień o problemach finansowych Fundacji.
Rozmowa dotyczyła również orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie prezydenckiego ułaskawienia dla Mariusza Kamińskiego.
Mariusz Kamiński i jego koledzy są dziś nieprawomocnie skazani. Wcale się nie dziwię prezydenckim ministrom, że mówią co innego, bo co mieliby powiedzieć? Że prezydent złamał prawo? Na drugi dzień przestaliby pełnić swoje funkcje
— przekonywał Jerzy Stępień.
Dodał, że SN miał prawo decydować w tej sprawie i wydał słuszne orzeczenie.
Spłynęła kasacja, kasacja została przyjęta do rozpoznania i Sąd Najwyższy musiał zdecydować, czy był akt ułaskawienia, który zahamował ten proces, czy nie. I doszedł do wniosku, słusznego, że nie
— skomentował sprawę Stępień.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Instytut Lecha Wałęsy nie ogłosi finansowej upadłości. Zaciągnięto pewne zobowiązania, ale następnie ich nie wykonywano, a środki otrzymane na wykonywanie tych zobowiązań przeszły, poszły na jakieś inne cele
— powiedział na antenie Radia ZET Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego oraz szef instytutu Lecha Wałęsy.
Zapytany o to, kto za to odpowiada i na co poszły te pieniądze odpowiedział, że zostały przeznaczone na pensje i utrzymanie instytutu. Dodał, że Mieczysław Wachowski sam podał się do dymisji, bo uznał, że nie może tego dalej sam prowadzić. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Coraz większe problemy Fundacji Lecha Wałęsy. Ma zwrócić 700 tys. złotych spółce Energa
Pieniądze nie zostały roztrwonione, rozgrabione, zostały przeznaczone na inne cele niż te, które sformułowali donatorzy i do których realizacji Instytut się zobowiązał
- bronił się Stępień.
Dodał, że nie dziwi go, że spółki Skarbu Państwa domagają się wyjaśnienia sprawy.
Natomiast oczekiwałbym większej może życzliwości ze strony, w rozłożeniu na raty może, możemy coś jeszcze poprawić. Nie wszystkie terminy jeszcze minęły do wykonania tych zobowiązań
— mówił ze spokojem Stępień o problemach finansowych Fundacji.
Rozmowa dotyczyła również orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie prezydenckiego ułaskawienia dla Mariusza Kamińskiego.
Mariusz Kamiński i jego koledzy są dziś nieprawomocnie skazani. Wcale się nie dziwię prezydenckim ministrom, że mówią co innego, bo co mieliby powiedzieć? Że prezydent złamał prawo? Na drugi dzień przestaliby pełnić swoje funkcje
— przekonywał Jerzy Stępień.
Dodał, że SN miał prawo decydować w tej sprawie i wydał słuszne orzeczenie.
Spłynęła kasacja, kasacja została przyjęta do rozpoznania i Sąd Najwyższy musiał zdecydować, czy był akt ułaskawienia, który zahamował ten proces, czy nie. I doszedł do wniosku, słusznego, że nie
— skomentował sprawę Stępień.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/342359-powazne-problemy-finansowe-fundacji-lecha-walesy-stepien-straszne-pieniadze-owszem-mamy-problem